(...) obowiązuje nas zawsze bezwzględna uczciwość i mamy obowiązek dać świadectwo tej uczciwości wobec własnych dzieci, bo nasze życie, nasze odniesienia do bliźnich, a przede wszystkim do zdanych na nas osób starszych, są dla nich praktyczną lekcją wychowawczą.
Wydaje się często, że nazwą „dzieci” należałoby też ogarnąć ludzi w podeszłym wieku, którzy jawią się nam niekiedy właśnie jak dzieci: tak prostoduszni i szczerzy w swym
przeżywaniu, że aż naiwni, niezwykle spragnieni kontaktu z drugim człowiekiem, niepomni na to, że kiedyś też przecież byli zabiegani, patrzący na świat przez różnorakie filtry, w które
obfituje nasze życie.
Sędziwy wiek człowieka jest bardzo ważnym okresem w życiu zarówno jego samego, jak i ludzi młodszych. To bardzo trudny okres, bo wiąże się z cierpieniem, udręką. Pamiętam,
wiele lat temu, kiedy jako młody ksiądz pracowałem w Kurii Biskupiej, na mojej drodze do pracy spotykałem sędziwego już, ok. 90-letniego o. Nawrockiego - jezuitę, który odprawiał Msze
św. w klasztorze Sióstr Honoratek w Częstochowie. Zwykle na obecnej ul. kard. S. Wyszyńskiego przystawaliśmy na krótką rozmowę i o. Nawrocki poczynił mi raz taką uwagę:
„Kiedy ktoś ma wiele lat i jest stary, to nie trzeba pytać, jak się czuje, ale co go boli”. Dziś nie ma już Ojca na świecie, a ja pamiętam wrażenie, jakie te słowa na
mnie wywarły. Dziś wiem też, że człowiek, którego coś boli, który cierpi, przeżywa wiele spraw inaczej i kompleksowo patrzy na życie, łącząc je ze swoim doświadczeniem życiowym,
przemyśleniami, konkretem wiary.
Pismo Święte stawia przed nami starców, którzy odegrali niebagatelną rolę w historii zbawienia: patriarcha Abraham, Mojżesz, Tobiasz, Eleazar czy w Nowym Testamencie: Zachariasz
i Elżbieta - rodzice św. Jana, starzec Symeon i prorokini Anna. Każdy z nas wie też z autopsji, ile dobrego wnieśli lub wnoszą w nasze życie
nasi dziadkowie lub starsi rodzice. „Duch działa, jak i gdzie chce, nierzadko posługując się ludzkimi środkami, które w oczach świata uchodzą za mało znaczące”
- zauważa Jan Paweł II, również niekwestionowana mądrość Boża, uosobiona w wyniszczonym i zmęczonym życiem człowieku, w swym Liście do ludzi w podeszłym
wieku (Rzym, 1 października 1999 r.). I pisze dalej: „Właśnie wówczas, gdy słabną siły i zdolności działania, nasi sędziwi bracia i siostry stają się szczególnie
cennymi narzędziami tajemnych zamysłów Opatrzności” (tamże).
Los starego, schorowanego człowieka pozostawiony jest często w rękach ludzi młodych: sprawnych, jakże często jednak sprytnych, wykorzystujących osobę starca do swoich utylitarnych celów,
manipulujących informacją, a tym samym świadomością osoby starszej. To także nieobca nam konstatacja. Tymczasem staruszek szczerze otwarty jest na wszystko, co usłyszy, ze szczególnym
uwrażliwieniem na to, co łączy się ze sprawiedliwością i prawdą.
Musimy pamiętać, że jesteśmy za to odpowiedzialni. Jesteśmy odpowiedzialni za każdego człowieka, którego Pan Bóg postawił na naszej drodze. Dlatego obowiązuje nas zawsze bezwzględna
uczciwość i mamy obowiązek dać świadectwo tej uczciwości wobec własnych dzieci, bo nasze życie, nasze odniesienia do bliźnich, a przede wszystkim do zdanych na nas osób starszych,
są dla nich praktyczną lekcją wychowawczą.
Musimy więc być czuli na dolegliwości starszych, pomagać im i być przy nich, a także dbać o prawidłową ich formację, dzięki której ludzie starsi formułują swoje sądy.
Wtedy bowiem człowiek stary będzie prawdziwie włączony w nurt życia i myśli współczesności i może być nie tylko człowiekiem w pełni funkcjonującym w świecie,
ale dzięki swojemu doświadczeniu może wnieść w ten świat wkład nie do przecenienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu