Podziwiam Piotra biegnącego na wyścigi z owym drugim uczniem, który go wyprzedził i przybiegł pierwszy do grobu. Nie wszedł jednak zobaczyć do środka, może ze względu na szacunek pierwszeństwa wobec nosiciela
kluczy królestwa, a może po prostu ze strachu.
Cóż zobaczył Piotr, że zaraz uwierzył, jak to relacjonuje ów uczeń - świadek wszystkich wydarzeń związanych z Jezusem. Zobaczył chusty i opaski, w które było zawinięte pospiesznie zdjęte z krzyża
ciało. Wiara połączona z doświadczeniem dała Piotrowi pewność, że Jezus żyje. Takiej próby doświadczenia życia przez śmierć nikt dotąd jeszcze nie przeszedł. Dokonał tego Jezus, tak jak zapowiedział,
że to nastąpi dnia trzeciego. Wszystko się potwierdziło. Odszedł już na zawsze strach przed śmiercią biologiczną. Jego mistrz i Pan żyje. Jedyna troska to teraz go spotkać i wyznać mu miłość, powiedzieć
aż trzy razy: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17). Zobaczył i uwierzył i dał już wiarę doświadczeniu kobiet, które pierwsze zobaczyły pusty grób. Przerażone
tym faktem płakały, mówiąc: „Zabrano nam Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (J 20, 2). Przyszły bowiem namaścić Jego ciało według zwyczajów przeznaczonych dla zmarłych. Interwencja
Jezusa zaskoczyła Marię Magdalenę, która myślała, że to ogrodnik, dopiero wymówione przez Jezusa słowo: „Mario!” (J 20, 16) uświadomiło jej, że to Pan. Upadłszy na kolana do Jego stóp,
powiedziała: „Rabbuni! - Nauczycielu” (J 20, 16). Jednak Jezus nie pozwolił siebie zatrzymywać, ponieważ - jak powiedział - musi wstąpić tam, gdzie mieszka Jego Ojciec.
Poznanie i miłość to dwa elementy tej samej rzeczywistości, której nie znamy, a która wymyka się spod oglądu li tylko zmysłowego. To Boża rzeczywistość, której drogą jest wiara. Taki sposób poznania
jest odpowiedni naturze ludzkiej. Dusza ludzka szuka Boga, pokonując zmysłową jej część poznawczą. Ona w znakach i symbolach, wychodząc poza materialne doznania, pochodzące z zewnętrznych doświadczeń,
szuka ich ukrytego sensu. Odczytywanie tajemnicy dokonuje się przez wiarę. Światło wiary pozwalało rozpoznać Jezusa po Jego śmierci. Jego ukazywanie się uczniom miało już inny wymiar. Były to nadzwyczajne,
przekraczające zmysłowe poznanie spotkania. Wszystko dopiero w świetle Chrystusowego zmartwychwstania zaczęło się układać w odpowiedni sens. Zapowiedzi, znaki i symbole, którymi posługiwał się Jezus po
zmartwychwstaniu, stały się dla Jego uczniów oczywiste, mimo że rozpoznawali Go z trudem. Było to poznawanie tym drugim wymiarem duszy, bazującym nie tylko na doznaniach zmysłowych, lecz sięgającym poza
rzeczywistość materialną. Tę rzeczywistość można jedynie doświadczyć przy pomocy łaski wiary. Jezus, ukazując się po zmartwychwstaniu, otworzył uczniom świat nadprzyrodzony, w którym On już zaczął egzystować.
Był to nowy sposób Jego bytowania z uczniami. Za każdym razem czynił dla nich cud, aby być widzialnym dla ich oczu, przekraczając swoją mocą materialny świat. Były to - jak mówi teologia -
chrystofanie. Jezus Zmartwychwstały ukazywał w ten sposób możliwość przenikania świata nadprzyrodzonego w świat materialny. Nadprzyrodzoność możemy poznać przez wiarę, która jest wypełnieniem naszego
pragnienia, pochodzącego z wnętrza naszej duszy. Św. Tomasz nazywa to początkiem życia wiecznego w nas. Każdy człowiek nosi to pragnienie w sobie, zadając często pytania, jak ten świat wygląda i co będziemy
tam robić. Pamiętam, kiedy jako kleryk w czasie ferii lub wakacji przyjeżdżałem do domu rodzinnego, często z kolegami i rodzeństwem przez długie wieczory toczyliśmy dyskusje na tematy religijne. Utkwiło
mi pytanie, które zadawał nam nasz śp. tata Franciszek, mówiąc: „Powiedzcie mi wy, uczeni w teologii, Pan Bóg ciągle stwarza nowe dusze i ciągle przybywa ludzi na ziemi, którzy umierają. Kiedy idą
na tamten świat i po śmierci zmartwychwstają, to jak oni tam się pomieszczą, czy starczy dla nich tam miejsca”. Odpowiedzi były różne, na miarę naszej wiedzy i różnych teorii na ten temat. Wszystkie
jednak zmierzały do jednego wniosku, że to pozostanie na zawsze tajemnicą dla człowieka tu, na ziemi, bo nie jesteśmy w stanie naszym rozumem objąć Bożej Mądrości. Jedynie z pokorą i wiarą powinniśmy
przyjąć słowa Chrystusa, który zapewniał swoich uczniów: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział” (J 14, 2).
Niejednokrotnie słyszy się stwierdzenie: „Uwierzyłbym w życie pozagrobowe, gdybym zobaczył kogoś, kto stamtąd powrócił”. Otóż jest taki „Ktoś” - Jezus, który nie tylko
raz powrócił, ale przez 40 dni ukazywał się uczniom, a oni stali się Jego świadkami, głosząc tę wspaniałą Dobrą Nowinę na cały ówczesny świat.
Wielu ludzi dzieli się swoimi doświadczeniami, kiedy ich bliscy przychodzą do nich po śmierci. Nie są to wypadki odosobnione albo naznaczone, jak niektórzy myślą, histerią czy psychozą indywidualną
lub zbiorową. We wszystkich nadzwyczajnych zjawiskach, których rozum nie jest w stanie pojąć, z pomocą przychodzi wiara, która unosi duszę jakby na skrzydłach ku rzeczom, o których nie śniło się uczonym
ani filozofom.
Tym, którzy nie mogą albo nie chcą przy pomocy wiary przebić się przez zasłonę rzeczy niewidzialnych, dedykuje wiersz Zbigniewa Herberta pt. Zobacz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu