Kto to jest świadek? Jeśli kogoś z nas wołają do sądu, to raczej nikt nie podskakuje z radości, choć raczej trzeba wtedy iść, w imię sprawiedliwości, dla dobra człowieka. Czego żądają od świadka? Żeby zeznał pod przysięgą, co słyszał, czy co widział, a nie mówił tego, co mu się wydaje, że mógł widzieć lub słyszeć. Chodzi o autentyczne zeznania naocznego świadka.
Jeżeli jesteśmy ludźmi wierzącymi w Chrystusa, to On od nas żąda świadectwa o sobie. Autentycznego! Nie: co nam się wydaje. Na czym to moje i twoje chrześcijańskie świadectwo ma polegać? Wyjaśnił to Chrystus św. s. Faustynie: świadczyć powinno się przez czyn, słowo i modlitwę. Zauważcie kolejność: czyn, słowo, modlitwa.
Jako wierzący Polacy jesteśmy specjalistami od modlitwy, zwłaszcza od modlitwy prośby - do tego stopnia, że jeżeli się mówi o kimś, że się modli, to znaczy, że taki ktoś klęczy i o coś prosi. Modlitwa prośby jest modlitwą, która uznaje, że Ten, do którego kierujesz swoją prośbę, jest - mówiąc krótko - w mocy ci to załatwić. Ale dobrze wiemy, że do całości modlitwy przynależy też modlitwa chwały, uwielbienia, dziękczynienia i przeproszenia.
Jak ktoś już się nawrócił i wierzy, to umie prześlicznie gadać o Panu Jezusie i lubi innych nawracać. Można powiedzieć, że jesteśmy w słowie czasem bardzo wprawni. To od was słyszałem, żeby „nie lać wody”, żeby w kościele nie był zawsze lany poniedziałek. Na pierwszym miejscu świadczenia o Jezusie Chrystusie jest czyn.
Może dzisiaj nie czas, żeby komentować, jak te czyny miłości w naszym życiu wyglądają, ale jeżeli wszyscy chrześcijanie są powołani do tego, żeby dawać świadectwo o zmartwychwstaniu Chrystusa przez czyn, słowo i modlitwę, to w szczególny sposób chcę przypomnieć wszystkim małżonkom, jakie zobowiązanie płynie z sakramentu małżeństwa. Chodzi o to, by ich sąsiedzi, dzieci i wszyscy, którzy będą ich widzieć, mogli powiedzieć: „O, patrzcie, jak oni się kochają”. To jest zobowiązanie, nakaz, a nie pobożne życzenie!
Kiedyś pewnej żonie, która chciała jechać na misje blisko granicy chińskiej, na Syberię (taka nawiedzona) i nawracać innych, zadałem pytanie:
- Umiesz po chińsku?
- Nie.
- A więc trzeba się nauczyć.
Ale ona chce działać dla Pana Jezusa, dokonać wielkiego dzieła! Wtedy, ile tylko miałem siły w gardle, krzyknąłem:
- Czy wiesz kobieto, że smacznie ugotowany obiad, to jest dzieło Boże?
Zgorszenie, prawda? Oczywiście, obiad ugotowany przez męża też jest dziełem Bożym. A cóż to, panowie nie umieją gotować? Podobno są lepszymi nawet specjalistami w tej dziedzinie. Dobrze ugotowany obiad, podany z miłością, jest dziełem Bożym. Dobrze posprzątany dom jest dziełem Bożym - a co? To także jest świadectwo! Jak komuś się uda pojechać do Chin i tam świadczyć o Chrystusie, to też będzie świadectwo.
Więc gotuj, Joanno, smaczny obiad, często się pytaj Kuby, na co ma w danym dniu apetyt. A ty często mów do Joanny (choćbyś był tak zmęczony, że nosem byś się podpierał): „W czym ci, kochanie, jeszcze mogę pomóc? Taka zmęczona jesteś, usiądź sobie”. Otóż to jest bardzo ważny czyn.
Ale po co to wszystko? Żeby świat uwierzył wreszcie w Chrystusa! Po to te nasze modły, słowa; to wszystko, co robimy - żeby świat, uwierzył, że jest jeszcze Chrystus na świecie, żyje wśród nas, powstał z martwych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu