S. Rafała Saar ze Zgromadzenia Urszulanek SJK obchodzi w roku bieżącym piękny i niezwykły jubileusz 75 lat życia zakonnego. Jest wciąż aktywną, młodą duchem osobą, która większość swego posługiwania związała z dziećmi, w niewielkiej miejscowości Kazimierz k. Lutomierska w archidiecezji łódzkiej.
W domu przy ul. Czerwonej
Całe 92-letnie życie s. Rafały Saar związane jest z Łodzią. W tym mieście urodziła się i spędziła dzieciństwo w robotniczej rodzinie. Była otoczona miłością, ale wychowana według surowych zasad, w duchu posłuszeństwa. Z rodzicami i rodzeństwem chodziła do swojego parafialnego kościoła pw. Przemienienia Pańskiego. Jako kilkunastoletnia dziewczyna poznała Siostry Urszulanki. Ich dom zakonny przy ul. Czerwonej był wówczas przystanią dla młodzieży żeńskiej. Często przybiegała tu także Helenka Saar, by pomagać siostrom w różnych pracach, przygotowaniach świąt czy uroczystości. Spotkania z działalnością Urszulanek, ich ewangelicznym entuzjazmem, obudziły w sercu Helenki pragnienie zostania jedną z sióstr. Rodzice byli początkowo zdecydowanie przeciwni, jakby nie dowierzali powołaniu córki. Po roku oczekiwania udzielili zgody. W wyznaczonym dniu 13 kwietnia, w Wielką Środę w roku 1927 odprowadzili Helenkę do domu przy ul. Czerwonej. Matka spotkała się z przełożoną Anielą Łozińską, by powierzyć jej troskę nad swym dzieckiem. Powiedziała, że teraz Siostra Przełożona zostanie jej matką. Jeszcze tylko rodzicielskie błogosławieństwo i odeszli. Helenka została. Odbyła dwuletni okres postulatu i nowicjat, złożyła pierwsze śluby i już jako s. Rałała, urszulanka Serca Jezusa Konającego podjęła pierwszą pracę w sierocińcu " Juvenat" w Arturówku.
Matuchna
Reklama
Postać bł. matki Urszuli Ledóchowskiej (1865-1939) jest bliska wszystkim siostrom ze zgromadzenia, które założyła, ale zupełnie wyjątkowym szacunkiem i miłością otaczana jest przez te osoby, które miały okazję znać ją za życia. Do tego, z roku na rok mniej licznego grona, należy s. Rafała, która zawsze nazywa bł. Matkę Urszulę matuchną, a twarz Siostry promienieje miłością, gdy wspomina częste odwiedziny Założycielki w domu przy ul. Czerwonej. Wówczas młode siostry dosłownie śledziły każdy krok Matki Urszuli, łowiły każde słowo i pragnęły jej obecności. Matka odwzajemniała te pragnienia i mimo licznych odpowiedzialnych i trudnych zajęć znajdowała czas, by w refektarzu po posiłkach opowiadać siostrom o nowych planach i zamierzeniach, dzielić się sercem pełnym miłości do Boga i do ludzi. Były to lata, gdy wspaniale rozwijała się w Łodzi Krucjata Eucharystyczna, powstawały nowe domy i nowe dzieła Zgromadzenia, nie tylko w Polsce. Także s. Rafała była o krok od wyjazdu do Francji czy Peru, ale ostatecznie jej miejscem na ziemi okazał się niedaleki od miejsca urodzenia Kazimierz nad Nerem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kazimierz i dzieci
Dom został zakupiony tutaj na początku lat 20. przez Matkę Urszulę, z przeznaczeniem na centrum wypoczynkowo-formacyjne dla animatorek i dzieci z Krucjaty Eucharystycznej. Starsi mieszkańcy Kazimierza wspominają do dziś radosne wakacje dzieci pod opieką sióstr i katechetek. W 1941 r. do Kazimierza także przyjechały dzieci, ale w mniej radosnych okolicznościach. Po likwidacji sierocińca w Arturówku tutaj schroniło się kilkadziesiąt maluchów z s. Rafałą i kilkoma innymi opiekunkami w szarych habitach. Na kilka zaledwie miesięcy, ponieważ wkrótce Niemcy zabrali sieroty, a siostry skierowali do obozu w Bojanowie. W obozie s. Rafała zachorowała ciężko na gruźlicę, zwolniona udała się do rodziny, a po podleczeniu do zakonnej placówki w Milanówku, stamtąd przyjechała ponownie do Kazimierza w 1945 r., tym razem z grupą dzieci z Powstania Warszawskiego. Przyjechała, by pozostać do dziś. W ciągu minionych 57 lat nigdy nie opuszczała Kazimierza na dłużej. Ani Kazimierza, ani dzieci. Zawsze była z dziećmi - z sierotami, z głęboko upośledzonymi chłopcami, z małymi parafianami w scholi, w jasełkach, w asyście. Nic więc dziwnego, że niezwykły i piękny jubileusz 75 lat życia zakonnego s. Rafały Saar stał się świętem całej parafii.
Trzy niedziele jubileuszu
Najpierw przyjechali wychowankowie, także ci jeszcze żyjący,
z wojennego sierocińca. Jeden z nich Mieczysław Radosławski, który
przebywał w Kazimierzu jako zaledwie 4,5-letni brzdąc, od lat zajmuje
się odszukiwaniem po Polsce pozostałych sierot z tamtych lat, gromadzi
ich i wspomaga w zdobywaniu zapomóg i odszkodowań za lata okupacji.
Udziela także pomocy siostrom, pielęgnując w sercu głęboką wdzięczność
za okazaną miłość. Nie mogło więc zabraknąć p. Radosławskiego i innych
wychowanków na jubileuszu s. Rafały w niedzielę 7 kwietnia 2002 r.
W kolejną niedzielę 14 kwietnia br. w odświętnie przystrojonym
kościele parafialnym w Kazimierzu miała miejsce dziękczynna Msza
św. z udziałem kapłanów pochodzących z tej parafii, sióstr urszulanek
i przybyłych wiernych. Proboszcz miejsca - ks. Stanisław Dwornik
osobiście zaangażował się w przygotowanie doniosłego jubileuszu.
Przeczytał także podczas Mszy św. list gratulacyjny od abp. Władysława
Ziółka, w którym Pasterz Kościoła łódzkiego napisał m.in. słowa szczególnie
poruszające serce s. Rafały: "Jubileusz Siostry wywołuje w nas uczucie
bardzo serdecznej wdzięczności Bogu za jej życie, które włączone
od 75 lat w naśladowanie Chrystusa ubogiego, posłusznego i czystego
pozostaje w służbie samemu Bogu i człowiekowi, realizując powołanie
w charyzmacie Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego"
. Podziękowaniom i gratulacjom nie było końca. Najpierw samemu Bogu
w koncelebrowanej Ofierze Eucharystycznej, później księża z proboszczem
parafii, siostry zakonne, grupy i stowarzyszenia parafialne oraz
wielu wiernych przekazywali s. Rafale wyrazy wdzięczności i najlepszych
życzeń. Na koniec zgromadzeni w kościele odśpiewali jednym głosem
tryumfalne Sto lat.
Uroczystość kolejna, skromniejsza, choć zgromadziła wielce
dostojne grono, miała miejsce w kaplicy domu Sióstr Urszulanek w
Kazimierzu w trzecią niedzielę kwietnia. Przybyły władze gminy i
przedstawicielki Kół Różańcowych, w większości znane s. Rafale od
kołyski mieszkanki Kazimierza. Wójt Gminy Lutomiersk Tadeusz Borkowski
przygotował piękny list dziękczynny dla Jubilatki. Napisał w nim
m.in. "Dziękujemy Siostrze przede wszystkim za nacechowaną miłością
do drugiego człowieka, pełną poświęcenia pracę z dziećmi, za wychowanie
w poszanowaniu wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich kilku generacji
naszych mieszkańców".
Marzenie siostry
Minął czas jubileuszu, s. Rafała wróciła do swoich codziennych
obowiązków. Mimo pięknego wieku wciąż cieszy się dobrym zdrowiem,
jest aktywna i pełna urszulańskiej radości. Pytana o tajemnicę tej
wspaniałej formy, wskazuje na łaskę Bożą i wierność zakonnej regule.
Gdy wyjęłam z torebki małą książeczkę w obwolucie szarej jak habit
siostry, zatytułowaną Testament, s. Rafała powiedziała: "To dobrze,
że ta wspaniała książeczka, duchowy testament, jaki Matuchna napisała
dla nas, swoich umiłowanych dzieci, trafia teraz do ludzi świeckich.
Jestem pewna, że tym, którzy poznali i przyjęli zasady życia proponowane
przez bł. m. Urszulę Ledóchowską, łatwiej jest odnaleźć sens życia.
Mnie zawsze bardzo pomagało w życiu zakonnym zgadzanie się z wolą
Bożą, pokora i ustępstwo na rzecz drugiego człowieka, posłuszeństwo
wobec przełożonych, modlitwa we wspólnocie i w zaciszu kaplicy oraz
praca bez oszczędzania się". Zapytana o pragnienia, s. Rafała zwierzyła
się, że bardzo chciałaby, aby choć jedna jeszcze dziewczyna zapragnęła
zostać urszulanką szarą, idąc za przykładem jej życia. "Modlę się
o to" - szepnęła.
Jestem pewna, że Pan Bóg zechce wysłuchać s. Rafały i
niejedna dziewczyna przywdzieje szary habit, by tak jak Siostra służyć
Bogu i ludziom bez zabiegania o własną sławę i uznanie. Wystarczy
poznać Siostrę, jej życzliwość dla całego świata, uśmiech stale obecny
w jasnych oczach i wrażliwość na każdego człowieka.