Reklama

„Wincentówka” w Nowym Mieście Lubawskim (3)

Krok ku dobru

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Bo ja dzieci kocham!”

Dzieciaki ćwiczą ostatnie wiersze przed przedstawieniem, robi się cicho. Przy stoliku siedzi p. Mirosława Czernysz - przegląda książkę dla dzieci, pilnuje, żeby jej podopieczni przygotowali się na jutrzejsze zajęcia w szkole. W „Wincentówce” jest od samego jej początku; przychodzi dwa razy w tygodniu, w sumie 8 godzin. Jest emerytowaną nauczycielką. „Przychodzę tutaj z potrzeby serca. Myślę, że można chociaż dwa dni tym dzieciom poświęcić, żeby im pomóc. Bo one potrzebują pomocy, trochę ciepła, serca. Dlaczego nie miałabym pomóc, skoro ja dzieci bardzo kocham, zawsze kochałam!”. Pani Mirka jest osobą niezwykle otwartą, lata pracy z dziećmi nauczyły ją cierpliwości, podopieczni bardzo ją szanują, jest sympatyczna, ale też konsekwentna, żadne dziecko nie wymiga się od odrobienia lekcji! „Myślę, że świetlica bardzo pomaga dzieciom, bo obserwuję je, jestem tu już czwarty rok! Nawet dzieci, które ukończyły gimnazjum, czasem przychodzą, chwalą się ocenami. Na początku nie było łatwo, bo to są trudne dzieci, zdarzało się, że kradły, przeklinały. Myślę, że dzieciakom tu jest dobrze, bo chętnie przychodzą, a my staramy się wszystkim pomóc!”. Ostatnie minuty przed występem. Próbuję się jeszcze zakraść do kuchni. Obiady i podwieczorki to ważna część działalności. Pani Genia nie bardzo chce opowiadać o swojej pracy. „Przychodzę tu i już. Gotujemy obiady dla dzieci, produkty pochodzą od sponsorów”. Pani Genia jest tu codziennie. Tak jak inni wolontariusze pracuje za darmo.
„Bardzo prosimy na przedstawienie!” - Magda, jedna ze starszych wychowanek, ubrana w białą bluzkę i czarną spódnicę, zaprasza na długo oczekiwaną akademię. Ciekawy program, który opowiada o życiu Ojca Świętego, przeplatany jest papieskimi hitami: Barką, Życzymy, życzymy... Dzieci są przyzwyczajone do występów; właściwie cały czas przygotowywane są jakieś akademie. Mają też swoje sukcesy: jasełka bożonarodzeniowe zajęły pierwsze miejsce w powiecie, w Tereszewie (sąsiednia parafia) zrobiły tym przedstawieniem furorę, niedawno wystawiały też akademię z okazji Dnia Nauczyciela. Występują na Warsztatach Terapii Zajęciowej w Domu Dziecka. Mają duże zdolności aktorskie. Świetlica prowadzi też działalność charytatywną. Współpracuje z Bankiem Żywności w Olsztynie, w okresie bożonarodzeniowym i wielkanocnym zbierana jest w sklepach żywność. Część darów trafia do świetlicy, ale część dostają w paczkach rodziny najuboższe, Dom Dziecka, Warsztaty Terapii Zajęciowej. Codziennie przed południem do świetlicy mogą przyjść także osoby starsze, dla nich również przygotowywany jest obiad.
Ważnym wydarzeniem był tegoroczny wyjazd na kolonie, co było sporym osiągnięciem, gdyż trzeba było zebrać 25 tys. zł, a dzieci nie ponosiły kosztów. „Dzieciaki były bardzo zadowolone. Dla wielu był to pierwszy taki wyjazd w życiu. W ciągu dwóch tygodni wiele zobaczyły: były w Krakowie, Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej, Wieliczce, Zakopanem, codziennie korzystały z parku wodnego, chodziły trochę po górach” - wspomina ks. Kiedrowicz. Starsze dzieci uczestniczyły też w obozie cyrkowym w Jorze Wielkiej na Mazurach. Była to wymiana polsko-niemiecka. „W zeszłym roku przed Bożym Narodzeniem udało się wyjechać do Teatru Muzycznego w Gdyni na Opowieść wigilijną. Dzieci były zafascynowane: scena, teatr, śpiew, taniec, akcja. Cisza była idealna. Potrafiły się zachować!”.

Co dalej?

Przedstawienie dobiega końca. Dzieciom bardzo się podobało, ale dzień w świetlicy powoli się kończy i muszą teraz wrócić do swoich domów, do środowisk, o których często chciałyby zapomnieć. Czy świetlica pomoże tym dzieciom wyjść z patologii, czy zapomną o niezawinionej krzywdzie? „Trudno powiedzieć - przyznaje Ksiądz Dyrektor - w gruncie rzeczy są to jeszcze dzieci, bo gdy wychodzą ze świetlicy, mają 16 lat. Później wracają do swoich środowisk. Jednak te dzieci w najtrudniejszej, sytuacji są w wieku szkolnym: podstawówce, gimnazjum. Tu uczy się je samodyscypliny, pracy, żeby umiały wyzwolić w sobie siły, mimo kłód, które im się kładzie pod nogi, żeby stały się silniejsze. Gdy pójdą do szkoły średniej, są o wiele mocniejsze w sensie psychicznym - tak mi się wydaje. - W tym wieku dzieci są często zagubione i później ich wyniki w nauce nie są najlepsze, co spowodowane jest tym, że są bezradne i nie wiedzą, jak sobie pomóc w danym momencie. Teraz możemy je jeszcze jakoś ukierunkować, pokazać, że mimo przeciwności losu, takich a nie innych warunków, mogą z tego wyjść!”.
Przyszłość placówki nie wygląda najlepiej. Oprócz tego, że to piękna idea, jest to też instytucja, która wymaga sporych nakładów finansowych. Ksiądz Dyrektor nie mówi o swoich planach, nie może niczego obiecać dzieciom, bo wszystko jest uzależnione od pieniędzy. W tym roku nie było źle, ale w przyszłym dotacje mają zostać radykalnie obcięte. A potrzeb jest wiele. Niezbędna jest wymiana okien. Większość wymienił jeszcze ks. Piotr, ale pozostałych kilka jest w fatalnym stanie. Nieszczelne okna to zwiększony koszt ogrzewania! Bezzwłocznej zmiany, zgodnie z zarządzeniem Straży Pożarnej, wymaga też klatka schodowa. Musi być betonowa, a jest drewniana. To ogromny nakład finansowy. „Czekamy na środki, które może dostaniemy w przyszłym roku, ale nie możemy nic zacząć, bo nie wiemy, czy one wystarczą na remont. Wycieczki też nie możemy zaplanować” - martwi się ks. Wojciech. - Czasem odnoszę wrażenie, że bardziej liczy się papier niż człowiek”.
W piśmie do sponsorów z prośbą o wsparcie organizatorzy świetlicy napisali:
„Świetlica od początku borykała się i nadal boryka z wieloma problemami, głównie finansowymi. Dotacje samorządowe są zbyt niskie, a możliwości parafii nie wystarczają na pokrycie kosztów działalności placówki. Zwracamy się zatem do różnych instytucji, firm i osób z prośbą o materialne wsparcie. Wiemy, że wszystkim nam żyje się coraz trudniej. Z drugiej jednak strony warto poświęcić bardzo wiele, aby w oczach dziecka, które często są wilgotne od łez niezawinionej krzywdy, zobaczyć płomyk radości i szczęścia”.
Jest już wieczór. Wychowawcy rozchodzą się do domów, do własnych zajęć, zmęczeni, ale szczęśliwi. W moich uszach brzmią słowa p. Mirki: „Chciałam dać im trochę ciepła, serca, one tego bardzo potrzebują”. Dzieci wróciły już do swoich domów, dzień spędziły dobrze, występ się udał, wychowawcy byli bardzo zadowoleni. „Wincentówka to nasz drugi dom” - wyznają. Rzeczywiście panuje tam domowa atmosfera. Strach pomyśleć, co stałoby się z tymi dziećmi, gdyby nie „Wincentówka”. Dla wielu z nich to jedyna okazja zasmakowania normalnego życia: bez przemocy, alkoholu, ubóstwa. Tak się złożyło, że rozpoczynaliśmy apelem i apelem kończymy. Dołączam się do obydwu, prosząc o pomoc dla „Wincentówki”. Jest to z jednej strony pomoc dzieciom i wychowawcom, ale z drugiej - to drobny, ale zawsze, krok do przodu, krok w kierunku Dobra.
W imieniu dzieci dziękujemy za życzliwość i zrozumienie. Ich imiona zostały celowo zmienione.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Farmaceutka ścigana za postępowanie zgodne z sumieniem. Sąd Najwyższy umywa ręce

2025-04-30 10:09

[ TEMATY ]

Sąd Najwyższy

farmaceuci

Adobe Stock

Pigułka dzień po

Pigułka dzień po

Sąd Najwyższy odmówił rozpoznania kasacji w sprawie farmaceutki uznanej winną naruszenia prawa farmaceutycznego za odmowę sprzedaży tabletek wczesnoporonnych - informuje Ordo Iuris.

Postępowanie dotyczyło Doroty Pamuły – farmaceutki, która została ukarana naganą przez Okręgowy Sąd Aptekarski. Naczelny Sąd Aptekarski uchylił to orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Następnie OSA umorzył postępowanie, uznając kobietę za winną, wskazując jednak na niską szkodliwość społeczną czynu, a sąd drugiej instancji podtrzymał to orzeczenie. Prawnicy Instytutu Ordo Iuris w imieniu farmaceutki wnieśli kasację do Sądu Najwyższego, domagając się jej uniewinnienia. Sąd Najwyższy odmówił jednak rozpoznania kasacji.
CZYTAJ DALEJ

Miłość Boga jest faktem, ale przyjęcie jej wymaga wiary

2025-04-10 10:03

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 3, 31-36.

Czwartek, 1 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Józefa, rzemieślnika
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych otrzymała dokumenty ws. beatyfikacji ks. Kurzei

2025-05-01 07:28

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Ks. Józef Kurzeja

Ks. Józef Kurzeja

W watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych przedstawiciele polskiego Kościoła przekazali dokumentację procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego księdza Józefa Kurzei (1937-1976). Polski kapłan pełniący posługę w Krakowie był prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa PRL.

Dokumenty procesu beatyfikacyjnego, prowadzonego na szczeblu diecezjalnym, przywieźli do Watykanu jego postulator ksiądz Andrzej Kopicz i referent ds. kanonizacyjnych Archidiecezji Krakowskiej Andrzej Scąber. Obecny był podsekretarz Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych ksiądz Bogusław Turek - poinformowano w komunikacie przekazanym w środę PAP.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję