Górnicy dziękowali w kościele swojej patronce za opiekę i prosili o kolejne łaski. Złożyli też kwiaty pod pomnikiem Ignacego Łukasiewicza (wynalazcy lampy naftowej). Ok. 200 nafciarzy przemaszerowało przez deptak w mundurach, z pióropuszami i ze sztandarami. W tym roku wyjątkowo nie towarzyszyły im dźwięki górniczej orkiestry. - Na dzisiejszej Barbórce kładzie się cień tragicznych wydarzeń, które dotknęły mieszkańców Zielonej Góry - wyjaśniał Tadeusz Kulczyk, dyrektor zielonogórskiego oddziału PGNiG, przypominając o wybuchu gazu z 30 listopada. Choć obie spółki nie odpowiadały za awarię, jako jedne z pierwszych zgłosiły chęć pomocy. - Zastanawialiśmy się długo, czy ten pochód w ogóle robić. Ale dzieci byłyby bardzo zawiedzione, gdyby nie mogły zobaczyć górników na żywo. Z dziećmi zresztą się spotykamy, opowiadamy, na czym polega praca górnika naftowego i nie robimy tego całkiem bezinteresownie, bo liczymy, że zaszczepimy w nich coś na przyszłość i może będziemy mieć z nich naszych pracowników.
Podczas gali w filharmonii zasłużeni pracownicy odebrali odznaczenia, awanse, dyrektorskie stopnie górnicze i listy gratulacyjne z okazji jubileuszu czterdziesto- i czterdziestopięciolecia pracy. Za ich pracę dziękowali przedstawiciele lokalnych władz i Kościoła. - W ciągu roku obchodzimy różne święta, ale w szczególny sposób traktujemy święto barbórkowe. Jest ono okazją do tego, byśmy wyrazili naszą wdzięczność górnikom, dostrzegli ich trud, zauważyli ich troski, a także poznali najbliższe plany - mówił bp Stefan Regmunt. - PGNiG i spółka „Diament” zapisują się bardzo pięknie w naszym środowisku. Nie zapominają o grupach i osobach, którym trzeba przyjść z pomocą. Chcę wyrazić wdzięczność za to, że najubożsi uczniowie otrzymują dzięki nim stypendia.
Po części oficjalnej przyszedł czas na rozrywkę, a bawić górnicy umieją się z rozmachem. Podczas Barbórki nie może zabraknąć karczmy piwnej i babskiego combra - bo w tym zawodzie tradycja nie zanikła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu