Agnieszka Strzępka: - Jesteście związani z Centrum Duszpasterstwem Młodzieży (CDM), istniejącym przy kościele Ducha Świętego w Lublinie.
Tomasz Biedacha: - Magda od 7 lat jest instruktorem ZHP. 6 lat temu zaczęła się jej przygoda ze środowiskiem Św. Ducha: obozy, różne akcje i inicjatywy, Forum Młodzieży Lubelszczyzny, ŚDM, itd. To działo się równolegle z harcerstwem. Obecnie ta działalność została trochę ograniczona ze względu na to, że w lipcu wzięliśmy ślub.
Magda Biedacha: - Tak, jak dla mnie miejscem rozwoju było harcerstwo, dla Tomka było Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, do którego należał przy parafii św. Andrzeja Boboli w Lublinie. Przez 2 lata był prezesem KSM-u na Czechowie. Współpracował też z CDM przy kościele Św. Ducha. Obecnie jest odpowiedzialny za techniczną redakcję strony internetowej CDM.
- Po uroczystości zawarcia małżeństwa, przy składaniu życzeń, goście wręczali Wam zabawki zamiast kwiatów. Skąd taki pomysł?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
M. B.: - Rok przed naszym ślubem byłam świadkiem na ślubie koleżanki i widziałam, ile dostała kwiatów i co się z nimi stało. To było dla mnie impulsem, żeby coś zmienić. Pomyśleliśmy, że
warto by było, żeby te pieniądze, które goście weselni zechcą przeznaczyć na kwiaty dla nas, zainwestowali w coś, co może sprawić radość komuś innemu. Doszliśmy do wniosku, że poprosimy o zabawki dla
dzieci ze szpitala.
T. B.: - Jakiś czas temu byliśmy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym (DSK) w Lublinie i tam mieliśmy okazję odwiedzić kilka oddziałów. Zobaczyliśmy świetlice, w których jest niewiele zabawek,
tak bardzo potrzebnych kilkuletnim dzieciom. Nawet kilkanaście maskotek powoduje, że szpitalne oddziały stają się cieplejsze i bardziej przyjazne dla małych pacjentów, którzy muszą spędzać tam wiele dni.
Byliśmy pewni, że nasz prezent zostanie dobrze przyjęty.
- W jaki sposób informowaliście gości o Waszym pomyśle?
M. B.:- Na zaproszeniach ślubnych napisaliśmy, że prosimy o maskotki dla dzieci z DSK. Obawiałam się tego, jak starsze pokolenie przyjmie nasz pomysł i faktycznie, początkowo niektórzy mieli wątpliwości, ale ostatecznie ten pomysł bardzo się spodobał. Byłam zaskoczona reakcją rodziny i znajomych. Policzyliśmy, że maskotek było 117. Nasi goście byli bardzo przejęci samym kupowaniem zabawek i myślę, że pozwoliło im to choć na chwilę wrócić do czasów swojego dzieciństwa. Widać było na ich twarzach szczerą radość.
- Co Wam dało podjęcie takiej inicjatywy?
Reklama
M. B.: - Fenomenalne jest to, że szczęście, którego doświadczyliśmy jako nowożeńcy, mogliśmy przekazać dalej. Kilka dni po ślubie zawieźliśmy zabawki do szpitala i kiedy patrzyliśmy na rozpromienione
twarze dzieci, rozpoczęło się dla nas jakby nowe wesele. Gdy brały zabawki do rąk i zaczynały je oglądać, ich oczy płonęły z radości. To jest argument za tym, żeby zdecydować się na coś innego niż kwiaty.
Oczywiście nie jest tak, że jedynie słuszne są maskotki, ponieważ bardzo nas cieszyły kwiaty, które otrzymaliśmy, ale zabawki mogły przynieść radość także komuś innemu.
T. B.: - Pielęgniarki z oddziału neurologii zaprowadziły nas do świetlicy, gdzie mogliśmy wręczyć dzieciom zabawki. Z kolei dzieci odśpiewały nam „Sto lat” i wręczyły samodzielnie
wykonany obrazek. Doświadczyliśmy radości i wdzięczności zarówno od małych pacjentów, jak i od personelu szpitala. Przywiezione przez nas zabawki zostały podzielone na kilka grup: część z nich dzieci
wzięły sobie do domów, a reszta została umieszczona w świetlicy i gabinetach zabiegowych.
- Taki pomysł, łamiący istniejący schemat, wymaga odwagi. Znacie inne pary, które podęły podobną inicjatywę?
M. B.: - Nasi znajomi, którzy za miesiąc wezmą ślub, też prosili swoich gości o przyniesienie zabawek, tyle, że przeznaczą je na rzecz Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo.
T. B.: - Znajomi, którzy brali ślub we wrześniu ub. r., zbierali przybory szkolne dla dzieci, które są w świetlicy opiekuńczo-wychowawczej przy CDM w Lublinie.
- Dziękuję za rozmowę.
Maskotka zamiast kwiatów
„Kiedy człowiek z całego serca stara się pomóc drugiemu, pomaga równocześnie samemu sobie” (R. W. Emerson). Wśród nas znajduje się wiele potrzebujących osób, również dzieci. Okazją do podzielenia się z nimi dobrym słowem i sprawienia im wielkiej radości mogą być różne rodzinne uroczystości. Poprośmy najbliższych, by zamiast kwiatów na imieniny przynieśli zabawki, przybory szkolne czy słodycze, a potem przekażmy je dzieciom przebywającym w szpitalach, domach dziecka, świetlicach. Podzielmy się naszą radością z innymi, a doświadczymy, że dając - otrzymujemy o wiele więcej.