Reklama

Miłość ma barwy pamięci

Amarylis genetycznie zmodyfikowany

Niedziela przemyska 18/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Minął czas Wielkiego Postu, słońce kokieteryjnie zagląda do okien mamiąc ciepłem, które jest jeszcze zdradliwe, wróćmy jednak we wspomnieniach do Triduum. W chwili, kiedy rozpoczynałem pisać ten tekst, z katedry odwożono do ogrodnika wypożyczone drzewka, gdzieś tam słyszałem, że w jednym z kościołów przy Bożym grobie postawiono dwa tysiące kwiatów. W ten sposób ożyły moje szare komórki pamięci i wrócił obraz sprzed lat przeszło czterdziestu. Boży grób w Ostrowie to była zieleń posianego w skrzynkach owsa i całonocne czuwanie wiernych, straż grobowa i nasze ministranckie zmagania z sennością - kto wytrwa dwie noce. Powoli jednak i tutaj wkradała się pomysłowość i powiew nowości. Ks. Antoni Nizioł - człowiek wielkiej pobożności, był przez chwilę, zanim został duchownym, pracownikiem zieleńców. To on chodząc po kolędzie wypatrzył kwiaty, które postanowił wykorzystać, jako ozdobę do Bożego grobu. Był Wielki Czwartek, któregoś roku sprzed owych czterdziestu paru. Władysław Pieliszko, kościelny, ogłosił ministrancki alert celem przygotowania sprzętów kościelnych na świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego. Walor tego alertu miał znamiona wojskowej mobilizacji i konsekwencje nieposłuszeństwa równały się karze za dezercję. Nie było mowy o świątecznym służeniu bez obecności na sprzątaniu. Pasta do zębów, szczoteczka, kadzielnica i mozolne czyszczenie osmolonego z powodu częstego używania sprzętu. Dla wielu z nas wówczas było to jedyne sensowne, naszym zdaniem, użycie szczoteczki do zębów. Sapiąc i wściekając się, że osmolenia nie chcą schodzić, usłyszałem wołanie księdza. Swoim charakterystycznym przeciągłym głosem nawoływał mnie do siebie. - Wiesz gdzie mieszka pani Ciołkowa? W pytaniu nie było oczekiwania na odpowiedź, ale zawierało ono zapowiedź misji. Oczywiście, że nie wiedziałem. Ksiądz jakby wiedząc, że nie wiem, dodał: - Tam na pastwisku, jak boisko sportowe tylko trochę dalej. Zresztą to nie jest Warszawa. Zapytasz. Jak już tam trafisz, to powiesz pani, że ja wysłałem ci po amarylis, który stoi u niej w oknie. -???? - To nie żadne przekleństwo. Amarylis, to taki bardzo piękny kwiatek. Widziałem go podczas kolędy. Teraz jest czas jego kwitnienia i będzie ładnie wyglądał w Bożym grobie. No, więc, jak już tam trafisz, to poproś o ten amarylis i przywieź go do kościoła. Tylko uważaj, żebyś nie złamał.
Ministrant realizujący zlecenie proboszcza czuł się dumny i ważny na drodze jak pojazd uprzywilejowany w ruchu. Nie inaczej było ze mną. Do pani Ciołkowej, a właściwie do ciotki Albinki, jak w Ostrowie wówczas mówiono do wszystkich, trafiłem nie bez trudu. Spojrzała na mnie nieco nieufnie, kiedy ujawniłem jej moją prośbę, ale wola ks. Nizioła była święta, więc „wydała” mi swój skarb, który rzeczywiście pięknie już rozkwitł i cieszył oczy wielobarwną paletą kolorów. Trzeba wspomnieć, że był to dzień ciepły, acz wietrzny. Postawiłem skarb pani Albinki na bagażniku i jedną ręką trzymając kierownicę, drugą starałem się ustrzec doniczkę. To drugie mi się udało, ale wiejącemu wiatrowi na doniczce zbyt nie zależało, za to z coraz większą namiętnością atakował kwiat. Ten chwiał się, zmagał z wiatrem, wreszcie uległ przeważającej sile i po prostu się złamał. Świadków wydarzenia nie było, stąd trudno określić stopień pobladnięcia kuriera, ale przypuszczam, że był znaczny. Skwapliwie ukryłem kwiat za pazuchą i wlokę się myśląc, co zrobić z tą tragedią. Na szczęście po drodze była ojcowizna taty, a w nim babcia i ciotka Staszka. Wwlokłem się do chaty i rozwyłem jak zranione zwierzę. Kobiety nic nie rozumiejąc, w milczeniu przeczekały eksplozję bólu i wreszcie zaczęły nieśmiało pytać o powód rozpaczy. Wyjąłem zatem mój nieszczęsny amarylis i wyszlochałem moje nieszczęście. Dzisiaj zaczęłyby się psalmy złorzeczące przeciw księdzu i to on, a nie nieszczęsny kolporter miałby zmarnowaną Wielkanoc. „Moje” kobiety zaczęły deliberować nad nieszczęściem księdza, Albinki, pewnie i samego Pana Jezusa, który nie dość, że ubiczowany, to jeszcze będzie pozbawiony piękna amarylisu. W końcu ciotka Staszka zdecydowała się na zabieg, który dziś zostałby oprotestowany przez kilka środowisk ekologicznych. Na szczęście wówczas ich jeszcze nie było lub były uśpione i cioteczce ani w głowie był lęk. Wzięła słusznej wielkości igłę, przypominającą raczej szydło, wbiła w łodygę, zostawiając część na wierzchu i na nią nadziała kwiat. Potem dokonała jeszcze szewskiego zabezpieczania grubą nitką i kwiat wyglądał jak „nowy”. Nie bardzo przekonany, czy ten prawdopodobnie po raz pierwszy na świecie, a z pewnością pierwszy raz w Ostrowie zmodyfikowany genetycznie amarylis wygląda przekonywająco, powlokłem się do kościoła. Ustawiłem go w miejscu grobu i uciekłem do domu. Wieczorem, jedynym moim punktem obserwacji był kwiat amarylisu. O dziwo! Wyglądał świeżo i zdrowo. Podobnie było w sobotę i w niedzielę rano. Nikt nie miał do mnie pretensji. Ks. Nizioł z charakterystycznym dla siebie i zresztą oczekiwanym przez wiernych animuszem zaintonował rano trzykrotne Alleluja, co wskazywałoby, że Pan Jezus mimo wszystko Zmartwychwstał. Na szczęście nie musiałem odwozić amarylisu do ciotki Albinki.
Po czasie okazało się, że ciotka Staszka, również nie bardzo przekonana co do powodzenia swojego przyrodniczego zabiegu, po cichu zamieniła amarylis Albinki z innym (który odnalazła w Ostrowie, o chwała wam, gospodynie), a z Albinką sprawę załatwiła po kobiecemu i w ten sposób znowu mężczyźni zostali odsunięci od tak ważnych wydarzeń poranka Zmartwychwstania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Lubartów. Powołani do służby

2024-05-05 12:27

Ks. Krzysztof Podstawka

Alumni: Mateusz Budzyński z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie, Karol Kapica z parafii św. Wita w Mełgwi, Bartłomiej Kozioł z parafii Matki Bożej Bolesnej w Kraśniku, Bartosz Starowicz z parafii Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie oraz Wojciech Zybała z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Lubartowie - klerycy 5. roku Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, przyjęli święcenia diakonatu z rąk bp. Artura Mizińskiego 4 maja w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie.

CZYTAJ DALEJ

Częstochowa: Spotkanie z Raymondem Naderem - mistykiem szerzącym kult św. Charbela

2024-05-06 11:47

[ TEMATY ]

spotkanie

DA Emaus

Raymond Nader

Ks. Piotr Bączek

Raymond Nader

Raymond Nader

W czwartek 9 maja 2024 r. po Mszy św. zapraszamy na spotkanie z Raymondem Naderem, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Charbela. Po nocy pełnej niewytłumaczalnych wydarzeń na jego ramieniu pojawił się znak pięciu palców. Warto przyjść i posłuchać tego niesamowitego świadectwa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję