Szczęść Boże! Mija drugi miesiąc moich początków apostołowania
w środku Afryki. W tym czasie zostaję mianowany wikarym w parafii
św. Franciszka Ksawerego, w dzielnicy Maszina, która znajduje się
na krańcach miasta. Jeszcze w latach 70. było tylko kilka domów Belgów,
wysiedlonych z centrum, tylko dlatego, że wzięli ślub z kongolijkami.
Władze kolonialne źle widziały takie mieszane związki z ludnością
tubylczą.
Obecnie na terenie parafii mieszka ok. 30 tys. ludzi,
w małych, parterowych domkach wybudowanych głównie z pustaków, często
niedokończonych, nie wspominając już o wnętrzu, w którym niejednokrotnie
brakuje podłogi i znajduje się zaledwie kilka "mebli", głównie plastikowe
krzesła i coś, co można nazwać stołem. Jest również wiele ładnych
domów z samochodem na podwórku. W porównaniu z dzielnicą Bitshakutsaku,
gdzie spędziłem Święta Wielkanocne, mieszkańcy Masziny mogą uchodzić
za bardziej zamożnych. Domy były budowane jeden przy drugim, często "
jeden na drugim", nie respektując wymaganych zasad, bez uzbrojenia,
więc można wyobrazić sobie warunki sanitarne i higienę, w jakiej
żyją ludzie. Jest to dzielnica miejska, a czasami ma się wrażenie,
że jest się gdzieś w innym świecie, całkowicie odciętym od cywilizacji.
Bardzo poważnym problemem są tu drogi - wąskie i piaszczyste. Aby
przejechać przez nie, szczególnie po ulewach, jakie tu mają miejsce
prawie co drugi dzień w obecnej porze deszczowej, trzeba mieć terenowy
samochód, albo bardzo dobrze znać każdą kałużę, bo to często w dziurach
kryją się niespodzianki: metalowe części po starych samochodach,
pustaki czy różnego rodzaju śmieci, które wyrzuca się po prostu na
drogę. Często też nie ma prądu (czasami nawet przez kilka tygodni),
ponieważ ktoś uszkodził kabel elektryczny, który jest najczęściej
zakopany 20-30 cm pod ziemią i podczas ulewy wychodzi na powierzchnię.
Generalnie - drogi to bardzo poważny problem w Kinszasie.
W mieście, gdzie obecnie mieszka ok. 6-7 milionów ludzi, jest tylko
kilka głównych asfaltowych bulwarów i kilka bocznych asfaltowych
ulic i to w większości "podziurawionych"; nie ma komunikacji miejskiej
z prawdziwego zdarzenia. Największe przedsiębiorstwo posiada 16 autobusów,
bardzo mało w porównaniu z latami 60., gdy było ich 600! I to, jak
wspominają starsi ludzie, jeździły co trzy minuty. Transport publiczny
to głównie prywatne taxi-busy, czyli busiki, które są wypełnione
po kilkanaście, a czasami kilkadziesiąt ludzi, niektórzy z nich są
dosłownie uwieszeni na drzwiach. Do tego trzeba dodać, że są to najczęściej
samochody znalezione na złomowiskach Francji, Belgii czy Niemiec
- nie wspominam już o zanieczyszczeniu środowiska!
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ staram się pokazać realia,
z jakimi spotykam się w moich pierwszych tygodniach pobytu w Kinszasie,
które ukazują również codzienne problemy ludzi. 80% dorosłych to
bezrobotni, nie mający żadnych zasiłków ani pomocy od państwa. Często
są to rodziny wielodzietne, nie 4-5 osobowe, ale z ośmiorgiem dzieci!
Często stawiam sobie pytanie, dlaczego najbogatszy kraj świata pod
względem zasobów naturalnych, jest jednocześnie jednym z najuboższych.
Korupcja, walka o "stołki", chęć wzbogacenia się jak najszybciej
i jak najmniejszym kosztem, są to problemy znane na całym świecie.
Do tego należy dodać ciągle trwającą wojnę na najbogatszych w diamenty,
złoto i ropę terenach, gdzie od 1996 r. zginęło ponad 3,5 mln młodych
żołnierzy, często dzieci w wieku 12-16 lat, i ludności cywilnej.
Często jest to "wojna" kilku bogatych przedsiębiorstw europejskich
czy amerykańskich o wpływy z kopalń, a żołnierze walczą za przysłowiową
miskę ryżu. Wiele osób migruje do Kinszasy spodziewając się znalezienia
pracy, szczęścia, często spełnienia swoich marzeń. Niestety, często
jest odwrotnie i znajduje się w jeszcze gorszej sytuacji niż wcześniej,
ale gdzie mają wracać? A jeżeli nawet tak, to często boją się, wstydzą
się swojej porażki.
Niestety, dzisiejsza Afryka wielkich miast, na czele
z Kinszasą, nie ma nic wspólnego z pięknem, tradycyjną radością,
tańcami, zabawą przepojoną mistycyzmem, w jakim żyli jej mieszkańcy
na dziewiczych terenach sawanny czy w niedostępnej dżungli. Problem
wydziedziczenia i odcięcia się od korzeni (tradycji) jest również
znany u nas, może jeszcze bardziej w największych aglomeracjach świata.
I tak dziwię się, skąd ci ludzie mają jeszcze siłę na serdeczny uśmiech
i wzajemną pomoc, a może właśnie jest to "nielogiczność" Boża, że
często w trudnościach, biedzie ludzie są od sobie bardziej zależni
a przez to i bliżsi, jak również więcej pokładają nadziei w Bogu
i w drugim człowieku. Ale niestety jest to też społeczeństwo w dużej
mierze zdesperowane i zmęczone oczekiwaniem na poprawę swojego stanu
i między innymi tym można wytłumaczyć popularność sekt, o których
pisałem ostatnim razem, które obiecują cud i rozwiązanie wszystkich
problemów tak finansowych jak i zdrowotnych! Ale tylko pastorzy na
tym korzystają stając się najbogatszymi ludźmi w mieście i prowadzą
ludzi do ateizmu, manipulując Ewangelią dla własnych celów, wykorzystując
media, głównie telewizję. W Kinszasie są co najmniej 3 kanały, tzw.
telewizji chrześcijańskiej, gdzie emituje się ciągle programy, podczas
których pastorzy dokonują cudownych uzdrowień. Oczywiście, jest to
odpowiednio przygotowane, i głoszą oni płomienne kazania, umiejętnie
posługując się wybranymi cytatami z Biblii, służącymi do ich własnych
celów, np., że trzeba być często przeciwko rodzicom i słuchać tylko
Jezusa i Jego proroków, czyli ich. Są to głównie przesłania skierowane
do młodzieży. Wykorzystują do tego celu również muzykę, organizują
koncerty, spektakle i w ten sposób przyciągają młodych ludzi, czasami
na krótko. Dokonane jednak spustoszenia duchowe są często nieodwracalne.
Jeżeli spojrzymy na to w perspektywie ogólnej biedy, niewykształcenia
oraz przesądów i magii (o czym pisałem ostatnim razem), nie ma co
się dziwić naiwności ludzkiej.
Tym razem prawie nic nie napisałem o mojej pracy duszpasterskiej
w nowej parafii. Postaram się więcej napisać o tym następnym razem,
bo są to początki, poznawanie tak ludzi, jak i metod duszpasterskich.
Pozdrawiam, jak zawsze bardzo gorąco Was wszystkich i polecam moją
misję Waszej modlitwie. Z Panem Bogiem!
Pomóż w rozwoju naszego portalu