Reklama

Ciągle żyją wspomnieniami trudnego czasu na Syberii

W dniach od 16 do 20 maja w Ciechocinku odbywał się X Ogólnokrajowy Zjazd wychowanków Domów Dziecka na Syberii z okresu II wojny światowej. Przybyło około 57 ofiar Sybiru. Te dzieci, w tej chwili seniorzy, przyjechały z wielu miast Polski, była też jedna Polka z Czech.

Niedziela toruńska 23/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tym razem Zjazd miał charakter towarzyski, pominięto wykłady, a cieszono się wzajemnymi rozmowami i odpoczynkiem w kurorcie ciechocińskim. Jednak program przewidywał zwiedzenie Izby Pamięci w VIII Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu, która powstała dzięki gościnności dyrektor mgr Urszuli Przedpełskiej, a opiekunem jest mgr Katarzyna Lewandowska. Wystawa zatytułowana jest „Losy Polaków deportowanych w głąb ZSRR w latach 1940-1956” i prezentuje bardzo dużo dokumentów przydatnych w lekcjach historii. Powstała z inicjatywy p. Wandy Borowy z Torunia i p. Edwarda Sulikowskiego, który zgromadził przebogate archiwum z tego okresu - zdjęcia, książki, kopie dokumentów, mundur wojskowy, narzędzia pracy.
Dla chętnych przewidziano też zwiedzanie Starówki toruńskiej. Bawiono się podczas wieczornicy w „Amazonce” ciechocińskiej, a szczególne tajemnice serca zostały zawierzone Matce Bożej w pielgrzymce do Lichenia. Bogaty program i radość ze spotkania były jednak owiane pamięcią przeżyć i miejsc z tamtych trudnych lat. Dzieci Syberii, najczęściej sieroty lub półsieroty, początkowo były w zbiorczych rosyjskich Domach Dziecka. Ten czas bez rodziców w rosyjskich i polskich Domach Dziecka, był szansą na przetrwanie i przeżycie.
Te dzieci nie dały się zrusyfikować i trwały w świadomości, że są polskiego pochodzenia. Mimo konieczności mówienia po rosyjsku, gdy pamiętały jakieś słowa polskie, były przenoszone z rosyjskich Domów do sierocińców polskich. W 1943/44 r. utworzono około 55 polskich Domów Dziecka. Kolejny etap to wolność w Ojczyźnie, gdy w 1946 r. przywieziono je transportem zbiorowym do Gostynina. Tu były badane, odwszawiane, następowało powolne wzmocnienie organizmu po czasie głodu i wycieńczenia. Część z nich, zależnie do wieku, pod opieką duszpasterzy przyjęła I Komunię św. Wkrótce nastąpiło rozdzielanie ich do Domów Dziecka w całej Polsce. I tak p. Maria Fischerowá, Polka z Czech, znalazła się w Domu Dziecka „Młody Las” w Toruniu. Tu, w Toruniu, ukończyła szkołę i poszła do pracy, potem założyła rodzinę i wyjechała do Czech.
Na zdjęciach z wystawy ludzie wychudzeni ciężką pracą, chorobami i głodem. Tylko na jednym ze zdjęć zobaczyłam uśmiechniętego szczerze, szczupłego chłopca w furażerce z polskim orzełkiem. Było to zdjęcie z tamtego okresu, jednego z uczestników Zjazdu, Mieczysława Pożarskiego z Olsztyna. Zapytałam go, co było powodem tego uśmiechu - „radość! Radość, że przyjęto mnie do szkoły junaków w Armii Andersa, gdzie pod Bucharą stała VI i VII Dywizja Piechoty tej Armii. Oczywiście musiałem „naciągnąć” mój wiek, bo przyjmowano nie młodszych niż 13 lat. Tam w Armii nabrałem radości i ciała dzięki odżywieniu, zajęciom wśród młodzieży. W Teheranie spotkałem moją matkę i siostrę, która też była junaczką”.
Zapytałam bucharczyka (z Domu Dziecka w Bucharze) Edwarda Sulikowskiego z Gdyni - co pomięta jako dziecko najbardziej uciążliwego w przeżyciu i najbardziej radosnego? „Miałem wówczas 7 lat. Na paru metrach kwadratowych mieszkałem z mamą, ojcem i młodszą siostrą. Siostra zmarła na skutek tyfusu plamistego roznoszonego przez wszy. Do pracy brano dzieci powyżej 12. roku życia, ja chodziłem, aby mamie towarzyszyć w pracy. Największym trudem była dla mnie walka z pasożytami ciała. Może to wydawać się absurdem, ale była to walka trudna do wyobrażenia. W nocy pluskwy, karaluchy, a w ciągu dnia gryzące komary i muszki wchodzące masami w oczy, nos i uszy. A radość... jakaż tam mogła być radość. Jednak największą była wiadomość, gdy dowiedziałem się, że wracamy do Polski”.
Pani Stefania Pantoła (z domu Drapała), przyjechała z Jarosławia, uczestniczyła we wszystkich Zjazdach Sybiraków Dzieci z Domów Dziecka. Bardzo ceni te spotkania i cieszy się na każdy Zjazd. Na Syberii przebywała w Domu Dziecka w rejonie Komi. To właśnie na tych Zjazdach dowiadywała się, co przeżyła jako malutkie dziecko Syberii, bo w czasie wywózki miała 2 latka. Największym trudem, który jednak pamięta, był dla niej strach... lęk przed okrucieństwem wojny... dzieci chowały się i często spały pod łóżkami, bo straszono je, dzieci bały się, że zostaną zabite. Żal i smutek długo w niej trwał... a w chwili, gdy ze mną rozmawiała, łkanie przerywało naszą rozmowę.
Dziecięcą radość w rosyjskim Domu Dziecka Janina Śmiśniewicz (z domu Kandefer) z Warszawy wspomina w związku z rocznicami rewolucji październikowej, gdy dzieciom przywożono cukierki, były też tańce, jednak na co dzień nie było co jeść. Przebywała w rozdzielczym Domu Dziecka w Archangielsku. Następnie w polskim Domu Dziecka żyła 2 lata. Na wywózce była łącznie 6 lat. A kontakt z religią, Kościołem...gdy była w polskim Domu Dziecka na Kaukazie, chodziła do cerkwi, bo tam dawano lepioszki, rodzaj bułeczek, które są odpowiednikiem naszej Komunii św. W Domu Dziecka natomiast był rano apel i śpiewano pieśni religijne. Ze szkoły polskiej i nauki języka polskiego pamięta czas, gdy jeden egzemplarz „Trylogii” Sienkiewicza podarto na poszczególne kartki i tak obdzielano dzieci szkolne, aby mogły uczyć się pięknej polszczyzny.
Krystyna Piotrkowska przyjechała z Olsztyna. „Byłam wychowana w Wilnie w rodzinie patriotycznej, pamiętam wszystkie pieśni legionowe. Na Syberii żyłam 5 lat. Tam umarła moja siostra. Miałam też brata. Matka w czasie transportu urodziła dziecko, drugą siostrę. Oczywiście, niemowlę przeżyło tylko 2 miesiące. Wszyscy chorowali na tyfus. Śmiertelność na tę chorobę była ogromna. Szpital dawał rodzinie tylko informację o śmierci danej osoby i rodzina nie wiedziała nawet gdzie ona jest pochowana. Jednak ja przetrwałam chorobę. Po tej chorobie zostałam wzięta do pierwszego dla mnie Domu Dziecka. Potem były następne. Pamiętam brak wody, zawsze wielkie pragnienie i muszki. W końcowym czasie syberyjskim przebywałam w Domu Dziecka pod Bucharą. Wcześniej w tym samym Domu były dzieci pod opieką znanej polskiej śpiewaczki Hanki Ordonówny, które z nią wyjechały do Iranu. Ten Dom uchodził za jeden z lepszych. Całą obsługę stanowili polscy Żydzi, inteligencja, którzy bardzo dobrze do nas się odnosili, czuliśmy ich miłość, starali się nas nauczyć jak najwięcej i przekazać swoją wiedzę. Jednak w tym Domu była tylko garstka katolików, były także z nami dzieci ukraińskie, żydowskie, zatem temat religii nie był w ogóle poruszany”. Do Polski wróciła w 1946 r. razem z bratem. Po pobycie dość krótkim w Gostyninie została przewieziona do Ostródy, a tu spotkało ich zupełnie odmienne traktowanie przez obsługę Domu Dziecka. Przez trzy i pół roku w Ostródzie czuli się nieprzyjaźnie traktowani przez wychowawców polskich, bo „przyjechały darmozjady”, w szkole „wyzywano od ruskich”. Matka wróciła innym transportem i osiedliła się w Suszu. Aktualnie p. Krystyna swoim wnukom na przyszłość chciałaby przekazać postawę otwartości na świat, bo nadal czuje ten syberyjski czas jako karę za patriotyczną postawę swoich rodziców.
Dla większości ludzi znane są losy Polaków wywożonych na Syberię - czas dalekiej i długiej podróży, osadzenie w posiołkach, łagrach, ciężka praca ponad siły, choroby i głód, często więzienia i to wszystko w atmosferze wielkiego upokorzenia psychicznego... bo było się Polakiem, patriotą, inteligentem czy właścicielem gospodarstwa.
Na karcie wpisu do księgi pamiątkowej na wystawie w VIII LO odnotowane jest m.in. pragnienie uczestników Zjazdu - „...nie o zemstę wołają ofiary Sybiru, lecz o pamięć”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Odnaleźć człowieka

Niedziela toruńska 33/2016, str. 7-8

[ TEMATY ]

Toruń

Anna Głos

Za pierwsze zarobione pieniądze nabyć butelkę kosztownego alkoholu. Po pracy wypić piwo, oglądając jednocześnie jego reklamy ze sympatycznymi zwierzakami. Na weselu podać wódkę, bo tak zarządziły mama z teściową. Opić narodziny pierwszego syna i wnuka. Niektórzy nazywają to tradycją. Jednak, gdy ta tradycja zaczyna zamieniać się w dramat uzależnienia od alkoholu, wówczas traci swój urok, a zamienia się w problem, o którym trudno mówić
Z ks. Dawidem Szymaniakiem posługującym wśród osób z uzależnieniem alkoholowym rozmawia Joanna Kruczyńska

JOANNA KRUCZYŃSKA: – Z jakim nastawieniem rozpoczynał Ksiądz posługę duszpasterską wśród uzależnionych od alkoholu w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w podtoruńskich Czerniewicach?

CZYTAJ DALEJ

Papież apeluje o odwagę podejmowania dialogu, prowadzącego do położenia kresu wojnom

2024-05-19 12:53

[ TEMATY ]

Anioł Pański

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Niech Duch Święty da rządzącym odwagę do podejmowania gestów dialogu, które prowadziłyby do położenia kresu wojnom - prosił papież Franciszek po odmówieniu modlitwy Regina Caeli. - Moje myśli kierują się szczególnie do miasta Charków, które ucierpiało z powodu ataku przed dwoma dniami - dodał Ojciec Święty.

- Drodzy bracia i siostry, Duch Święty jest Tym, który tworzy zgodę, harmonię i tworzy ją wychodząc z różnych, czasem nawet sprzecznych rzeczywistości. Dzisiaj, w uroczystość Pięćdziesiątnicy módlmy się do Ducha Świętego, miłości Ojca i Syna, aby stworzył harmonię w sercach, zgodę w rodzinach, zgodę w społeczeństwie, harmonię w całym świecie. Niech Duch Święty sprawi, by między chrześcijanami różnych wyznań wzrastała komunia i braterstwo. Niech da rządzącym odwagę do podejmowania gestów dialogu, które prowadziłyby do położenia kresu wojnom. Jest dziś bardzo wiele wojen. Pomyślmy o Ukrainie. Moje myśli kierują się szczególnie do miasta Charków, które ucierpiało z powodu ataku przed dwoma dniami. Pomyślmy o Ziemi Świętej, Palestynie, Izraelu, pomyślmy o wielu miejscach, gdzie toczą się wojny. Niech Duch Święty doprowadzi rządzących państwami i nas wszystkich do otwierania bram pokoju - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

Działacze Opozycji Antykomunistycznej i Osoby Represjonowane pielgrzymowali do Rokitna

2024-05-20 11:38

[ TEMATY ]

opozycja antykomunistyczna

osoby represjonowane

pielgrzymka do Rokitna

Marek Budniak

W pielgrzymce do Rokitna wzięło udział ok. 200 osób z naszego województwa

W pielgrzymce do Rokitna wzięło udział ok. 200 osób z naszego województwa

Działacze opozycji antykomunistycznej i osoby represjonowane z przyczyn politycznych województwa lubuskiego 19 maja odbyli swoją III Pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie.

Pierwszym punktem programu był wykład prof. dr. hab. Jana Żaryna na temat „Potrzeby dumy narodowej z naszej historii, kultury i wiary, które współtworzyły nasze ponadtysiącletnie dziedzictwo”. W swojej konferencji prelegent przypomniał m.in. słowa ks. Piotra Skargi o tym, że „Każdy, kto ojczyźnie służy, sobie służy” oraz Romana Dmowskiego, który powiedział, że „Wszystko co polskie jest moje […] więc muszę też przyjąć upokorzenia”. Profesor podkreślił, że my Polacy mamy to szczęście, iż nie musimy wstydzić się naszych przodków, powinniśmy być dumni nie tylko z wielkich ich zwycięstw, ale także z tego jak przyjmowali gorycz klęski oraz potrafili mądrze wybierać zaczynając na przyjęciu chrztu w obrządku łacińskim. Postawił pytanie retoryczne czy potrafimy jako pokolenie przeciwstawić się idącej od Zachodu nowej rewolucji marksistowskiej? Zachęcał do zorganizowania w naszych miastach 13 października Narodowego Marszu Papieskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję