Reklama

Maryja uratowała mi życie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1 września 1939 r. zapisał się w mojej pamięci ciemnymi zgłoskami. Jako dziecko mieszkałam w Zwierzyńcu. Z niecierpliwością oczekiwałam dnia, kiedy po raz pierwszy pójdę do I klasy szkoły podstawowej.
Tymczasem wybuchła wojna i zamiast na lekcje odprowadzałam mojego tatę na stację kolejową, gdyż został on powołany do wojska w Kowlu. Mama płakała, ja również, ale równocześnie dziwiłam się, dlaczego w oknach pociągu brakowało szyb. Okazało się, że był to rezultat bombardowania w Świdniku, przez którego stację przejeżdżał skład kolejowych wagonów. Młodzi mężczyźni, którzy dzielili los naszego taty, pocieszali mamę: „Niech pani nie płacze, wkrótce wygramy wojnę i wrócimy”. Istotnie, w listopadzie 1939 r. ojciec - zbiegłszy z niewoli sowieckiej - wrócił, ale wojna rozgorzała na dobre. Naukę w szkole rozpoczęłam dopiero 25 października 1939 r. Okupacja niemiecka zaznaczyła się w naszej rodzinie niedostatkiem, brakowało nam podstawowych środków do życia, a nawet chleba. Nieraz rozkoszowałam się tylko jego zapachem, przechodząc obok pobliskiej piekarni. Zaczęłam chorować na czerwonkę. Po ustąpieniu choroby z rocznym opóźnieniem przystąpiłam do Pierwszej Komunii św. Drewniaki, w które byłam ubrana, zawdzięczałam panu Kopczyńskiemu, ojcu koleżanki W szkole uczyliśmy się ze „sterów”, pisemek mówiących o sprawach obyczajowych i kulturze Niemców, ale nasza nauczycielka Lutosława Barówna, pochodząca ze Lwowa, nieoficjalnie przekazywała nam treści patriotyczne na lekcjach historii i języka polskiego.
Dramatycznym przeżyciem dla nas wszystkich była pacyfikacja biłgorajskich wsi. Całe rzesze Polaków i Żydów Niemcy pędzili do obozu przejściowego w Zwierzyńcu. Dzieci, które nie mogły w marszu nadążać za innymi, po prostu zabijano. Idąc do szkoły, nieraz widziałam w rowach ich ciała. Tymczasem wciąż dokuczała nam bieda. Ojciec za podstawowe produkty żywnościowe, a nawet za kawałek chleba oddawał nasze ubrania, a wreszcie sprzedał moje ulubione skrzypce. Uczył mnie na nich grać, zgodnie z rodzinną tradycją, gdyż sam był członkiem strażackiej orkiestry.
Moje skrzypce miały dziwną, a równocześnie tragiczną historię. Dostały się one do rodziny państwa Świąteckich, którzy musieli wyjechać do Krakowa. Tam, cierpiąc niedostatek, sprzedali skrzypce Cyganowi. Grajek często koncertował pod Sukiennicami i cieszył ucho poprzednich właścicieli instrumentu. Pewnego dnia gestapowiec zauważył Cygana, podszedł do niego i usiłował wyrwać mu z rąk skrzypce. Próba obrony instrumentu zakończyła się dla Cygana tragicznie, gdyż Niemiec strzałem z rewolweru zabił grajka, a skrzypce zabrał. Jaki był los mojego ulubionego instrumentu, nigdy się nie dowiem.
Zwierzyniec był prężnym i silnym ośrodkiem AK-owskim. Niemcy mścili się na tych ludziach, a zwłaszcza na wieśniakach z Wywłoczki, którzy pomagali partyzantom i w większości zasilali szeregi AK. 31 marca 1945 r. hitlerowcy postanowili ostatecznie rozprawić się z „bandytami” opornej wsi. Otoczyli ją, by spalić budynki, a ludność umieścić w obozie. Ulicę Zdrowotną w Zwierzyńcu, gdzie mieszkałam, Niemcy potraktowali również jako część Wywłoczki, dlatego nasza rodzina znalazła się w grupie wysiedleńców. Okupanci zgromadzili nas na placu w Wywłoczce, oddzielili mężczyzn od kobiet i dzieci, a potem popędzili do obozu w Zwierzyńcu. Dwóch słabych mężczyzn, którzy nie mogli podążać za innymi, gestapowcy zabili. Młody Niemiec z karabinem w ręku pilnował swoich ofiar. Kiedy przechodziłam z mamą obok tartaku, stojący w bramie pan Latomski powiedział ściszonym głosem: „Uciekajcie, oni prowadzą was do obozu. Schrońcie się do domów pracowników fabryki”. Wówczas mama chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do bramy tartaku. Wpadłyśmy do bloku zamieszkałego przez pracowników fabryki, udając się do domu znajomej mojej mamy. Kiedy ta spostrzegła przez okno, że Niemiec z karabinem kieruje się w stronę jej mieszkania, wypchnęła nas za drzwi, wołając: „Ja was nie chcę, ja się boję”. Na schodach - sparaliżowane strachem - znalazłyśmy się naprzeciwko Niemca. Byłyśmy przekonane, że wkrótce staniemy się jego ofiarami. Tymczasem mama, trzymając mnie kurczowo za rękę, zaczęła szeptać: „Zdrowaś, Maryjo”. Sparaliżowane przerażeniem spojrzałyśmy w zimne oczy młodego gestapowca, który trzymając palec na spuście karabinu, zapytał, czy nie ma tu bandytów, mając na myśli zbiegów, czyli nas. Po przeczącym geście mamy Niemiec zawrócił, sądząc na pewno, że jesteśmy mieszkankami bloku. Przestraszone i bezradne znalazłyśmy schronienie u Marii Wysockiej, matki AK-owca o pseudonimie „Wit”. Ta dobra kobieta szybko położyła nas do łóżka na wypadek powrotu Niemców i ewentualnej rewizji. Głęboko wierzę, że z tej dramatycznej sytuacji uratowała nas Maryja, tylko Jej zawdzięczamy życie. Zawsze w domu modliłyśmy się przed obrazem Zwiastowania, który w naszej rodzinie był niezwykle czczony.
Dziękuję Ci, Matko Boża, że w tragicznej dla nas sytuacji okazałaś nam swoją pomocną dłoń. Choć już tyle lat upłynęło od tamtego dnia, wdzięczność moja dla Ciebie, Maryjo, jest wciąż żywa, a to świadectwo dowodzi, jak zawsze, najlepsza Matko, kochasz swoje ziemskie dzieci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prof. Andrzej Nowak: Uznajmy śląski za język regionalny

2024-05-20 09:45

[ TEMATY ]

język

język śląski

Adobe Stock

W pielęgnowaniu tradycji nie widzę zagrożenia ani dla Polski, ani dla naszej kultury – powiedział w wywiadzie dla "Rz" prof. Andrzej Nowak, historyk, jeden z sygnatariuszy listu otwartego do prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie ustawy o języku śląskim.

"Uważam, jak inicjator listu - pan Szczepan Twardoch, że Polska powinna okazać siłę, a nie występować jako słaba, przestraszona wspólnota, która boi się kilku tysięcy osób, które chcą mówić w swoim języku regionalnym. Używając oczywiście oprócz tego, skoro to jest język regionalny, języka polskiego jako języka państwowego i języka dominującej w naszym kraju wielowiekowej kultur" - powiedział w wywiadzie dla "Rz" prof. Andrzej Nowak.

CZYTAJ DALEJ

Duch Święty – kim jest najbardziej tajemnicza Osoba Trójcy Świętej?

2024-05-19 07:08

[ TEMATY ]

Duch Święty

Kard. Grzegorz Ryś

Materiał prasowy

Czy faktycznie jest równy Ojcu i Synowi? Jak działa? Czym są dary Ducha Świętego? Dlaczego tak mało o Nim wiemy? Duch Święty to niezaprzeczalnie najbardziej tajemnicza Osoba Trójcy Świętej. Jest niewidoczny jak wiatr, a jednak działa.

W Starym Testamencie bywa przedstawiany jako potężna moc, którą posługuje się Bóg, a dzisiaj najczęściej kojarzymy Go z obrazem gołębicy, płomienia czy silnego podmuchu. Jego nieoczywista moc, o której mówią te wizerunki, może zdziałać cuda. Wystarczy poznać Go i dać się Mu poprowadzić. Dopiero w Nowym Testamencie ukazuje nam się nie jako jakaś siła, wiatr, tchnienie czy moc, ale Osoba Boża.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo osób, a nie związków homoseksualnych

2024-05-20 15:05

[ TEMATY ]

wywiad

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Nie zezwalałem na błogosławienie związków homoseksualnych - wyjaśnił papież Franciszek w nadanej wczoraj pełnej wersji kwietniowego wywiadu dla telewizji amerykańskiej CBS. Dodał, że błogosławienie takich związków jest „sprzeczne z prawem naturalnym i prawem Kościoła”. Zezwolił natomiast na błogosławienie poszczególnych osób homoseksualnych, bo „błogosławieństwo jest dla wszystkich”, choć - jak przyznał -„niektórzy są tym zgorszeni”.

W godzinnym wywiadzie papież opisuje swe spotkania z dziećmi z Ukrainy, które nie potrafią się już uśmiechać. Apeluje o zakończenie toczących się na świecie wojen. „Dążcie do negocjacji. Dążcie do pokoju. Wynegocjowany pokój jest zawsze lepszy niż niekończąca się wojna” - przekonuje Franciszek. Zachęca też do modlitwy o pokój, którą sam praktykuje. „Zatrzymajcie się, negocjujcie” - powtarza Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję