Piotr Mateja opowiada o pielgrzymce górali do Rzymu, w 100-lecie krzyża na Giewoncie
- Gdy w Zakopanem trwały już uroczystości 100. rocznicy poświęcenia krzyża na Giewoncie, do Rzymu pojechała reprezentacja górali, by spotkać się z Ojcem Świętym.
- Przyjechaliśmy do Rzymu w piątek 17 sierpnia, do Domu Polskiego na Via Pfaiffer, gdzie gościł nas o. Konrad Hejmo. Papieża nie było wtedy na Watykanie, był w swojej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Spotkanie z Ojcem Świętym zaplanowano na niedzielę. Delegacja liczyła 9 osób, w tym troje dzieci. Oczywiście, wszyscy, mimo upału, ubrani byliśmy w stroje góralskie. Na miejscu zaopiekował się nami ks. Mieczysław Mokrzycki, drugi sekretarz Ojca Świętego. Zgodnie z planem, najpierw uczestniczyliśmy we Mszy św., celebrowanej przez Jana Pawła II, potem odbyło się spotkanie.
- Zawieźliście Ojcu Świętemu dary, i to dość oryginalne, bardzo związane z krzyżem na Giewoncie.
- Ofiarowaliśmy Ojcu Świętemu kawałek Giewontu. Skałę odłupaną spod krzyża. Do tego był bukiet z kosodrzewiny i szarotek, ornat z napisem: "100 lat krzyża na Giewoncie - Sursum Corda" i " Matka Boża - Matka Kościoła", obraz Ewy Dyakowskiej-Berbelka "Ojciec Święty u stóp Giewontu", wotywną świecę zamówioną specjalnie na jubileusz oraz list od duchowieństwa dekanatu zakopiańskiego.
- Nawet nie trzeba pytać, czy Jan Paweł II, wielki miłośnik gór ucieszył się darami...
- Miałem zaszczyt wyjaśnić cel naszego przybycia, jako reprezentantów zakopiańskich parafii. Okazało się, że Ojciec Święty wiedział, że w Zakopanem obchodzimy właśnie jubileusz stulecia poświęcenia krzyża na Giewoncie. Wyraźnie zaciekawiony komentował każdy dar, pytał o nazwiska przybyłych, o to, z jakich pochodzą parafii. Chciał usłyszeć, kto i jak odłupał ten kawałek skały. Powiedział też, że po modlitwie Anioł Pański powie kilka słów o jubileuszu krzyża, co nas, oczywiście, bardzo ucieszyło i postanowiliśmy zostać jeszcze kilka godzin, by uczestniczyć w modlitwie i usłyszeć, co powie Ojciec Święty. Ks. Mieczysław obiecał "załatwić" dobre miejsce. Zrozumiałem, o co mu chodziło, gdy zobaczyliśmy rzeszę czekającą na Anioł Pański. Ci ludzie stali tam od 9 rano, w skwarze, czekając na wspólną modlitwę z Papieżem. Ustawiono nas przed barierkami, tam gdzie normalnie nikogo się nie wpuszcza, pięć metrów od kamery telewizyjnej transmitującej modlitwę Anioł Pański, w miejscu, gdzie Ojciec Święty miał nas jak na dłoni. Mówił, że pozdrawia i błogosławi wszystkim zakopiańczykom z racji jubileuszu krzyża na Giewoncie. Było to dla nas wielkie przeżycie. Niektórzy byli po raz pierwszy we Włoszech, więc przeżycie było podwójne: oczarowanie Rzymem i zaszczyt bezpośredniego spotkania z Ojcem Świętym...
Pomóż w rozwoju naszego portalu