Chyba każdy z nas ze szczególnym sentymentem, a nierzadko z
łezką w oku powraca we wspomnieniach do studenckich czasów - nieraz
pełnych napięcia i egzaminacyjego stresu, ale chyba częściej do serdecznych
dialogów z rówieśnikami, wspólnych radości, przeżyć, wzruszeń, niezapomnianych
sytuacji... Po latach formacji każdy idzie w swoją stronę. I choć
wszyscy niemal jednogłośnie przyrzekają: będziemy w kontakcie, to
niejednokrotnie kontakty te urywają się na wieki. Często jednak bywa
i tak, że odżywają np. przy dorocznych spotkaniach.
I o ile rocznikowa więź częściej umiera wśród osób świeckich,
o tyle wśród braci w kapłaństwie trwa przez całe życie. Tradycją
są bowiem doroczne spotkania, pielgrzymki lub dni skupienia kursowych
kolegów, pracujących nieraz w różnych diecezjach. Odbywają się one
zwykle w okolicach rocznicy kapłańskich święceń u jednego z kapłanów.
Rozpoczyna je uroczysta Eucharystia ze słowem Bożym. Później jest
czas na wspomnienia, refleksję, rozmowę. "Spotkania rocznikowe są
radosne, przebiegają w serdecznej, przyjaznej atmosferze i chyba
nikt nie może powiedzieć, że są niepotrzebne" - wyznaje proboszcz
parafii pw. św. Brata Alberta w Będzinie, ks. Zdzisław Reterski,
u którego w sobotę, 1 czerwca odbył się rocznikowy zjazd.
Przybyli na niego prawie wszyscy, którzy 17 lat temu
zostali wyświęceni na kapłanów. Po uroczystej Eucharystii zgromadzili
się przy wspólnym stole w gościnnych progach Gospodarza parafii. "
Nie ma to jak spotkać się w swoim gronie, gdzie wszyscy doskonale
się znają i rozumieją. Czasem wystarczy jedno słowo lub gest, by
przenieść się do lat akademickich i poczuć ten niepowtarzalny klimat"
- wyznali Niedzieli sosnowieckiej kapłani, którzy dzień swoich kapłańskich
święceń przeżywali 26 maja 1975 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu