Dnia 22 bm. lubelska wspólnota braci szkolnych, w łączności z
całym zgromadzeniem i Kościołem w Hiszpanii, po raz pierwszy obchodziła
liturgiczne wspomnienie błogosławionych Męczenników z Walencji. Ich
beatyfikacja 11 marca br. (pierwsza w nowym tysiącleciu) wzbudziła
wielkie zainteresowanie, zwłaszcza ze względu na rekordową liczbę
sług Bożych wyniesionych na ołtarze - 233 osoby. Wśród nich znajduje
się pięciu braci szkolnych i ich kapelan.
Hiszpańska wojna domowa (1936-1939 r.), która przerodziła
się w otwartą walkę z Kościołem, przyniosła krwawe żniwo: 6 832 ofiar
spośród duchowieństwa i wiele tysięcy katolików świeckich. Zginęli
za wierność Bogu i Kościołowi, dlatego wielu z nich doczekało się
już chwały ołtarzy. Pięciu braci szkolnych, choć połączeni w jeden
proces beatyfikacyjny, nie zginęło razem, ale w dwóch grupach. Pierwsza
to br. Honorat Andrzej (28 l.), br. Florencjusz Marcin (23 l.) i
br. Ambroży Leon (22 l.). Wszyscy trzej należeli do lasaliańskiej
wspólnoty, prowadzącej w Barcelonie kolegium Matki Bożej z Bonanova.
Po zniszczeniu szkoły przez republikanów postanowili udać się w rodzinne
strony, do Aragonii. W drodze zatrzymali się w Walencji, gdzie znaleźli
schronienie u życzliwych rodzin. W tym czasie udzielali lekcji dzieciom
swoich gospodarzy i w miarę możności prowadzili życie wspólne. Szukając
zatrudnienia zgłosili się do szkoły, w której brakowało nauczycieli,
tam poproszono ich o dyplomy. Ponieważ nie mieli żadnych dokumentów,
zaproponowali, aby zasięgnąć o nich informacji w szkole w Barcelonie.
Odpowiedź, jaka nadeszła wyjawiła, że owszem są nauczycielami, ale
także braćmi szkół chrześcijańskich. To wystarczyło, aby zostali
zaaresztowani przez milicję i jeszcze tego samego dnia (22 X 1936
r.) rozstrzelani.
Dokładnie miesiąc później dwaj kolejni lasalianie otrzymali
palmę męczeństwa, byli to br. Eliasz Julian ( 35 l.) i br. Bertran
Franciszek (23 l.). Obaj należeli do wspólnoty w Cambrils, gdzie
mieścił się nowicjat i scholastykat zgromadzenia. Ze względu na bezpieczeństwo,
oni także udawali się do Aragonii towarzysząc młodym braciom w drodze
do domów rodzinnych. Zostali jednak zmuszeni do zatrzymania się w
Walencji, gdzie z wielkim trudem udało im się znaleźć schronienie
dla swoich podopiecznych. Codziennie odwiedzali współbraci, dodając
im odwagi i troszcząc się o ich zdrowie. Podczas jednej z wypraw
zostali zatrzymani i zamknięci w więzieniu. Trybunał republikański
wezwał ich, pod groźbą śmierci, do porzucenia stanu zakonnego. Obaj
odrzucili tę propozycję, za co zostali rozstrzelani w miejscu Picadero
de Paterna i pochowani w zbiorowej mogile. Ks. Leonard Olivera (47
l.), proboszcz w miejscowości Movera, z całą gorliwością oddawał
się pracy wychowawczej z młodzieżą współpracując z siostrami adoratorkami,
braćmi marystami i braćmi szkolnymi. Kierowany miłością do młodych
zrezygnował z parafii i został kapelanem w kolegium braci szkolnych
Matki Bożej z Bonanova. Dał się poznać jako kapłan uczony, roztropny
i mądry. Ranny podczas aresztowania spędził kilka dni w szpitalu.
Po odzyskaniu zdrowia skierował się do Walencji, gdzie miał siostrę.
Rozpoznany jako ksiądz został aresztowany i w miejscowości Saler
zastrzelony 23 października tego samego roku, co bracia.
Ci Męczennicy w ciągu swojego życie nie wyróżniali się niczym
nadzwyczajnym, ale to właśnie ich Bóg powołał do złożenia najwyższego
świadectwa, ich Kościół ogłosił błogosławionymi. Niech ci nowi orędownicy
upraszają nam wierność i odwagę w wyznawaniu Chrystusa aż do męczeństwa,
może nie krwawego, ale z pewnością do męczeństwa codziennego dnia.
Modlitwa: "Panie Boże, źródło i początku wszelkiego ojcostwa,
Ty uczyniłeś Twoje sługi, błogosławionego Florencjusza Marcina i
jego Towarzyszy, wiernymi Ewangelii aż do przelania krwi za Chrystusa,
Twojego Syna, udziel nam przez ich zasługi i wstawiennictwo siłę
do naśladowania ich w służbie naszym braciom. Przez Chrystusa, Pana
naszego. Amen".
Pomóż w rozwoju naszego portalu