Reklama

„Zagramy wam radośnie!”

Ja też urosłem w tej orkiestrze, więc kocham ją jak swoją.
Bp Józef Zawitkowski

Niedziela łowicka 33/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Białkowska: - Panie Kierowniku, skąd nazwa Waszej orkiestry?

Stanisław Mulik: - Nazwał nas tak bp Józef Zawitkowski. Nie zmieniamy nic, bo nie ma sensu zmieniać...

- W roku 2000 orkiestra obchodziła piękny jubileusz: 100-lecie istnienia!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Powołujemy się na tradycję z przełomu XIX i XX w. Miejscowy dziedzic Łoskowski, stworzył z chłopów okolicznych wsi straż pożarną i orkiestrę dętą. Jeździł z nią po okolicy, chwalił się nią i cieszył. Miał czym! Zachował się do dziś instrument, który orkiestra, a konkretnie dyrygent Franciszek Pawlak, dostała w 1903 r. w nagrodę za udział w przeglądzie orkiestr w Częstochowie. Traktujemy ten kornet jak relikwię, już się na nim nie gra, ale raz w roku go czyścimy. Ta orkiestra jest też troszkę parafialna, bo „od zawsze” wspierał nas tutejszy Ksiądz Proboszcz.

- Przyglądając się kronice, tym 100 latom istnienia orkiestry, łatwo zauważyć powtarzające się nazwiska Mulik, Zawitkowski. Tylko imiona się zmieniają...

Reklama

- Jesteśmy jedną wielką rodziną! Grał tu m.in. ojciec Księdza Biskupa, potem jako chłopiec on sam, i jego bracia również. Mój ojciec Kazimierz, też grał, i jego ojciec, a mój dziadek, Andrzej. Do tego ja, moi bracia i siostra. Ta orkiestra zawsze grała na zasadzie entuzjazmu i „pospolitego ruszenia”. Ksiądz Wojtek (ks. prof. W. Kądziela) przyjeżdżał na próby z Warszawy swoją „wueską”! Nocami odjeżdżał. Nie było wtedy (w latach 70-tych), regularnych prób, spotkaliśmy się okazjonalnie - na Boże Ciało czy na Boże Narodzenie - skrzykiwaliśmy się. To nie był problem...

- Wiem, że nazywano żdżarską orkiestrę dętą Orkiestrą Prymasowską!

- O, to było w latach naszej świetności. Graliśmy na koronacji obrazu Matki Bożej w Lewiczynie. Właśnie tam, ówczesny kardynał Karol Wojtyła poprosił nas o zagranie krakowiaka. Jeszcze nie mieliśmy tego w repertuarze więc zagraliśmy mu coś innego. Kardynał roześmiał się i powiedział: „A, to też krakowiak!”. Prymasowi Tysiąclecia zagraliśmy na Górce Zgody w odpust św. Rocha.

- Później orkiestra prawie przestała istnieć?

- Zdawało się w latach 80-tych, że trzeba jej będzie zagrać marsza żałobnego, faktycznie. Wtedy ja się tu sprowadziłem, byłem już na emeryturze. Były stare instrumenty po dawnej orkiestrze parafialnej, dostałem odprawę wojskową, to je wyremontowałem. Postanowiłem wskrzesić orkiestrę, postawiłem na młodzież! Pierwszy raz zagraliśmy na Boże Narodzenie. Kilka kolęd. Wymęczyłem wtedy dzieciaki, bo żadne nie znało nut, nie miało pojęcia o graniu...

- Waszym wielkim przyjacielem i dobroczyńcą jest bp Józef Zawitkowski, który pochodzi z tej parafii i jak Pan wspominał, kiedyś sam grał w żdżarskiej orkiestrze dętej.

Reklama

- Z pewnością. Właściwie to Ksiądz Biskup mnie zobligował do kontynuowania tradycji i prowadzenia orkiestry, po dziadku i ojcu. Właśnie na pogrzebie mojego ojca, Kazimierza, bp Zawitkowski powiedział mi, że orkiestra powinna istnieć dalej. Jakby więcej było takich ludzi, jak Ksiądz Biskup, to orkiestr parafialnych z pewnością byłoby więcej! To są przecież koszty. Trzeba reperować instrumenty, stroje. Pomagają nam również Urząd Gminy Nowe Miasto i bardzo życzliwy burmistrz Jerzy Markiewicz. Na samym początku działalności dostaliśmy od Księdza Biskupa 50 strojów i różne instrumenty: tubę, alty, kornety... Dzieciakom też zrobił frajdę, bo zorganizował wyjazd do Zakopanego. Graliśmy w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Graliśmy też w Częstochowie i w Krakowie. Jak zagraliśmy przed Cudownym Obrazem w Kaplicy na Jasnej Górze, to Ksiądz Biskup powiedział: „Kochane dzieciaki, ja już was wyżej zaprowadzić nie mogę!”. Byliśmy w Kallenbergu, w polskim kościele, w Wiedniu na spotkaniu z Polonią. Dzięki Księdzu Biskupowi Zawitkowskiemu mamy swój prospekt. Ksiądz Biskup jest wielkim autorytetem, ludzie liczą się z jego słowami, więc przysyłają dzieciaki do orkiestry.

- Jak liczna jest obecnie „Esta”?

- 35 dzieci. Bywało już nawet 50. Wiadomo, są roszady. Jedna dziewczyna już nam za mąż wyszła i dziś ma swoje dziecko! Nie mamy ograniczeń wiekowych dla członków orkiestry, ale młodzi ludzie muszą mieć siłę utrzymać instrument i dmuchać, więc na dętym instrumencie zaczyna się grać około 12-13. roku życia. Na początek dajemy dzieciom trójkąciki, grzechotki.

- Jak dużo trzeba ćwiczyć i próbować, żeby osiągnąć takie rezultaty, jakie słychać u Was?

- W ciągu roku szkolnego spotykamy się w soboty, w Domu Strażaka, ale jak przygotowujemy się do najwspanialszego przeglądu orkiestr dętych w Polsce, w pierwszą niedzielę lipca, w Błędowie (Spotkania Orkiestr Powiatu Grójeckiego) to ćwiczymy codziennie! W soboty i niedziele też. W zależności od możliwości dzieci. One wiele pracują. Trzeba zbierać czereśnie, truskawki, pomóc przy sianokosach. Te dzieci mają obowiązki w gospodarstwach rodziców! Przyjeżdżają na próby z całej parafii, czasem i 5 km. Rodzice ich przywożą a ja rozwożę do domów. Dzieciaki są obowiązkowe, a rodzice bardzo zaangażowani. Często czekają na dzieci. Próby muszą być regularnie, bo przecież my stale gramy, to na pogrzebie, to na dożynkach gminnych.

Reklama

- 25 lipca graliście w Żdżarach na odpuście św. Anny. Młodzież zbierała datki od parafian na renowację instrumentów.

- Instrumenty stale trzeba remontować, wymieniać na nowe. Mamy pięć instrumentów nowych, które kupił nam Ksiądz Biskup, o niebo lepszych niż te z okresu międzywojennego. Za udział w przeglądzie orkiestr w Błędowie każda orkiestra dostaje nową trąbkę. Liczę, że z czasem będziemy mieli naprawdę dobre instrumenty, a te stare oddamy do remontu i zachowamy na pamiątkę dla potomnych, jak relikwie! Chcielibyśmy też wyremontować starą organistówkę, żeby mieć ośrodek dla młodzieży, własne miejsce na próby.

- Wiem, że planuje Pan w tym roku tygodniowy wyjazd z dziećmi do Zakopanego?

- Owszem, niech coś zobaczą, poznają. One naprawdę ciężko pracują w ciągu roku. Muzyka łagodzi obyczaje - to „oklepane” nieco, ale prawdziwe powiedzenie. Teraz na wsi nie ma rozrywek, brak klubów gdzie młodzi mogliby sensownie spędzić czas. A oni chcą coś robić, garną się do nas, widzą w tym sens, liczą, że to im się przyda w życiu. Ja tłumaczę, że, jak któreś będzie nauczycielem i będzie potrafiło zagrać na instrumencie, to od razu będzie mogło coś uczniom zaproponować, coś zorganizować... Niektóre dzieci już wiążą swoje życiowe plany i nadzieje z muzyką! No, i mają te różne wyjazdy, przeglądy.

- Po śmierci brata, Jacka Mulika, przejął Pan także prowadzenie orkiestry dętej w Nowym Mieście?

Reklama

- Tak. Tam również postawiłem na młodzież! Z roku na rok grają coraz lepiej, szybko się uczą. Mamy bardzo dobrą opinię u ludzi, a przecież tu nie ma Szkoły Muzycznej, ani nawet Ogniska, gdzie dzieci zetknęłyby się z nutami. Choć musimy je uczyć wszystkiego od podstaw, to warto!. Za rok będzie jeszcze lepiej, a za 10 lat perfekcyjnie!

- Dziękuję za rozmowę i życzę udanego wyjazdu wakacyjnego. Dużo radości z grania, ale i dobrego wypoczynku! Szczęść Boże!

Orkiestra „Esta” chętnie odwiedzi Państwa parafię.
Kontakt: Stanisław Mulik
tel. (0-48) 67-44-127.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy marnuję swoje życie, czas, talenty, dary?

2024-10-16 09:42

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 16, 1-8.

Piątek, 8 listopada
CZYTAJ DALEJ

Ida Nowakowska: Wiara jest fajna

2024-11-06 19:00

[ TEMATY ]

modlitwa

wiara

świadectwo

Bóg

świadectwo wiary

Ida Nowakowska

Magdalena Kowalczyk

Wspaniała tancerka, aktorka oraz znana i lubiana prezenterka telewizyjna o tym, jaką rolę w jej życiu odegrała wiara i tego, że się jej nie wstydzi, mówiła na spotkaniu pt. “Życie na Gigancie” w Duszpasterstwie Akademickim Emaus.

Podczas spotkania Ida podkreślała, że już od dziecka była uczona, aby wiara była nie tylko sprawą niedzielnych Mszy Świętych, ale też codzienną relacją z Bogiem. Jak mówi, już jako nastolatka latach szkolnych, łącząc wiele obowiązków, znajdywała czas na codzienną rozmowę z Jezusem.
CZYTAJ DALEJ

Bp Kleszcz: by i nam pękało serce, gdy widzimy, że ktoś odbiera godność drugiemu człowiekowi!

2024-11-07 20:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

- Gdy będziemy szli pod pomnik Pękniętego Serca, to pamiętajmy, że Panu Bogu też pękło serce. On nie mógł patrzeć na cierpienie dzieci. My również starajmy się być na tyle wrażliwi, żeby i nam pękało serce, gdy widzimy, że ktoś odbiera godność drugiemu człowiekowi - szczególnie temu bezbronnemu! - mówił bp Kleszcz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję