Reklama

Jak wychować małego człowieka

- Wolność strzeże wartości wyboru - te słowa często mogli usłyszeć uczestnicy wykładu dla rodziców, jaki 25 lutego miał miejsce w Szkole Podstawowej nr 37 w Bielsku-Białej. Prelegentem był Marcin Gajda, który wraz z żoną Moniką prowadzi w Szczecinie Ośrodek Terapii i Doradztwa „Pro Homini”, gdzie zajmuje się terapią zaburzeń emocjonalnych i nerwowych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dojrzała miłość ma nas uszlachetniać - mówił Marcin Gajda, zaczynając swoją prelekcję od omówienia granic, jakie każdy mały, a potem młody człowiek musi mieć postawione w życiu. Przekraczanie tych granic lub choćby próba ich naruszenia jest naturalną potrzebą każdego małolata, dlatego tak ważne jest ich bezwzględne egzekwowanie.
- Dziecko chce, by opiekowała się nim osoba konkretna, konsekwentna, która na tak mówi tak, na nie, nie. Jeśli w szkole wybuchnie pożar, to jak myślicie Państwo, za kim pójdą uczniowie, za wymagającym, pewnym siebie belfrem, czy raczej za nauczycielem kumplem? Dzieci potrzebują silnych rodziców, również moralnie - stwierdził prelegent.
Bycie nadopiekuńczym rodzicem, szczególnie dzisiaj, jest formą agresji. M. Gajda zilustrował powyższą tezę następującym przykładem. Jadąc w pociągu obserwował scenę, jak zarówno mama, jak i babcia co dwie minuty próbują wepchnąć w 5-latka coś do jedzenie. Według niego ich zachowanie to nic innego, jak psychiczne kastrowanie małego mężczyzny, który dzięki takim zabiegom, w przyszłości nie będzie umiał podejmować odważnych wyborów.
W czasie tej podróży M. Gajda czytał akurat książkę o Indianinie, któremu babcia zapowiadała z rana: „dzisiaj będziesz pił tylko wodę”, lub „przez trzy dni nic nie będziesz jadł”. Zatroskane mamy zapytają czemu to robiła? Wbrew pozorom odpowiedź jest zadziwiająco prosta. Bo pragnęła wychować mężczyznę posiadającego silną wolę i silny charakter. Takiego mężczyznę, którego każda kobieta wybierze na męża bez zmrużenia okiem. Czemu? Bo nie jest rozlazłym maminsynkiem.
Skąd jednak mają się tacy brać? Która mama odmówi synowi jedzenia w ciągu dnia? Która da swemu dziecku szczotkę od WC do ręki i poprosi, aby wyszorował to, z czego przecież wszyscy korzystają? I to nie za karę, lecz dlatego, że każdy musi mieć wkład w prowadzenie gospodarstwa domowego, nawet, lub może w szczególności dzieci. Jeżeli tego nie ma, cóż jest w zamian, … jedynie narzekanie. Później kobiety często wypominają swoim mężom, że nie pomagają, że nie rozumieją, ale same przyczyniają się do produkcji kolejnych pokoleń anty-empatycznych samców.
Wymagania oraz mądrze wytyczane i respektowane granice to, jak się wyraził M. Gajda, jedno skrzydło samolotu, którym jest nasza rodzina i dom. Drugim takim skrzydłem jest miłość, wzajemna troska o siebie, wspólnie spędzany czas.
Zarówno maluch, ale i nastolatka chce kontaktu za tatą. Dzieci chcą się z rodzicami bawić, chodzić do kina, grać w play-station. Dzieci ciągle chcą słyszeć, że są świetne, kochane, mądre i piękne, dobre i potrzebne. Do 10 roku życia kształtuje się ich samoocena, co nie oznacza, że później nie trzeba im tego mówić czy okazywać. Przecież my tak samo pragniemy być doceniani w oczach innych. Przy wielu obowiązkach macierzyńskich oraz ojcowskich bezwzględnie musimy ciągle i niezachwiane starać się byśmy byli jako małżonkowie dla siebie najważniejsi! Gdy rodzice mówią, że dzieci są dla nich najważniejsze, popełniają błąd.
- Jeśli słyszę takie słowa to mam gęsią skórkę. To nie tak ma być. Najważniejsi mają być rodzice dla siebie - wyjaśniał prelegent.
Z tego też względu wspólne wyjście do kina, wspólne realizowanie zainteresowań, pasji, to nie fanaberia, ale obowiązek małżonków. Troską męża o żonę nie przejawia się tylko i wyłącznie w pracy i pensji regularnie wpływającej na konto. Mąż z kolei nie przytuli się do czystej podłogi czy też do zupy pomidorowej choćby była najpyszniejsza na świecie. Miłość małżonków to m.in. konkretny zapach, smak, rytuał, miejsce, do którego się wraca, choćby tylko w myślach, gdy dzieje się coś niedobrego.
Jeśli dzieci będą codziennie obserwowały taką małżeńską niecodzienną codzienność to w momencie wyboru (bo taki musi nadejść) wybiorą model, który sprawdził się u rodziców. Aby proces wychowania był pomyślny, każde dziecko wcześniej lub później musi przeżyć prawidłowo proces separacji. Chodzi o oddzielenie myślenia. Nie ma już: co rodzic to i ja, jest za to przestawienie się na swoje własne tory myślowe: tak jest, bo ja tak zdecydowałem - Twój syn, lub Twoja córka.
A co w takim razie oznacza prawidłowo? Z zachowaniem więzi, tej najcenniejszej nici łączącej dziecko z rodzicami. Jeżeli nastolatek ma dylematy natury religijnej, nie możemy na siłę chrześcijańskim młotkiem wtłuc mu do głowy, że Pan Jezus go kocha i ma chodzić do kościoła i kropka. Każda inność myślenia dziecka jest często formą sprawdzenia reakcji rodzica. Najgorsza z możliwych to stawianie sprawy na ostrzu noża: albo, albo. Wtedy więź się rwie i to często na kilkanaście, kilkadziesiąt lat.
Chrześcijański młotek to największa krzywda, jaką robią rodzice swoim nastoletnim dzieciom zapominając po drodze, że nasza wiara kocha wolność. Pan Jezus nigdy nikomu nic nie kazał. Wybór w wolność jest tym, do czego każdy z nas dąży. Taki wybór szanujemy i chcemy trwać w tym, co wybraliśmy.
- Szczególnie teraz, w okresie Wielkiego Postu pamiętamy o wolności, jaką my cenimy. Szanujmy ją i pozwólmy innym na odmienność opinii, bo w rozwoju duchowym nie chodzi o perfekcję, w rozwoju duchowym chodzi o pokorę - spuentował swój wykład M. Gajda.
Po zakończonej prelekcji jej uczestnicy mogli nabyć pierwszą i jedyną jak na razie książkę „Rodzice w akcji. Jak przekazywać dzieciom wartości” autorstwa Marcina i Moniki Gajdów, wydanej staraniem oficyny Świętego Pawła.
Spotkanie w SP 37, jakie odbyło się 25 lutego pod hasłem „By nie traciły ducha. O przekazywaniu wartości dzieciom” zorganizował Zespół Szkół Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego w Bielsku-Białej. W programie znalazł się wykład, praca w grupach oraz czas na herbatę i ciasto.
Marcin Gajda to lekarz, mgr nauk o rodzinie, terapeuta, od 1991 r. żonaty, 4 dzieci. Zawodowo zajmuje się terapią małżeństw, terapią rodzinną, pomocą w kryzysie, pomocą w trudnościach wychowawczych i małżeńskich. Prowadzi także terapię reparatywną (terapia niechcianych skłonności homoseksualnych) oraz terapię zespołu niezaspokojenia emocjonalnego (w oparciu o koncepcje Baars, Terruwe) i inne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Franciszek - uczeń Chrystusowy

Postać św. Franciszka z Asyżu wciąż zadziwia, oczarowuje współczesnego człowieka, który - choć tak niepodobny do Biedaczyny - na samo wspomnienie średniowiecznego świętego poety przystaje i uśmiecha się życzliwie.

Franciszek to chyba jedyny święty w całym katolickim panteonie, który nie ma wrogów, nawet wśród rozmaitych fundamentalistów wiary i ideologów - „zbawców świata”. Jest osobą powszechnie akceptowaną. Nikt nie oskarża go ani o tanią dewocję, ani o przesadną pobożność. Franciszek jest zupełnie współczesny, choć zarazem tak bardzo różny od swych „rówieśników” z XXI wieku.
CZYTAJ DALEJ

Tłumy miłośników modlitwy różańcowej w Rokitnie

2025-10-04 17:47

[ TEMATY ]

Rokitno

Diecezjalna Pielgrzymka Żywego Różańca

Karolina Krasowska

Rokitno, Diecezjalna Pielgrzymka Róż Żywego Różańca i Apostolatu Margaretka

Rokitno, Diecezjalna Pielgrzymka Róż Żywego Różańca i Apostolatu Margaretka

Tłumy wiernych – miłośników modlitwy różańcowej z całej diecezji - przybyły 4 października do Rokitna na Diecezjalną Pielgrzymkę Róż Żywego Różańca i Apostolstwa Margaretka. Spotkaniu przewodniczył pasterz diecezji bp Tadeusz Lityński.

Tegoroczna Diecezjalna Pielgrzymka Róż Żywego Różańca i Apostolstwa Margaretka do Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie była wyjątkowo liczna, gdy chodzi o frekwencję. Rozpoczęła się Różańcem z procesją pocztów sztandarowych. Później swoim świadectwem podzielił się Adrian Pakuła, twórca i koordynator rekolekcji ODDANIE33, który przyjechał z Poznania. Zwrócił uwagę, że modlitwy członków Żywego Różańca dopomagają Matce Bożej w ratowaniu dusz:
CZYTAJ DALEJ

Papież wziął udział w zaprzysiężeniu nowych gwardzistów

2025-10-04 19:23

[ TEMATY ]

Leon XIV

Papież wziął udział w zaprzysiężeniu nowych gwardzistów

Leon XIV wziął udział w uroczystości zaprzysiężenia 27 nowych gwardzistów szwajcarskich, która w sobotę popołudniu odbyła się na Dziedzińcu św. Damazego w Pałacu Apostolskim. Na zakończenie ceremonii Ojciec Święty podziękował im za ich świadectwo wiary, które jest dziś niezwykle wymowne dla młodych ludzi.

Dla Leona XIV uroczystość zaprzysiężenia gwardzistów szwajcarskich nie była nowością, bowiem w przeszłości brał w niej udział także jako prefekt Dykasterii ds. Biskupów. Zarazem jednak jest on pierwszym Papieżem od 57 lat, który był obecny podczas tej uroczystości, bowiem ostatni raz gwardziści składali przysięgę w obecności papieża w 1968 r., za pontyfikatu Pawła VI. Podkreślił to w swoim przemówieniu komendant Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej, pułk. Christoph Graf, który powitał Ojca Świętego w imieniu 135-osobowego korpusu gwardzistów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję