Reklama

Niepokorny

Dwadzieścia cztery lata minęły 17 maja od śmierci ks. Mariana Cygankiewicza - kapłana prześladowanego i szykanowanego przez reżim komunistyczny. Wydział ds. Wyznań ze względu na jego postawę w obronie wiary i Kościoła, jak i niestosowanie się do zaleceń władzy nazwał go „niepokornym”

Niedziela kielecka 24/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marian Cygankieiwcz urodził się w Sułoszowie koło Ojcowa 10 sierpnia 1913 r. w rodzinie Jana i Walerii z domu Marszałek.

Na cześć Maryi

Reklama

Otrzymał imię Marian na cześć Maryi. Tuż po urodzeniu ciężko zachorował, jego życie było zagrożone. Matka ofiarowała go w opiekę Matce Bożej Nieustającej Pomocy, której wizerunek wisiał w pokoju rodziców. Dziecko wyzdrowiało. Ojciec był sztygarem w kopalni „Niwka” na Śląsku. Po po śmierci swoich rodziców przejął ojcowiznę w Sułoszowie i zamieszkał tutaj razem z rodziną.
Po ukończeniu szkoły publicznej Marian przeniósł się do Masłowa, gdzie korzystając z gościny i pomocy swoich chrzestnych Jadwigi Marszałek i ks. Józefa Marszałka, mógł kontynuować naukę w Kielcach w Państwowym Gimnazjum im. Mikołaja Reja. W tym czasie rozwijał swoje talenty muzyczne, ucząc się gry na fortepianie oraz śpiewu na stancji u pań Rozmysłowskiej i Jabłońskiej. Grał na wielu instrumentach: skrzypcach, harmonii, gitarze, organkach. A kiedy miał wolny czas, wyjeżdżał na wieś, do chrzestnych do Masłowa. Pomagał w gospodarstwie. Towarzysząc księdzu i wujowi Józefowi Marszałkowi, czerpał z jego doświadczenia kapłańskiego, ale z pewnością także u jego boku kształtował swoje powołanie.
Młody Marian, wkrótce kleryk WSD, był duszą towarzystwa. Potrafił organizować ciekawie czas sobie i innym, wymyślając coraz to nowe zajęcia i rozrywki, czym zjednywał sobie sympatię zwłaszcza dzieci i młodzieży. „Pamiętam radosne spotkania na rodzinnej skale, kiedy gromadziło się wiele osób, by słuchać jego piosenek i pieśni oraz wielu bajek, które pamiętamy do dziś. Organizował także ciekawe gry i zabawy sportowe, zawody z nagrodami” - napisała w 2000 r. we „Wspomnieniach” Teodora Cedro, siostra ks. Cygankiewicza, wieloletni pedagog i nauczyciel.
Wzorowy harcerz, nigdy nie palił papierosów, nie brał alkoholu do ust. Z troską traktował sprawy trzeźwości narodu, dlatego organizował Bractwa Trzeźwościowe i promował abstynencję w rodzinach.
Podczas studiów w Wyższym Seminarium Duchownym założył czterogłosowy chór seminaryjny. Już wówczas dostrzeżono jego talent muzyczny. Otrzymał święcenia kapłańskie z rąk bp. Franciszka Sonika 19 czerwca 1938 r. Prymicyjną Mszę św. sprawował w Częstochowie. Jego pasja do muzyki zaprowadziła go aż do Rzymu, gdzie w 1938 r. rozpoczął studia z muzykologii. - Pod wrażeniem Włoch śpiewał włoskie piosenki i naśladował będącego u szczytu sławy Jana Kiepurę - napisała Teodora Cedro. Niestety, wybuch wojny pokrzyżował ambitne plany studiów. Ks. Marian musiał powrócić do kraju, objął stanowisko wikariusza w Masłowie. Tutaj z zapałem rozpoczął kapłańską posługę. Rozwijał Krucjatę Eucharystyczną, organizował pielgrzymki do Częstochowy, jako odpowiedzialny za grupę ministrantów organizował wycieczki rowerowe szlakiem Orląt. Z organistą i dyrygentem Janem Pieniążkiem prowadził chór. Był człowiekiem z otwartym umysłem i szerokimi horyzontami, uczył się języków obcych: niemieckiego, łaciny esperanto.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ocalenie zawdzięczał swojej Patronce

W 1941 r. ks. Marian razem z kilkoma innymi mieszkańcami Masłowa został aresztowany. Niemcy wywieźli ich do obozu w Handorfie, a potem do Lukenwaldu. Ks. Marian znał język niemiecki, dlatego otrzymał przydział do pracy w wypisywaniu „kennkart”, dzięki czemu (jak można przypuszczać) udało mu się zwolnić kilku mieszkańców Masłowa, wśród nich: Kazimierza Majcherczyka, Januczkę i innych - podała we „Wspomnieniach” siostra ks. Mariana. Ich los jednak nie był przesądzony. Załadowano ich do pociągu do Polski. Podążali drogą, która wiodła do obozu koncentracyjnego, być może do Oświęcimia. Wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego, pociąg z niewyjaśnionych przyczyn zatrzymał się na dłużej w Częstochowie. Ks. Marian poprosił strażników niemieckich o zgodę na odprawienie Mszy św. w klasztorze na Jasnej Górze. Czy spodziewał się pozytywnej odpowiedzi? O dziwo Niemcy wyrazili zgodę. Opaczność znów czuwała nad nim. Kiedy wrócił na stację, pociąg już odjeżdżał i to w kierunku Niemiec. Ocalenie zawsze zawdzięczał Matce Bożej - swojej patronce. W czasie wojny i tuż po jej zakończeniu duszpasterskie doświadczenie zdobywał jako wikariusz w Skale, Wiślicy, Olkuszu i Bolesławiu.

W obronie katechezy w „Biskupiaku”

Reklama

Po wojnie w 1948 r. otrzymał nominację na nauczyciela śpiewu w WSD i prefekta Gimnazjum św. Stanisława Kostki. Już wtedy musiał się zmierzyć z komunistyczną propagandą i działaniami zmierzającymi do wyeliminowania religii ze szkoły. Dążąc do zachowania autonomii placówki katolickiej, podejmował liczne starania o utrzymanie katechezy w szkole, bronił młodzież przed przymusową ateizacją. W starciu z komunistami, którzy prowadzili permanentne prześladowanie Kościoła kieleckiego, a zwłaszcza jego pasterza bp. Czesława Kaczmaka, ks. Cygankieiwcz nie miał szans.
„W końcu w szkole władzę przejęli członkowie ZMP. Usunięto dyrektora mgr. Stanisława Dobrzyckiego, jak i księdza prefekta. ZMP-owcy drwili z biskupów, kapłanów, nauczycieli, zdejmowali krzyże z sal” - opisywał ks. Wojciechowski w książce „Kapłani więzieni i szykanowani w PRL”, wydanej w 2003 r.
Po usunięciu ze stanowiska prefekta ks. Cygankiewicz został wikariuszem w parafii na Baranówku, gdzie z podziwem patrzono na jego zaangażowanie, zwłaszcza w pracy z dziećmi. W 1950 r. został zwolniony z pracy w Seminarium kieleckim i przeniesiony na wikariat do Stopnicy.

Dla Brzezinek

Reklama

Największe jednak wyzwania dla kapłana i duszpasterza rozpoczęły się podczas jego ponownej posługi wikariusza w Masłowie w 1951 r. „Tutaj przeżywał lata największego terroru stalinowskiego” - tłumaczył ks. Daniel Wojciechowski. Prześladowanie ks. Mariana wiązało się z jego inicjatywą wybudowania w Brzezinkach drewnianego kościoła i utworzenia tam parafii. Ks. Marian długie lata obserwował trud mieszkańców Brzezinek, którzy co niedzielę z nadludzkim wysiłkiem udawali się 15 km do kościoła św. Wojciecha. Trwało to długie lata, zanim powstał kościół w Masłowie - wtedy mieli przed sobą trzy godziny drogi. Żal mu było starszych i chorych pozbawionych opieki duszpasterskiej. I mimo przeciwnej opinii wuja ks. Marszałka, podjął decyzję o budowie drewnianego kościoła pw. Matki Bożej Królowej Świata w Brzezinkach. W 1957 r. dzięki jego uporowi i konsekwencji powstała tu także nowa parafia, a jej proboszczem biskup mianował właśnie ks. Mariana Cygankiewicza.
Z jakim ryzykiem i poświęceniem wiązało się wówczas budowanie kościoła? O tym dobrze wiedzą mieszkańcy, którzy ofiarnie pomagali swojemu duszpasterzowi, mający go do dziś w życzliwej pamięci. Wiadomo jak władze komunistyczne odnosiły się do kapłanów łamiących zakazy i jakie kapłana mogły spotkać represje.
Władze zresztą zapamiętały jego „krnąbrne” postępowanie. W jubileuszowym 2000 r. na zewnętrznym murze nowego kościoła z inicjatywy Teodory Cedro przy wsparciu rodziny i parafian odsłonięto tablicę pamiątkową ku czci budowniczego wspólnoty kościoła i pierwszego proboszcza Brzezinek.

Dla władzy komunistycznej „niepokorny”

W dniu odsłonięcia tablicy pamiątkowej w 2000 r. w kościele w Brzezinkach podczas Mszy św. ks. prof. Jan Śledzianowski, wspominając zasługi ks. Cygankiewicza dla Kościoła oraz jego nieugiętą postawę wobec komunistów, powiedział: „Przy jego ogromnych zdolnościach i talentach; posiadał wielki talent muzyczny, ale nie tylko - organizacyjny, umiejętność podejścia do człowieka - zyskał sobie przydomek kapłana od gaszenia pożarów diecezji kieleckiej”. W ten obrazowy sposób ks. Śledzianowski odniósł się do trudnej pracy duszpasterskiej ks. Cygankiewicza w parafiach przejętych przez księży narodowców: zwłaszcza w Bolesławiu i Gnojnie. Miał dar uciszania buntów, dlatego Kuria posyłała go tam, gdzie było najtrudniej, by swoją mądrością, umiejętnym dialogiem, ale też klarowną postawą wprowadzał ład i spokój. Jako administrator w parafii w Bolesławiu, gdzie narodowcy zagarnęli kościół i budynki parafialne, był szykanowany i wielokrotnie poniżany. Miejscowe kobiety gdy szedł, ciskały w niego węglem - jak sam opowiadał. Nie łatwiej było mu opanować konflikt z narodowcami w Gnojnie, do którego biskup posłał go 1 grudnia 1962 r. jako administratora. Podczas jednej z Mszy św. dla dzieci nieznani sprawcy, najęci przez narodowców, chcieli siłą przejąć kościół, zaatakowali bezbronnego kapłana przy ołtarzu. Jego albę, podarowaną przez matkę na 20-lecie kapłaństwa, pocięli żyletkami. Przejęcie świątyni nie udało się. Za to w kinie Romantica pokazano sfabrykowany przez służbę bezpieczeństwa film szkalujący ks. Cygankiewicza pt. „Święta wojna”. Księdza oskarżono o spowodowanie groźnych niepokojów w społeczeństwie. Grożono mu surowymi karami. Do dziś nie udało się ustalić sprawców tej potwarzy.
Ostre szykany wobec ks. Mariana wiązały się z tym, że będąc całkowicie poddanym woli biskupa, nie poddawał się zaleceniom władz w sprawie obowiązku rejestracji punktów katechetycznych, jak i prowadzenia ksiąg finansowych. Był „niepokorny” - jak pisał często w pismach Wydział ds. Wyznań. Kuria, chroniąc go przed represjami, przenosiła go na coraz to nowsze placówki parafialne.

Jeszcze jeden krzyż

Ks. Cygankiewicz był dyskryminowany i szykanowany na różne sposoby. Nie mógł również objąć probostwa w Świętomarzy, Piotrkowicach, na które mianował go pasterz diecezji kieleckiej w 1966 r. Ks. Stanisław pozostając do końca wierny biskupowi, wypełniał polecone mu zadania w placówkach, na które był posłany. W Ojcowie, w pobliżu rodzinnej Sułoszowy, mimo zakazu władz dobudował do małego drewnianego „kościółka na wodzie” maleńką zakrystię. Pomagał księżom z sąsiednich parafii w codziennych duszpasterskich obowiązkach, opiekował się dziećmi.
Dopiero w 1973 r. Wydział ds. Wyznań zaakceptował jego nominację na proboszcza w Mniowie, dokąd przyszedł ze Świętej Katarzyny. Potem pracował jeszcze w Krajnie i krótki czas w parafii Jangrot. W1978 r. musiał stawić czoła chorobie i cierpieniu. Nie powiodła się operacja krwiaka mózgu w szpitalu w Krakowie. Ks. Marian pozostał sparaliżowany do końca życia. Do końca swoich dni przebywał w Domu Księży Emerytów w Kielcach, z pokorą przyjmując codzienny krzyż choroby.
Zmarł 17 maja 1986 r. w szpitalu tuż przed kolejną operacją, do której był przygotowywany.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kudowa-Zdrój. Kaplica, w której spoczywa trzydzieści tysięcy istnień

2025-11-02 00:00

[ TEMATY ]

Kudowa Zdrój

ks. Romuald Brudnowski

kaplica czaszek

Archiwum parafii Św. Bartłomieja w Kudowie-Zdroju

Wnętrze Kaplicy Czaszek w Kudowie-Zdroju – Czermnej. W centrum ołtarz z krucyfiksem, otoczony ścianami z ludzkich kości i czaszek, ułożonych z niezwykłym szacunkiem dla zmarłych.

Wnętrze Kaplicy Czaszek w Kudowie-Zdroju – Czermnej. W centrum ołtarz z krucyfiksem, otoczony ścianami z ludzkich kości i czaszek, ułożonych z niezwykłym szacunkiem dla zmarłych.

W najstarszej dzielnicy kudowskiego kurortu - Czermnej, znajduje się miejsce, gdzie cisza ma głos, a spojrzenie w śmierć staje się lekcją życia. Kaplica Czaszek nie straszy, ona wzywa do refleksji, by wśród tysięcy czaszek dostrzec znak nadziei, który prowadzi ku Zmartwychwstaniu.

Oprócz walorów uzdrowiskowych Kudowa słynie z jeszcze jednego powodu. To właśnie tutaj w drugiej połowie XVIII wieku, dzięki niezwykłemu kapłanowi ks. Václavowi Tomáškowi, powstała jedyna w Polsce Kaplica Czaszek. Choć podobnych miejsc na świecie jest kilka, ta dolnośląska wyróżnia się sakralnym charakterem i przesłaniem skupionym na Jezusie Cierpiącym i Zmartwychwstałym.
CZYTAJ DALEJ

Jak naprawdę jest w czyśćcu? Poznaj kilka wizji od św. Faustyny!

[ TEMATY ]

duchowość

czyściec

Adobe Stock

Dusze czyśćcowe, płaskorzeźba z kościła Herz Jesu w Wiedniu

Dusze czyśćcowe, płaskorzeźba z kościła Herz Jesu w Wiedniu

Każdy z nas ma chwile, w których zadaje sobie pytanie: co będzie po śmierci? Od razu niebo, a może najpierw czyściec? Jeśli tak, to jak tam jest? To aż tak bolesna rzeczywistość? Poznaj kilka cytatów z Dzienniczka św. Faustyny mówiących o wizji czyśćca.

Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe (Dz. 20).
CZYTAJ DALEJ

Listopad odwrócony: umarli niosą nam ratunek. A jak my możemy im pomóc?

2025-11-02 18:51

[ TEMATY ]

felieton

Milena Kindziuk

dr Milena Kindziuk

Red

Kto wie? Może i za nami kiedyś półprzezroczyste postacie duchów wyłonią się z zaświatów, szepcząc: „Dziękuję”. I poprowadzą dalej.

Lwów, katedra ormiańska, na jednej ze ścian widnieje malowidło Jana Rosena – "Pogrzeb św. Odilona". To nie jest zwykły obraz. To listopadowa parabola w barwach złota i cienia. Widzimy Odilona, opata z Cluny, czyli XI-wiecznego wizjonera, który wprowadził dzień modlitw za zmarłych 2 listopada.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję