W ciągu ostatniego roku przez najbardziej wpływowe w Polsce
media przetoczyła się cała fala tendencyjnych oskarżeń przeciw miasteczku
Jedwabne i ogółowi jego mieszkańców. Ton nadał tu główny kalumniator
Jan Tomasz Gross, pisząc, że żydowskich mieszkańców Jedwabnego wymordowało
społeczeństwo (czytaj: ogół mieszkających tam Polaków). We wspierających
Grossa niektórych mediach amerykańskich zaczęto pisać (nie bez jego
wiedzy), że polska połowa mieszkańców Jedwabnego wymordowała drugą
- żydowską połowę. W niektórych wpływowych mediach w Polsce zaczęto
nawet posuwać się do stwierdzeń o szczególnie upiornym, oszczerczym
charakterze - o rzekomej hańbie całego Jedwabnego, o wstydzie, jaki
po dziś dzień spada na wszystkich jego mieszkańców. Tymczasem okazało
się, dzięki badaniom prof. Tomasza Strzembosza, Piotra Gontarczyka
i paru innych historyków, że cała akcja mordowania Żydów w Jedwabnem
została zaplanowana i przeprowadzona przez Niemców, którzy decydowali
o wszystkim, co się działo na podbitych przez nich terenach Polski.
Najnowsze wyniki ekshumacji - znalezienie blisko 100 łusek na miejscu
zbrodni - dowiodły, iż Niemcy do końca uczestniczyli w mordowaniu
Żydów, strzelając do próbujących uciekać ze stodoły. (Nikt poza Niemcami
nie mógł bowiem używać tam broni palnej). Dowiedziono również skrajnego
zawyżenia ilości żydowskich ofiar. (Było ich ok. 200, a nie 1600,
jak twierdził Gross, powołując się na oszukańczego świadka Szmula
Wasersztajna). Badania polskich historyków (zwłaszcza prof. Strzembosza)
dowiodły również - wbrew twierdzeniom Grossa - że w eskortowaniu
Żydów, kierowanym przez Niemców terroryzujących miasteczko wcale
nie uczestniczyły tłumy jedwabnian, lecz około 20 osób spośród mieszkańców
miasteczka, głównie osób z kręgu marginesu społecznego.
Dodajmy, że wszystko to działo się po ponad półtora roku
trwającej okupacji sowieckiej, w czasie której okrutnie zdziesiątkowano
elity Jedwabnego i całego regionu jedwabińskiego, aresztując, mordując
i deportując na Syberię dziesiątki najbardziej patriotycznych, ofiarnych,
a zarazem najbardziej wykształconych tamtejszych Polaków. Częstokroć
Polacy byli aresztowani na podstawie donosów swych żydowskich sąsiadów,
którzy niejednokrotnie aktywnie uczestniczyli w aresztowaniach lub
deportacjach polskich patriotów z Jedwabnego i okolic. Według autorów
tekstu dla KAI - B. Łozińskiego i A. Petrowicz-Wasilewicz, w aresztowaniu
miejscowego bohaterskiego ks. Mariana Szumowskiego "uczestniczył
również miejscowy Żyd, współpracujący z NKWD" (wg Życia z 3-4 marca
2001).
Szczególnie mało znany - jak dotąd jest fakt, że Jedwabne
i region jedwabiński padły ofiarą wyjątkowo okrutnych sowieckich
represji, płacąc nader wysoką cenę za niebywale ofiarny, pełen poświęcenia
opór przeciwko sowieckim okupantom. Oszczerczy żurnaliści, wydając
pochopny wyrok na ogół mieszkańców Jedwabnego, starannie przemilczeli (
najczęściej z totalnej ignorancji) wszystko to, z czego jedwabnianie
mogą być prawdziwie dumni. A przede wszystkim fakt, że właśnie Jedwabne
i cały region jedwabiński mają prawo stać się symbolem najbardziej
heroicznego oporu przeciwko Sowietom w czasie pierwszej okupacji
sowieckiej w latch 1939-41. Według znanego badacza tej problematyki
- dr. hab. Krzysztofa Jasiewicza: "Z dokumentów NKWD, znajdujących
się w Mińsku, wynika, że w okolicach Jedwabnego polskie podziemie
liczyło 1500 osób (stanowi to 4% Polaków w rejonie, nie licząc ich
rodzin. (...) Czy nienawiść do systemu sowieckiego, którego symbolem
byli Żydzi, nie wyrażała swoiście pojętej postawy patriotycznej?
Nie dowiemy się tego z książki Grossa" (K. Jasiewicz: Sąsiedzi niezbadani,
Gazeta Wyborcza, 9-10 grudnia 2000). Konspiratorzy z regionu Jedwabnego
i okolic przechodzili do coraz aktywniejszych działań - organizowali
zamachy na sowieckich żołnierzy i milicjantów. Zabrano się też do
likwidacji najbardziej znienawidzonych kolaborantów z Sowietami.
Szczególnie głośny stał się zamach na skrajnie antypolskiego
żydowskiego kolaboranta z Wizny - Lejbę Gutowskiego, agenta NKWD.
Gutowski od początku 1940 r. sprawował stanowisko zastępcy dyrektora
szkoły w Wiznie i równocześnie funkcję sekretarza komórki partyjnej
WKP(b). Szczególne oburzenie wśród Polaków wzbudził swym zachowaniem
podczas manifestacji pierwszomajowej w 1940 r. Stojąc wówczas na
cokole zniszczonego pomnika POW, zawołał do spędzonych tam siłą Polaków: "(
...) musicie raz na zawsze zapamiętać, że Polska nigdy nie wróci.
Wielki Związek Rad i my jesteśmy właścicielami tej ziemi" (cyt. za
S. Gawrychowski: Na placówce AK (1939-45), Warszawa - Łomża 1997,
s. 64). A potem - jak pisze Gawrychowski: "wznosili okrzyki ´Niech
żyje Armia Czerwona´, ´Niech żyje wielki wódz - ojciec Stalin!´.
Rosjanie wołali ´Hurra´, Żydzi bili brawo, a sponiewierani i bezsilni
Polacy ze łzami i nienawiścią w oczach patrzali na zdrajców i okupantów" (
Tamże). W czerwcu 1940 r. żołnierze polskiego podziemia zastrzelili
Lejbę Gutowskiego na drodze z Jedwabnego do Wizny. Historyk Piotr
Gontarczyk wspomniał również o innej akcji podziemia, podjętej w
celu odstraszenia kolaborantów. Dokonano jej w Rajgrodzie, wrzucając
granaty do sali domu kultury, w którym bawili się czerwonoarmiści
i miejscowa młodzież żydowska. Spowodowało to śmierć 4 osób i poranienie
wielu innych. Szczególnie głośnym wyczynem polskiego podziemia w
regionie Jedwabnego stało się zastrzelenie szefa miejscowego NKWD
- Szewiełowa.
Coraz bardziej śmiałe akcje polskiego podziemia popchnęły
Sowietów do gwałtownego przeciwdziałania. 17 czerwca 1940 r. doszło
do kolejnej wielkiej fali aresztowań w regionie Jedwabnego (ich ofiarą
padło ok. 70 osób). Pod koniec czerwca 1940 r. Rosjanie rozpoczęli
z zaskoczenia nagły atak na główną bazę partyzantów na Uroczysku
Kobielne. Doszło do zaciętej walki, która zakończyła się całkowitym
rozbiciem partyzantów, choć zginęło przy tym wielu Rosjan. Jednym
z najbardziej dramatycznych epizodów tej bitwy był bój o gajówkę,
bronioną bohatersko także przez dwie kobiety - żonę gajowego Wojsława
i Jadwigę Laudańską. Podczas gdy mężczyźni strzelali, obie kobiety
rzucały granaty przez okna, by nie dopuścić Sowietów do wnętrza domu.
Laudańska zginęła od kuli w serce, Wojsławowej pocisk rozerwał brzuch
i męczyła się, mając rozerwane jelita. Obie bohaterskie kobiety osierociły
swe maleńkie córki.
Wraz z rozbiciem polskiej organizacji podziemnej, Sowieci
zintensyfikowali zmasowane okrutne represje wobec polskiej ludności
Jedwabnego i okolic. Piszę o tym szeroko w wydanej przed dwoma tygodniami
książce 100 kłamstw J. T. Grossa, stanowiącej wielokrotne rozszerzenie
cyklu publikowanego wcześniej na łamach Niedzieli. Profesor Tomasz
Strzembosz tak pisał w tekście Uroczysko Kobielne (Karta nr 5 z 1991
r.) o losach okrutnie represjonowanych za udział w konspiracji antysowieckiej
mieszkańców Jedwabnego i pobliskich regionów: "Schylam nisko głowę
przed tymi ludźmi, z których wielu to prawdziwi męczennicy, walczący
przez długie miesiące śledztwa już nie o życie, lecz o zachowanie
ludzkiej godności i ratowanie od więzienia nie wykrytych przez oprawców
kolegów. Z ich samotnym bohaterstwem mało co się może porównać.
Ludzie prości, nie znający literackich wzorców romantycznego
bohaterstwa, z pobudek ludzkich i chrześcijańskich potrafili zdobyć
się na tę wielkość, nad którą zalega tylko milczenie. Pokrywało ono
ich doświadczenie, ich los przez pół wieku - czas, który wystarczył,
by większość z nich odeszła do wieczności".
Najwyższy czas, by przypomnieć tak długo niechlubnie
przemilczany w dobie PRL-u heroizm mieszkańców Jedwabnego, uczestniczących
w oporze przeciw sowieckiej przemocy. Uczestniczyli przecież w czymś,
z czego mogą być wyjątkowo dumni - w liczącej 1500 osób antysowieckiej
partyzantce niepodległościowej, prowadzonej w czasie, gdy tak wielu
Polaków straciło wszelkie nadzieje (po katastrofalnej klęsce Francji)
. Jakże niewiele się wie - poza regionem jedwabińskim - o ryzykanckich
wyczynach tamtejszych partyzantów. W Polsce niemal powszechnie znane
jest bohaterstwo walczącego przeciwko Niemcom majora "Hubala" - Dobrzańskiego
i jego elitarnej formacji. Tym bardziej żal, że w tym samym czasie
ciągle na marginesie ludzkiej pamięci pozostaje wspomnienie o bohaterstwie
setek zwykłych prostych ludzi z polskiego podziemia antysowieckiego
w Łomżyńskiem - potomków drobnej szlachty zaściankowej i patriotycznego
chłopstwa, którzy nie chcieli się pogodzić z triumfem potężnego okupanta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu