19 września, rozpoczynając Diecezjalne Dni Młodych, ich gospodarz - ks. kan. Władysław Pawlik, proboszcz parafii pw. Pierwszych Męczenników Polski, przypomniał, że odbywają się one na miejscu, gdzie przed siedmioma laty gościł Ojciec Święty, który wzywał nas byśmy odważnie wyznawali wiarę i nie lękali się świętości. - Dobrze, że tu przychodzicie czerpać miłość, by stąd zapalać świat miłością. Niech Bóg prowadzi nas wszystkich przez te dni - powiedział do młodzieży zgromadzonej w wielkim namiocie wypożyczonym od Radia Maryja.
Dać się uwieść Chrystusowi
Reklama
Tradycyjnie Dni Młodych rozpoczęły się od spotkania liderów i animatorów młodzieżowych grup i wspólnot parafialnych. Towarzyszył im bp Adam Dyczkowski. Za Janem Pawłem
II zachęcał on młodych ludzi, by dali się uwieść Chrystusowi. Na przykładzie Jacque´a Fescha, który za zamordowanie człowieka i wiele innych przestępstw został skazany na karę śmierci,
a w trakcie sprawy sądowej pod wpływem swojego adwokata nawrócił się, Ksiądz Biskup pokazał młodym, że zawsze jest czas na przemianę życia i na uczynienie przez to świata
odrobinę lepszym. - Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że nie przegracie tego życia, jeżeli przejdziecie przez nie ręka w rękę z Chrystusem. On ma bowiem przepis
na życie nieprzegrane - powiedział do młodych bp Adam Dyczkowski.
Potwierdzeniem słów Księdza Biskupa były piątkowe i sobotnie obrady animatorów, liderów i odpowiedzialnych za parafialne wspólnoty. W małych grupach dzielili
się oni swoim doświadczeniem spotkania z Jezusem Chrystusem oraz podejmowanej w czasie wakacji i w ciągu roku pracy formacyjno-apostolskiej. Asia z KSM-u,
Paweł z Ruchu Światło-Życie oraz Ela ze Wspólnoty św. Tymoteusza zaprezentowali propozycje swoich wspólnot na rozpoczęty rok szkolny 2003/2004, zachęcając wszystkich do aktywnego
włączenia się w życie swojego parafialnego Kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Młodzi ciałem Chrystusa
W sobotę, 20 września, najpierw z animatorami i liderami, a potem z uczestnikami Dnia Młodych spotkał się bp Paweł Socha. W słowie do odpowiedzialnych
za parafialne wspólnoty Ksiądz Biskup nawiązując do czytania z listu św. Pawła mówił, że wszyscy jesteśmy ciałem mistycznym Jezusa Chrystusa. - Jest to więc jeden organizm,
którego czynnikiem jednoczącym jest Chrystus stanowiący Głowę tego ciała. Choć Chrystus dziś nie ma ciała, bo Jego ciało jest uwielbione, to przez Wasze oczy chce patrzeć, przez wasze ramiona chce przygarniać,
przez wasze ręce chce dawać, przez wasze nogi chce chodzić po drogach sprawiedliwości i miłości - mówił bp P. Socha.
Zanim jednak zgromadzeni na gorzowskich błoniach młodzi ludzie rozeszli się po drogach sprawiedliwości i miłości, by być ciałem Chrystusa, przy dźwiękach muzyki w geście radości
wznosili do góry ręce, skakali, skandowali i klaskali we wspólnej modlitwie uwielbienia animowanej przez Maleo Regge Rockers. Na koniec Darek Malejonek wraz ze swoim zespołem
zaśpiewał: „Mury otaczają Jeruzalem jak Jahwe otacza swój lud. Teraz i na wieki”, a zgromadzony w namiocie tłum odpowiedział mu: „Módlmy się o pokój,
pokój, pokój”. Klimat radości podtrzymał też teatr „Małe co nieco” z Czarnowic, który w humorystycznym scenkach pt. „Śpiew świerszcza” pokazał, co to
znaczy iść za Jezusem.
2 tys. różańców i 10 litrów wody
Reklama
Na popołudniowe nabożeństwo „Oto Matka Twoja” została przywieziona z Rokitna kopia obrazu Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Do wpatrywania się w Jej oblicze zachęcał
bp Paweł Socha i szukając odpowiedzi na pytanie: co sprawia, że ludzie Maryjni są tak mocni i autentyczni, że mogą innych prowadzić w wierze, wskazał na takie postacie
jak: św. Maksymilian Maria Kolbe, kard. Stefan Wyszyński, Papież Jan Paweł II. - Różaniec - mówił bp P. Socha - jest wielkim skrótem naszej wiary. Od wyznania wiary zaczyna się
Różaniec odmawiać i dlatego trzeba go odczytywać sercem. Jest to znak Bożej miłości do człowieka i naszej ofiarnej miłości do bliźniego. Na koniec bp Paweł Socha nauczył młodych
krótkiego wiersza, który - jak to określił - jest darem Maryi dla człowieka:
„Miej oczy często zamknięte
Dalej niż one mogą,
widzieć Ci potrzeba.
I twarz odsłoniętą
na Hostię słoneczności.
Tak się dojrzewa”.
Podczas nabożeństwa każdy z młodych otrzymał drewniany dziesiątek różańca oraz obrazek Matki Bożej Rokitniańskiej z aktem zawierzenia, który osobiście podpisał. Wspólne obranie
Maryi, Matki Boga, za Panią, Orędowniczkę, Patronkę, Opiekunkę i Matkę oraz odmówienie tajemnic światła wprowadziło pełny skupienia klimat modlitwy wśród zgromadzonej młodzieży.
Długo jeszcze trwał śpiew uwielbienia w namiocie, a na jego obrzeżach spowiadali kapłani.
Tak też rozpoczął się niedzielny poranek. W kaplicy przy kościele pw. Pierwszych Męczenników Polski oraz przed namiotem spowiadali się młodzi ludzie, a Przystanek Jezus animował
wspólną modlitwę uwielbienia, która przygotowywała młodych do nabożeństwa obrania Jezusa za swojego Zbawiciela i Pana. Na scenie stanęła duża chrzcielnica wypełniona wodą. Bp Edward
Dajczak zachęcał młodych, by szczerze, prawdziwie i odważnie wybrali Jezusa, by nie tyle wypowiedzieli słowa, ale w swoim sercu dokonali wyboru Jezusa. Z poświęconą przez
Księdza Biskupa wodą przedstawiciele młodzieży weszli do namiotu tak, by każdy mógł do nich podejść i czyniąc znak krzyża, publicznie wyrazić swoją decyzję przynależenia do Jezusa. Bp E. Dajczak
tłumaczył: - Wasza zanurzona ręka, znak krzyża jest odwołaniem się do chrztu, jest potwierdzeniem przymierza z Jezusem. Jest potwierdzeniem: niech się na nowo stanę.
Miejsca przeprowadzania
Bp Edward Dajczak przewodniczył też niedzielnej Mszy św., centralnemu wydarzeniu diecezjalnego święta młodych, w której uczestniczyło 3,5 tys. młodych ludzi. Wejściu procesji towarzyszył gromki
śpiew i gdzieniegdzie powiewające flagi przygotowane przez młodych z Głogowa, Wschowy, Nowej Soli, Zielonej Góry, Drzonkowa. Nie mogło ich tu nie być. To przecież ich święto, ich
radość, a także wyraz ich wiary, odnalezionego miejsca w Kościele.
W homilii Ksiądz Biskup wskazał na Eucharystię jako miejsce, w którym dokonuje się przeprowadzenie człowieka przez granice, w którym dokonuje się potwierdzenie dokonanego wyboru.
- I powiem Wam szczerze, nie chodzi o nic więcej. To wystarczy. Jeżeli w tej wspólnocie udało się nam te granice trochę odważniej przekroczyć, nic więcej nie jest
potrzebne - mówił bp E. Dajczak.
Wyśpiewane przez Księdza Biskupa i ponad 30 kapłanów słowa konsekracji poniosły prawdę o niezwykłej miłości, która nie lęka się cierpienia, która jest gotowa do ofiarowania siebie,
która ogrania każdego człowieka dużo dalej niż tylko do granic namiotu. Słowa te pokonały bowiem trudną drogę do ludzkiego serca i wraz z nim - jak zachęcał bp E. Dajczak -
popielgrzymują do miejsc nauki, pracy, zabawy, odpoczynku... Tak, by uzdalniać do bycia jak Jezus, do gotowości podzielenia się z drugim swoim życiem, czasem, sobą samym.
Po co są Dni Młodych?
Reklama
Odpowiedź jest prosta: żeby słuchać młodych i świętować młodość. Ks. Robert Patro tę sztukę dopracował prawie do perfekcji, rozmawia z młodymi, tańczy z nimi, modli się nimi, nosi krzesła. Tak też było w Gorzowie Wlkp., młodzi tu świętowali, bawili się, posługiwali, modlili, tworzyli żywy Kościół. To młodzi ze Wspólnoty św. Tymoteusza prowadzili modlitwę uwielbienia, młodzi z diakonii muzycznej Ruchu Światło-Życia i zespołu Przystanek Jezus animowali śpiew, młodzi ze służby ładu i harcerstwa pilnowali porządku i kierowali autokary na parkingi, młodzi ze służby medycznej czuwali nad kondycją fizyczną tysięcy swoich rówieśników, młodzi z Diecezjalnej Diakonii Liturgicznej dbali o oprawę liturgii i o porządek w namiocie i wokół niego, młodzi z diakonii słowa i informacji prowadzili recepcję, młodzi z gorzowskich parafii pomagali w rozkładaniu i składaniu wielkiego namiotu. Owszem, pomagali im starsi, bo żołnierze ugotowali grochówkę, ks. dziekan Jan Płócienniki zadbał o zaprowiantowanie, Księża Proboszczowie z Gorzowa na czele z ks. Władysławem Pawlikiem przygotowali noclegi, ks. Paweł Bryk zorganizował harcerzy, ale to młodzi byli bohaterami tych dni, to młodzi dali odważne świadectwo swojej wiary i swojego miejsca w Kościele.
* * *
Bp Adam Dyczkowski
Gratuluję Wam, kochani moi przyjaciele, przybycia tu, włączenia się w Dni Młodych naszej diecezji. Bo przecież to może odbić się tak głośnym echem w Waszym życiu i daj
Boże, aby się odbiło, bo mamy tylko jedno życie i dlatego nie wolno go przegrać. Musicie osiągnąć wszystko, co w waszej mocy, musicie uczynić to życie jak najbogatszym, jak najszczęśliwszym
jak najbardziej owocnym, a jestem przekonany, że to się Wam uda, mimo że na młodego człowieka czyha tyle niebezpieczeństw i tak łatwo zejść na manowce, przegrać to życie.
Ten świat w przyszłości będzie należał do Was. Wkrótce przekażemy Wam wszystko: kierownicze stanowiska, rządowe stanowiska i inne. Daj Boże, przygotować się do tego jak najlepiej,
aby uczynić ten świat dobrym i radosnym. W pełni zasługujecie na to, żeby mieć ten świat sprawiedliwym, praworządnym, uczciwym, nieprzekupnym, bez korupcji, ale w pojedynkę
tego się nie da zrobić. To trzeba wspólnymi siłami. Dlatego tak się cieszę, że tak wielu z Was włącza się w życie oazowe, w prace KSM, w harcerstwo. Trzeba
wspólnymi siłami czynić świat coraz lepszy, wnosić w niego jak najwięcej zdrowia i radości. Tego z całego serca Wam życzę i będę się gorąco modlił, aby to spotkanie
wniosło w Wasze życie jak najwięcej wartości i dopomogło wypełnić tę misję, na spełnienie której wszyscy z taką nadzieją oczekujemy.
Bp Paweł Socha
Wiara jest tym elementem podstawowym, czynnikiem łączącym nas z Chrystusem, a przez Niego z całą Trójcą Świętą, czyli Rodziną Bożą. I to jest dar chrztu świętego. (...) Wiara nasza - to jest łącznik ze źródłem życia, sprawia ona, że owoc męki Chrystusa, czyli zwycięstwo nad szatanem i wieczną śmiercią staje się naszym osobistym udziałem i ja nie muszę się już bać szatana, ani nie muszę się bać śmierci wiecznej. Z tego wynika, oczywiście to, że mając życie, trzeba się Bogiem karmić, to znaczy słuchać Słowa Bożego, przyjąć sakrament bierzmowania, czyli moc Ducha Świętego i potem z tą mocą Ducha Świętego działać w swoim osobistym życiu. Tak ubogacony i uświęcony chrześcijanin, karmiący się Bogiem, jest przez Chrystusa posyłany. Jesteśmy solą ziemi i światłem świata, jeżeli jesteśmy podłączeni do Chrystusa przez wiarę. Wtedy dopiero rzeczywiście Chrystus może nas posłać, dlatego, że nie nadajemy smaku całemu światu i nie oświecamy świata przez to, że będziemy propagandę siać, ale przez to, kim jesteśmy. Samo bycie chrześcijaninem już jest światłem. Twoje działanie, twoja nauka, twoja radość, twoja zabawa - wszystko to, jeśli jest zgodne z duchem Chrystusa, jest światłem dla tego świata. Narodzony z Boga i w Bogu, wierny świecki działa po Bożemu. (...) Tam, gdzie jest Jezus Chrystus, tam wszystko, co naturalne, ulega przebóstwieniu. Tam, gdzie jest Chrystus, człowiek staje się dzieckiem Bożym. Jest to istotna przemiana klimatu i myślenia. I na tym polega cud przemiany obecności Chrystusa w życiu codziennym. Wierny świecki na mocy chrztu św. ma służyć wspólnotom ludzkim, ma bronić jedności wspólnot i okazywać nietykalność rodziny jako podstawy wszystkich wspólnot.
Bp Edward Dajczak
Jak wypowiedzieć uczciwie we własnym sercu „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego”, jak to zrobić, żeby słowa: „z miłości przeznaczył nas dla siebie”,
„w Nim mamy odkupienie i odpuszczenie występków”, „w Nim dostąpiliśmy udziału...” były moje, żeby to nie były paciorki?
Decyzja miłości i decyzja dzielenia z kimś życia, to tak naprawdę ta sama decyzja - decyzja wyboru Jezusa, ale nie zewnętrznego wyboru - „Jezu, ja Ciebie wybieram”.
Jak mówię komuś, że go kocham i to jest tylko przyjemnie, to przecież to nieprawda. Życie z Jezusem jest u podstaw, u fundamentów. Jeżeli ten wybór Jezusa ma
być prawdziwy, to musicie sobie znaleźć taki czas, kiedy usiądziecie i kiedy będzie cicho. Będziesz tylko Ty i Jezus. To nie chodzi o to, żeby coś powiedzieć Jezusowi,
ale o to, by Go wybrać. I wtedy, kiedy pójdziecie na zabawę, na dyskotekę, do szkoły, będziecie Jezusowi. Może to jest właśnie skrzyżowanie i trzeba się zdecydować. To
naprawdę nie chodzi o to, byśmy odprawili przedpołudniowe nabożeństwo. Chodzi o wybór. Tak jak na chrzcie. Jezusa wybiera się samemu, indywidualnie, w sposób taki, że
nikt nie może mi Go odebrać. Decyzja ta jest decyzją mojego serca. Ale w momencie, gdy Go wybieram, nie mogę Go kochać, nie będąc we wspólnocie ludzi. Nie mogę Go kochać tylko po
swojemu. Zawsze się kocha kogoś, Jezus natychmiast prowadzi nas ku ludziom. Tak jest. Trzeba, żebyśmy wybierali dzisiaj Jezusa, sięgając do naszych problemów, sięgając do chrztu, ci którzy byli bierzmowani
- sięgając do bierzmowania, sięgając do Eucharystii.