Reklama

Święci i błogosławieni

Święty Bernard z Clairvaux

20 sierpnia Kościół katolicki wspomina św. Bernarda z Clairvaux, opata i doktora Kościoła, który urodził się w roku 1090 w pobliżu Dijon.

Niedziela łowicka 33/2001

[ TEMATY ]

święty

św. Bernard z Clairvaux

wikipedia.org

św. Bernard z Clairvaux

św. Bernard z Clairvaux

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pochodził z burgundzkiej szlachty, która nigdy nie mogła poszczycić się umiarkowaniem. Był urodziwy, inteligentny, utalentowany i dlatego, co sobie doskonale uświadamiał, z łatwością mógł popaść w niemoralne życie, jak tylu ludzi jego wieku i stanu. Powszechnie wierzono wówczas, iż celem chrześcijanina jest zbawienie duszy a nie polityczne reformy. Najlepszą ku temu drogą była modlitwa i pokuta. Toteż, gdy postanowił zostać duchownym, zdecydował się na całkowite odosobnienie w zakonie. Zdecydował się na najsurowszy ze wszystkich, ściśle zamknięty i prowadzony przez Anglika (późniejszego św. Stefana) zakon w Citeaux. Siłą swej osobowości pociągnął za sobą 31 towarzyszy, w tym wuja i czterech braci. W roku 1112 wraz z towarzyszami wstąpił do klasztoru Citeaux i szybko zyskał zaufanie opata Stefana Hardinga. Ten posłał go po trzech latach razem z 12 towarzyszami do nowo założonego klasztoru w dolinie budzącej lęk z powodu ponurego nastroju i złej sławy - miała to być kryjówka zbójców. Bernard nadał jej nazwę Clairvaux - Jasna Dolina. Klasztor przyjął za jego życia 700-800 członków. Sam św. Bernard powołał do życia około 70 klasztorów filialnych. Sam pozostał opatem w Clairvaux do swojej śmierci 20 sierpnia 1153 r. Znany jest jako jeden z największych piewców Matki Bożej. Już w roku 1174 został kanonizowany, a w 1830 otrzymał godność doktora Kościoła.

Reklama

Św. Bernard, wielka postać średniowiecza, wywarł ogromny, trwały wpływ na losy świata i Kościoła, ingerując w spory teologiczne i rozstrzygając spory wewnątrzzakonne. Ze względu na wspaniały dar wymowy nazwano go doktorem miodopłynnym. To potężny głos XII w. Krzyżowiec, asceta, bicz na heretyków, ukazuje się jako postać bynajmniej nie budząca sympatii. Może dlatego, że głosił wojnę, a fakt, że w jego oczach była to wojna święta, nie przydał jego misji szczególnego blasku. Ale trzeba się przenieść w klimat ówczesnej epoki, aby zrozumieć, dlaczego właśnie jego żarliwość mogła rozpalić narody Zachodu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W tamtym czasie w sercu chrześcijaństwa - Rzymie ujawniał się brak jedności. Gdy w roku 1130 umarł papież Honoriusz II, skłóceni między sobą kardynałowie wybrali równocześnie Anakleta II i Innocentego II. Groziło to poważnymi następstwami, formalną schizmą. Temu niebezpieczeństwu zaradził jednak św. Bernard, który cieszył się tak wielkim autorytetem, że nazywano go "kolumną Kościoła". Uczestnicy synodu w Etampes wezwali św. Bernarda, aby rozstrzygnął, który z dwóch został poprawnie wybrany. Opowiedział się za Innocentym II, któremu też udzielił osobistego poparcia, co doprowadziło do tego, że powszechnie został uznany za papieża.

Piękną działalność św. Bernard prowadził również na arenie politycznej, jednocząc zwaśnionych. I tak w roku 1133 podjął negocjacje pomiędzy Cesarstwem i miastami włoskimi. Po raz pierwszy wówczas znalazł się w Stolicy chrześcijaństwa. Spełniając potem życzenie papieża udał się na sejm do Bambergii. Wypada podkreślić, że te podróże były okazją do wyrażenia przez wszystkich uznania wobec jego osoby i dzieła, które podejmował. Na drogach oczekiwały go tłumy i zawsze mu towarzyszyły. Mimo zaś podejmowania tylu absorbujących czynności Bernard był stale skupiony i mistycznie zjednoczony z Bogiem. Tu było źródło jego mądrości i mocy działania.

W roku 1145 papieżem został Eugeniusz III, uczeń Bernarda. Wciągnęło to jeszcze bardziej świętego w życie papiestwa i Kościoła. Zwłaszcza że czasy nadeszły nie najlepsze. Wszystko wskazywało na to, że zagrożone jest istnienie cywilizacji chrześcijańskiej. Islam bowiem zwycięsko panoszył się na Wschodzie i parł ku Zachodowi. W dzień Bożego Narodzenia roku 1144 Turcy zajęli Edessę, pierwsze państwo krzyżowców, wchodzące w skład czterech "księstw łacińskiego Królestwa Jerozolimy". Groźba zagłady całego państwa krzyżowców spowodowała szok na Zachodzie. Wówczas papież ogłosił bullę nawołującą do zorganizowania krucjaty. Fakt, że doszła ona do skutku, jest jednak wyłączną zasługą opata Bernarda z Clairvaux oraz jego daru przekonywania. Swoją wymową poruszył góry, wstrząsnął też całym kontynentem, wskutek czego wiosną 1147 r. na II wyprawę krzyżową wyruszył król francuski Ludwik VII oraz król niemiecki Konrad III. Jednak chyba Bóg nie pochwalał tej wojny, gdyż była ona jednym z największych nieszczęść tamtych czasów. Królowie Niemiec i Francji po nieudanych walkach z muzułmanami musieli opuścić Ziemię Świętą w poczuciu zawodu i goryczy. Ta klęska spowodowała ciężki kryzys Bernarda.

Posiadał niesamowitą siłę wymowy, co powodowało masowy napływ mężczyzn do jego klasztorów. Jak pisze jeden z jego hagiografów, matki lękały się o swoich synów, żony o mężów, aby tylko nie ulegli wpływowi tego nieodpartego głosu i spojrzenia. I nie zrażała ich ostra reguła, jaką później jako opat wprowadził do swoich klasztorów. A była ona tak bardzo surową, że w końcu nie chcąc, aby mnisi pomarli od umartwień i z przepracowania, musiał ją złagodzić.

Wszystkie klasztory budował na cześć Matki Bożej, której był wielkim czcicielem. W statutach zakonu cystersów czytamy: "Wszystkie nasze klasztory winny być budowane na cześć Królowej Niebios i ziemi" . Troszczył się o to, aby klasztory cystersów były coraz liczniejsze. Dzięki jego zabiegom zakon cystersów rozszerzył się szybko w całej Francji, a następnie w krajach sąsiednich. Kiedy Bernard odchodził do wieczności, w Europie było około 300 nowych fundacji klasztornych. Wśród nich znalazła się fundacja w Jędrzejowie.

I jeszcze jedno. Bernard był słabego, wątłego zdrowia. Ujawniło się to już wkrótce po przyjęciu święceń kapłańskich. Podjęte leczenie nie przyniosło oczekiwanej poprawy, ale przysporzyło nowych cierpień. A jednak właśnie jemu, człowiekowi słabego zdrowia, Opatrzność Boża wyznaczyła tak niezwykłą misję w dziejach Kościoła. Zmarł 20 sierpnia 1153 r. przeżywszy 63 lata. Patronuje zakonowi cystersów, pszczelarzom. Jest także orędownikiem w czasie klęsk żywiołowych, epidemii zwierząt oraz broni przed opętaniem. Przedstawiany jest w stroju cysterskim i u stóp z trzema infułami, których noszenia odmówił.

2001-12-31 00:00

Oceń: +8 -5

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Klęcząc przed św. Stanisławem Kostką

Byłeś zawsze, Święty Stanisławie, tak blisko polskiej młodzieży. Zwłaszcza chłopców, którzy przyjmowali Cię za patrona, modlili się do Ciebie, naśladowali Twoje cnoty. Tak często bowiem kapłani opowiadali o Tobie, przypominali, jak pieknym duchowo byłeś młodzieńcem. Kochałeś czystość i bardzo miłowałeś Matkę Najświętszą... Jesteś jednym z najmłodszych świętych Kościoła. Kochała cię Polska, zwłaszcza młoda. Moje pokolenie przychodziło do Ciebie 13 listopada - do 1969 r. to wtedy obchodziło się Twoje święto. Później przeniesiono je na 18 września, żeby młodzież na początku roku szkolnego mogła polecać się Bogu przez Twoje wstawiennictwo. Cieszyliśmy się na dzień, w którym możemy się z Tobą spotkać. Jakże wiele teatrzyków szkolnych i świetlicowych w sposób artystyczny prezentowało walory Twojego młodzieńczego życia. Te przedstawienia stawiały nas na nogi, inspirowały do tego, by starać się być blisko Pana Boga, Matki Najświętszej, by naśladować Twoje święte kroki. W sposób zdecydowany odpowiedziałeś na Boże powołanie. Wiedziałeś, że tylko w Zakonie Jezuitów w Rzymie możesz się odnaleźć i tam realizować cel swojego życia. Dlatego wyruszyłeś w daleką podróż. Podziwialiśmy Cię jako niestrudzonego wędrowca. Przecież trasa Wiedeń - Rzym to setki kilometrów. Nasi mistrzowie i opiekunowie stawiali Cię za przykład męstwa, odwagi, przedsiębiorczości, zdecydowania, siły woli i charakteru. To wspaniałe cechy młodzieńca, który będzie w przyszłości kimś wielkim. Imponowałeś nam, Święty Stanisławie, swoją osobowością. Byłeś absolutnie najbliższym nam świętym. Nikt Ci nie dorównywał. Zresztą nie chcieliśmy, żeby Cię ktoś przewyższał, żeby był ponad Tobą. Ty byłeś naszym wzorem - ale i naszym kolegą. Uczyłeś nas zachowywania Bożych przykazań, cnotliwego życia, uczyłeś wstrzemięźliwości. Dzięki przykładowi, jaki braliśmy z Ciebie, stawaliśmy się lepsi. Byliśmy gotowi stanąć przy Chrystusie pod płaszczem Najświętszej Maryi Panny, by iść do nieba. To było coś naprawdę pięknego. Potem przyszły dziwne czasy, odszedłeś, Święty Stanisławie, w jakiś cień. Zapomnieliśmy o Tobie, o Twoich cnotach, Twoim przykładzie męstwa, przywiązania do Matki Bożej. To było na pewno także jedno z naszych zaniedbań duszpasterskich, które przypłaciliśmy odejściem wielu młodych od chrześcijańskich ideałów. Dzisiaj patrzymy na młode pokolenie chłopców i dziewcząt. Oni niejako z natury pragną dobra, oni nie są źli. W tylu jednak przypadkach został zamazany ich sposób patrzenia na Boży świat. Ktoś na ich drodze do dorosłości poprzestawiał ich myślenie, uprzedził ich do Jezusa. Bo zapominają dzisiaj Polacy, co powiedział Chrystus: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). To znaczące błogosławieństwo Jezusa było Twoją własnością, nasz Święty Patronie. Czyste serce, piękna dusza - piękny człowiek. Taki właśnie byłeś i dlatego przyciągałeś do siebie niczym magnes... Ty już wiesz, Święty Stanisławie, co znaczy oglądać Boga. Chcemy Cię dziś prosić, żebyś współczesnemu młodemu człowiekowi przybliżył widzenie Boga. Żebyś mu pomógł oczyścić serce, by umiał zobaczyć Boże królestwo i zachwycić się nim. Bo to królestwo Boga, który jest Stworzycielem wszystkiego, który chce nas zbawić i który nas uświęca. Święty Stanisławie, wzorze niewinności, ozdobo Kościoła, uproś polskiej młodzieży choć cząstkę takiej miłości Boga, jaką Ty do Niego pałałeś, także właściwe odbieranie ponęt tego świata, które tylko rozbudzają pychę i próżność. „O Stanisławie, spojrzyj dzisiaj z nieba Na miłość naszą, wszak ratować trzeba Te serca z Tobą spójnią krwi związane, Te dusze drogie, może już zbłąkane. Ratuj nas, ratuj, Kostko Stanisławie, Mów do Maryi w braci Twojej sprawie”... Z pieśni do św. Stanisława Kostki: „Jasna Jutrzenko narodu polskiego”.
CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski w Niedzielę Palmową: krzyż jest znakiem zwycięstwa miłości nad złem

2025-04-13 14:28

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Niedziela Palmowa

archidiecezja krakowska

Karol Porwich/Niedziela

Krzyż dla jednych ma być poniżeniem człowieka i człowieczeństwa, a dla tych, którzy uwierzyli w jego moc, jest znakiem zwycięstwa miłości nad złem, grzechem, nieprawością - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. w Niedzielę Palmową sprawowanej w katedrze na Wawelu.

Obrzędy Niedzieli Męki Pańskiej na wawelskim wzgórzu rozpoczęło poświęcenie palm na dziedzińcu przed świątynią. Następnie procesja udała się do katedry, przed której drzwiami miał miejsce tradycyjny ryt wejścia. Po trzykrotnym uderzeniu pastorałem w drzwi świątyni zostały one otworzone. Ten uroczysty obrzęd ma głęboką symbolikę i uświadamia, że do świątyni wkracza sam Chrystus - Król Chwały, kołaczący do drzwi.
CZYTAJ DALEJ

Chodzi o to, żebyśmy na chwilę się zatrzymali

2025-04-14 09:47

[ TEMATY ]

Ośno lubuskie

misterium pasyjne

Archiwum parafii

Misterium Pasyjne w Ośnie Lubuskim w tym roku odbyło się po raz czwarty

Misterium Pasyjne w Ośnie Lubuskim w tym roku odbyło się po raz czwarty

Wśród historycznych murów miasta, w Ośnie Lubuskim, 11 kwietnia przedstawiono Misterium Pasyjne. Wydarzenie od kilku lat jednoczy nie tylko parafię, ale także społeczność miasta.

Misterium Pasyjne w Ośnie Lubuskim w tym roku odbyło się po raz czwarty. Jego inicjatorem jest ks. Jacek Błażkiewicz, który przybył do parafii pw. św. Jakuba Apostoła w 2021 r. - Z każdym rokiem coraz więcej osób angażuje się w to wspólne dzieło, integrują się między sobą, jest to też dla nas forma rekolekcji oraz ewangelizacji w tych trudnych czasach – zauważa ks. Błażkiewicz. Kapłan i tym razem, podobnie jak rok temu, wcielił się w postać Jezusa: - Grając w zeszłym roku Pana Jezusa czytałem wiele razy mękę, dużo się modliłem, obejrzałem wiele filmów, które ukazywały Jego drogę krzyżową. Mimo moich ludzkich słabości, grzechów móc się wcielić w postać Jezusa to dla mnie księdza ogromne duchowe przeżycie – dzieli się ks. Jacek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję