W naszym ludzkim życiu bywają dni jasne, piękne, radosne, które 
chcielibyśmy jak najdłużej zatrzymać. Ale są także dni pełne niepokoju, 
udręki, niepowodzenia. Taki skrajny kontrast w życiu Pana Jezusa 
ukazuje nam liturgia Niedzieli Palmowej. Sama nazwa przypomina te 
palmy i gałązki oliwne, które wyrażały radość w rękach uczestników 
witających Pana Jezusa jak króla, chociaż jechał tylko na osiołku. 
Ale ten nastrój zmienia się w swoje przeciwieństwo, kiedy słuchamy 
Pasji, czyli opowiadania Ewangelisty o męce i śmierci Pana Jezusa. 
Pełne entuzjazmu okrzyki "Hosanna!" nie wzbudzają w sercu Pana Jezusa 
radości. On wie, że ta sama rzesza ludzi za pięć dni będzie krzyczeć 
z nienawiścią: "Na Krzyż z Nim! Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj!".
 Ale uczniowie Pana z pewnością od dawna o takiej uroczystej 
procesji marzyli. Dlatego z niepokojem patrzą na Jezusowe oblicze, 
na którym widzą wyraźny smutek i zamyślenie. Niemniej to radosne "
Hosanna!" rozbrzmiewa najszczerzej, wykrzyczane przez dzieci. Im 
wystarczy to, co o Panu Jezusie słyszały i co widziały. On uzdrawia 
chorych i bierze w objęcia dzieci. Te dzieci widzą w oczach Pana 
Jezusa miłość, ale niepokoją się, dlaczego On jest smutny. Bo one 
nic jeszcze nie wiedzą o krzyżu...
 W świątyniach chrześcijańskich, na ścianach naszych domów, 
w niektórych krajach także w urzędach i biurach jest krzyż. Czasem 
nieśmiało, tylko nad drzwiami, jak i w naszym parlamencie...
 Zatrzymajmy się jednak nie na wspominaniu tej pozornie 
triumfalnej procesji, lecz jakby na obrzeżu Wielkiego Piątku. Popatrzmy 
na uczniów Pana. Tuż po Ostatniej Wieczerzy, podczas której Pan Jezus 
przekazał im celebrowanie Mszy św. - teraz w Ogrodzie Oliwnym śpią, 
a potem uciekają. I my także dziś tak łatwo uciekamy, odwracamy oczy 
od ludzkiej biedy, bezrobocia, starych, osamotnionych, chorych czekających 
na odwiedziny. Także Piotr najpierw słowami wyprzedza innych, kiedy 
mówi: "Gdyby Cię nawet wszyscy opuścili...". A potem zląkł się kobiety, 
która go rozpoznała. I my także czasem boimy się małego, złośliwego 
półuśmiechu, żeby ktoś bardziej nowoczesny, postępowy nie powiedział: "
O, patrzcie, jaki pobożny". A Judasz? Pan Jezus sprawił mu zawód. 
A może to istotnie ta brzęcząca "żądza pieniądza", choćby tak marnego, 
jak te 30 srebrników. A faryzeusze i starszyzna kapłańska?... Bez 
wahania wydają na śmierć Człowieka, który im przeszkadza.
 Słuchając tego opowiadania o Męce Pańskiej, pomyślmy 
w modlitewnym westchnieniu o tych, którzy przez swoje cierpienia 
i udręki są najbliżej Jezusowego Krzyża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
