Reklama

Pracoholizm - choroba cywilizacyjna

Niedziela legnicka 32/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiek XXI przynosi wiele nowych odkryć i udogodnień. Niestety, niesie za sobą i nowe zagrożenia. Każde pokolenie tego wieku doświadcza czegoś nowego. Dziś świat propaguje wszelką aktywność i rywalizację, a zapracowany człowiek stał się ich wyznacznikiem. „Zapracowany” to - wg powszechnego uznania - przede wszystkim fachowiec, ambitna i niezastąpioną osoba, człowiek sukcesu. Taki ktoś w firmie to skarb! Pracodawcy chętnie zatrudniają ludzi skłonnych poświęcić firmie każdą wolną chwilę. Niektórzy nawet oferują w zamian prestiżowe stanowiska i wysokie zarobki. Żądają za to całkiem „niewiele” - trzeba tylko zaprzedać się („zaprzedać duszę”) firmie…

Śmiertelna choroba cywilizacyjna

Pracoholizm staje się kolejną chorobą cywilizacyjną i zaczyna siać ogromne zniszczenie. W Japonii, w latach sześćdziesiątych ub. wieku powstało słowo karoshi, oznaczające śmierć z przepracowania i stresu, która miała tam miejsce.
Normą staje się praca na kilku etatach i brak czasu na normalne życie, zapuszczona zostaje sfera cielesna i duchowa, zaniedbana rodzina, przyjaciele, zdrowie. Nie ma czasu, aby usiąść i poczytać książkę, by przez chwilę zatrzymać się i zastanowić nad sensem życia, którym przecież nie jest pośpiech i praca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Modny nałóg

Pracoholizm jest chyba jedynym uzależnieniem, które spotyka się z szeroką aprobatą i poparciem społecznym. Jego konsekwencje są nie tylko indywidualne, ale również duchowe i społeczne, ponieważ zjawisko to obejmuje nie tylko osobę uzależnioną, ale również jego wspólnotę - rodzinę i najbliższych.
Według badań opinii publicznej, praca jest jedną z najwyżej cenionych przez Polaków wartości życiowych. Wyżej jest tylko szczęście rodzinne. Niżej zaś zdrowie, spokój i życiowa uczciwość. Większość badanych zgadza się też ze stwierdzeniem, że praca nadaje sens życiu.

Wychowywanie do egoizmu i pracoholizmu

Często rodzice, może całkowicie nieświadomie, wychowują dzieci do egoizmu i pracoholizmu. Młody człowiek wie, że w życiu nie ma nic za darmo, więc i on podejmuje tylko te działania, w których może udzielić wymiernej odpowiedzi na pytanie: co ja z tego będę miał? Coraz ciężej jest młodzieży np. podjąć wolontariat, zacząć posługę ministranta, czy działalność w parafialnej scholi. Dziecko nie pójdzie na różaniec, drogę krzyżową czy niedzielną Mszę św., bo już przez cały tydzień miało wiele zajęć w szkole i poza nią (zwykle dzieci mają wypełnione każde popołudnie - język angielski, gra w na skrzypcach, w tenisa, karate, szachy, kółka matematyczne, informatyczne czy inne). Przy tak napiętym harmonogramie np. dziesięciolatka, trudno od niego wymagać czegoś więcej - zwłaszcza że to w przyszłości pewnie nie przyniesie mu za wiele „ziemskich korzyści”. Lepiej niech sobie trochę odpocznie wieczorem, grając na komputerze… W ten sposób wpaja się młodemu człowiekowi, że normą jest ponadpięćdziesięciogodzinny tydzień pracy, a ogólne przepracowanie i przemęczenie jest sposobem na szczęśliwe życie.

Reklama

Zagrożeni są wszyscy

Wraz z wprowadzaniem nowych technologii, materiałów i procesów, środowiska pracy ulegają istotnym zmianom. Stale rośnie liczba osób narażonych na zagrożenia psychospołeczne (związane z nowymi formami umów o pracę, niepewnością zatrudnienia, intensyfikacją pracy, dużym obciążeniem emocjonalnym, przemocą w pracy oraz zaburzoną równowagą pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym), które prowadzą do wzrostu poziomu stresu i - ostatecznie - do poważnego pogorszenia zdrowia psychicznego i fizycznego.

Zapracowani maniacy

Niektórzy mówią, że pracują po kilkanaście godzin dziennie, ale wszystko, co robią, jest ich pasją. A może zniewoleniem? Ludzie ci są tak pochłonięci pracą zawodową, że nie znajdują czasu i nie mają siły dla rodziny, dla siebie, dla Boga: nie potrafią przebywać i rozmawiać z bliskimi; nie mogą spać czy odpoczywać; nie cieszy ich dawne hobby, nie kontynuują dotychczasowych zainteresowań; nie modlą się itp.
Powodów takiej sytuacji może być wiele: chwilowy nadmiar obowiązków (po ich wypełnieniu sytuacja powraca do normy), chęć „wykazania się” przed szefem (obawa przed zwolnieniem, chęć szybkiego zrobienia kariery), jedyny sposób „dorobienia się” lub zwyczajnego zarobienia, by wystarczyło do pierwszego.

Reklama

Służba, pasja i choroba

Wśród uzależnionych od swojego zawodu są i tacy, których odgórnie obarcza się zbyt wieloma obowiązkami. Tym praca ponad miarę nie sprawia przyjemności. Drugą grupę stanowią pasjonaci czerpiący z pracy satysfakcję. Nie męczą się, nie ścigają z terminami, nie zaniedbują rodziny i nie pracują dla pieniędzy. Pozostali to pracoholicy. O ich nałogu świadczą absurdalnie wysokie koszty, jakie ponoszą. Praca staje się sensem ich życia, nadrzędnym celem. Potrafią rozmawiać tylko na tematy zawodowe; zapominają o jedzeniu, wypoczynku, rodzinie. Poczucie winy przegrywa z satysfakcją z dobrze wykonanego zadania.

Praca lepsza niż urlop

Niektórzy twierdzą, że o pracoholizmie nie świadczy ilość czasu poświęcanego na pracę, ale to, jak dana osoba czuje się bez niej: co przeżywa, jakie stany i emocje ją ogarniają, gdy nie pracuje oraz w jakim wymiarze zaniedbuje ona inne sfery życia. Osoby przepracowane dostrzegają problem oraz z utęsknieniem myślą o odpoczynku i czekają nań. Dla pracoholika stan permanentnego przemęczenia jest normą.

Koszmarne wolne

Spotyka się też sytuacje, w których praca całkowicie wymyka się spod kontroli i staje się prawdziwą obsesją. Myśl o odpoczynku z dala od pracy, czy o wakacjach przeraża pracoholika, a weekendy w domu są zawsze najgorszymi dniami w tygodniu. Wolne wyzwala wówczas poczucie dyskomfortu, a nawet cierpienie. Pobyt poza pracą jest tylko fizyczny; umysł i serce wciąż pozostają w firmie. Myśl o pracy jest obecna podczas rozmów z bliskimi, oglądania telewizji czy wykonywania czynności domowych.

Reklama

Rodzina w luksusie czy w tarapatach?

Często słyszy się, że taki jest świat i sytuacja zmusza do wytężonej pracy, by zapewnić dostateczny komfort życia bliskim. Tymczasem, pracoholizm na dłuższą metę, nie prowadzi ani do dobrobytu, ani do spokoju. Zaburzona równowaga między życiem zawodowym i prywatnym ma wpływ na najbliższych - rozluźnione, a nawet uśmiercone więzi rodzinne. Intensyfikacja pracy prowadzi też do wielu problemów zdrowotnych. Napięte terminy, duże tempo pracy, redukcja etatów, wzrastająca ilość informacji wymagających przetworzenia (skutek nowych technologii komunikacyjnych), większe wymagania wobec mniejszej liczby pracowników, przemoc psychiczna czy fizyczna oraz tyranizowanie stanowią jedno z większych zagrożeń współczesnej „doskonałej” cywilizacji, w której tyle lęku.

Lęk przed niepewnością

Termin lęk rozumiany jest powszechnie jako przykre uczucie, przeżycie, które pojawia się w świadomości człowieka pod wpływem niepewności, obawy, zagrożenia przed nieznanym, brakiem wyjścia z trudnej sytuacji. Lęk wywołuje niepokój psychiczny, który może mieć następstwa fizjologiczne, fizyczne, psychomotoryczne. W powiązaniu z codziennością występuje on także w aspekcie zawodowym - lęk przed utratą pracy i bezrobociem, koniecznością migracji w poszukiwaniu pracy oraz trudnościami adaptacyjnymi w nowym miejscu.

Chwilowa ucieczka od problemów

Najgorsze jest to, że lęki i zagrożenia wydobywają wszystkie negatywne odczucia na temat własnej osoby; stres związany z niebezpieczeństwem powoduje, iż ludzie boją się, że mogą bać się jeszcze bardziej - wtedy sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Zazwyczaj ten dyskomfort próbuje się pokonać samemu, najczęściej za pomocą środków uspokajających, alkoholu czy narkotyków, które pomagają na chwilę uciec od lęku i problemów.

Alarm!

Od czasów nastania gospodarki wolnorynkowej w Polsce, pracoholizm stał się dość często występującym uzależnieniem. Specjaliści biją na alarm - praca do upadłego jest chorobą, którą trzeba leczyć, bo może zniszczyć nawet najtrwalsze więzy. Wówczas nawet duże oszczędności i fortuny nie zapełnią pustki. A - co gorsze - trudno walczyć o rodzinę, gdy się ciągle pracuje, gdy nie ma się czasu na nic innego i - tak naprawdę - gdy na niczym innym, poza pracą, człowiekowi nie zależy.

Powrót do normalności

Człowiek więc sam dla siebie w pewnym sensie staje się zagrożeniem, a przez swój nałóg i zmęczenie („wypalenie”), staje się mniej efektywnym pracownikiem. Osoba uzależniona od czegokolwiek, długo zaprzecza przed sobą i przed innymi, że ma problem. Sugestie bliskich traktuje jako nieżyczliwość, atak lub brak zrozumienia. Przełomowym momentem dla pracoholika jest opuszczenie go przez rodzinę i przyjaciół. Zostaje sam.
Z pracoholizmu można wyjść, tylko trzeba zmienić swoje podejście do różnych spraw; zmienić swoje myślenie i patrzenie na świat oraz właściwie ułożyć hierarchię wartości.
Należy uświadomić sobie, że nie żyje się dla pracy, a ona nie jest sposobem na zapełnienie pustki. Trzeba pamiętać, że człowiek składa się z duszy i ciała - i o obie te sfery musi zadbać. Perfekcjonizm, upór w działaniu i konsekwencję należy więc wykorzystywać w taki sposób, by nie obracały się przeciwko człowiekowi. Z pomocą przychodzi tu najlepszy Terapeuta uzależnień - Bóg i Jego przykazania, w których dokładnie określa czas pracy i odpoczynku w dniu świętym…

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Apostoł ubogich i cierpiących

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Św. Stanisław Kazimierczyk

Św. Stanisław Kazimierczyk

W dniu jego narodzin odbywało się w Krakowie przeniesienie relikwii św. Stanisława, biskupa męczennika, i stąd nasz Święty otrzymał imię Stanisław. Wiek XV, w którym przyszedł na świat św. Stanisław Kazimierczyk, to „szczęśliwy wiek Krakowa” - wiek świętych, epoka szczególnego rozkwitu życia duchowego i religijnego. O św. Stanisławie Kazimierczyku sługa Boży Jan Paweł II podczas Mszy św. beatyfikacyjnej 18 kwietnia 1993 r. mówił, że był to „żarliwy czciciel Eucharystii, nauczyciel i obrońca prawdy ewangelicznej, wychowawca, przewodnik na drogach życia duchowego, opiekun ubogich. Pamięć o jego świętości żyje i owocuje do dzisiaj. Tej pamięci lud Krakowa, a zwłaszcza lud Kazimierza, dawał wyraz przez modlitwę u jego relikwii nieprzerwanie aż do naszych czasów”. Od samego początku życie Świętego związane było z parafią i kościołem Bożego Ciała na Kazimierzu, do którego regularnie uczęszczał.

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję