Od kilkunastu dni widzę, jak podgrzewane są nastroje przez znane autorytety życia publicznego oraz największe media. Wielu z nich powtarza jak mantrę słowa: zamach stanu, zamach na demokrację, zamach na Konstytucję. Należy więc zadać pytanie: Dlaczego te same autorytety nie krzyczały, gdy poprzednia władza zmieniała ustawę o Trybunale i łamała konstytucję? Dlaczego rozkrzyczane dziś media milczały, gdy Platforma Obywatelska wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym dokonywali analogicznych zamachów.
Co ciekawe, wyszło też na jaw, że niekonstytucyjną ustawę o Trybunale Konstytucyjnym pisali sami sędziowie tego Trybunału. Okazało się więc, że ci którzy powinni stać na straży konstytucji uczestniczyli w procesie jej łamania. Sprawa z tym "zamachem stanu" nie jest więc jednoznaczna. I nikt nie powie mi, że Trybunał jest instytucją apolityczną. Dlatego też jest traktowany jako jeden z przyczółków władzy. Najpierw Platforma Obywatelska próbowała zabezpieczyć swoje wpływy w Trybunale, a teraz Prawo i Sprawiedliwość próbuje je odzyskać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zasady konstytucyjnej matematyki są bowiem proste. Trybunał liczy 15 sędziów, a więc żeby mieć w nim większość, wystarczą głosy ośmiu prawników. Nawet jeżeli dziś PiS wprowadzi 5 sędziów, to w przyszłym roku może mieć ich 7, a dopiero w 2017 r. uzyska przewagę 8 głosów.
Reklama
Platforma miała więc bezpieczną większość w Trybunale i tylko przez swoją zachłanność postanowiła zmienić zasady wyboru członków, aby jeszcze bardziej umocnić swoją pozycję. PiS teraz walczy o swoją pozycję, bo w latach 2005-2007, to właśnie Trybunał odrzucał wiele systemowych reform, na których zależało Jarosławowi Kaczyńskiemu. Sędziowie zablokowali wówczas m. in. ustawę lustracyjną, która mogłaby oczyścić środowisko wymiaru sprawiedliwości. Zablokowana została sejmowa komisja śledcza ds. banków, zmiany w mediach publicznych, czy uwolnienie zawodów prawniczych. Trybunał stał na straży korporacji prawniczej i nie dopuścił, aby można było pociągnąć sędziów do odpowiedzialności karnej za przestępstwo pospolite. W latach 2005-2007 Trybunał nie bronił ustawy zasadniczej, ale stał się swoistą trzecią izbą parlamentu i skutecznie blokował działania demokratycznie wybranej władzy.
Przypomnę tylko, że od samego początku sprawie przyglądał się Prezydent Andrzej Duda. Gdy jako prezydent elekt odbierał od PKW oficjalne wyniki wyborów ostrzegał premier Ewę Kopacz, aby w międzyczasie nie robiła zmian ustrojowych, które mogą być przyczynkiem do konfliktu. Platforma nie posłuchała i przepchnęła niekonstytucyjną ustawę, a były Prezydent Bronisław Komorowski zdążył ją jeszcze podpisać.
Obecne zamieszanie z Trybunałem Konstytucyjnym jest gorszące. Pośpiech legislacyjny i bezkompromisowy styl wybierania nowych sędziów nie jest wskazany w sytuacjach, gdy podejmowane są decyzje ustrojowe. Niestety, ale władze PiS musiały się spieszyć, aby nie doszło do jeszcze poważniejszego konstytucyjnego klinczu. Zgodzę się z tym, że PiS działa bardzo zdecydowanie. Ale zgodzę się również z tym, że tego oczekiwali i nadal oczekują wyborcy tego ugrupowania. Dziś wiemy, że skok na Trybunał przez PO i PSL były niekonstytucyjny. Okazało się więc, że to poprzednia koalicja doprowadziła do tego opłakanego "stanu", a dziś PiS robi tylko "zamach" na ten opłakany "stan". Inaczej mówiąc: Jaki stan, taki zamach.