Tegoroczna Uroczystość Bożego Ciała w Przemyślu zgromadziła
wielką liczbę wiernych. Obok tej widocznej wielości modlących się,
dało się zauważyć wielkie skupienie. Na trasie procesji nie było
spacerowiczów. Byli ludzie, którzy opowiadali Jezusowi o zagrodach
swoich serc, dzielili się radościami i niepokojami. Skupione twarze
kazały domyślać się, że także reflektowali motyw, jak Chrystusowi
wiedzie się w zagrodach naszych serc. Modlili się, by mocą Eucharystii
mogli przygotować Mu godne mieszkanie. Gościem przemyskiego świętowania
był arcybiskup Moskwy Tadeusz Kondrusiewicz. Na początku sprawowanej
Eucharystii abp Józef Michalik witając Dostojnego Celebransa dziękował
Bogu, że możemy kroczyć za Jezusem ze szczególnym świadkiem wiary.
Wspomniał jak wielkie są potrzeby tego Kościoła i zaapelował, by
kolektę Mszalną przeznaczyć na potrzeby Kościoła w Rosji. Przy drugiej
stacji procesji przemówił abp Kondrusiewicz. I wtedy dał się słyszeć
wszystkim głos świadka. Świadka trudnej drogi, świadka wielkiego
pietyzmu dla spraw Bożych. Nie można było pozostać obojętnym nie
tylko na wypowiadane prawdy, ale nie można było powstrzymać łez,
kiedy łamał się wzruszeniem głos Mówcy. Panie do Kogo pójdziemy -
to przesłanie tej szczególnej homilii - świadectwa. To ostrzeżenie
dla nas, którzy czasem próbujemy jak ongiś Jezusowi słuchacze pójść
własnymi drogami. Po tym kazaniu wielu z jego słuchaczy niewątpliwie
zastanowi się dokąd i za kim idzie. Poniżej udostępniamy naszym Czytelnikom
to wielkie wołanie świadka prawdy, że tylko Jezus, nawet w godzinach
Golgoty, jedynie On ma słowa żywota wiecznego.
W gorący niedzielny dzień sierpnia roku 1968 na peron
dworca jarosławskiego w Moskwie z pociągu, który przybył z dalekiego
Irkucka wyszedł młody człowiek. W pobliskim kiosku kupił mapę Moskwy
z nadzieją odnalezienia tam adresu kościoła. I o dziwo odnalazł.
Trwożyło tylko to, że znajdował się ów kościół blisko Łubianki, między
murami której uważnie na drzwi kościoła dzień i noc patrzyły kamery
telewizyjne. Wszedł do jedynego czynnego w owe czasy w Moskwie kościoła
św. Ludwika. Jednego z dwóch czynnych w całej Rosji za czasów sowieckich.
Do rozpoczęcia Mszy było jeszcze trochę czasu. Zauważył ten młody
człowiek, że coś jest nie tak. Przyszła godzina rozpoczęcia Eucharystii.
Kapłan nie wyszedł. Spytał wówczas jedną ze starszych kobiet czy
będzie Msza św. I usłyszał odpowiedź: "Niestety nie będzie, bo kapłan
jest tylko jeden i ten ksiądz jest już długo chory". Zabolało serce
tego młodego człowieka, bo po trzymiesięcznej praktyce na budowie
elektrowni w Krasnojarsku nie mógł być u spowiedzi, nie mógł być
na Mszy św., nie mógł przystąpić do Komunii św. Trzeba było jechać
dalej na zachód. Tym człowiekiem, Drodzy Bracia i Siostry, byłem
ja.
Tymi słowami 11 lat temu rozpocząłem kazanie na swoim
ingresie jako arcybiskupa Moskwy. Msza była sprawowana już nie w
kościele, a na jego schodach, przed tymi samymi budynkami KGB na
Łubiance. Ale świat już się zmieniał, już było widać, że ten system
dalej nie wytrzyma. Było to pierwsze może wyjście Chrystusa Eucharystycznego
poza ściany tego kościoła za ostatnie trzy pokolenia. W ten sposób
Chrystus niejako chciał być w tej rzeczywistości, którą przedstawiał
ten kraj. Trzy pokolenia znoszące prześladowania za wiarę. Trzy pokolenia
Golgoty, ale nowa przyszłość. Nowe czasy otwierały się wówczas przed
krajem.
I podobnie jak czytamy w Ewangelii, kiedy Chrystus umierał
na krzyżu rozerwała się zasłona świątyni jerozolimskiej. Bóg przez
to samo niejako chciał wyjść do tego ludu, z tego świętego miejsca
wyjść do ludu, który chwalił Boga, chwalił Chrystusa, ale w ten dzień
wydał go na śmierć. Bóg chciał w ten sposób wyjść do tego przewrotnego
świata. Tak samo 11 lat temu w Moskwie Chrystus zechciał wyjść poza
ściany kościoła i iść do tego ludu, aby go uświęcać, błogosławić
i karmić swoim Ciałem. Chlebem życia wiecznego.
Obchodzimy dzisiaj Uroczystość Bożego Ciała, która zazwyczaj
kojarzy się nam z procesją. Procesja ma bardzo głęboki sens, bo przecież
przypomina nam, że tutaj na ziemi nie mamy miejsca stałego zamieszkania.
Z ręki Bożej wyszliśmy i do domu naszego Stwórcy zdążamy po tej ziemi.
Wszyscy jesteśmy pielgrzymami i wiadomo - w pielgrzymce potrzebny
jest chleb. Potrzebna jest siła.
Dzisiejsze pierwsze czytanie przypomina nam o wyjściu
Narodu Wybranego z niewoli egipskiej, o tym przemarszu do Ziemi Obiecanej.
Już odeszli dosyć daleko, już przeszli suchą nogą przez Morze Czerwone,
którego wody pochłonęły wojska faraona, które ich ścigało. Przed
nimi jest pustynia. Pustynia ze swoimi prawami. W oczy zaglądać zaczęło
widmo śmierci głodowej. Wielkie niebezpieczeństwa: brak wody, brak
chleba. Naród staje przed wielkim dylematem. Chcieli wyjść z niewoli
i wyszli, ale jaka trudna jest ta droga. Rodzi się pokusa: a może
trzeba wrócić. Tam w Egipcie były przecież garnki pełne mięsa, pod
dostatkiem było owej przysłowiowej cebuli. I Bóg w tym momencie czyni
rzeczy nadzwyczajne. Z twardej skały wytryska źródło wody żywej,
wody tak potrzebnej na pustyni, z nieba spada manna. I jest mięso
w postaci przepiórek. (...)
Ten cud na pustyni, to doświadczenie tego, że Bóg może
wszystko, że Bóg może w każdej sytuacji czynić wielkie dzieła.
Przychodzę do was z Rosji i jestem świadkiem tych wielkich
dzieł. Wy też tutaj na polskiej ziemi jesteście świadkami dzieł,
które dzieją się w ostatnich dziesięcioleciach na naszych oczach.
Wydawało się, że system stworzony tam na wschodzie, w Moskwie, nigdy
się nie rozsypie. Będzie trwał do końca. A jednak rozwalił się. Upadł
bez rozlewu krwi. Pozostał zniszczony zupełnie Kościół, setki tysięcy
zamęczonych biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic. Pozostały
tylko dwa katolickie kościoły. Około 50, a może nawet 70 milionów
męczenników za wiarę. Rzeczywiście Golgota. Wydawało się, że już
nigdy nie będzie na tej ziemi głoszona Ewangelia, że już nigdy nie
usłyszymy pieśni religijnych i że ten Chrystus Eucharystyczny, który
jest naszą nadzieją, chlebem na życie wieczne, nigdy nie przyjdzie
do dusz ludzkich. Tak się wydawało. Chrystus kiedyś powiedział do
Apostoła Piotra: "Ty jesteś Piotr opoka i na tej opoce zbuduję mój
Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą".
W tym samym fatalnym 1917 r., kiedy reżim komunistyczny
przyszedł do Rosji, Matka Boża w dalekiej Fatimie zapowiadała historię
świata i Rosji w XX w. Zapowiadała te wszystkie kataklizmy, prześladowanie
Kościoła, prześladowanie Ojca Świętego. Jednocześnie dawała nadzieję:
Moje Niepokalane Serce zwycięży. I my jesteśmy świadkami tego. Nie
w jakiś inny dzień, ale tylko 8 grudnia 1991 r. był podpisany dokument
o rozpadzie Związku Radzieckiego. A przecież to uroczystość Niepokalanego
Poczęcia. Bracia i Siostry, czy nie powtórzyć za Maryją: Moje Niepokalane
Serce zwycięży.
25 grudnia tego samego roku - Boże Narodzenie, godz 7.30
czasu moskiewskiego, ostatnie przemówienie pierwszego i ostatniego
prezydenta byłego Związku Radzieckiego Michaiła Gorbaczowa i z Kremla
powoli spada czerwona flaga, flaga, która wisiała tam w ciągu trzech
pokoleń. Boże Narodzenie - nastanie nowej ery, ery odkupienia, ery
łaski Bożej. Po trzech pokoleniach, niejako po trzech dniach, kiedy
Chrystus zmartwychwstał zaczyna zmartwychwstawać ten kraj. To są
cuda, które dzieją się na naszych oczach. Dzieje się tak samo, jak
kiedyś, poprzez wyjście Narodu Wybranego z niewoli egipskiej do ziemi
obiecanej. On jeszcze raz pokazuje, że On jest Alfa i Omega, że On
jest Początek i Koniec. Czasy się zmieniają, a On trwa. A czas jest
w Jego ręku.
Dzisiejsze drugie czytanie ustami świętego Apostoła Pawła
nawołuje nas, by brać udział w Krwi Chrystusa i jego Ciele. Wszyscy
jesteśmy członkami mistycznego Ciała Chrystusa, ale to nawoływanie
Apostoła Narodów jest zachętą dla nas, by żyć Chrystusem codziennie
i w naszych trudnościach i w chwilach, kiedy jest nam dobrze. Sławić
Boga, być chrześcijaninem nie tylko w kościele, nie tylko raz w tygodniu,
raz w roku, a może jedynie podczas Uroczystości Bożego Ciała czy
Bożego Narodzenia lub Wielkanocy. Wielkość i prawdziwe świadectwo
rozpoczyna się poza progiem kościoła.
Dwa lata temu zakończyliśmy obchody Roku Świętego. Celem
pastoralnym tego Jubileuszu, jak to określił Ojciec Święty, było
właśnie wzmocnienie naszej wiary i naszego chrześcijańskiego świadectwa.
Świat dzisiejszy potrzebuje świadków Ewangelii. Już Paweł VI powiedział,
że dzisiejszy świat nie wierzy nauczycielom, a jeśli wierzy to tylko
wtedy, kiedy postępują tak, jak uczą. To jest ciągłe zadanie dla
każdego z nas.
Jednym z ważnych wydarzeń, jakie będzie w tym roku przeżywał
Kościół, to niewątpliwie Światowy Dzień Młodzieży w Toronto. Mottem
tego Dnia są słowa zaczerpnięte z Ewangelii Chrystusowej: "Wy jesteście
solą ziemi, wy jesteście światłością świata".
Każdy z nas bardzo dobrze wie jakie znaczenie ma w życiu
człowieka sól. Przyprawiamy nią nasze potrawy, żeby były smaczne.
Podobnie trzeba przyprawić solą naszego chrześcijańskiego powołania
codzienne życie. Tak wiele wyzwań niesie życie każdego z nas, tak
wiele wyzwań niesie świat współczesny.
Cieszymy się z odzyskanej demokracji, z postępu nauki
i techniki i kultury, cieszymy się z tego, że znikają w Europie granice.
Jednocześnie to wszystko niesie nowe wyzwanie. Wraz z dobrem wdziera
się i zło - liberalizm, konsumpcjonizm. Propaguje się wolny seks,
zabija człowieka narodzonego, a nawet tego, który jest najbardziej
bezbronny, bo nie narodzony. Człowiek chce klonować drugiego człowieka.
To tylko niektóre z dylematów współczesności. Zgoda na te zachowania
jest usankcjonowana decyzjami parlamentów. Elegancko, demokratycznie
przez podniesienie ręki. My, którzy przeżyliśmy długie dziesięciolecia
totalitaryzmu cenimy demokrację. Ale w sprawach moralnych, w sprawach
dotyczących przykazań Bożych nie można głosować, nie można używać
większości czy mniejszości parlamentarnej. Godząc się na taką demokrację
trzeba by było powiedzieć, że największym demokratą był Piłat. On
przecież wyznał publicznie, że nie znajduje żadnej winy w Chrystusie,
a mimo to poddał Go pod osąd tłumu. (...) Przykazania, które daje
dla nas Bóg: nie zabijaj, nie cudzołóż i inne nie mogą być zmienione
żadnym parlamentem ludzkim.
W ubiegłym tygodniu gościł w Moskwie prezydent Stanów
Zjednoczonych George Busch. Miał także spotkanie z przedstawicielami
różnych religii. Nie będąc katolikiem kilka razy podkreślił ważność
wolności sumienia, ważność równości praw człowieka, praw wszystkich
obywateli niezależnie od ich przynależności religijnej czy narodowej.
Stwierdził, że ta równość nie może być uzależniona od podpisanych
paktów, dokumentów, ale dlatego, że wywodzi się ona od Stwórcy, który
stworzył nas wszystkich równymi. On też dał nam swoje prawa, które
winniśmy przestrzegać dla naszego zbawienia.
Wy jesteście światłością świata, woła Chrystus, a za
nim powtarza te słowa Jan Paweł II. Światło daje poczucie bezpieczeństwa,
oświetla drogę. Ale jest jeszcze światłość duchowa. Idąc za Jezusem
Eucharystycznym musimy zastanowić się i nad tym, w jakim świetle
żyjemy.
W Związku Radzieckim wydawało się, że rzeczywiście wszystko
jest światłem, wszystko jest dobre - jedna z najsilniejszych armii,
przodująca nauka, pierwszy kosmonauta wystrzelony w kosmos, wszystko
było najlepsze, nawet drużyna hokejowa. Kiedy zajęła na olimpiadzie
drugie miejsce, była to niemal narodowa tragedia. Wysoko nad Kremlem
świeciły czerwone rubinowe gwiazdy. Raj. Światłość. Ale jak ciemno
było w duszy człowieka. Podobnie jak u Magdaleny, która w pierwszy
dzień tygodnia po śmierci Chrystusa szła do grobu Pana. Ewangelista
Jan napisał, że było ciemno dokoła, niemniej ciemno było w jej duszy,
bo ten, który nazywał się Zbawicielem świata, teraz zmarły został
zamknięty w grobie.
Podobnie i w Związku Radzieckim. Żadna książka religijna
w przeciągu trzech pokoleń nie ujrzała światła dziennego, nie można
było kupić różańca, pójść na Mszę św. Nawet jeden kapłan nie był
wyświęcony. Dopiero trzy lata temu wyświęciłem pierwszego kapłana
po 81 latach. Taka była rzeczywistość. Tę rzeczywistość przeżywamy
i dzisiaj w nieco może inny sposób. Wokoło tyle reklam, neonów, ale
czy zawsze jest światło w naszej duszy. Czy mamy siłę przeciwstawić
się temu złu, tym zakusom ciemnych sił, których jest tak wiele w
naszym życiu. Kto nam dopomoże? Chrystus Pan zapowiadając ustanowienie
Eucharystii uczynił cud rozmnożenia chleba. (...) Daj nam tego chleba,
Panie prosili idący za Jezusem. Tym chlebem jest moje ciało - odrzekł
Jezus. Ciało? Odwrócili się, odeszli. I wtedy Chrystus pyta Apostołów:
Wy też chcecie odejść? Panie, do kogo pójdziemy. Ty jeden masz słowa
żywota wiecznego. Te słowa Piotra powtórzyły miliony, miliony ludzi
w Rosji w tym czasie, kiedy nie było kapłanów, kiedy nie było kościołów,
kiedy nikt nie głosił Ewangelii.
Na modlitwie różańcowej, na litanii, na pacierzu codziennym,
na uczeniu dzieci prostych prawd katechizmowych ludzie trwali przy
Chrystusie.
Jest takie miasto na Uralu, które nazywa się Perm. Miejsce
zesłań. Jedyny kościół był tam wybudowany jeszcze w XIX w. przez
polskiego kapłana, który przyjechał tam aby służyć zesłańcom, aby
nie umarli bez błogosławieństwa, kapłańskiej posługi. Ten kapłan
zmarł bardzo dawno. Kościół zamknięto w 1936 r. Zwrócono go nam po
60 latach w 1996. Kiedy odprawiłem tam pierwszą Mszę św. ludzie podeszli
do mnie i poprosili, bym poszedł razem z nimi na cmentarz. Przyprowadzono
mnie na grób tego pierwszego kapłana. Pewna pani powiedziała: "Ekscelencjo.
W ciągu sześćdziesięciu lat nie mieliśmy Kościoła, nie mieliśmy kapłana.
Ale w ciągu tych sześćdziesięciu lat mieliśmy ten grób i tutaj przychodziliśmy
w niedziele i święta, tutaj modliliśmy się, tutaj nawet wyznawaliśmy
nasze grzechy. Tutaj duch tego kapłana był z nami i czuliśmy jak
mówił: "Nie bójcie się nie odchodźcie. Do kogo pójdziecie? Tylko
Chrystus ma słowa żywota wiecznego". Dzięki tej mogile wiara została
zachowana i przekazana kolejnym pokoleniom. Tym ludziom potrzebny
był chociażby grób, mogiła kapłana. Dzisiaj Kościół w Rosji potrzebuje
też kapłanów. Jestem wdzięczny Kościołowi w Polsce, Kościołowi przemyskiemu
za tę pomoc, ale potrzebujemy ich jeszcze więcej. Od tego będzie
zależała przyszłość Kościoła w Rosji. Z tego miejsca podczas procesji
eucharystycznej jeszcze raz zwracam się do kapłanów - pomóżcie, bo
od was zależy przyszłość! Pomóżcie, bo od was zależy, czy ci ludzie
będą solą ziemi. Pomóżcie, bo od was zależy czy będą światłością
świata. Czy będą mogli codziennie żyć według Ewangelii i być jej
świadkami niosąc światło innym.
Kiedy indziej po poświęceniu kaplicy w Niżnym Gorodzie,
dawnym Gorki, poprosiła o głos przeszło dziewięćdziesięcioletnia
staruszka. Pięknym polskim językiem powiedziała: "Urodziłam się w
Polsce. Wywieziono nas za czasów stalinowskich do Kazachstanu. Potem
los sprawił, że znalazłam się tu nad Wołgą. Długo w tym dwumilionowym
mieście szukałam kościoła. Wreszcie znalazłam. Nie był to już kościół,
ale różne instytucje. Dokąd pójdę, kto mi dopomoże, skąd zaczerpnę
siły? I zobaczyłam obok drzewo. Pomyślałam sobie - jest to jedyny
żywy świadek sprawowanej ongiś tu Eucharystii. Będę się tutaj, dotykając
go, modliła i będzie mi lżej. Przychodziłam tu najpierw sama, potem
z rodziną. Dzisiaj jestem szczęśliwa, że doczekałam dnia kiedy Chrystus
przyszedł do nas".
Ci ludzie odpowiedzieli swoim życiem - Panie, do kogo
pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego. (...)
W Roku Jubileuszowym w Moskwie odbył się I Kongres Eucharystyczny,
który zakończył się uroczystą procesją ulicami tego miasta. Katolicy
modlili się razem z prawosławnymi, niektórzy patrzyli z zadziwieniem,
milicja pilnowała dróg. A wierzący przybyli z różnych zakątków naszego
ogromnego kraju mówili - zobaczcie, myśmy myśleli, że nas jest maleńka
grupka, a teraz nas tak wielu. A Chrystus Eucharystyczny nas gromadzi.
On rzeczywiście uczynił z nas Kościół. Eucharystia rzeczywiście buduje
Kościół.
Kościele przemyski, dziękuję ci za to, że mogę dziś jako
przedstawiciel Kościoła w Rosji i Moskwie, Kościoła w tym kraju,
który przeżył Golgotę XX w. celebrować tę Eucharystię, uczestniczyć
w tym nabożeństwie, w tej publicznej manifestacji naszej wiary. Celebrować
Eucharystię i razem z wami budować Kościół.
Kościele przemyski, bądź zawsze wierny Bogu. Bądź zawsze
semper fidelis. Umiej odpowiedzieć i miej na to siły czerpiąc je
z Eucharystii, by zawsze mówić: Panie do kogo pójdziemy. Ty masz
słowa życia wiecznego.
Bądź Kościele przemyski solą ziemi dla swego Kościoła,
dla Kościoła w Polsce, dla Kościoła w Rosji, niosąc swoją pomoc.
Bądź tą solą ziemi, która przeciwstawi się zgubnym tendencjom
naszego czasu.
Kościele przemyski! Bądź światłością świata. Tak jak
nią jest wielki Syn narodu Polskiego Ojciec Święty Jan Paweł II,
którego w ubiegłym tygodniu podczas wizyty w Azerbejdżanie telewizja
rosyjska nazwała symbolem naszych czasów.
Bądź Kościele przemyski zawsze wierny swemu powołaniu
chrześcijańskiemu ku chwale Boga w Trójcy jedynego i dla zbawienia
ludzi. Amen.
Pomóż w rozwoju naszego portalu