Gdzie jest moja mama? No, gdzie ona jest? - A czego potrzebujesz, Konradku? - zwróciła się do ziewającego malucha koleżanka mamy. - Chcę już iść spać - odpowiedział chłopczyk. - To połóż się w łóżeczku, mama zaraz przyjdzie, wyszła na spacer z pieskiem. - Ale ja… no, gdzie jest moja mama… Kiedy po chwili wróciła mama z pieskiem, chłopczyk z ulgą i wyrzutem wołał, gdzie była. Po chwili wtulony w matczynych objęciach zasnął po dniu pełnym wakacyjnych wrażeń. Przyzwyczajony we własnym domu do zasypiania przy mamie, również na wakacjach nie wyobrażał sobie inaczej. Jeśli ktoś po tytule pomyślał, że poruszymy temat adopcji, to już wyjaśniam, że tym razem przyjrzymy się rodzinom, patrząc na rodziców, na celowniku znajdą się zwłaszcza ojcowie.
Statystyka a życie
Reklama
Statystyczny Polak pytany o wartości w życiu najczęściej na pierwszym miejscu wymienia rodzinę. Badania socjologiczne wskazują na przywiązanie do tradycyjnego modelu małżeństwa. Jesteśmy podobno bardzo konserwatywni pod względem modelu rodziny. Dość statystyki, zobaczmy, jak to jest w życiu. - Mam czterech wujków, jeden jest najfajniejszy - usłyszała nauczycielka od ucznia pierwszej klasy wałbrzyskiej szkoły podstawowej, kiedy zapytała o tatę. Kolejny uczeń już nie pamięta taty, bo wyjechał do pracy za granicę, kiedy jeszcze on był mały. Inne dzieci mówią najczęściej o mamie. Czyżby kryzys ojców, ojcostwa? Coś w tym jest, na spotkaniach rodziców dzieci pierwszokomunijnych, większość to samotne mamy. Mniej jest małżeństw sakramentalnych, a nawet cywilnych. Większość to już tzw. pary małżeńskie. Ojcowie są nielicznie reprezentowani na wywiadówkach w szkołach i w podobnych sytuacjach. To nie teoria. - Rodzina nie cieszy się taką popularnością, uznaniem jak kiedyś - dzieli się w rozmowie nauczyciel matematyki z Wałbrzycha. - Dzisiaj promuje się samotnie wychowujące matki, wiele z nich korzysta z różnych ulg finansowych i zapomóg. Dla wielu to już taki styl życia. Brak ojca w wychowaniu niesie wiele negatywnych konsekwencji w życiu dziecka. Na ten temat napisano opasłe tomy. Innym współczesnym problemem jest fakt niestabilnego zatrudnienia, który odsuwa w czasie plany założenia rodziny. - Mój narzeczony jest zagrożony utratą pracy, moja sytuacja też nie jest stabilna - opowiada dwudziestokilkuletnia Anna, pracownica wałbrzyskiej firmy. - Myślimy już o rodzinie, ale nie możemy tułać się po wynajmach, potrzebujemy własnego mieszkania. Jak przyjdzie dziecko, musi mieć zapewnione bezpieczeństwo. Nie wiemy, co robić, jeśli teraz się zdecydujemy, a za kilka miesięcy stracimy pracę. Co wtedy będzie? W takiej sytuacji jest wiele młodych par. - Moi uczniowie pomimo bardzo dobrych wyników w nauce planują od razu studia zaoczne - opowiada nauczycielka jednego z wrocławskiego liceum. - Ich starsi koledzy doświadczyli, że na rynku pracy absolwentom, nawet tym najlepszym po dziennych studiach ciężko jest znaleźć pracę. Pracodawcy chętnie biorą młodych ludzi z doświadczeniem. Stąd pomysł na studiowanie zaoczne i pracę. To wszystko wydłuża jednak start małżeński. Praca i nauka, później utrzymanie się w pracy, rozwój. Stabilność zatrudnienia przychodzi bardzo późno. Młodzi, jeśli już, to decydują się na wspólne zamieszkanie, ale bez formalnych związków. O dzieciach długo nie myślą albo odwlekają to w czasie. Siłą rzeczy rodzicami stają się późno lub wcale.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trzymać Pana Boga za rękę
Pan Bóg jest i nas ochrania. Do tego potrzebujemy pewnej wiary. Takimi słowami przekonuje w swojej książeczce „Autorytet ojca w rodzinie” ks. Stanisław Orzechowski, znany jako „Orzech” z Wrocławia. Próbujemy nasze życie zaplanować w najdrobniejszych szczegółach, zadbać o byt materialny. Kierujemy się odpowiedzialnością, ale czy zawsze? Nie ma w tym odrobiny egoizmu, wygodnictwa? Moja śp. babcia Maria, kiedy przysłuchiwała się dyskusjom nas, młodych, na tematy zakładania rodzin, planów co do dzieci i liczby dzieci, zadbania o byt materialny, narzekania na ciężkie czasy itp. Mówiła, że w czasie okupacji ludzie zakładali rodziny i kobiety rodziły. To nam zamykało buzie, a ja pisząc te słowa, uświadomiłem sobie, że gdyby moja kochana babcia kalkulowała jak dzisiejsi młodzi, to w czasie okupacji nie urodziłaby mojej mamy i krótko mówiąc, nie zastanawiałbym się teraz nad dylematami moich młodszych koleżanek i kolegów.
Gdzie jest ojciec?
Reklama
Taki, który da siłę swoim dzieciom. - Mamy być silni mocą naszego ojca - czytamy we wspomnianej książeczce „Orzecha”. - Odkrycie moje (czasem wydaje mi się bezcenne) opiera się na św. Józefie, który jest… No nie byle kto go tak nazwał, nazwała go tak jego żona, kiedy szukali razem małego Jezusa. To jest bardzo ciekawe, co powiedziała - dzieli się swoimi spostrzeżeniami duszpasterz akademicki. - Warto Jej się przysłuchiwać, bo to jest przecież najmądrzejsza z kobiet. Wyrzut skierowany do syna Jezusa jest taki: „Synu, oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Tu są dwie ważne rzeczy: po pierwsze, mówi „ojciec”, nawet się nie szczypie i nie mówi „opiekun”, jak chciałyby pobożne babcie. Ona wali prosto z mostu: „ojciec”. A dlaczego? Ponieważ Józef jest ojcem! Bo on sprawia, że Jezus rośnie i się rozwija. A ojciec to jest ten, który prowokuje rozwój. Wymaga i prowadzi. Józef pewnie uczył Jezusa stolarki i ciesielki. Mówił Mu: Tu tak zrób, tu przytrzymaj. Prowadź hebel prosto. To jest bezcenne i jeszcze warto byłoby do tego wrócić, żeby ojciec i syn - teraz, kiedy już zawód z ojca na syna nie przechodzi albo inaczej przechodzi, bo poprzez wykształcenie - też mogli razem pracować. Ten obszar wspólnej pracy jest bardzo ważny. Znów analogia układu człowiek - Pan Bóg.
Matura z ojcostwa
- To jeden z najważniejszych wieczorów w moim życiu, jedna z najważniejszych rozmów z moją dorosłą już córką - zaczyna opowieść ojciec dziewiętnastoletniej maturzystki z Wałbrzycha. - Zadzwoniła znad morza, gdzie pracuje, rozmawialiśmy o jej planach, studiach. Rozmowa zeszła na temat znajomych, z którymi pracuje, niemal każdy z nich z trudnej rodziny. Jedna z koleżanek pochodzi z domu, gdzie ojciec pije i bije. Inni mają podobnie. Powiedziała mi, że ona traktowała naszą rodzinę zupełnie zwyczajnie, myśląc, że tak po prostu w rodzinach jest. Teraz docenia, jak wielką wartością jest normalna rodzina. Powiedziała mi też, że jak to dobrze mieć dobrego ojca. Na takie słowa czeka się całe życie. To jak zdana matura z ojcostwa - kończy ze wzruszeniem.
Babcia nie zastąpi mamy
Uważam, że czas poświęcony dla dziecka nie jest „stratą” a „zyskiem”. To, ile damy naszemu dziecku siebie, czasu spędzonego na rozmowie, zabawie czy wspólnym robieniu „czegoś”, zawsze będzie procentować w przyszłości - dzieli się mama Konrada, nauczycielka z Wałbrzycha. - Dobry kontakt emocjonalny daje poczucie bliskości i tworzy więź, która przetrwa nawet trudny czas dojrzewania i buntu. Psychologowie twierdzą, że dwa pierwsze lata są szczególnie ważne w rozwoju emocjonalnym dziecka. Bliskiego kontaktu z matką nie jest w stanie zastąpić nawet najbardziej kochająca babcia. Uważam, że dla miłości trzeba mieć czas. Często rodzice zajmują się wykonywaniem obowiązków zawodowych, domowych, a dla dzieci nie starcza im już czasu, nie mają cierpliwości i są już zmęczeni. A przecież wychowanie dzieci, to również, jeśli nie przede wszystkim, troska o zbawienie swoich dzieci. Nie można więc zapomnieć o wspólnej modlitwie, uczestnictwie we Mszy św. To obrazy z dzieciństwa, do których się wraca i tęskni. Tak więc bycie rodzicem to wielki dar i zadanie. Nie bez znaczenia jest dbanie o dobre relacje w małżeństwie. Dzieci są szczęśliwe, kiedy widzą, że rodzice się kochają - dodaje. - Zawsze dzieci z rozbitych rodzin będą odczuwały jakiś „brak”.