Reklama

Bł. Karolino! Wspieraj nas w trudach obrony godności kobiety!

Kościół współczesnym ukazuje wielu świętych i błogosławionych, którzy swoim życiem pokazują nam prawdziwą miłość Boga. Jedną z nich jest bł. Karolina Kózkówna. Jej krótkie, lecz głębokie życie jest wzorem dla naszych czasów. Szczególnie dla dzieci i młodzieży, którzy zatracają w sobie poczucie więzi z Bogiem, a w źle pojmowanej wolności skłaniają się do niemoralnych czynów i życia w bezsensie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dnaich od 7 do 11 listopada z inicjatywy ks. Marka Bielaka i ks. Janusza Bolewskiego w parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Kamionnie odbyła się peregrynacja relikwii bł. Karoliny Kózkówny połączona z nabożeństwem adoracyjnym Najświętszego Sakramentu, rozpoczętym Mszą św. w pierwszy piątek miesiąca. Do adoracji Pana Jezusa obecnego w Eucharystii i do oddania czci bł. Karolinie zachęcały słowa homilii wygłoszone przez ks. Janusza, który podkreślił, że człowiek nigdy nie zagubi się na drogach swojego życia, jeśli będzie wpatrywał się w Jezusa, jeśli będzie Go słuchał i przyjmował do swego serca podczas Mszy św. Wspomniał, że tak realizowała swoje życiowe powołanie patronka młodzieży, która przyjęła śmierć jako największe świadectwo miłości Boga. Warto więc zapoznać się bliżej z biografią Karoliny Kózkówny, która urodziła się w uroczystość Matki Bożej Anielskiej 2 sierpnia 1898 r. w galicyjskiej wiosce Wał-Ruda. Była czwartym z jedenaściorga dzieci ubogich rolników Jana i Marii (z d. Borzęckiej). Całą posiadłość Kózków stanowiły dwa hektary ziemi i wiejska chata pod słomianą strzechą. Trzynastoosobowa rodzina zamieszkiwała w jednej izbie, gdyż w drugiej części domu mieściła się stajnia dla bydła. Codzienne życie w rodzinie było wypełnione ciężką pracą we dworze oraz modlitwą w domu i w kościele. Ich dom, w którym kwitło prawdziwe życie religijne, nazywano często Domowym Kościółkiem lub Betlejemką.
Karolina od wczesnego dzieciństwa wraz z rodzeństwem czerpała wzorce religijne od swych rodziców. Codziennie odmawiała Różaniec, śpiewała Godzinki o Najświętszej Maryi Pannie, pieśni religijne i patriotyczne, uczestniczyła w nabożeństwach Drogi Krzyżowej i Gorzkich żali odprawianych w ich rodzinnym domu. Jej śpiew było słychać także przy pasieniu bydła. Karolina czytała czasopisma religijne, m.in: „Posłańca Serca Jezusa”, które było prenumerowane przez jej rodziców mimo doświadczanej biedy. Do kościoła w Radłowie, odległego o 7 km od domu, uczęszczała na Msze św. w każdą niedzielę, a także w tygodniu - na zmianę z rodzicami. Na religijne życie Karoliny duży wpływ wywarł brat matki - Franciszek Borzęcki zwany przewodnikiem duchowym wsi. Służył jej zawsze radą i pomocą. Uczył ją współpracy w ożywianiu życia religijnego Wał-Rudy.
Karolina zdobyła w szkole wiedzę opartą na wartościach chrześcijańskich. W 1907 r. przystąpiła do I Komunii św., a 18 sierpnia 1914 r. - pół roku przed śmiercią - przyjęła sakrament bierzmowania w nowej parafii Zabawa. Była aktywnym członkiem Bractwa Wstrzemięźliwości, Apostolstwa Modlitwy, Bractwa Komunii św. Wynagradzającej i zelatorką róży panien. Na szyi zamiast korali nosiła różaniec, który codziennie odmawiała. Z wielkim zapałem uczyła katechizmu swoje młodsze rodzeństwo, przygotowując je do I Komunii św. Chętnie odwiedzała chorych i starszych. Czytała im czasopisma religijne i pomagała w pracy. Mieszkańcy wsi uważali ją za wybraną przez Boga. Mówili o niej „prawdziwy anioł”. Ostatnie chwile jej życia były wielkim zmaganiem, aby być wierną Bogu, nawet za cenę życia.
W środę, 18 listopada, szesnastoletnia Karolina wybierała się do kościoła na Mszę św. Ze łzami w oczach posłuchała prośby matki i pozostała dla bezpieczeństwa w domu. Została uprowadzona do lasu przez żołnierza armii carskiej, któremu stawiała opór w obronie cnoty czystości. Uciekała przez bagno, krzaki głogu i jeżyn. Ostre ciernie raniły ją w stopy. Wyczerpana walką i upływem krwi od ciosów zadanych żołnierską szablą, upadła na skraju lasu. Zakończyła swoje życie po bohatersku, broniąc godności kobiety. Jej ciało znaleziono w kałuży krwi dopiero po dwóch tygodniach.
W całej okolicy panowało przekonanie o świętości Karoliny i jej męczeństwie. Jej pogrzeb, który odbył się w niedzielę, 6 grudnia 1914 r., przybrał charakter manifestacji patriotyczno-religijnej. Zgromadził ponad 3 tys. ludzi. W miejscu męczeństwa Karoliny znajduje się 6-metrowy krzyż dębowy z marmurową tablicą: „Ku pamięci szesnastoletniej Karoliny Kózka zamordowanej 18.11.1914 r., rodzice” oraz wiersz napisany przez ks. Pawła Wieczorka: „Kiedy najeźdźcy jak wzburzona fala Jej wieś zalali, w las uprowadzona zginęła z ręki dzikiego Moskala, po krwawej walce śmiertelnie zraniona. Droższa niż życie była dla niej cnota, gdy w jej obronie stoczyła bój z wrogiem. Milsza śmierć sroga niż grzechu sromota, więc męczennicą stanęła przed Bogiem”.
Ciało męczennicy w rok po śmierci przeniesiono z cmentarza parafialnego na cmentarz przykościelny. Spoczywa w grobowcu obok figury Matki Bożej Niepokalanie Poczętej.
Wyniesienia na ołtarze wiejskiej dziewczyny, której kult szerzono od chwili męczeńskiej śmierci, dokonał 10 czerwca 1987 r. w Tarnowie Jan Paweł II. Podczas Mszy św. beatyfikacyjnej w homilii powiedział: „Ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj zwać będziemy błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych. Do chłopców i do dziewcząt. Mówi o wielkiej godności kobiety. Z tą świadomością oddała swoje młode życie, aby obronić godność kobiecą. Aby obronić godność polskiej, chłopskiej dziewczyny. Jest w rękach Boga, który jest Bogiem Życia”.
Karolina zostawiła nam piękny przykład umiłowania modlitwy, czystości i pracy. Swoim krótkim życiem dała świadectwo głębokiej przynależności do Boga. Jest patronką młodzieży, której ukazuje heroiczną walkę w obronie czystości i wszystkich wartości, które podkreślają godność człowieka.
Obecność świętych relikwii i wizerunku bł. Karoliny w Kamionnie pozwoliła ukazać młodzieży na nowo Jezusa Chrystusa, dla którego ta młoda, wiejska dziewczyna oddała swoje życie. Spotkanie z Jezusem podczas Mszy św., adoracja Najświętszego Sakramentu i oddanie czci współczesnej męczennicy przez młodzież KSM-u, przygotowującą się do sakramentu bierzmowania oraz harcerzy nauczyły wielu parafian wzorować się na błogosławionych i świętych. Wpatrywanie się w oblicze bł. Karoliny dało młodym ludziom możliwość rozwiązania problemów, pobudziło do refleksji nad własnym życiem, ożywiło ich wiarę i rozpaliło miłość do patronki, która całym życiem i podczas męczeńskiej śmierci upodobniła się do Chrystusa.
Bł. Karolino! Przesławna Dziewico i Męczennico! Zakończył się błogosławiony czas peregrynacji Twoich świętych relikwii i Twojego wizerunku w parafii Kamionna. Ale Ty pozostałaś w sercach ludzi młodych i w naszych rodzinach. Naucz nas wszystkich żyć w czystości duszy i ciała, w czystości serca i pragnień, czystości myśli i uczuć! Pozwól nam upodobniać się do Ciebie w praktykowaniu chrześcijańskich cnót! Wytycz wskazówki do walki z bezbożnością współczesnego świata! Bądź nam tarczą obronną, by pokusy nigdy nie oddzieliły nas od Jezusa!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech - patron ewangelizacji zjednoczonej Europy

Pochodzenie, młodość i studia św. Wojciecha

CZYTAJ DALEJ

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

2024-04-22 14:36

[ TEMATY ]

świadectwo

nawrócenie

świadectwa

Adobe Stock

Była aktorka porno Bree Solstad została przyjęta do Kościoła katolickiego w Wielkanoc. Znana w mediach społecznościowych jako "Miss B", od początku roku publikuje na platformie X posty o swoim wstąpieniu do Kościoła katolickiego jako "Miss B Converted".

"Moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Płakałam z radości, kiedy po raz pierwszy przyjęłam ciało i krew Jezusa" - powiedziała amerykańskiemu portalowi „The Daily Signal”. W dniu 1 stycznia 2024 r. opublikowała na X: "Zdecydowałam się zaprzestać pracy seksualnej. Pokutować za moje niezliczone grzechy. Porzucić moje życie pełne grzechu, bogactwa, wad i próżnej obsesji na punkcie własnej osoby. To upokarzające doświadczenie, które przez wielu będzie wyśmiewane lub analizowane. Rezygnuję ze wszystkich moich dochodów i oddaję swoje życie Jezusowi" - napisała Solstad.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję