Reklama

Prymas Tysiąclecia w oczach środowiska "Tygodnika Powszechnego" - ciąg dalszy

Taka niebiańska, a taka ziemska

Niedziela Ogólnopolska 38/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wyrażam ogromną wdzięczność Księdzu Profesorowi Czesławowi S. Bartnikowi za jego ważny artykuł pt. "Prymas Tysiąclecia w oczach środowiska ´Tygodnika Powszechnego´", który ukazał się w numerze 36. "Niedzieli" (z 9 września 2001 r., s. 8). Bardzo cenne jest odniesienie się do najważniejszych zarzutów stawianych Prymasowi oraz ukazanie rzeczywistości od strony obiektywnej. Ks. Bartnik zwrócił również uwagę na niektóre zarzuty wyrażone w "Tygodniku Powszechnym" wobec maryjności Sługi Bożego, które nierozerwalnie łączą się z zarzutami natury ogólnej. Postaram się dotknąć tych elementów maryjnych, czyniąc to z perspektywy jasnogórskiej.
Posługa Kardynała Wyszyńskiego wpisana była w konkretną rzeczywistość geopolityczną i eklezjalną, w której trzeba było podejmować wysiłki skutecznego prowadzenia działalności duszpasterskiej, najlepiej służące Kościołowi i Narodowi. Do chwili aresztowania Prymas czynił wszystko, co było jeszcze możliwe, aby nie doszło do drastycznej konfrontacji. Nie szukał męczeństwa, choć przypuszczał, że może być aresztowany; nie robił nic, żeby wstydliwie przed więzieniem się cofać. O tej postawie nie wolno nam zapominać!
Większość zarzutów pod adresem linii duszpasterskiej Prymasa sprowadza się do stwierdzenia, że materiały formacyjne, które płynęły różnymi kanałami, były "dość abstrakcyjne" i "oderwane od realiów życia", dlatego też "w terenie" nie oddziaływały nawet na duszpasterzy, tym bardziej na zwykłych wiernych. Przyznaje się, że zupełnie inny charakter miały masowe spotkania religijne, zwłaszcza pielgrzymki na Jasną Górę i Peregrynacja Obrazu Jasnogórskiego. Przytoczono też słowa, jakie miał wypowiedzieć sam Kardynał: "Trzeba ten naród skupić wokół symbolu zarazem religijnego i narodowego, bo inaczej zniszczą go nacjonalizm sowiecki i nacjonalizm niemiecki". Chodzi tu o skupienie Polaków wokół Jasnej Góry. Za przytoczenie tych słów jestem bardzo wdzięczny ks. Adamowi Bonieckiemu. Przyznaje on również, że bezsprzeczną i kolosalną zasługą Prymasa Wyszyńskiego jest przeprowadzenie nas przez "Morze Czerwone", jednakże widzi również negatywne skutki uboczne tej strategii. Jest to - według ks. Bonieckiego - "religijność emocjonalna i socjologiczna, nurt narodowo-katolicki oraz fakt, że na pobożność Polaków mają większy wpływ Licheń czy Nasz Dziennik niż Katolicki Uniwersytet Lubelski". Myślę, że Autor zapomniał o Jasnej Górze i o wielu innych sanktuariach maryjnych Polski, które - jak naucza Jan Paweł II - kreślą swoistą geografię wiary i łaski. Gdyby ich nie było, to Kościół nie mógłby dokonać tak wiele dobra w narodzie, bo byłby on jeszcze bardziej rozproszony.
W innym miejscu podkreśla się pozytywną rolę masowych zgromadzeń religijnych, na których Prymas przemawiał czy w nich uczestniczył, jednakże daje znać o sobie lament, który ma długą już historię, że nie było nacisku na formację elit. Odezwał się też stary głos, że " pobożność maryjna jest mimo wszystko zbyt płytka, że estetyczna oprawa uroczystości to chała". Absurdalne zaś jest twierdzenie, że w dyskusji nad sensem oddania narodu "w niewolę" Mary Prymas miałby powiedzieć, że "zniszczy" (sic!) każdego, kto mu w tym będzie przeszkadzał (Stanisława Grabska). Te słowa całkowicie mnie zaskoczyły. Ale nie tylko mnie. Wcześniej Redakcja Niedzieli zapytała świadków życia Kardynała Wyszyńskiego, m.in. o. Jerzego Tomzińskiego - paulina i o. Edmunda Boniewicza - pallotyna, czy Prymas mógł się tak wyrazić. Wszyscy uznali, że jest to absolutnie niemożliwe. A wracając do tematu - Kardynał Wyszyński nieustannie mówił o oddaniu się "w niewolę" za wolność ucznia Chrystusowego i przekonywał, że chodzi o pozwolenie Bogu, żeby On działał, jak działał w Maryi. Wielu ludzi zrozumiało intencje Prymasa i podjęło jego ideę. Wiem, że najbardziej pomagał mu w tym Kardynał Wojtyła. Nie czynił tego z lęku przed Prymasem, lecz ze zrozumienia roli Najświętszej Maryi Panny w życiu Kościoła i ze zrozumienia znaków czasu. Tłumaczył on, iż chodzi o postawę bezgranicznego zawierzenia. Dziś Kościół w świecie żyje owocami tej szkoły wiary i czci okazywanej Matce Bożej, w której wzrastali Prymas Tysiąclecia i Jan Paweł II.
Gdy Jan Paweł II przybył na Jasną Górę po raz pierwszy, w 1979 roku, wypowiedział wiele dobrych słów. Ucieszyły nas zwłaszcza odniesienia do maryjnej drogi Kardynała Wyszyńskiego. Ojciec Święty wspomniał o świętym przyzwyczajeniu Polaków przychodzenia na Jasną Górę i mówienia o wszystkim swojej Matce, "która tutaj nie tylko ma swój Obraz, swój Wizerunek, jeden z najbardziej znanych i najbardziej czczonych w całym świecie - ale która tutaj w jakiś szczególny sposób jest obecna". Następnie powiedział, cytując słowa Prymasa z okresu Wielkiej Nowenny: "Okazało się, że Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia Narodu, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma naród cały w pokornej, a mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego hierarchom. Dla wszystkich nas była to wielka niespodzianka, że potęga Królowej Polski jest w Narodzie aż tak wspaniała. Cóż więc dziwnego, że i ja tutaj przybywam. Przecież zabrałem ze sobą z Polski na Stolicę Świętego Piotra w Rzymie ten ´święty nawyk Polaków´, wypracowany całą wiarą pokoleń, potwierdzony doświadczeniem tylu stuleci, ugruntowany w mojej własnej duszy".
Trzeba też przypomnieć słowa Jana Pawła II do biskupów polskich, którzy przybyli do niego z wizytą apostolską w styczniu 1993 r.: "Ten znak Maryi, Królowej Polski, Pani Jasnogórskiej, został na nowo jeszcze odczytany. Myślę, że ten znak jest wymowny również dla przyszłości. Maryja jest Królową Polskiej Korony, jest Królową Polski. Maryja jest Królową polskich spraw, polskich trudów, polskich cierpień i polskich zwycięstw. [...] Doświadczenia przeszłości uczą nas, w kim szukać oparcia, kto jest tym największym sprzymierzeńcem Kościoła i Narodu. To, co się nawiązało między Matką Bożą, Matką Kościoła, a Kościołem i Narodem w Polsce, jest swego rodzaju przymierzem".
W tym duchu wierności przymierzu trzeba odczytywać programowe słowa Prymasa, skierowane na Jasną Górę jeszcze z więzienia w Komańczy, skąd mógł prowadzić normalną korespondencję, jak i całą późniejszą jego działalność maryjną. Na przestrzeni tych lat Matka Boża jawi się jako najwierniejsza Uczennica Jezusa i Matka bliska spraw swoich dzieci, których Matką, z woli Syna, stała się na Kalwarii. Można najkrócej powiedzieć, że taka bardzo niebiańska, a taka ziemska.
Maryja Kardynała Wyszyńskiego nie była z pewnością abstrakcyjna, choć przerastająca nas tym właśnie, że potrafiła uwierzyć Bogu bezgranicznie. Kardynał Wyszyński proponował Ją zatem jako wzór niedościgły, ale jedyny na drodze wzrastania ku niebu. Przyjrzyjmy się choć w skrócie Jej osobie.
Maryję Kardynała Wyszyńskiego spotykamy w Nazarecie, gdzie wiedzie życie prostej dziewczyny izraelskiej, już wtedy zaręczonej z Józefem. Bóg posyła do Niej swego anioła, aby zapytał Ją o zgodę na stanie się Matką Bożego Syna. Kardynał Wyszyński podkreślał fakt, że Maryja została wybrana przez Trójcę Świętą. Jednakże Bóg, przez wzgląd na szacunek dla wolności ludzkiej, staje przed człowiekiem i prawie prosi, aby zechciał z Bogiem współpracować w wielkim dziele naprawy ludzkości. Sytuacja ta powtarza się w jakiejś mierze w życiu każdego człowieka, kiedy musi on odpowiadać na Boże propozycje. Na przykładzie Maryi Prymas ukazywał pochylenie się Boga nad człowiekiem, a zarazem nieograniczoną wolność człowieka, który może nie wyrazić zgody, by dotrzymać kroku Bogu w swoim życiu.
Bardzo interesująca jest interpretacja wydarzenia odwiedzin św. Elżbiety. Kardynał Wyszyński podkreślał, że Maryja, która stała się świątynią Boga na ziemi, nie zatrzymuje Jezusa dla siebie, ale biegnie z pośpiechem, aby zanieść Go swojej krewnej, aby dzielić się Bogiem, który w Niej zamieszkał. Ukazywał w swoich kazaniach, że każdy wierzący powołany jest do tego, by świadomie stawać się świątynią Boga i Jego głosicielem w świecie. Cała kerygma maryjna Prymasa zmierzała do tego, żeby słuchacze zapatrzyli się w Maryję, zobaczyli Ją taką normalną, jak jedną z nas, i żeby uwierzyli, iż możliwe jest apostołowanie na Jej wzór.
W wydarzeniach narodzin Jezusa i całego okresu Jego dzieciństwa Kardynał Wyszyński ukazywał, że pomimo wybrania Maryi - Bóg Jej nie oszczędzał, ale kazał Jej dojrzewać w wierze i lepszym zrozumieniu swego posłannictwa. Obrazuje to najpełniej zagubienie i odnalezienie Jezusa w świątyni, kiedy bardzo wyraźnie zostaje pokazane, że Maryja nie rozumie Jezusa. Prymas podkreślał, iż Ewangelista nie boi się ujawniać tej prawdy, gdyż ważniejsza jest prawda, że "Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu". Rysował więc przed słuchaczami obraz Maryi medytującej, która winna stać się wzorem na nasze trudne niekiedy sytuacje, gdy ważniejsze od wątpliwości jest ostateczne zawierzenie Bogu i zgoda na Jego prowadzenie.
Czas milczenia Nazaretu Kardynał Wyszyński widzi jako czas dojrzewania w wierze i uczenia się Jezusa. Wraz z wyjściem Jezusa na ścieżki publicznej działalności ujawnia się też czas dojrzałości wiary Maryi. Okazją do tego stają się gody w Kanie Galilejskiej, na których Maryja jest troskliwą Gospodynią. Bardzo ważne w nauczaniu Kardynała Wyszyńskiego jest ustawiczne podkreślanie chrystocentryczności Maryi, która ukazuje się już w zaproszeniu sług do słuchania poleceń Jezusa. W nauczaniu jasnogórskim, kiedy nazywał on to sanktuarium Polską Kaną, powtarza się jak refren zaproszenie Maryi, wypowiedziane w Kanie Galilejskiej: "Czyńcie, cokolwiek wam powie". Kardynał Wyszyński wypowiadał je jakby w zastępstwie Maryi, przekonany, że pielgrzymi usłyszą je od Niej samej. Charakterystyczne jest również wskazywanie pustych stągwi, które każdy z nas musi osobiście napełnić, aby Bóg mógł dokonać cudu przemiany. Ten rozdział przepowiadania Prymasa jest bardzo ważny, gdyż uwidacznia stałe podkreślanie przez niego, że Maryja nigdy nie wskazuje na siebie, ale zawsze odsyła do Jezusa i do Niego wszystkich prowadzi.
Dar Matki na Kalwarii, który staje się osobistą akceptacją przez Jana, a w nim przez każdego wierzącego, jest wielkim skarbem dla Kościoła, gdyż może on od Maryi uczyć się otwartości na Ducha Świętego. Kardynał Wyszyński jeszcze przed Soborem podkreślał, że Maryja jest obecna w Kościele Jezusa Chrystusa i idzie na czele ludu pielgrzymującego do wiecznej ojczyzny. Ustawiczne ukazywanie przez niego Maryi nie wypływało z przekonania, że Ona wszystko za nas załatwi, ale z pewności, że idąc drogą wiary Maryi, łatwiej dojdziemy do nieba.
Podważanie ważności nauczania maryjnego Prymasa Wyszyńskiego oraz jego doniosłości dla życia wiarą w Jezusa Chrystusa, jakiego dokonał Tygodnik Powszechny, sprawia wrażenie, iż Autorzy tej krytyki wcale nie wczytali się w dziedzictwo Prymasa, tylko z wyrwanych z kontekstu fragmentów usiłują narzucić Czytelnikom fałszywy obraz Sługi Bożego. Nie tylko nie rozumiem celowości takiego zabiegu, ale protestuję przeciwko poniżaniu tych, dzięki którym Kościół w Polsce zachował swoją tożsamość. Maryjność polskiego Kościoła, gdzie Matka Jezusa jest osobą żywą, zanurzoną w codzienności ludzkiego życia, jest wielkim dobrem, które czasem bardziej dostrzegają obcy niż swoi. Trzeba szukać nowych dróg, nowego wyrazu ciągle aktualnej prawdy, ale nie wolno poniewierać proroków. Trzeba też uczyć się od proroków nam współczesnych. Gdyby Autorzy tekstów w Tygodniku Powszechnym dobrze słuchali Jana Pawła II, to nie tylko nie przeciwstawialiby sobie tych dwu wielkich Polaków, ale ze czcią uklękliby przed Kardynałem Wyszyńskim i podziękowali mu za odwagę i autentyczność. Podziękowaliby mu również za to, że "sprowadził" Maryję na ziemię i ukazał Ją jako wzór autentycznego ucznia Jezusa Chrystusa. Z takiej wizji Maryi w przepowiadaniu Kardynała Wyszyńskiego wypływa tytuł mojego artykułu: Taka niebiańska, a taka ziemska.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kolejna obrzydliwa książka dla dzieci

2024-11-03 20:30

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

"Welcome to sex" to książka skierowana do młodszych czytelników. Przedstawia sceny seksu, uczy o masturbacji, stosunku analnym i oralnym. Jednym słowem – bulwersuje. Porno dla dzieci – oto program rzekomej edukacji wymyślony przez zwolenników gender - alarmuje Fundacja Życie i Rodzina.

Melissa Kang napisała książkę, o której nawet nie można powiedzieć, że dotyczy edukacji seksualnej czy antykoncepcji. Nie, autorka poszła o krok dalej. Ten swoisty poradnik to połączenie porno, nauki masturbacji oraz wskazówek rodem ze stron dla dorosłych. Czynności, o których przyzwoitemu człowiekowi nie wypada rozmawiać z nikim innym prócz własnej żony, są dokładnie opisywane w książce dla dzieci.
CZYTAJ DALEJ

Książka pornograficzna dla dzieci w Biedronce. Obsceniczne sceny na wyciągnięcie ręki - i to dla najmłodszych

2024-10-28 13:26

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

W Internecie pojawiły się doniesienia, że popularny dyskont Biedronka sprzedaje książkę pornograficzną dla dzieci. Let’s Talk About It – relacje, płeć oraz seks, czyli wszystko, o czym chcesz pogadać, ale nie wiesz jak – tak zatytułowali swoje dzieło autorzy – Erika Moen i Matthew Nolan. Serwują dzieciom treści, które pasują do pisma pornograficznego ze znaczkiem tylko dla dorosłych.

Obrzydliwą książkę pornograficzną dla dzieci wydało wydawnictwo Jaguar. Oficjalnie jest skierowana do osób powyżej 15. roku życia. Jednak użytkownicy portalu X (dawny Twitter) relacjonują, że leży ona w koszyku z innymi książkami, bez żadnego ostrzeżenia, wprost na wysokości oczu przedszkolaka. W sieci pojawiły się nawet nagrania: ludzie idą przez Biedronkę i znajdują książkę wyłożoną do sprzedaży. Skanują kod kreskowy na terenie sklepu i przy kasie. Na paragonie widnieje ostrożne określenie książka.
CZYTAJ DALEJ

PIELGRZYMI NADZIEI - Jubileusz Roku 2025 w Archidiecezji Wrocławskiej

2024-11-04 16:45

Magdalena Lewandowska

W spotkaniu ogłaszającym program na Rok Jubileuszowy wzięli udział biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego i świeccy z różnych stron diecezji.

W spotkaniu ogłaszającym program na Rok Jubileuszowy wzięli udział biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego i świeccy z różnych stron diecezji.

Kościoły i kaplice jubileuszowe, znaki nadziei, szlaki wiary – archidiecezja wrocławska przygotowuje się do dobrego przeżycia Roku Jubileuszowego 2025.

Ogłoszony został program Roku Jubileuszowego 2025 w naszej archidiecezji. – Przeżycie Roku Jubileuszowego pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” jest jednym z celów trwającego Synodu Archidiecezji Wrocławskiej – podkreśla bp Maciej Małyga. I dodaje: – Rok Jubileuszowy to od czasów biblijnych czas wyzwolenia, łaski, odpustu, uwolnienia z grzechów. Tak też ten rok chcemy przeżywać w naszej diecezji.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję