Reklama

Góra św. Michała w Bliznem i krośnieńscy kapucyni

Niedziela przemyska 6/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przy bieszczadzkiej trasie wiodącej z Rzeszowa do Sanoka, osiem kilometrów przed Brzozowem, wzdłuż rzeki Stopnicy, położona jest wieś Blizne. Jeden jej historyczny korzeń sięga 1366 r. - założenie wsi w oparciu o nadanie króla Kazimierza Wielkiego, drugi wiąże się z jej poszerzeniem, w oparciu o dokument lokacyjny króla Władysława Jagiełły z 1406 r. Historyczną! zabytkową chlubą Bliznego jest drewniany, o konstrukcji zrębowej, kościół Wszystkich Świętych, zbudowany prawdopodobnie w połowie XV w., w stylu późnogotyckim. Istnym skarbem tej świątyni jest jej wnętrze, a szczególnie polichromia, klasyczny przykład tzw. księgi ubogich (liber pauperum). Obiekt ten niedawno został wpisany na światową listę zabytków UNESCO. Z kościołem związane są późniejsze, też zabytkowe budynki: wikarówka-muzeum z końca XVII w., budynki gospodarcze, szpital dla ubogich i szkoła parafialna. Całość tworzy bliznieński zespół kościelny.
Na to, co dawne i szacowne w Bliznem, nakłada się nowe, świadczące o wyjątkowej gospodarności mieszkańców. Potwierdza to nowoczesna szkoła z basenem i ogrzewaniem na baterie słoneczne, malowniczy zbiornik retencyjny - ochrona wioski przed wodami Stopnicy, a także murowany kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pełnej Łaski, z estetycznie zagospodarowanym terenem. Całość dopełnia pięknie zaprojektowany i położony Dom Rekolekcyjny Sióstr Wspólnoty Niepokalanej Matki Wielkiego Zawierzenia oraz gospodarski obraz wioski.
Nad tym, co w Bliznem dawne i nowe, w odległości dwóch kilometrów od parafialnego centrum, wznosi się wzgórze św. Michała, przez miejscowych nazywane Michałkiem (450 m n. p. m.). Według akt wizytacyjnych biskupów przemyskich, na tym wzgórzu, za czasów swojego proboszczowania w Bliznem (1670-1684), ks. Józef Nałogowski wybudował kaplicę pw. św. Michała. Miało to być wotum za cudowne ocalenie w tym miejscu sześćdziesięciu mieszkańców Bliznego wziętych w jasyr, podczas najazdu tatarskiego w 1624 r. Tatarów miało przepędzić liczne wojsko, zjawiające się w białych szatach. Wydarzenie to wiązało się z bliskością uroczystości św. Michała, stąd wiara w Jego duchową tu obecność i obronę. Od tego czasu, wzgórze bliznieńskie stało się miejscem kultu św. Michała, W doroczne jego święto odprawiano uroczystą Sumę z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i procesją eucharystyczną. W nabożeństwach tych uczestniczyli zazwyczaj mieszkańcy wszystkich okolicznych wiosek. W połowie XVIII w., kaplica zbudowana z drewna jodłowego wymagała remontu. Powiadomiony o tym biskup przemyski Wacław Hieronim Sierakowski, podjął własny patronat nad wzgórzem św. Michała. Polecił rozebrać dotychczasową kaplicę, a na jej miejscu wystawił murowaną świątynię pw. Zjawienia Świętego Michała Archanioła. Z kościołem łączyła się droga krzyżowa, rozmieszczona w murowanych kapliczkach oraz drewniane zabudowania mieszkalne. Swoją fundację w Bliznem, chyba niefortunnie, bp Sierakowski związał finansowo z niedawno przybyłymi do Krosna Kapucynami.
Do Polski pierwsi Kapucyni przybyli w 1681 r., dzięki staraniom króla Jana Sobieskiego. Naśladując królewską funkcję w Warszawie, swoje własne podjęli polscy magnaci i bogata szlachta. Powstawały więc kapucyńskie klasztory w Krakowie, Lublinie, Lwowie i w wielu innych mniejszych miejscowościach, choćby w tych nam najbliższych; w Rozwadowie, Sędziszowie i Krośnie.
Wybór Krosna na kolejną siedzibę dla polskich Kapucynów został uzgodniony z władzami zakonnymi przez pierwotnego jej fundatora, rejenta sanockiego Aleksandra Jaworskiego, który na ten cel zdeponował u biskupa przemyskiego Sierakowskiego sumę 170 tys. zł polskich. Pierwsi zakonnicy przybyli do Krosna w 1753 r. Bp Sierakowski ofiarował im stojący na przedmieściu węgierskim kościółek św. Jakuba oraz sąsiadujące z nim zabudowania, należące dotychczas do miejscowego arcybractwa kapłańskiego, które opiekowało się świątynią. Od hetmana koronnego Klemensa Branickiego (dzierżawił wtedy starostwa krośnieńskie) otrzymali Kapucyni plac sąsiadujący z tym kościółkiem, przeznaczony pod budowę klasztoru i nowego kościoła. Oficjalne przekazanie gruntu nastąpiło w 1757 r. Otrzymany plac zakonnicy naznaczyli drewnianym krzyżem. Planowaną budowę kompleksu klasztornego, przede wszystkim ze względu na brak funduszy, musieli jednak odłożyć na późniejsze lata. Pierwotna bowiem suma fundacyjna 170 tys. zł Aleksandra Jaworskiego, powierzona bp. Sierakowskiemu, została przez niego rozdysponowana wbrew woli fundatora. Między innymi, przeznaczył jej część na własną fundację murowanego kościoła i drewnianej zabudowy na górze św. Michała w Bliznem. Wobec iście patowej sytuacji Kapucynów w Krośnie, bp Sierakowski w duchu wynagrodzenia wyrządzonej szkody, przekazał im na własność swoją bliznieńską fundację. Zakonnicy z Krosna przejęli ją w 1760 r., jako klasztorną rezydencję. W 1768 r. przygotowali wybudowaną świątynię do konsekracji. W 1778 r. rezydencję na Michałku obsługiwało pięciu kapłanów zakonnych i trzech braci.
To swoiste rozdarcie wspólnoty zakonnej między Krosno i Blizne, jak i konieczność urządzania nabytej rezydencji, a także przejście bp. Sierakowskiego na stolicę arcybiskupią we Lwowie, jeszcze bardziej oddaliło czasowo budowę krośnieńskiego klasztoru. Została ona zrealizowana z przerwami (decydowała o nich również zaborcza polityka władz austriackich), na przestrzeni co najmniej półwiecza. Zwieńczeniem kapucyńskiego dzieła w Krośnie była konsekracja kościoła klasztornego pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, dopiero 14 września 1811 r.
W tym czasie, kapucyńska rezydencja na górze św. Michała w Bliznem nie istniała już od dwudziestu trzech lat, dotknięta w 1788 r. kasatą, zarządzoną przez austriacki urząd - cyrkuł sanocki. W podobny sposób potraktowano wiele placówek kościelnych na ziemiach polskich, wchodzących w skład monarchii austro-węgierskiej, objętych wtedy nowym systemem polityczno-kościelnym, tzw. józefinizmem. System ten usiłując uzależnić Kościół od państwa, dążył między innymi do upaństwowienia dóbr kościelnych, ograniczenia przejawów kultu, zniesienia bractw religijnych; co często wiązało się z zupełną likwidacją konkretnej instytucji Kościoła. Tak się stało i na Michałku. Kościół przeznaczony został do rozbiórki, zaś części jego wyposażenia przekazano świątyniom w Izdebkach. Starej Wsi i Bliznem. Parafia Humniska otrzymała barokowy ołtarz, istniejący do dzisiaj jako główny w miejscowym kościele pw. św. Stanisława Biskupa.
Kapucyńska rezydencja w Bliznem istniała zaledwie 28 lat i od strony lokalizacji wiązała się z niefortunną decyzją władz kościelnych. Usytuowana na górze, oddalona kilometrami od najbliższych miejscowości, była bardziej podobna do dawnych eremów, aniżeli do klasztoru, którego zakonnicy - zgodnie ze swoimi regułami - mieli pracować duszpastersko w środowiskach miejskich.
Dzisiaj na miejscu bliznieńskiego klasztoru stoi murowana kaplica pw. św. Michała. Zbudował ją w 1877 r. miejscowy proboszcz ks. Józef Januszkiewicz. Zarówno w dniu odpustu, jak i w innym czasie zmierzają ku niej liczni wierni. Ułatwieniem jest asfaltowa droga wiodąca z Bliznego do Golcowej, okrążająca michałkową górę.
Mimo upływu czasu, powiązania Krosna i Bliznego po linii kapucyńskiej przetrwały do naszych czasów. Oprócz wspólnej historii, na płaszczyźnie materialnej stanowią je dwa uratowane obrazy z Bliznego (Matka Boża z Dzieciątkiem oraz Matka Boża z Dzieciątkiem i św. Janem) zdobiące klasztor krośnieński. Duchową zaś więź podtrzymują, ujawniające się w Bliznem do dzisiaj, kapucyńskie powołania zakonne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Siejba Słowa na Peryferiach. Głos prawdy w erze dezinformacji

2024-04-29 08:46

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Ignacy Dec

siejba słowa na peryferiach

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Siejba słowa na peryferiach

Siejba słowa na peryferiach

"Życzę, aby Czytelnicy tych codziennych sentencji znaleźli coś dla siebie, co ich przybliży do Pana Boga i drugiego człowieka" – napisał bp Ignacy Dec w siódmym tomiku Siejby Słowa na Peryferiach.

W najnowszej publikacji bp Ignacy Dec zbiera swoje refleksje i myśli, które regularnie publikuje w przestrzeni medialnej, głównie na popularnej Platformie X, dawniej znanej jako Twitter. Siódmy już tom serii prezentuje Twitty z roku 2023, ukazujące się w postaci cyfrowej, a teraz zebrane i opublikowane w wersji papierowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję