Reklama

Tam, w niebie jest mój aniołek

Aldona Wróbel, matka dwojga dzieci - jednego tu, na ziemi, drugiego „tam, w niebie”, opowiada o swoich przeżyciach

Niedziela bielsko-żywiecka 17/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Około trzeciej nad ranem poczułam, że mam bóle. Później doszło do tego krwawienie. Nad ranem, na USG wyszło, że moje dziecko się nie zachowało. Ks. Piotr Marek SAC, u którego szukałam wsparcia zaraz po poronieniu, zaproponował, bym nadała dziecku imię. Byłam w dziesiątym tygodniu ciąży, ale dziecko było bardzo malutkie, na badaniach USG wyglądało na cztery, pięć tygodni, nie wiadomo jaką miało płeć. Dostało więc dwa imiona, jedno żeńskie - Maria, a drugie męskie - Józef. W jego intencji ks. Piotr odprawił Mszę św.

Bez miotania

Straty dziecka ciężko jest nie odczuć. Na początku miałam wyrzuty sumienia. Obwiniałam się, że mogłam brać takie czy inne środki, witaminy, odżywki. Ponoć, kiedy dziecko ma jakieś wady genetyczne, organizm sam je odrzuca. Może tak było w moim przypadku? Nie wiem. Z Bogiem się jednak nie kłóciłam. Przyjęłam jak swoje słowa Hioba: „Bóg dał, Bóg wziął, niech Imię Pańskie będzie błogosławione”. Wiem, że nie każdy tak potrafi. Kilka moich koleżanek w ubiegłym roku także poroniło i długo nie mogły się z tego pozbierać. Ja to wszystko oddałam Bogu, i powiem, choć może to dla niektórych dziwnie zabrzmi, że cieszę się, że mam w niebie aniołka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zapalić świeczkę

Po tym jak poroniłam, moja koleżanka podzieliła się ze mną podobnym doświadczeniem. Mówiła, że przez wiele lat zżerało ją to, że jej dziecko nie ma grobu. Wielką ulgę przyniosła jej inicjatywa proboszcza z Bier, który wzniósł symboliczną mogiłę dzieciom nienarodzonym. To na niej zapala teraz świecę i czci pamięć swego oseska. Wiem, że na cmentarzu komunalnym jest podobne miejsce. Znicz będę miała więc gdzie postawić. Zresztą w tym celu zamierzam wykorzystać też grób mojego znajomego, który zmarł w młodym wieku. Symbolicznego nagrobka dla mojego dziecka nie będę stawiała.

Nic nie taję

Moja niespełna trzyletnia córeczka wie, że dzidziuś, którego mama nosiła w brzuszku jest w niebie. Sama jej to powiedziałam. Bardzo budujące świadectwo usłyszałam od innej matki, która także nie ukrywała tego faktu przed swoimi dziećmi. Stąd też jedno z nich, pytane w przedszkolu o ilość rodzeństwa, bez wahania odpowiedziało, że troje. Przedszkolanka, jako że w papierach miała zapisane coś zupełnie przeciwnego, zinterpretowała to jako przejaw fantazjowania na temat rodzeństwa. I tak też przedstawiła to jego matce. Dopiero wtedy usłyszała, że dziecko mówiło prawdę. W jej rodzinie nie stworzono podziałów na tych, co na ziemi i tych, co w niebie.

Reklama

Niebiański pośrednik

Jakiś czas temu uczestniczyłam w wykładzie Leszka Dokowicza. Ten publicysta „Frondy” i operator filmowy mówił m.in. o dzieciach abortowanych. Powiedział wtedy, że można się za ich wstawiennictwem modlić. Raz zwróciłam się do mojego maleństwa o pomoc w pewnej sprawie. Nie chodziło jednak o nic bieżącego, więc dopiero w dłuższej perspektywie zobaczę, czy zostałam wysłuchana. Póki co, to modlę się za moje zmarłe dziecko. Wiem, że jest w rękach Boga i to przynosi ulgę.
Perspektywa zmartwychwstania w Chrystusie pozwala zwycięsko przejść przez traumę, jaka spada na człowieka po śmierci dziecka. W Radiu Maryja słyszałam piękną audycję poświęconą pracy ks. Jacka Bazarnika, który w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie Międzylesiu towarzyszy dzieciom odchodzącym do wieczności. Jego podopieczni mają czasem po kilka lat, gdy umierają. W tej audycji ks. Jacek Bazarnik wspominał, że ból rodziców po stracie dziecka zawsze stara się powierzyć Chrystusowi w Najświętszym Sakramencie. W tym celu zaprasza rodziców na wspólną adorację. Jak mówił, wtedy to najlepiej dochodzi do nich przejmująca prawda, że ich dziecko jest w niebie i tam na nich czeka. Wspaniale tajemnicę oddawania Bogu najbliższych ujął także Jan Budziaszek, perkusista „Skaldów”. Na prelekcji, w której uczestniczyłam, wspomniał o śmierci i pogrzebie swojej matki. W odróżnieniu od tradycji, która podpowiada dobór czytań, on postanowił nic w nich nie zmieniać. Przy swoim zdaniu pozostał nawet wtedy, gdy zdziwiony kapłan przypomniał mu, że w dniu pogrzebu jego matki wypadnie perykopa o weselu w Kanie Galilejskiej. To niestandardowe jak na ceremonię żałobną czytanie J. Budziaszek spuentował w prosty sposób: „mama po kilku latach rozłąki połączyła się w wieczności ze swoim mężem”. Czy to nie wspaniałe!
W zmartwychwstanie i w życie wieczne trzeba wierzyć, żeby zrozumieć tajemnicę śmierci. Gdy się je odrzuca, wówczas „rozsypuje się” sens istnienia. Bez perspektywy zmartwychwstania pozostaje jedynie pustka, nicość, robaki i proch.

Reklama

Cud życia

To, że poronienie mnie nie przytłoczyło, zawdzięczam przede wszystkim wierze i mojej córeczce Ani. Ma ona trzy lata i jest Bożym cudem. Dosłownie. Urodziłam ją mając czterdzieści jeden lat. Przez bardzo długi czas, to jest jakieś 16 lat, nie mogłam zajść w ciążę. Lekarze namawiali mnie na in vitro, ale z tej propozycji nie skorzystałam. Postanowiłam zawierzyć Bogu. Jednocześnie leczyłam się (byłam operowana, miałam m.in. przetykany jajowód) i chodziłam na Msze św. uzdrowieniowe. Na modlitwie wstawienniczej w końcu usłyszałam: „Uzdrawiam cię, moja ukochana, w całej kobiecości twojego człowieczeństwa”. Słowa te wypowiedział ks. Piotr Marek SAC. Do tego doszło jeszcze zapewnienie, że Bóg uczyni mnie brzemienną. Było to 5 listopada 2006 r. w kościele św. Andrzeja Boboli w Bielsku-Białej. W tym dniu obchodzi się wspomnienie Zachariasza i Elżbiety, którzy dopiero w późnym wieku doczekali się syna - Jana Chrzciciela. Tę zbieżność dat odebrałam niczym szczęśliwą monetę i czekałam. Miesiące jednak mijały, a ja wcale nie zaszłam w ciążę. W lutym 2007 r. usłyszałam od katowickiego ginekologa, który mnie prowadził, że powinnam uwzględnić różne scenariusze, bo nie wiadomo, czy będę mogła mieć dziecko. Wtedy powiedziałam sobie w duchu: „Ja mam obietnicę Bożą, a słowo Jego jak spadnie na ziemię, to nie wraca, nie uczyniwszy tego, do czego zostało powołane”. Minął jednak rok, a ja wciąż nie mogłam doczekać się dziecka. Zresztą wypomniałam to Zachariaszowi i Elżbiecie, gdy przeżywałam pierwszą rocznicę danej mi obietnicy. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jestem już w pierwszym tygodniu ciąży. Ania jest więc wypełnieniem tego, co przyrzekł mi Bóg. W podobny sposób odebrałam też wiadomość o poczęciu Marii Józefa. Niestety tym dzieckiem nie mogłam się już nacieszyć. Bóg dał, Bóg wziął, wierzę, że Bóg wskrzesi.

Epilog

Ktoś może powiedzieć: mądrzysz się, bo masz dziecko. To prawda, ale też jednego nie mam. Doskonale więc rozumiem, czym jest radość z macierzyństwa i płacz związany ze stratą dziecka. Może właśnie dlatego łatwiej mi o tym wszystkim mówić. Bez Zmartwychwstania Pańskiego nie byłoby jednak o czym mówić.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję