11 czerwca 2002 r. minie 15 lat od pobytu Ojca Świętego Jana
Pawła II w Szczecinie. W historii Pomorza Zachodniego było to wydarzenie
bez precedensu. Co prawda, w wiekach średnich biskupstwo kamieńskie
było wprost podległe Stolicy Apostolskiej, przez co zainteresowanie
papieży tą jednostką administracji kościelnej było większe, ale nigdy
nie doczekało się osobistych odwiedzin widzialnej Głowy Kościoła.
Dlatego też możliwość wspólnego spotkania zmobilizowała mieszkańców
do tego, aby w pełni odsłonić piękno i bogactwo tego rejonu Polski,
ukazać głębię i szlachetność serc współczesnych Pomorzan.
Przygotowania do spotkania z Ojcem Świętym objęły całość
życia mieszkańców tych terenów. W ich ramach rozważano powojenne
dzieje Szczecina i jego ludności. Szczecin - stolica regionu Pomorza
Zachodniego w przededniu wizyty Ojca Świętego liczył 400 tys. mieszkańców,
w ponadmilionowej rzeszy diecezjan biskupstwa szczecińsko-kamieńskiego.
Ludność tego regionu w 75% zamieszkiwała 36 miast. Należy zaznaczyć
i to, że Pomorze Zachodnie jest terenem turystycznym i wypoczynkowym.
Jednak Szczecin na tym tle jawił się, i jawi dalej, jako miasto przede
wszystkim morskie i robotnicze.
Również Kościół szczeciński, powołany do życia przez
papieża Pawła VI 28 czerwca 1972 r., który musiał tworzyć niemal
od podstaw swoją organizację diecezjalną, w tym czasie już dawno
wyszedł z okresu pionierskiego. Przygotowania bezpośrednie dotyczyły
głównie miejsc spotkania Najczcigodniejszego Gościa z wiernymi ziemi
pomorskiej i wzajemnej koordynacji służb porządkowych miejskich i
kościelnych.
Sam przyjazd Ojca Świętego do Szczecina nastręczał wiele
problemów ze strony zarówno ówczesnych władz centralnych, jak i z
powodu oburzenia opinii międzynarodowej: Skoro na trasie papieskiej
pielgrzymki pojawił się już Gdańsk, to po co jeszcze Szczecin? Wiele
problemów wiązało się również z wyznaczeniem miejsca w Szczecinie.
Owszem, były propozycje, aby spotkanie odbyło się na lotnisku w Szczecinie-Dąbiu,
ewentualnie w Wołczkowie albo w Skolwinie. Jednak zdecydowana postawa
bp. Kazimierza Majdańskiego spowodowała, że spotkanie odbyło się
na Jasnych Błoniach, a więc w centrum miasta - na lewym brzegu Odry.
Przygotowani mieszkańcy Pomorza Zachodniego z wielką
radością i entuzjazmem powitali Jana Pawła II u siebie. Najdostojniejszy
Gość był w Szczecinie zaledwie 7 godzin i 15 minut, ale były to dla
wszystkich bardzo wzniosłe chwile. Papież spotkał się z różnymi grupami
szczecinian w trzech miejscach: na Jasnych Błoniach w Seminarium
Duchownym i w bazylice katedralnej.
Na Jasnych Błoniach, o godz. 11.00 bp Kazimierz Majdański,
witając Ojca Świętego, powiedział: "(...) Jesteś wśród nas ´Opoko
Kościoła´ (por. Mt 16, 18). (...) Stanąłeś, Ojcze Święty, jakby podwójnie
na swojej Ziemi, bo Mieszko I prawie 1000 lat temu oddał te regiony
w opiekę Stolicy Apostolskiej. Oddał cały swój kraj, ale Dagome iudex
wymienia trzykrotnie rzekę Odrę i - jak twierdzi wielu uczonych -
wymienia także Szczecin, kryjący się za nazwą Schinesghe, u ujścia
Odry do morza. Morze i rzeka znaczą tu i dziś wiele: morze otwiera
najbliższe bramy na szeroki świat, (...) rzeka jest życiodajną arterią
w systemie rozległej żeglugi na szlakach europejskich. Rzeka i morze
to swobodny oddech! Zarazem zaś wołanie o wielki wysiłek ludzi na
morzu i na lądzie". W dalszych słowach powitania Ksiądz Biskup powiedział:" (
...) Niech rozraduje Twoje serce, Ojcze Święty, wotum składane dziś
na Twoje ręce Jezusowi Eucharystycznemu, który jest: ´Chlebem życia´ (
por. J 6, 35): wotum uratowanego życia najmniejszych dzieci tej Ziemi (
...)".
Ojciec Święty, sprawując Najświętszą Ofiarę, ofiarował
ją w intencji rodzin ziemi pomorskiej, ale również i całej Polski: "(
...) Pragnę przeto, idąc za Waszym zaproszeniem, spotkać się w czasie
tej eucharystycznej Ofiary Chrystusa z każdym małżeństwem i rodziną,
nie tylko tutaj obecną, ale także na całym szlaku Kongresu Eucharystycznego
w Polsce. Wszystkich zapraszam do uczestnictwa w tej uroczystej Liturgii.
Zapraszam również do odnowienia ślubów małżeńskich (...)".
W czasie homilii opartej na czytaniach zaczerpniętych
z liturgii z uroczystości Najświętszej Rodziny powiedział: "(...)
Małżeństwo - to wspólnota życia. To dom. To praca. To troska o dzieci.
To także wspólnota radości i rozrywka. Czyż Apostoł nie zaleca, abyśmy
napominali samych siebie także ´przez pieśni pełne ducha, śpiewając
Bogu w naszych sercach´? (por. Kol 3, 16). Jakby mówił o śpiewaniu
kolęd w polskim domu (...)". Ojciec Święty przypomniał przy tym słowa
św. Pawła mówiące o wzajemnych relacjach rodzice - dzieci: "(...)
´Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim´ (Kol 3, 20), ale
pisze również ´Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie
traciły ducha´ (Kol 3, 21)". Papież, rozważając to zagadnienie, stwierdził,
iż te relacje winny wynikać z zobowiązań sakramentu małżeństwa, czyli
z: "wierności, miłości i uczciwości, a wtenczas małżeństwo rodziną
będzie (...) wspólnotą godną ludzi, prawdziwą wspólnotą życia i miłości.
Arką przymierza z Bogiem w Chrystusie (...)". Na potwierdzenie tego
znakomitego modelu rodziny budowanego od zarania dziejów i poprzez
wieki Papież wskazał na błogosławioną Karolinę Kózkównę.
Papież Jan Paweł II w dalszej części swojej homilii mocno
wyartykułował zagrożenia rodziny: "(...) Rodzina według zamysłu Bożego
jest miejscem świętym i uświęcającym. Na straży tej świętości Kościół
stał zawsze i wszędzie, ale w szczególny sposób pragnie być blisko
rodziny, gdy ta wspólnota życia i miłości i arka przymierza z Bogiem
jest zagrożona czy to od wewnątrz, czy też - jak to dziś niestety
często bywa - od zewnątrz. (...) Nie można ´rozchwiać´ tej ´małej´
wspólnoty, może słabej, może niewystarczającej, która jest u korzenia
wszelkich wspólnot, ażeby całe życie społeczne i narodowe nie doznało
strat i szkód niepowetowanych (...)".
Dlatego też Ojciec Święty nawoływał, aby: "(...) o tym
zagrożeniu, o własnym losie mówili, pisali, wypowiadali się przez
filmy czy środki przekazu społecznego nie tylko ci, którzy - jak
twierdzą - ´mają prawo do życia, do szczęścia i samorealizacji´,
ale także ofiary tego obwarowanego prawami egoizmu. Trzeba, by mówiły
o tym zdradzone, opuszczone i porzucone żony, by mówili porzuceni
mężowie. By mówiły o tym pozbawione prawdziwej miłości, ranione u
początku życia w swej osobowości i skazane na duchowe kalectwo dzieci,
dzieci oddawane ustawowo instytucjom zastępczym - ale ... jaki dom
dziecka może zastąpić prawdziwą rodzinę? Trzeba upowszechnić głos
ofiar - ofiar egoizmu i ´mody´ permisywizmu i relatywizmu moralnego;
ofiar trudności materialnych, bytowych i mieszkaniowych (...)".
Jan Paweł II stanowczo stwierdził, iż nie ma skutecznej
drogi odrodzenia społeczeństw, jak ich odrodzenie przez zdrowe rodziny.
Stąd też wskazał na podstawowe zasady tej odnowy:
1. Modlitwa: "(...) Modlimy się gorąco, by nie brakowało
nikomu dobrej woli, inicjatywy, realizacji. By rodzina była silna
Bogiem, a kraj był silny rodziną, zdrową fizycznie i moralnie (...)"
.
2. Odpowiedzialne rodzicielstwo: Odpowiedzialne rodzicielstwo,
jak mówił Papież, to takie, które jest: "(...) godne osoby ludzkiej,
stworzonej ´na obraz i podobieństwo Boga´ (por. Rdz 1, 26). Odpowiedzialność
za miłość. Tak: miłość, Drodzy Małżonkowie, mierzy się właśnie tą
rodzicielską odpowiedzialnością. A więc - rodziny odpowiedzialne
za życie, za wychowanie. Czyż nie o tym właśnie mówią słowa przysięgi
małżeńskiej? Odpowiedzialność wzajemna: męża za żonę, żony za męża,
rodziców za dzieci (...)".
3. Praca: W latach 80. Szczecin był miejscem doniosłych
wydarzeń - i doniosłych umów pomiędzy władzami państwowymi a przedstawicielami
świata pracy. Ojciec Święty przypomniał, że: "(...) została nam zadana
praca nad pracą (...)". Idąc dalej w tych rozważaniach, Papież przywołał
słowa ze swojej encykliki Laborem exercens, 10): "(...) Rodzina jest
bowiem równocześnie wspólnotą, która może istnieć dzięki pracy i
jest zarazem pierwszą wewnętrzną szkołą pracy dla każdego człowieka (
...)". Mówiąc dalej o pracy, Papież przypomniał zasadę benedyktyńską "
módl się i pracuj" oraz słowa kard. Stefana Wyszyńskiego, według
którego praca ma dwa cele: "udoskonalenie rzeczy i udoskonalenie
człowieka pracującego... ma być tak wykonywana, by w jej wyniku człowiek
stawał się lepszy".
Następnie Ojciec Święty zaprosił wszystkie małżeństwa
zgromadzone na Jasnych Błoniach i wszystkie małżeństwa na ziemi polskiej,
aby odnowiły ślubowania małżeńskie wobec Matki Bożej w Jej fatimskim
wizerunku. Powiedział wówczas: "(...) Odnawiając Wasze przyrzeczenia
małżeńskie, oddajcie całe Wasze życie rodzinne, Wasze dzieci, Wasze
troski rodzicielskie w macierzyńskie dłonie Maryi. Złóżcie je pod
sercem tej Matki, która idzie przed nami ´w pielgrzymce wiary´ (...)"
.
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II ukoronował fatimski
wizerunek Matki Bożej "papieskimi koronami, a bezpośrednio po zakończeniu
eucharystycznej Ofiary wypowiedział znamienne słowa, które stały
się istotnym przesłaniem dla ludzi mieszkających nad Odrą i Bałtykiem: "(
...) Wy wiecie dobrze, że ten Papież wędruje po różnych stronach
świata i nad różnymi oceanami i morzami wypada sprawować mu Eucharystię
i doznawać tego uderzenia wiatru od różnych mórz. Ale tutaj wiatr
od Bałtyku, od tego morza, które nazywamy naszym, od naszego morza.
Ten wiatr jest ewangelicznym znakiem Ducha Świętego. Dla was, Drodzy
Małżonkowie, aby przypomnieć dzień, kiedy przyklękliście na stopniach
ołtarza i Kościół śpiewał Veni Creator Spiritus - Przyjdź Duchu Stwórco!
Dla was, Drodzy Małżonkowie, a widzę tutaj także wielu młodych ze
Szczecina, niech dla Was ten wiatr będzie symbolem życia i zmagania
się z uderzeniami, które przychodzą na człowieka od zewnątrz i od
wewnątrz. Są różne gwałtowne wichry, są także i uderzenia naszych
różnych słabości. Trzeba się zmagać. Ci, co żyją nad morzem, ludzie
morza, którzy wypływają na morze, muszą się zmagać z wichrem, aby
zwyciężyć. Kiedy więc przychodzą w młodości te różne uderzenia, te
wichry namiętności, kiedy bierze górę słabość, przypomnij tchnienie
Ducha, które masz w sobie od chrztu św., od bierzmowania, nie po
to, żebyś się przewracał za lada podmuchem, tylko po to, żebyś stał
jak żeglarz i dopłynął (...)".
Po skończonych uroczystościach na Jasnych Błoniach Jan
Paweł II udał się do Wyższego Seminarium Duchownego. Tutaj o godz.
13.30, po powitaniu przez Biskupa diecezjalnego słowami: "(...) Seminarium
jest ´sercem diecezji´, to więc, że Wasza Świątobliwość raczył przyjąć
w nim gościnę, jest jakby znakiem Jego odwiedzin w każdym domu w
diecezji, zwłaszcza w każdym domu rodzinnym. Tym więcej, że samo
Seminarium jest oddane pod opiekę Rodziny Świętej, która jest ´pierwowzorem
każdej chrześcijańskiej rodziny´ (por. FC, 86) (...)". Ojciec Święty
wmurował kamień węgielny w jego mury. Obecność Jana Pawła II w Seminarium
była czasem spotkania przy wspólnym stole, jak również krótkiego
wypoczynku.
O godz. 16.30 Najdostojniejszy Gość przybył do bazyliki
katedralnej na spotkanie z duchowieństwem, alumnami, siostrami zakonnymi
i członkami instytutów świeckich. Bp Kazimierz Majdański, witając
Papieża, stwierdził, iż wita go sama świątynia - świadek historii
tych ziem, a przede wszystkim inni świadkowie: "(...) Świadkami są
też obecni tu kapłani. Pochodzą z trzech diecezji, bo oni tu razem
na rozłogach wielkiej administracji trudzili się trudem niezmiernym
Bożych żniwiarzy, sprzymierzając swoją cichą, kapłańską ofiarę lat
powojennych z heroiczną ofiarą, której drogi wskazał męczennik czasu
wojny, święty Maksymilian Maria. i ten Biskup Męczennik, którego
niedaleko stąd prowadzono w kajdanach do miejsca narodzin dla nieba,
a którego za dni kilka pozwolisz nam, Ojcze Święty, czcić na naszych
ołtarzach. (...) Są z nami siostry zakonne i członkowie instytutów
świeckich życia konsekrowanego. Niech będą błogosławieństwem Bożym
tej ziemi. Jest ona ciągle takiej świętej posługi bardzo spragniona (
...)".
Ojciec Święty w czasie tego nabożeństwa słowa Bożego
przemówił do kleryków całej Polski. Powiedział wtedy między innymi: "(
...) Wszystkich przeto zgromadzonych zapraszam, ażeby wespół ze mną
rozważyli wymowę słów św. Piotra o ´żywych kamieniach´ (por. 1P 2,
5) (...)". Właśnie te słowa zaproszenia były wiodącym tematem papieskiego
przemówienia. Papież, odwołując się do aktu wmurowania kamienia węgielnego
w Seminarium, stwierdził, że: "(...) Ta budowa z martwych kamieni
ma przyjąć w siebie wspólnotę ´żywych kamieni´. Ma być w przyszłości
codziennym, nieodzownym świadkiem systematycznego procesu, poprzez
który przygotowuje się wewnętrzna przestrzeń dla działania Ducha
Chrystusa w młodych ludzkich duszach, przestrzeń dojrzewania powołań
kapłańskich. (...) To właśnie tam ma się dokonywać to szczególne
´przejście´: ta ´pascha´, której na imię powołanie kapłańskie (...)"
. Ojciec Święty kontynuował: "(...) Życie seminaryjne, studia, praca
nad sobą, ćwiczenie we wspólnocie i solidarność musi nieustannie
czerpać z jedności Kościoła, z tej duchowej i nadprzyrodzonej mocy,
która płynie z prawdy i miłości (...)". Ojciec Święty za kard. Wyszyńskim
podkreślał, że: "(...) na tym kamieniu, na jedności Kościoła, opierają
się ´cztery kolumny formacji młodego pokolenia: jedność z Trójcą
Świętą, jedność z Kościołem, jedność z biskupem i jedność z Ludem
Bożym´ (...)".
Ponadto Jan Paweł II dał alumnom pewne wskazówki, aby:
1. zdobywali solidną wiedzę: "(...) Rzetelna formacja
filozoficzna i teologiczna winna uzdolnić przyszłych kapłanów - w
duchu dialogu-konfrontacji z dzisiejszym światem - do ukazywania
chrześcijańskiej wizji Boga, człowieka i świata oraz jej intelektualnych,
społecznych i etycznych implikacji. (...) Zachęcam Was także do zainteresowania
się historią i literaturą - ojczystą i światową, zwłaszcza nurtem
religijnym i etycznym, wyrażającym głębię ludzkich poszukiwań (...)";
2. byli niepodzielnego serca: "(...) Idąc do kapłaństwa,
odpowiadacie na zaproszenie Chrystusa, któremu towarzyszy łaska.
Wielka łaska, łaska na miarę wyrzeczeń i na miarę posłannictwa. Opuszczacie
wszystko, by pójść za Nim. W tym szczerym oddaniu samego siebie,
kapłan może odnaleźć swoją osobową tożsamość, a zarazem swoje miejsce
w Kościele i w społeczeństwie. Wezwanie do doskonalszego pójścia
za Chrystusem wyraża się także w związku kapłaństwa z celibatem,
czyli bezżennością ´dla królestwa Bożego´". Chodzi zarazem o upodobanie
się do Chrystusa i zjednoczenie z Nim poprzez posłuszeństwo i właściwe
Waszemu powołaniu ubóstwo (...)";
3. "zawierzyli siebie": "(...) Wasze pokolenie często
zamyka się w sobie. Musicie się przełamać, by mocą wiary i dynamizmu
powołania zdobyć się na całkowicie pójście za Chrystusem, bez szukania
´własnych zabezpieczeń´, na służbę Chrystusowi w Jego Kościele. Wasze
pokolenie odczuwa, może bardziej niż inne, głód prawdy, a zarazem
trudność pełnego otwarcia się na prawdę, otwarcia się ´w prawdzie´,
trudność ´zaufania sile prawdy´. Jakby czasem brakowało wystarczającej
wiary w moc dobra, jaka jest w Was samych, w człowieku, w ludzkim
środowisku, w moc dobra obecną w konkretnym środowisku seminaryjnym
i kapłańskim, wspieraną skuteczną łaską powołania i sakramentu. Otwórzcie
się na Prawdę, jaką jest Chrystus, by nieść Jego Prawdę i chrześcijańską
Nadzieję światu (...)";
4. naśladowali Chrystusa ubogiego: "(...) Nie można autentycznie
głosić Ewangelii ubogim, nie zachowując właściwego dla swego powołania
ubóstwa. Dzisiaj się wiele mówi o kategoriach ´być´ i ´mieć´. Od
nas wszystkich, kapłanów Jezusa Chrystusa, oczekuje się, abyśmy ´byli´
wierni wobec wzoru, jaki nam zostawił. Abyśmy więc byli ´dla ubogich´.
A jeżeli ´mamy´, żebyśmy także ´mieli dla drugich´. Dzisiaj - bardziej
niż kiedykolwiek - cały Kościół żyje ´z jałmużny´, od najuboższych
misji w Afryce, aż do rozbudowanych nowocześnie uczelni i kurii,
ze Stolicą Apostolską włącznie (...) Musicie być solidarni z narodem.
Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny.
Całkowicie oddani Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi i Jego Kościołowi,
duszpasterskiej pracy, w jedności z Waszym Biskupem czy przełożonymi.
Z tego będzie Was sądził Bóg i Wasze sumienie (...)".
Na zakończenie spotkania z alumnami Ojciec Święty ofiarował
bp. Kazimierzowi Majdańskiemu kielich, a dla wszystkich kleryków
różańce i dodał te znamienne słowa: "(...) Seminarium to ´źrenica
oka biskupa´. Ale to ´oko biskupa´ jest tylko symbolem zastępczym.
To jest źrenica dla całego Kościoła, całej wspólnoty ludu Bożego,
którą wciąż patrzymy, patrzymy ku przyszłości (...)".
Ojciec Święty o godz. 17.15 wyjechał na lotnisko w Szczecinie-Dąbiu,
stamtąd helikopterem przeleciał do Goleniowa, a następnie samolotem
udał się do Gdyni.
Wkrótce nakładem Archidiecezjalnego Wydawnictwa "Ottonianum" ukaże się album z ponad 150 fotografiami z pobytu Ojca Świętego w Szczecinie. Album będzie do nabycie we wszystkich parafiach archidiecezji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu