Jest wielkopiątkowy wieczór. Słońce zmęczone przejściami tego niesamowitego dnia, chyli się wreszcie ku zachodowi. Wieczorne mgły spowijają wzgórze Golgoty i trzy stojące na nim krzyże. Na kolanach Matuchny spoczywa ciało Syna Bożego. Józef z Arymatei ma grobowiec wykuty w skale nieopodal Golgoty, w którym do tej pory nikt nie jest pochowany. Piłat pozwala na złożenie tam ciała Jezusa. Wewnątrz grobu znajduje się wyciosana w skale kamienna ława, dla złożenia zwłok. Niskie wejście zamyka okrągły głaz w kształcie ogromnego żarna. Zbliża się szabat i należy jak najrychlej pogrzebać ciało Jezusa. Dla zapewnienia bezpieczeństwa przed skradzeniem Ciała, Piłat wydaje rozkaz opieczętowania grobu i postawienia straży.
Nad Golgotą stoi księżyc oświetlając twardą, odpychającą, zimną skałę, kamień zamykający wejście, pieczęć na nim i grupkę znudzonych, zziębniętych strażników. Wcześniej palili ognisko, posilali się i grali w kości. Teraz ziewając, oczekują zmiany warty. Oni wiedzą kogo pilnują. Słyszeli od Jego wyznawców, że za tym ogromnym wygładzonym kamieniem zamykającym wejście grobu, złożono żydowskiego Króla. Tego, który zapowiadał nadejście nowego Królestwa, szerzył pokój i dobro, aż złożył ofiarę swego życia na drzewie krzyża. Mógł siebie ocalić, tak jak ocalił wielu innych od kalectwa, ran i śmierci. Jednak nie uczynił tego, nie uciekł od tej najbardziej przerażającej śmierci. On nauczał, że wszystko jest niczym, a miłość wszystkim. On przyszedł na ziemię bez żadnej innej potęgi, oprócz potęgi miłości. To miłość zaprowadziła Go na krzyż, byśmy mieli życie wieczne. Jego wyznawcy wierzą, że na trzeci dzień zmartwychwstanie, więc żołnierze pilnują i nie pozwolą wykraść Ciała.
Wtem skądś, jakby z zaświatów, pędzi potężny huk i milknie, odbijając się głuchym echem od skał i pagórków. Czujni żołnierze, nawykli do wszelkich wojennych odgłosów, słyszą już po chwili tylko nikły szelest gałęzi poruszanych wiatrem. Z nieba spada smuga jasności, a wraz z nią zjawia się z szelestem skrzydeł Posłaniec - Cień, osłaniając Golgotę i grobowiec, jak niegdyś osłonił młodziutką Miriam w Nazaretańskim Domku. Trzęsie się ziemia, dygocą skały, drży góra. I oto wejście do grobu stoi otworem - kamień został odsunięty. Nieprzytomni ze strachu strażnicy padają na ziemię oślepieni światłem błyskawicy tworzącej srebrną drogę, sięgającą od nieba aż do wejścia u grobu. Wtem spostrzegają Postać w bieli, jaśniejącą nieziemską jasnością i piękną nieziemską pięknością, wychodzącą z grobu i stąpającą po srebrnej drodze. Drzemiący kamień srebrzy się i jaśnieje przyjmując od Niej blask. Strażnicy szczękając zębami uciekają w popłochu i biegną ulicami Jerozolimy z wrzaskiem przerażenia, meldując kapłanom o Postaci opuszczającej grób.
Ojciec Niebieski nie opuszcza swego umiłowanego Syna. Od Niego bowiem przybywa Posłaniec - Cień dla odwalenia kamienia. Dobra Ojcowska ręka zrywa więzy śmierci. Takie były odwieczne zamiary Stwórcy.
A Pusty Grób, zda się, woła do wszystkich wieków i pokoleń. Woła i zachęcająco zaprasza. Przyjdź i spójrz! Wewnątrz na skalnej ławce leżą tylko białe płótna. Ciała nie ma. Pan zmartwychwstał. Prawdziwie zmartwychwstał. Przyjdź i spójrz!
Oto odwalony kamień - niemy świadek zmartwychwstania, a na nim świetliste ślady Jego świętych stóp. Przyjdź i spójrz! On zwyciężył śmierć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu