Reklama

"Miecia wiedziała..." (2)

Niedziela Ogólnopolska 4/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzecia łza...

Henryk, mąż Mieci, rolnik, jest zaskakująco "ciepły" w rozmowie, a jego niebieskie oczy są ufne i bardzo smutne. Jest spokojny i cierpliwy, a przecież oderwałem go od kopania ziemniaków. Członkowie rodziny byli pierwszymi przejmującymi od Mieci wszystko, co dobre. Sama pochodziła ze wsi, z rodziny rolniczej, miała cztery siostry. Jedna jest zakonnicą w zgromadzeniu bezhabitowym. Duch Boży zna tę rodzinę i ten dom. Barbara wprowadziła mnie w atmosferę rodziny: "Przy Mieci Henryk dojrzewał do wiary. Od lat codziennie klękała z dziećmi do pacierza. Modliła się także w jego intencji. Aż przyszedł moment, że... sam uklęknął i zapłakał. Byli 22 lata w małżeństwie. Mówiła: ´ustąpić i modlić się´". Henryk wspomina: "Zaraz po ślubie powiedziała: ´Ja nie będę długo żyć´. Jakoś o tym wtedy zapomniałem. Miecia prowadziła dom. Gospodarstwo jest zmechanizowane i nie wymagało jej większego zaangażowania. Miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, stąd codzienna modlitwa różańcowa. Odmawiała Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Była w Medjugorie". Przyszedł czas, że także on sam przeżył rekolekcje Odnowy w Duchu Świętym. "Po rekolekcjach życie stało się bardziej proste w relacji z żoną. Stało się jednak bardziej skomplikowane dla mnie samego. Nie na tyle jednak, że nie można być dobrym. I właśnie pod tym względem jest łatwe. Żadnej zazdrości, całkowita wierność sobie. Miecia nie mówiła o śmierci do momentu diagnozy choroby nowotworowej. Kilka miesięcy po jej śmierci pojawił się wewnętrzny bunt, chociaż przed samą śmiercią mówiła: ´Nie martwcie się, będzie dobrze!´ I... jest dobrze!".
W rozmowie uczestniczą dzieci Mieci i Henryka. Anka ( 21 lat), studentka farmacji w Warszawie: "Codziennie wieczorem klękaliśmy razem do Różańca. Tak już jest od ostatnich paru lat. Mama była głęboka wewnętrznie i uczuciowa. Wieczorami rozmawiałam z nią o swoich codziennych sprawach i kłopotach".
Oglądam zdjęcia Mieci. Radosna twarz, szeroki uśmiech. Sama stoi zawsze na drugim planie. To nie jest jednak "szara" osoba. Ona promieniuje radością Bożą.
Tomek (18 lat), licealista w szkole Mieci: "Miałem gorzej niż inni koledzy. Nigdy nie znałem wcześniej tematów klasówki. Mama sadzała mnie zawsze w pierwszej ławce, żebym nie miał żadnych pokus. Zmuszała naszą młodszą dwójkę do nauki. Co czułem podczas Różańca? Wiedziałem po prostu, że trzeba się modlić".
Najmłodsza Ewa (17 lat), licealistka w innej szkole, przysłuchuje się cały czas naszej rozmowie. Nie zabiera głosu. Ma opuszczone powieki. Jest jej bardzo ciężko.
Jedziemy z Anią na cmentarz. Jesienne słońce pomaga odnaleźć grób Mieci, niczym nie wyróżniający się wśród innych. Krzyż i płyta z prostą treścią: nazwisko, imię (które nie bardzo lubiła), wiek ( żyła lat 48), data śmierci (29 stycznia 2001 r.). Kilka bukietów żywych kwiatów, znicze. Modlimy się nad grobem. Mam jednak wyjątkowo silne i zupełnie zaskakujące odczucie, że tu już nie ma Mieci. Kiedy pytam Anię, czy rozmawia z mamą, patrzy na mnie zaskoczona i... potwierdza. Jest przekonana, że mama czuwa nad nimi i wszystko będzie dobrze.
Ks. Krzysztof, spowiednik i katecheta w szkole Mieci: " Cechowało ją mocne przywiązanie do systematycznego korzystania z sakramentu pokuty, a wyróżniało głębokie przygotowanie do spowiedzi. Niewątpliwie miała swoje ważne sprawy, nad którymi pracowała. Często zastanawiałem się, kto jest spowiednikiem, a kto penitentem. W szkole była dobrym duchem. Zdecydowana w cichym i skutecznym działaniu. Wyróżniała ją siła, wypracowana przez ileś kolejnych doświadczeń, i wielka dojrzałość duchowa". Kapłan krótko zastanawia się, jak określić świadectwo życia Mieci: "Z pewnością nie oczekiwała śmierci jako wyzwolenia od życia na ziemi. Ktoś kiedyś zwrócił uwagę, jak ważne jest, by realizując cele życiowe, umieć ZASŁONIĆ SIĘ SŁOWEM BOŻYM. Ona to doskonale rozumiała. I tak czyniła. To jest jak w puzzlach. W obrazie pięknego i skomplikowanego krajobrazu najtrudniej jest ułożyć niebo. Określić miejsce takiego człowieka to jak znaleźć cząstkę wyobrażającą kawałek nieba, nawet zachmurzonego. Niby niczym nie wyróżniającą się, a przecież mającą tam swoje ważne miejsce. Wraz z resztą tworzą radosną kompozycję Życia."
Ks. Wojciech, wykładowca w seminarium, pochodzi z tego samego miasta, jest rówieśnikiem Mieci. W święta Bożego Narodzenia celebrował Mszę św. w jej domu. Odwiedzał ją przed śmiercią. Wspomina: " Charakteryzował Miecię radosny pokój, wielka delikatność. Tym wyróżniała się wśród innych. Absolutnie nie była osobą szarą. Chorobę przeżywała w wielkim cierpieniu i bardzo świadomie, z ogromnym oddaniem się Panu Bogu. Z wielką wiarą, że Pan Bóg może w jednej chwili ją uzdrowić, ale to On będzie wiedział, co dla niej najlepsze. Wielką wagę przywiązywała do modlitwy, szczególnie wspólnej. W chorobie bardzo modliła się za innych. Czekała zawsze na Eucharystię i bardzo ją przeżywała".
Miecia przekazała świadectwo swego życia, miłości i przejścia do Pana Boga przede wszystkim swojemu mężowi i trójce dzieci. Ale także przyjaciołom w szkole i we wspólnocie, licznym znajomym zamieszkującym okolicę. Gdy w zimowy dzień jej "duchowi dłużnicy" spotkali się na Eucharystii, nie mogli pomieścić się w świątyni. Czy przyszli pożegnać Miecię, czy powiedzieć jej: "Do zobaczenia!"?
Piszący te słowa dziękuje Mieci za dobro, jakie przeżył w rozmowach o niej i za pewność, że jej miłość do Pana Boga odmienia życie powiatowego miasta na Mazowszu. Dziękuje za wspólną modlitwę. I za łzy, które zbliżają do Boga.
Pierwszą część artykułu drukowaliśmy w poprzednim numerze Niedzieli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kudowa-Zdrój. Kaplica, w której spoczywa trzydzieści tysięcy istnień

2025-11-02 00:00

[ TEMATY ]

Kudowa Zdrój

ks. Romuald Brudnowski

kaplica czaszek

Archiwum parafii Św. Bartłomieja w Kudowie-Zdroju

Wnętrze Kaplicy Czaszek w Kudowie-Zdroju – Czermnej. W centrum ołtarz z krucyfiksem, otoczony ścianami z ludzkich kości i czaszek, ułożonych z niezwykłym szacunkiem dla zmarłych.

Wnętrze Kaplicy Czaszek w Kudowie-Zdroju – Czermnej. W centrum ołtarz z krucyfiksem, otoczony ścianami z ludzkich kości i czaszek, ułożonych z niezwykłym szacunkiem dla zmarłych.

W najstarszej dzielnicy kudowskiego kurortu - Czermnej, znajduje się miejsce, gdzie cisza ma głos, a spojrzenie w śmierć staje się lekcją życia. Kaplica Czaszek nie straszy, ona wzywa do refleksji, by wśród tysięcy czaszek dostrzec znak nadziei, który prowadzi ku Zmartwychwstaniu.

Oprócz walorów uzdrowiskowych Kudowa słynie z jeszcze jednego powodu. To właśnie tutaj w drugiej połowie XVIII wieku, dzięki niezwykłemu kapłanowi ks. Václavowi Tomáškowi, powstała jedyna w Polsce Kaplica Czaszek. Choć podobnych miejsc na świecie jest kilka, ta dolnośląska wyróżnia się sakralnym charakterem i przesłaniem skupionym na Jezusie Cierpiącym i Zmartwychwstałym.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Doświadczyłam śmierci klinicznej. Spotkałam Jezusa

[ TEMATY ]

świadectwo

śmierć kliniczna

Magdalena Pijewska/Niedziela

Dwa lata temu, na wiosnę, otrzymałem mail od pani Radki. Podczas krwotoku wywołanego ciążą pozamaciczną pani Radka trafiła do szpitala i natychmiast przeszła operację ratującą życie. Podczas jej krótkiego NDE (bliskie doświadczenie śmierci (ang. near death experience, NDE nazywane także „doświadczeniem śmierci klinicznej” lub „doświadczeniem stanu bliskiego śmierci”), spotkała się z Panem Jezusem. Jej doświadczenie było jednym z najkrótszych, ale i tak na tyle silne, że moja rozmówczyni poszła na studia teologiczne i została katechetką. Wstąpiła także do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym.

PONIŻEJ FRAGMENT KSIĄŻKI. TO I INNE ŚWIADECTWA DOSTĘPNE W CAŁOŚCI W NASZEJ KSIĘGARNI: [KLIKNIJ]: Życie po śmierci 2, ks. Wiktora Szponara, wyd. Fronda.
CZYTAJ DALEJ

Msza św. z procesją do grobów królewskich

2025-11-02 20:49

Biuro Prasowe AK

Na zakończenie Mszy św. uroczysta procesja wyruszyła do grobów królewskich

Na zakończenie Mszy św. uroczysta procesja wyruszyła do grobów królewskich

We wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych bp Jan Zając przewodniczył Mszy św. na Wawelu, po której wyruszyła uroczysta procesja do grobów królewskich.

Modlitwą obejmowani byli wszyscy zmarli, spoczywający w katedrze. – Ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan zgromadził nas na tym świętym miejscu, w tym katedralnym Wieczerniku, aby uwielbiać Ojca bogatego w miłosierdzie za dar życia wiecznego, które ukazuje nam wszystkim wierzącym, ufającym Bogu – mówił na początku Mszy św. bp Jan Zając.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję