Nie trzeba się bać Kościoła. Kościół nikomu niczego złego nie czyni ani nie życzy. Kościół jest przedstawicielem Boga i przypomina nam Jego przykazania i Jego naukę, obowiązującą chrześcijanina, a dotyczącą człowieka i jego zbawienia, pokazuje drogi do tego zbawienia prowadzące. W tym sensie Kościół jest także wykładnikiem nauczania moralnego.
A dzisiaj mamy szczególnie wiele kwestii moralnych w sprawach, które dotyczą życia społecznego. Chodzi tu zwłaszcza o problem decydowania o końcu ludzkiego życia, o filozofię i kulturę życia - tak często mówił o tym Jan Paweł II. Uczył o szanowaniu życia, podkreślał, że nie wolno zabijać, zwłaszcza tych, którzy sami bronić się nie mogą, czyli nienarodzonych. A problem in vitro to przecież nic innego jak właśnie problem aborcji lub odstawienia do przechowania lub zamrożenia embrionów ludzkich. Toż to jest człowiek, naznaczony już nieśmiertelną duszą i wieloma sobie tylko właściwymi znamionami. I ten człowiek jest już na marginesie, odrzucony, a może skazany już na śmierć.
Tych odrzuconych ludzi broni Kościół. W naszym społeczeństwie, niestety, panuje duża nieświadomość, gdy chodzi o te kwestie - chociaż myślę, że mamy już nieco inny stosunek do aborcji, bo dużo się na ten temat mówi. Chyba gorzej jest jeszcze z in vitro, szczególnie, że przedstawiane jest ono jako forma leczenia niepłodności. Tymczasem jest to sztuczna forma zapłodnienia, stosowana od jakiegoś czasu u zwierząt, niegodna człowieka i przynosząca mu wiele krzywdy. Według nauczania Kościoła, człowiek powinien się poczynać z miłości ojca i matki i w miłości się rozwijać, nosi bowiem w sobie zalążek życia wiecznego.
Nie trzeba się więc bać takiego Kościoła. Ten Kościół nie jest wrogiem życia, jest jego wielkim przyjacielem. Dodatkowo jeszcze Kościół mówi, że trzeba człowiekowi pomagać, temu, który się poczyna, i temu, który się rodzi - trzeba go otoczyć miłością. Kościół wskazuje także niebezpieczeństwa czyhające na tych, którzy zostali wskazani na probówkę. To cała lista ostrzeżeń, obaw i lęków, bardzo uzasadnionych. Są już metody naprawdę ratujące małżeństwo w niepłodności. Jak jednak wiemy, we wszystkim działa kierat biznesu, który kreuje kosztowne in vitro, bo można na nim dużo zarobić. Dlatego świat biznesu in vitro nie jest zainteresowany prawdziwymi i naturalnymi formami pomocy niepłodnym małżonkom, jaką jest np. prężnie rozwijająca się naprotechnologia. Przeciwnie, ośmiesza ją i odrzuca, lekceważąc prawo naturalne i prawo Boże.
Popatrzmy też przy tym, ile dzieci czeka na adopcję, na rodziny, które mogą je przyjąć i ogrzać swoją miłością. Te dzieci już są żywe, biedne, pokrzywdzone przez los. Jeśli więc tylko rodzina chce przyjąć pod swój dach dziecko - nie będzie samotna, może być pełna gwarem swoich dzieci. Trzeba tylko odrobinę dobrej woli i wyobraźni.
Nie bójmy się Kościoła, wnikajmy w jego myślenie. Zapewne zobaczymy wtedy, że jest to myślenie bardzo ludzkie i zawsze pełne miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu