Alergia wobec Kościoła
Lewica europejska nadzwyczaj szybko pogodziła się z pieniędzmi,
wolnym rynkiem i giełdą. Pozostała jej tylko alergia wobec Kościoła
katolickiego. I chociaż partie polityczne i związki zawodowe czerpią
o wiele więcej środków z kasy państwowej aniżeli ze składek swoich
członków, niektórych irytuje to, że pewne fundusze publiczne służą
finansowaniu posług, które Kościół świadczy społeczeństwu. Ostatnio
partie i związki zawodowe zgorszyły się na wiadomość, że niektóre
diecezje hiszpańskie poniosły milionowe straty, inwestując w ryzykowne
akcje. Zarzuciły one Kościołowi, że spekuluje na giełdzie...
Zgodnie z tą mentalnością laicką, jeżeli miliony obywateli
kupują i sprzedają akcje na giełdzie, to uznaje się ich za "inwestorów"
. Gdy jednak jest mowa o Kościele, to rynek pieniężny w oczach lewicy
od razu zamienia się w instytucję diabelską, a biskupi w spekulantów.
Paradoksalne jest to, że niektóre partie krytykujące Kościół za nieumiejętność
dostosowania się do nowoczesności teraz się dziwią, że Kościół obraca
swoimi zasobami pieniężnymi na rynku papierów wartościowych, a nie
trzyma ich pod poduszką.
Partie te domagają się od rządu, aby śledził, czy fundusze
publiczne, jakie państwo przeznacza na Kościół, są wykorzystywane
rzeczywiście zgodnie z przewidzianymi celami, a nie w spekulacjach
giełdowych. Konkretnie wymienia się subwencjonowanie pozarządowych
organizacji katolickich. Kościół oświadczył, że otrzymane fundusze
publiczne przeznacza na przewidziane cele (wynagrodzenie kapłanów,
utrzymanie parafii, dzieła dobroczynne...). Nie może inwestować ich
na giełdzie, ponieważ są one natychmiast rozdzielane między wszystkie
instytucje i osoby korzystające z dobroczynności Kościoła. Z drugiej
strony biskupi nie rządzą finansami różnych instytucji (zakonów,
szkół, organizacji pozarządowych), które w swoim zarządzaniu są całkowicie
autonomiczne. Skądinąd subwencje państwowe nie pokrywają nawet kosztów
utrzymania miejsc w szkole, nie może więc być mowy o spekulowaniu
tymi pieniędzmi na giełdach.
Skoro partie lewicy domagają się od Kościoła tego, czego
nie wymagają od siebie, to dlatego, że uznają taki model Kościoła,
który nie jest Kościołem dla ubogich, lecz aniołów, po prostu Kościołem
pozbawionym materialnych środków dla swojej działalności (http:
//www.aceprensa.org).
Kościół nie ma co ukrywać
Każda wspólnota potrzebuje wsparcia od swoich członków, również
Kościół. Od najdawniejszych czasów Kościół otrzymywał od wszystkich "
dziesięciny". Po oddzieleniu się Kościoła od państwa na początku
XIX wieku w Niemczech zaczęto wprowadzać podatek kościelny i inne
formy finansowania posług i zadań kościelnych, jak ofiary indywidualne,
np. w Stanach Zjednoczonych, finansowanie przez państwo, jak np.
w Szwecji. Włochy zaprowadziły system ogólnego podatku socjalnego
i kulturalnego. Każdy Włoch co roku indywidualnie rozstrzyga, czy
jego wkład podatkowy ma otrzymać Kościół czy państwo (www.kath.de/bistum/berlin/institut/kisteur/system.htm)
.
Obok podatku kościelnego istnieją w Niemczech jeszcze
inne źródła finansowania, jak subwencje państwowe dla kościelnych
instytucji socjalnych i kulturalnych, wynajem, dzierżawa, czynsze
itp. Oprócz tego są także zbierane ofiary docelowe. Naturalnie, Kościół
ma także w związku z tym poważne obowiązki: duszpasterstwo, liturgia
i Caritas (http://www.kath.de/bistum/limburg/themen/bistum/geld/steuefaq.html)
.
Pomóż w rozwoju naszego portalu