Reklama

Ile zatrzymujemy dla siebie?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W lutym w Tygodniku Katolickim „Niedziela” ukazał się artykuł ks. red. Grzegorza Wejmana, omawiający sprawy dotyczące nawrócenia. Chociaż temat znany, jednak z uwagi na jego ujęcie zrobiłam odbitki, by móc je ofiarować tym, którym ten temat mógłby pomóc.
Nie wspominałabym o tym, gdyby Ksiądz nie zamieścił tam myśli św. Ambrożego mówiącej, że Pan Bóg patrzy nie tyle na to, co ofiarujemy Mu w darze, ile na to, co rezerwujemy dla siebie.
Przytoczona myśl zapadła we mnie głęboko, zmieniając dotychczasowe myślenie, co do ofiary, ofiary przede wszystkim względem drugiego człowieka, bo powiedziane jest „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Mam tu na myśli tych, którzy tej pomocy naprawdę od nas potrzebują. Niekoniecznie zaraz materialnej, ale zacznijmy od niej.
Do tej pory wydawało mi się, że wystarczy dać, dać w zależności od sytuacji danego człowieka czy grupy ludzi, lub innych zapotrzebowań, jak chociażby ostatnio zbierana ofiara na budowę Świątyni Opatrzności Bożej, która ma być wotum od wszystkich Polaków, a nie tylko diecezji warszawskiej. Ilekroć dzieliłam się z potrzebującymi, nigdy nie patrzyłam na to, ile dla siebie zostawiałam, nawet wtedy, kiedy dawałam ostatni grosz. Należy tu koniecznie wspomnieć, że wtedy zawsze (prawie od razu) otrzymywałam stokroć więcej, w myśl ewangelicznej obietnicy. Zawsze tak było. Ta hojność Boża była czasami wprost nie do uwierzenia. A jednak… Pan Bóg nie tylko jest hojny, ale i dotrzymujący obietnic. Jest jednak różnica między tym, co dajemy, a tym, co zostawiamy dla siebie, dlatego po przeczytaniu artykułu zaczęłam dzielić się z innymi swoim spostrzeżeniem.
W obecnych czasach tak ogromnych dysproporcji, tej nieludzkiej przepaści, jaka dzieli umierających z głodu, od tych, którzy licytują się, kto jest najbogatszy w Polsce, świecie… czy nie powinniśmy zacząć patrzyć przez pryzmat słów św. Ambrożego, doktora kościoła, żyjącego w latach 340-397? Przede wszystkim my chrześcijanie.
To, że mamy więcej od innych, to nie zawsze wynik naszej pracowitości, naszego czasami i sprytu, ale to w pierwszym rzędzie zasługa talentów, zdrowia, miejsca urodzenia na ziemi, pochodzenia i wielu uwarunkowań, które darmo otrzymaliśmy. Darmo. Więc jeżeli się dzielimy z innymi, to znowu nie aż tak wielka nasza zasługa, szczególnie wtedy, gdy mamy w nadmiarze, bo niekiedy całe pokolenia na to pracowały, lub mieliśmy lepszy start, bardziej korzystne położenie geograficzne czy klimatyczne. Warto o tym pomyśleć, a dopiero potem o wkładzie własnej pracy. Nie chcę przez to powiedzieć, że wystarczy sam talent, uroda czy chociażby barwa głosu, przez którą można nie tylko ogromnie dużo zyskać, ale i stracić. Nie. Wszystko wymaga pracy i nieraz ogromnego wysiłku, by uzyskać czy to tytuł naukowy, czy pokaźne konto w banku, nie wspominając o sławie, oczywiście, dobrej sławie.
Strona materialna to jednak nie wszystko, bo ona nie zaspokoi jakże ogromnie ważnych ludzkich potrzeb, takich jak miłość czy przyjaźń, bez których człowiek karłowacieje. Nie jest w stanie wydobyć z siebie tego, co piękne, wartościowe, co przyciąga do nas innych. Co czyni świat bardziej ludzkim. Coraz więcej wokół nas wysokich parkanów, ogrodzonych osiedli… A zaczęło się niewinnie od domofonów, które już zaczynają nie wystarczać. Człowiek odgradza się od człowieka, chociaż nie potrafi bez niego żyć. Źle znosi izolację, bo stworzony został do życia wspólnotowego. Nawet pustelnicy mają czasami z tym problemy, chociaż dobrowolnie wybrali taki sposób życia.
Problem samotności. Ciągły pośpiech, wzrastająca szybkość samochodów, pociągów, samolotów… - mimo to, współczesnemu człowiekowi coraz bardziej brakuje czasu dla drugiego człowieka. Nawet bliskiego.
Czytałam niedawno zdarzenie, jakie miało miejsce dziesięć lat temu na jednej z ulic Chicago, którą jechał młody człowiek swoim nowiutkim szesnastocylindrowym jaguarem XKE. „Wypatrywał, czy jakieś chłopaki nie wypadną spomiędzy zaparkowanych samochodów i zwolnił, zauważywszy w jednym miejscu parę nóg. Kiedy przejeżdżał obok, wielka cegła z łomotem uderzyła w lśniące drzwiczki. Wyskoczył z samochodu, dopadł dzieciaka, który nią rzucił i zaczął krzyczeć do niego: - To nowiutki wóz, drogo cię będzie kosztować ta cegła! Dlaczego ją rzuciłeś? - Proszę pana… przepraszam, ale nie wiedziałem już, co robić - wykrztusił chłopak. - Rzuciłem cegłą, bo nikt się nie chciał zatrzymać. Łzy kapały mu po brodzie, kiedy wskazał na jeden ze stojących samochodów. - To mój brat, proszę pana. Nie chodzi. Wypadł z wózka i nie mogę go wsadzić z powrotem. I szlochając, spytał: - Pomoże mi pan? Sam go nie udźwignę. Właściciel jaguara nigdy nie naprawił wgniecionych drzwiczek. Miały mu przypominać, by nie pędzić przez życie tak szybko, by ktoś musiał rzucać cegłą, żeby przyciągnąć jego uwagę”.
Zauważyć drugiego człowieka. Zauważyć człowieka w potrzebie i tego bliskiego też. Ks. A. Henel napisał kiedyś taką myśl: „Najgłębsza jest samotność ludzi codziennego używania”.
Znaleźć czas, by zatrzymać się przy drugim człowieku, chociaż wysłuchać go, co ma do powiedzenia. Nie mówię już np. o wyjściu z nim na spacer, kiedy sam nie może. „Czas to pieniądz” - slogan od dawna znany, ale dopiero teraz nabrał prawdziwego znaczenia, kiedy już prawie wszystko zaczyna się spieniężać, najczęściej z myślą o własnych korzyściach, bo: „takie czasy”, co powtarzają już nie tylko młodzi, ale i starsi.
A pomimo to warto znaleźć czas dla drugiego, bo ten czas nigdy nie jest czasem straconym i zawsze zaprocentuje lepiej od najlepszego nawet banku, nie tylko w uśmiechu drugiego człowieka, ale i nagrodą w niebie. Czas jest również darem od Boga, który darmo dostaliśmy, więc go darmo dawajmy.
To samo dzieje się z naszą wiarą, która też darmo nam jest dana, bo jest łaską, tak jak wszystko, co otrzymujemy od Pana Boga, ale jej głębia od nas zależy, na ile zechcemy się na Boga otworzyć, ile czasu Mu ofiarujemy. Ofiarujemy czy to przez adorację w Najświętszym Sakramencie, codzienną modlitwę, czytanie Pisma Świętego, którego nie zastąpi żadna książka, bo tylko w niej Bóg mówi bezpośrednio do nas, ale książki religijne są też ważne, bardzo ważne, bo wzbogacają nas o dodatkową wiedzę o Bogu, Jego Matce, Świętych, o życiu Kościoła… To samo odnosi się do prasy katolickiej, której coraz więcej, także do radia i telewizji. Należy tu jeszcze wymienić uczestnictwo w różnych ruchach, wspólnotach religijnych, które po Soborze Watykańskim II licznie zaczęły powstawać i nadal powstają, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Naprawdę warto znaleźć na to czas, tym bardziej, że czas ofiarowany Bogu, tak jak i człowiekowi nigdy nie jest czasem straconym. Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o różnych seminariach czy katechezach prowadzonych przez księży w niejednym kościele lub na katolickich stronach internetowych.
My nie tylko mamy rozwijać własne talenty, ale mamy też korzystać z talentów innych, bo jak napisał wcześniej wspomniany ks. dr Grzegorz Weiman: „Bóg jako maksymalista chce w nas wzrastać i osiągnąć pełnię”. Nie można jej jednak osiągnąć, bez ofiarowania Bogu czasu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Koch: ciężka choroba Papieża podobna do męczeństwa św. Piotra

2025-03-12 08:17

[ TEMATY ]

papież Franciszek

kard. Kurt Koch

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Ciężka choroba to wielkie wyzwanie. Módlmy się, aby Pan Bóg obdarzał zawsze swą bliskością naszego Ojca Świętego – powiedział kard. Kurt Koch na rozpoczęcie wieczornej modlitwy różańcowej za Papieża. Prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan porównał aktualne cierpienia Papieża do męczeństwa, które Pan Jezus zapowiedział św. Piotrowi pod koniec Ewangelii św. Jana.

Szwajcarski kardynał przytoczył słowa, które Zmartwychwstały Chrystus powiedział do Piotra nad Jeziorem Galilejskim: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. „Czyż można nie widzieć w tych słowach tego, co przeżywa i cierpi również nasz Ojciec Święty, Następca Piotra? – mówił kard. Koch. – Oczywiście, różne są sytuacje, lecz również cierpienia wynikające z ciężkiej choroby są wielkim wyzwaniem. Módlmy się, aby Pan obdarzał zawsze swą bliskością naszego Ojca Świętego. A za wstawiennictwem Maryi, Matki Nadziei, prośmy o zdrowie dla Papieża Franciszka”.
CZYTAJ DALEJ

Klinika Gemelli: papież zdalnie uczestniczy w rekolekcjach, podejmuje terapię

2025-03-12 12:17

[ TEMATY ]

rekolekcje

terapia

papież Franciszek

klinika Gemelli

PAP/EPA

Klinika Gemelli

Klinika Gemelli

„Dziś rano papież śledził ze swojego pokoju dzięki połączeniu wideo rekolekcje dla Kurii Rzymskiej. Wznowił terapię oraz fizjoterapię oddechową i ruchową” - informuje Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej w odniesieniu do dwudziestego siódmego dnia pobytu papieża Franciszka w klinice Gemelli z powodu obustronnego zapalenia płuc.

Według źródeł watykańskich, nadal nie ma hipotezy co do możliwej daty wyjścia Ojca Świętego z rzymskiego szpitala: pozostaje tam na „kolejne dni”. Jak wyjaśniono, lekarze są celowo nieprecyzyjni, ze względu na złożoność obrazu klinicznego i aby zapewnić, że „jest to perspektywa wyjścia, a nie nowej hospitalizacji”. Ewentualne spotkanie dziennikarzy z dwoma zespołami medycznymi leczącymi papieża Franciszka, watykańskiego i kliniki Gemelli, jest podobno również oceniany, ponieważ „mają nadzieję, że sytuacja stanie się mniej złożona”. Tymczasem na dziś nie zaplanowano żadnej wizyty u papieża. Nowy biuletyn medyczny spodziewany jest dziś wieczorem.
CZYTAJ DALEJ

Każdy etap historii tego Krzyża to osobna katecheza

2025-03-12 20:45

[ TEMATY ]

episkopat

Episkopat News

Krucyfiks Baryczkowski

Krucyfiks Baryczkowski

Msza Święta z udziałem Konferencji Episkopatu Polski zainaugurowała dziś wieczorem całoroczne obchody 500. rocznicy sprowadzenia cudownego Krzyża Baryczków do Warszawy. - Każdy etap historii tego Krzyża to osobna katecheza. Od początku otaczany był wielkim kultem. Przed wizerunkiem Ukrzyżowanego zawsze ktoś czuwa - mówił w homilii ordynariusz warszawsko - praski bp Romuald Kamiński. Liturgii w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie przewodniczył abp Tadeusz Wojda, metropolita gdański, przewodniczący KEP. Po Eucharystii biskupi przeszli do Kaplicy Baryczków, gdzie przed Cudownym Krucyfiksem odmówili modlitwę zawierzenia.

Episkoat.pl
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję