Reklama

Niedziela o rodzinie (1)

One zostają

Począwszy od obecnego numeru „Niedzieli Rzeszowskiej” rozpoczynamy cykl artykułów poświęconych podkarpackiemu małżeństwu i rodzinie. Pragniemy, aby był on naszym skromnym wkładem w zainaugurowany w diecezji rzeszowskiej program duszpasterski. Poszczególnym tekstom towarzyszyć będzie specjalne logo - tradycyjny model rodziny. W jego symbolice zawiera się nie tylko ważne przesłanie, iż „mama to nie jest to samo co tata”. To też nie tyle podpowiedź o liczbie potomstwa potrzebnego do harmonijnego rozwoju podkarpackiego społeczeństwa. W naszych rozważaniach chcemy pójść dalej, gdyż małżeństwo i rodzina to przede wszystkich szkoła osobowego wzrastania w miłości. Opisując niełatwą sytuację naszych małżeństw i rodzin oraz wskazując na czyhające zagrożenia, pokażemy ich potrzebę, aktualność i atrakcyjność. Specjalnie dla „Niedzieli” komentarze przygotują najlepsi rzeszowscy i podkarpaccy duszpasterze oraz specjaliści od problematyki małżeństwa i rodziny. Dla małżeństwa i rodziny nie ma alternatywy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez prawie 5 lat naszego członkostwa w Unii Europejskiej kraj opuściło ponad 2 miliony Polaków. Każdego dnia wiele osób decyduje się na wyjazd i zatrudnienie poza granicami ojczyzny. Kiedy wyjeżdżają studenci, osoby samotne, możemy żałować talentu i umysłowego potencjału, z którego nie będą korzystać rodzime firmy, ale zagraniczni potentaci. Kiedy wyjeżdżają całe rodziny, z drżeniem myślimy o pozostawionych babciach, ciociach, kolegach z klasy i podwórkowych znajomych. Tam, w obcym kraju, cały świat trzeba przecież zbudować od początku -szkolny świat dziecka również. To trudne, ale czasem konieczne decyzje. Jednak coraz częściej zdarza się, że dorośli wybierają inaczej: jadą, a dzieci pozostawiają pod opieką dziadków, babć i...domów dziecka.

Kobiety za chlebem

Według danych Komisji Europejskiej kobiety stanowią ponad połowę z dwóch milionów Polaków pracujących za granicą. Raport UNDP - Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, przygotowany we współpracy z London School of Economics „Development & Transition” jasno zauważa: emigracja ponad miliona Polek w ciągu ostatnich trzech lat to nie tylko kwestia gospodarcza, to zagrożenie demograficzne dla naszego społeczeństwa.
Samotne matki masowo wyjeżdżają na Zachód w poszukiwaniu pracy. W tym czasie ich dzieci trafiają do domów dziecka i rodzin zastępczych. Czy ośrodki pomocy społecznej podnoszą niepotrzebny alarm?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czy moja mama mnie nie chce?

Dorota nie ma jeszcze 30 lat, mieszka pod Rzeszowem, od ponad roku szukała pracy, ale niczego nie mogła znaleźć na stałe, podejmowała tylko dorywcze zlecenia. Cztery lata temu została mamą. Niestety, ojciec dziecka stwierdził, że nie jest jeszcze gotowy na założenie rodziny. I zniknął. Pensja Doroty plus alimenty to niewiele ponad 900 zł. Co robić? Mówi, że na rozpacz jej nie stać, ale trudno wyżyć za takie pieniądze. Kiedy znajoma powiedziała jej o pracy we Włoszech, zdecydowała się.
- Będę się zajmować starszą osobą, przez rok. Gdy wrócę, pospłacam długi i może jakoś wyjdę na prostą. Był tylko jeden problem: nie miała z kim zostawić czteroletniego synka. Ani rodzina, ani znajomi nie chcieli się tego podjąć. Ale nie było innego wyjścia, od dwóch miesięcy Wojtuś jest w domu dziecka.
Ośrodki pomocy społecznej alarmują, że podobnych przypadków jest coraz więcej. W pogotowiach rodzinnych przebywają zazwyczaj dzieci w wieku od 3-10 lat, których matki wyjechały za granicę w poszukiwaniu pracy. Starsze dzieci są w domach dziecka albo trafiają do rodzin zastępczych. Ich mamy wyjechały „za chlebem” m.in. do Ameryki, Anglii, Włoch, Niemiec, a dzieci trafiły do tych placówek.
Jak to się dzieje? Większość kobiet przekonuje ośrodki, że wyjazd za granicę to dla nich życiowa szansa, a w swoim otoczeniu nie mają nikogo, kto mógłby się zająć dzieckiem przez tak długi czas. MOPS-y nie mogą odmówić pomocy.

Reklama

Twarz mojej mamy

Wydawać by się mogło, że nikomu nie trzeba tłumaczyć, czym jest obecność mamy dla dziecka, zwłaszcza dla małego dziecka. Czym są dla jego oczu rysy matczynej twarzy, ciepłe spojrzenie jedynych na świecie oczu, brzmienie jej głosu. Czym jest ta twarz wpisana w jego umysł - pierwsza, którą poznało, najbliższa, oswojona i pamiętana bardziej niż własna. A jednak, kiedy kobiety matki decydują się na wyjazd „za chlebem”, nie zdają sobie sprawy, że gdy po roku wrócą, ich maleństwa mogą już nie pamiętać matczynego uśmiechu i nigdy nie zrozumieją, dlaczego mama musiała oddać je na tak długi czas pod opiekę innych, obcych ludzi. Czy wybaczą?

A jeśli nie wróci?

Okazuje się, że pozostawienie dziecka pod opieką placówek wychowawczych na deklarowany rok czy półtora to nie koniec dziecięcych dramatów. Matki deklarują powrót po dziecko albo zabranie go do siebie, jeśli zdecydują się zostać poza krajem, ale robią zupełnie inaczej. Takich przypadków, kiedy mama wróciła z zagranicy i odebrała dziecko, jest niewiele. Jedna z mam zapewniała, że wyjeżdża do Włoch tylko na rok, ale kiedy przyszedł czas powrotu do domu, przestała się kontaktować z Ośrodkiem Pomocy. Dziś ta sprawa jest już w sądzie rodzinnym.

Reklama

Babcia na wywiadówce

Problem pozostawiania dzieci nie dotyczy tylko tych najmłodszych i nie wyjeżdżają tyko samotne matki. Często oboje rodzice decydują się na pracę za granicą i opiekę nad dziećmi powierzają dziadkom. Nasuwa się prosty wniosek, możemy odetchnąć z ulgą: babcia i dziadek są o niebo lepsi niż dom dziecka. Racja, bez wątpienia. Ale tu alarmują nauczyciele; wzywamy rodziców, nie przychodzą, chłopak uczy się i zachowuje coraz gorzej. Kolejne rozmowy nie przynoszą rezultatu. Wreszcie udaje się dotrzeć do sedna sprawy: rodziców nie ma od pół roku, może przyjadą na Święta. Na co dzień chłopiec jest pod opieką babci. Babcia rozkłada ręce: A co ja mogę zrobić? Przecież on mnie w ogóle nie słucha.

Czy można coś zrobić?

Ośrodki Pomocy Społecznej starają się przekonywać matki do pozostania w kraju. Próbują pomagać im w znalezieniu pracy, informują o wszelkich możliwych formach pomocy. Specjaliści tam pracujący tłumaczą, że rozstaniem mogą wyrządzić dziecku wielką krzywdę. Część kobiet udaje się przekonać, zostają, jednak wciąż są takie, które decydują się na wyjazd. Wierzą, że zaoferowana za granicą praca rozwiąże wszystkie ich problemy. Przygniecione brakiem pieniędzy, zadłużone i pozostawione z tymi problemami sam na sam decydują się na to ekstremalne rozwiązanie dla swojej rodziny: wyjeżdżają.

Rozłączone rodziny emigrantów

GAZELLA83:
Pytanie do emigrantów: Co z waszymi dziećmi? Zabraliście je ze sobą? Czy podjęliście trudną decyzję i zostały w Polsce pod opieką dziadków, rodziny? Jakie macie relacje? Pogorszyły się ze względu na rozłąkę czy przeciwnie, więzi się zacieśniły? Chcecie wrócić do Polski czy ich sprowadzić do siebie?

Reklama

XIV:
Z doświadczenia przyjaciół wynika, że zaczyna się od wyjazdu sondującego faceta... Jeśli wszystko gra z jego pracą, przyjeżdża partnerka z dzieckiem (po 3-6 miesiącach). Jeśli jednak coś nie gra z jego pracą (albo z nim) facet nie potrafi się przyznać do porażki i nie potrafi wrócić.

FLAWIA_F :
U nas sondująco wyjechałam ja z dzieckiem (2-letnim), potem dojechał mąż. Nie wyobrażam sobie rozstania z dzieckiem, ale pewnie przy starszych dzieciach to się zmienia, w końcu niektórzy emigranci mają kilkunastoletnie dzieci, których nie da się „zabrać”.

10IWONKA:
Ja nie rozumiem jednego - przecież w Polsce są tereny o dużym bezrobociu i tereny, gdzie można znaleźć pracę. Dlaczego rodziny nie próbują najpierw szukać czegoś w swoim kraju. Nawet coś wynająć w okolicach Warszawy, Krakowa..... Tylko matka z dziećmi w Polsce, ojciec pracuje w UK, widzi ich kilka razy w roku, oczywiście dostaje zasiłki na dzieci...

JALEO:
W Dublinie 33-letnia kobieta przebywała od dwóch lat. Pracowała w markecie, była menedżerem działu. Na obczyźnie towarzyszył jej mąż. Codziennie rozmawiała przez Internet z dziećmi, 13-letnim Mikołajem i 11-letnią Marysią. Mnie się serce kraje na myśl o dzieciach, które bez rodziców chowają się już drugi rok. I zadaję sobie pytanie, ile dzieci jest w podobnej sytuacji. I też sobie mówię, że ja bym wolała jeść suchy chleb, i mieszkać w kawalerce z dziećmi, niż je zostawić. Ilu z tych rodziców miało tzw. nóż na gardle, a ilu po prostu jest ogarniętych żądzą pieniądza, żeby kupić lepszy samochód, większy telewizor, chałupę wielkości Teksasu, żeby sąsiadom oczy z orbit wyszły? No, ale w końcu każdy ma swoje sumienie.

Znalezione w Internecie, na forach dla emigrantów
AB

Wybierając „Ogrzejmy dzieciństwo miłością” na hasło tegorocznej akcji ekumenicznej organizatorzy pragną zwrócić uwagę na dzieci, którym brakuje ciepła rodzinnego. Taką pokaźną grupą dzieci są tzw. eurosieroty - są to dzieci, których rodzice emigrowali za granicę w poszukiwaniu pracy, zostawiwszy je pod opieką dziadków, krewnych, a nawet starszego rodzeństwa. Szacuje się, że liczba „eurosierot” wynosi ok. 400 tys.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Religijność Polaków: Powolny spadek deklaracji wiary, szybszy spadek praktyk

2024-05-21 17:45

[ TEMATY ]

badania

religijność

Karol Porwich/Niedziela

W Polsce następuje powolny spadek deklaracji wiary, a także szybszy spadek praktyk - podaje Centrum Badań Opinii Społecznej (CBOS). Z ogłoszonego dziś raportu nt. religijności Polaków w ostatnich dziesięcioleciach wynika, że spadek praktyk najszybciej postępuje wśród osób najmłodszych (w wieku 18-24 lata) oraz mieszkańców wielkich miast i osób lepiej wykształconych.

Za odejściem ludzi z Kościoła - przynajmniej według deklaracji badanych - nie stoi głównie pandemia czy afery pedofilskie, ale brak potrzeby, obojętność i strata zainteresowania. W drugiej kolejności za spadek praktyk religijnych Polaków odpowiada (wg badań z 2022 roku) ogólna krytyka Kościoła jako instytucji: jego zaangażowanie w politykę, hipokryzja, nieaktualny przekaz, a także krytyka jego przedstawicieli, księży i biskupów.

CZYTAJ DALEJ

Niesamowita święta Rita

22 maja 1628 r. jest dniem wyjątkowo gorącym. W niewielkim kościele wypełnionym pielgrzymami robi się duszno, wręcz nie do wytrzymania, właśnie w chwili, gdy odczytywany jest dekret papieski gloryfikujący świętą. Ciżba napiera na siebie z coraz większą wrzawą i jest tylko krok od bójki. Niespodziewanie zmarła otwiera oczy i kieruje je w stronę wiernych... Zapada absolutna cisza

Umbryjska Cascia od wieków przyjmuje rzesze pielgrzymów i jest świadkiem licznych cudów dokonywanych za wstawiennictwem tej, dla której nie ma spraw beznadziejnych. Św. Rita nieustannie wygrywa w rankingach świętych – we Włoszech ustępuje jedynie św. Antoniemu – a wszystko dzięki skuteczności w największych nawet problemach. Do niej zwracają się o pomoc ludzie dotknięci ciężkimi doświadczeniami, problemami małżeńskimi, matki – także te oczekujące potomstwa czy mające problem z poczęciem dziecka, ale również osoby poniżane, samotne, chore na raka i ranne. Dzięki Ricie wiele małżeństw wybaczyło sobie zdradę małżeńską, wielu podjęło terapię antyalkoholową, a kobiety, które przez lata roniły, urodziły zdrowe dzieci.

CZYTAJ DALEJ

Róże i sprawy beznadziejne

2024-05-22 21:40

Marzena Cyfert

Wprowadzenie relikwii św. Rity w parafii Najświętszego Zbawiciela we Wrocławiu-Wojszycach

Wprowadzenie relikwii św. Rity w parafii Najświętszego Zbawiciela we Wrocławiu-Wojszycach

W parafii Najświętszego Zbawiciela we Wrocławiu-Wojszycach wprowadzone zostały dziś relikwie św. Rity. Uroczystej Eucharystii przewodniczył proboszcz parafii ks. Stanisław Krzemień, homilię wygłosił ks. Grzegorz Kopij.

Na Mszy św. obecne były dzieci pierwszokomunijne, które świętują swój Biały Tydzień. Zainteresowane postacią świętej, zadawały wiele pytań.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję