W przytoczonym fragmencie poematu Grzegorz z Sambora uczy czcicieli Matki Najświętszej, Pośredniczki i Orędowniczki łask przed Bogiem, prawdziwej i zdrowej pobożności maryjnej. Ma ona wyrażać się przede wszystkim w podziwianiu i naśladowaniu cnót Maryi, a nie w oddawaniu czci samym Jej wizerunkom. Wizerunek bowiem jest tylko znakiem obecności Maryi i działającej przez Nią mocy Boskiej na wybranym miejscu. Ta nauka Kościoła przypomniana przez Grzegorza z Sambora jest echem polemik z reformacją protestancką, która zwalczała katolicki kult świętych, ich relikwii i obrazów.
Inni kadzidło dają dla Pana stworzenia.
Ja Tobie, Panno święta, niosę moje pienia.
Ty za nie płacisz łaską - bo w piątej godzinie
Z tego śniegu już dwuwiersz pięćdziesiąty płynie.
Tylem wierszy dokonał w ten jeden dzień święty,
Choć umysł mniej swobodny, czym innym zajęty.
Gdyby tak co dzień wolna chwila mi się wzięła,
Jakiegoż bym to w roku dokonać mógł dzieła?!
O Panienko wybrana! Nadal w tym sposobie
Wspieraj piewcę i pieśń tę, poświęconą Tobie.
My Ciebie piosenkami sławimy na ziemi,
Ty w niebie większą cześć masz pomiędzy Świętymi.
A kiedy wiernym byłaś prawym wzorem cnoty,
Ginąć by tu sierotom bez Ciebie z tęsknoty.
Szczęście, że w wizerunku lice Twe zostało;
Patrząc w nie, dobrzy ludzie cieszą się niemało.
W niebie z Bogiem złączonaś, najszczęśliwsza, żywa;
Na ziemi wizerunek Twój z nami przebywa.
Tam żywą Ciebie widząc, cieszą się Anieli,
Tu obraz Twój śmiertelne umysły weseli.
Przed ołtarzem Twym korny lud na twarz upada,
Pobożne duchowieństwo winną cześć Ci składa;
Przed ołtarzem Twym korny i ja w proch się ścielę,
Bo zawsze Ciebie, Maryjo, wielbić będę wiele.
Lecz nie obraz ja wielbię - Ciebie śród ołtarza
Czczę Pani, którą święta postać wyobraża.
Bo wcale inna sprawa obraz wielbić niemy,
A inna, gdy obrazu wzór żywy czcić chcemy;
Inna, na obraz Boga ziemskim patrzeć okiem,
Inna, Boga w nim pojąć umysłem głębokim.
Cześć, którą wizerunkom dajemy z pozoru,
Zupełnie się odnosi do ich pierwowzoru.
Mędrca pismo, prostaczka obraz ubezpieczy,
Żeby z oczu nie stracił niewidzialnych rzeczy.
Kto na mękę Jezusa zapomniał krzyżową,
Ujrzawszy Jego postać, wspomni ją na nowo.
Nie martwą rzecz czci człowiek, wzrok wznosząc do krzyża,
Ale przed żywym Bogiem wdzięczny się uniża.
Wszak słusznie szanujemy królów wizerunki,
Dając im w znak miłości tkliwe pocałunki.
Słusznie z miejsca powstaję przed polską Królową,
Klękam przed Nią i staję znów z odkrytą głową;
Tym bardziej przed imieniem Królowej mi nieba
Powstać i głowę odkryć i przyklęknąć trzeba.
Sługa wierny, przed królem śmiertelnym się korzę,
Bo on mi tutaj miejsce zastępuje Boże.
Przed Króla niebieskiego krzyżem malowanym
Zniżam się - on tu Królem, on niebios mi Panem;
I przed Twoim obrazem padam na oblicze,
Czcząc w nim, Maryjo, wyryte imię Twe dziewicze.
Lecz wielbiąc, ja nie stawiam Cię na równi z Bogiem,
(Bo to byłoby grzechem i bezprawiem srogim);
Ale jak król ów matkę uszanował wielce,
Tak ja cześć daję Tobie, Boga Rodzicielce.
Słusznie uczciłeś matkę, królu Salomonie,
Z miłości ją przy swoim u mieściwszy tronie;
Słuszniejszą Chrystus oddał cześć świętej Rodzicy,
Gdy dał Jej tron najwyższy u Bożej stolicy.
Jak królów w upominku Hebreom użycza
Wizerunek swej matki i swego oblicza:
Tak wycisnął, Maryjo, Syn Twój Obraz święty
Na chuście, do oblicza świętego przytkniętej.
Czcigodną Weronikę obdarzył nim snadnie;
Drugi taki wziął Abgar, co Edessą władnie.
Weronice ten obraz słodził dni żałoby,
Jemu dał uzdrowienie od ciężkiej choroby.
(Przełożył z łaciny Wincenty Stroka, 1896)
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu