Elżbieta Adamczyk: - Skąd pomysł samotnego wędrowania śladami Apostołki Bożego Miłosierdzia?
Konrad Kozłowski: - W związku z budową pomnika św. Faustyny Kowalskiej, zwiększyło się w Łodzi zainteresowanie miejscem jej pierwszych objawień w parku „Wenecja” - obecnie im. Słowackiego, a także domem, gdzie mieszkała przy ul. Krośnieńskiej 9, i gdzie pracowała (ul. Abramowskiego 29). Postanowiłem więc odwiedzić te miejsca, korzystając z przewodnika opracowanego przez Celinę i Tadeusza Maćkowiaków oraz ks. kan. Wiesława Potakowskiego pt. „Z Kościoła łódzkiego powołana”.
- Jaki był charakter tego spaceru? Czy chodziło tylko o usytuowanie tych miejsc na planie miasta?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Sens mojego pielgrzymowania rozumiałem znacznie głębiej. Wszędzie towarzyszyła mi modlitwa „Koronką do Bożego Miłosierdzia”. W miejscach, gdzie mieszkała, pracowała, wypoczywała i otrzymała pierwsze objawienia Helenka Kowalska, przyszła Święta, doznałem niezwykłego uczucia; z jednej strony dostrzegłem ogromną prostotę i skromność jej osoby, a z drugiej Boży „Dar Miłosierdzia”, jakże potrzebny w dzisiejszych czasach. Odczuwam także swego rodzaju satysfakcję, że jestem mieszkańcem Łodzi - miasta, od którego Święta rozpoczęła drogę życia duchowego.
- Jak przebiegała trasa tej pierwszej „pielgrzymki”?
Reklama
- Korzystając z komunikacji miejskiej, dotarłem do ul. Pabianickiej, odszukałem ul. Krośnieńską i posesję numer 9. Znalazłem tam tablicę pamiątkową z popiersiem św. Faustyny i odpowiednim napisem. Poszedłem dalej ul. Krośnieńską do ul. Sanockiej. W bezpośredniej bliskości ukazał się Szpital im. Kopernika. Zatrzymałem się przed nim, odmówiłem krótką modlitwę w intencji chorych, a następnie po drugiej stronie ul. Pabianickiej odnalazłem w Parku im. Słowackiego pamiątkowy obelisk z wyrytymi słowami abp. Władysława Ziółka, metropolity łódzkiego. Obok rośnie drzewo wskazujące na miejsce pierwszych Objawień. Pełen refleksji, z prośbą na ustach: „Miej miłosierdzie dla nas i świata całego”, podjąłem dalej wędrówkę wzdłuż dolinki Jasienia, aby dotrzeć do kościoła św. Faustyny na pl. Niepodległości. Była akurat godz. 12, więc odmówiłem jeszcze „Anioł Pański” w intencji rychłego „wyniesienia na ołtarze” naszego Papieża - Jana Pawła II i udałem się w drogę powrotną do domu.
- Wkrótce wyruszył Pan na kolejny spacer śladami św. Faustyny. Jak on przebiegał?
- Tym razem wybrałem się tam w towarzystwie p. Teresy Żuchalskiej z parafii św. Michała Archanioła i nieocenionej przewodniczki p. Bożeny Starościak, która zawiozła nas najpierw na ul. Abramowskiego 29. Napis na tablicy umieszczonej przy bramie tej kamienicy głosi: „W TYM DOMU W LATACH 1922-24 PRACOWAŁA HELENA KOWALSKA ŚW. FAUSTYNA APOSTOŁKA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA”. Przeszliśmy w głąb posesji, szukając „ścieżek”, po których chodziła Helena Kowalska. Raptem znaleźliśmy się w ogrodzie, wśród kwitnących krzewów i pięknie utrzymanych rabatek z różnokolorowymi kwiatami. A wszystko to na tle „muru” zieleni potężnych drzew, jak się potem okazało - Parku Barcińskiego. Zadziwiające, że w samym centrum Łodzi mógł zachować się taki obszar. Należy mieć nadzieję, że ta oaza zieleni będzie uszanowana przez mieszkańców nowoczesnego osiedla mieszkaniowego „Barciński Park”, które powstaje w sąsiedztwie. Z ul. Tylnej, równoległej do ul. Abramowskiego, już niedaleko do archikatedry. Tam się przeszliśmy spacerem, aby złożyć kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II i odbyć kilkunastominutową adorację Najświętszego Sakramentu.
- Rozumiem, że dzięki naszej rozmowie chciałby Pan zachęcić czytelników „Niedzieli Łódzkiej” do takiego prywatnego pielgrzymowania?
- Pierwszą moją myślą po powrocie do domu, było, jak przybliżyć te „miejsca św. Faustyny” mieszkańcom Łodzi oraz młodzieży. Jestem z zawodu nauczycielem, co prawda już na emeryturze, ale przekazywanie wiedzy mam we krwi. Zachęcam więc wszystkich do takich duchowych spacerów, indywidualnych lub w małych grupach. Szczególnie w niedzielę, gdy ruch na ulicach jest mniejszy, można w skupieniu poddać się refleksji o Bożym Miłosierdziu, przysiąść na ławce w parku z „Dzienniczkiem s. Faustyny”, czy też włączyć w modlitwę w gronie czcicieli Jezusa Miłosiernego. Ten czas z pewnością nie będzie stracony.