...Ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi
na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: "Świętymi
bądźcie, bo Ja jestem święty" (1 P 1, 15-16). Wezwani jesteśmy do
świętości i to my mamy być święci, tak jak tylu przed nami - ta myśl
towarzyszyła wszystkim, którzy uczestniczyli w finale Olimpiady Wiedzy
Religijnej w Brennej, w Beskidach. Ideą przewodnią olimpiady była
właśnie problematyka powołania do świętości. Uświęcają nas i nasze
dzieje to książka ks. Andrzeja Mikołajczyka i jednocześnie podstawowa
lektura, która wymagała od uczestników nie tylko opanowania treści,
ale przede wszystkim zastanowienia się nad sobą i swoją drogą do
Boga, do świętości. A że droga nie zawsze jest łatwa mogli przekonać
się uczestnicy wypełniając testy, a także z cierpliwością znosząc
nieustannie padający deszcz. Nie padało tylko podczas naszych wycieczek.
Organizatorzy przygotowali nam do wyboru dwie: do Oświęcimia i Wadowic.
Nasza diecezjalna grupa podzieliła się i część z nas pojechała do
Oświęcimia, a część do Wadowic. W Wadowicach odwiedziliśmy dom rodzinny
Ojca Świętego i oczywiście byliśmy na kremówkach, które tam smakują
w szczególny sposób. Wieczorem było rozdanie nagród i koncert Magdy
Anioł, która dała świadectwo swojej drogi do Boga i odnalezienia
Go po wielu latach. Ten wieczór rozdania nagród był uwieńczeniem
trudu wielu tygodni i nie najważniejsze było zajęte miejsce, ale
to czego doświadczyli uczestnicy finału ogólnopolskiego.
A tak o olimpiadzie opowiadają jej uczestniczki Wioleta
Matela i Katarzyna Osipczuk:
O olimpiadzie wiedzy religijnej dowiedziałam się na lekcji
religii. Na początku twierdziłam, że nie będę w niej brała udziału,
ale po dłuższym zastanowieniu i zachęcie Mamy zmieniłam zdanie. Naprawdę
nie myślałam, że zakwalifikuję się do etapu ogólnopolskiego. W Drohiczynie
cieszyłam się nie tylko z pierwszego miejsca w diecezji, ale i z
tego, że do Brennej, na etap ogólnopolski, pojadę z Kasią. Na miejscu
ujęło mnie piękno tych stron i samego ośrodka oraz staranność z jaką
przygotowano wszystkie elementy urozmaicające konkurs (koncert, wycieczkę
itp.). Spodobało mi się to, że olimpiada trwała prawie trzy dni.
W tym czasie mogłam poznać wielu ciekawych ludzi z różnych stron
Polski. Postawa uczestników i ich bardzo przyjazne nastawienie odróżniają
Olimpiadę Wiedzy Religijnej od innych konkursów, nie wspominając
już o jej duchowym charakterze. Sam konkurs moim zdaniem był bardzo
trudny. Było mało czasu i dużo szczegółowych pytań. Mój wynik (12
miejsce) pewnie nie brzmi rewelacyjnie, ale biorąc pod uwagę liczbę
uczestników (ok. 150 osób) i bardzo małe różnice w punktach, to wydaje
mi się, że poszło mi całkiem nieźle.(Wioleta Matela)
Przed etapem ogólnopolskim bardzo się denerwowałam. Pytania
były trudne i szczegółowe, więc tym bardziej się cieszę, że udało
mi się zająć dobre miejsce. Byłam zaskoczona oprawą całej olimpiady.
Mieszkałyśmy w bardzo ładnych pokojach. W ogóle sam dom był położony
w pięknej okolicy, na stoku góry. Codziennie, tzn. przez trzy dni,
uczestniczyliśmy we Mszy św. Po konkursie jedna grupa osób pojechała
na wycieczkę do Wadowic, a druga do Oświęcimia. Obóz koncentracyjny
wywarł na mnie ogromne wrażenie. Dopiero jak go zobaczyłam, uświadomiłam
sobie, co naprawdę przeżywali ludzie, którzy się w nim znaleźli.
Szczególnie podobała mi się atmosfera panująca wśród
uczestników, opiekunów i organizatorów. Wszyscy byli otwarci, uśmiechnięci
i uprzejmi. Do każdego można było podejść i porozmawiać. Wielokrotnie
spotykałyśmy się z przejawami sympatii ze strony obcych osób, nawet
brzydka pogoda i ogłoszenie wyników, które wielu osobom mogło przynieść
rozczarowanie, nie popsuły radosnego nastroju. Bardzo się cieszę,
że wzięłam udział w tej olimpiadzie z moją przyjaciółką Wioletą.
Jej obecność sprawiła, że ten wyjazd bardziej wspominam jako wycieczkę,
niż konkurs. Teraz możemy go razem wspominać. Chciałabym, żebyśmy
na drugi rok znowu wspólnie spróbowały naszych sił i żeby jeszcze
raz nam się powiodło, tak jak tym razem. (Katarzyna Osipczuk)
Pomóż w rozwoju naszego portalu