Początek licytacji
W SLD mieliśmy maleńki rokosz. Grupa posłów wyłamała się z trybów partyjnej machiny Sojuszu i, wbrew przełożonym z kierownictwa klubu, zgłosiła do laski marszałkowskiej projekt ustawy o utworzeniu nowego województwa. Wtajemniczeni mówią jednak, że gra idzie tak naprawdę o inną stawkę, czego zresztą można się łatwo domyśleć. Jeśli bowiem pojawiają się obietnice, to znak, że zbliżają się jakieś wybory. Tym razem chodzi o wybory samorządowe i licytacje obietnic z Samoobroną ( Życie, 6 czerwca).
Porażka tradycji
Przyszła kryska na Opole, do którego to miasta zawitali przedstawiciele
rządu w ramach starej, ale cierpliwie odbudowywanej przez Leszka
Millera świeckiej tradycji gospodarskich wizyt. Z grubsza rzecz biorąc,
w tradycji chodzi o to, żeby władza była - lub lepiej: pokazała,
że jest - bliżej ludu. Tym razem władza zademonstrowała, że umie
się także z ludem bawić i zasiadła w amfiteatrze opolskim na koncertach
odbywającego się akurat sztandarowego festiwalu TVP (Gazeta Wyborcza,
1-2 czerwca). Mariaż władzy z artystami występującymi w
Opolu skończył się, jak zgodnie podkreślili krytycy, generalną chałą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wyrafinowana logika
Reklama
Pojawiły się kolejne przesłanki utwierdzające podejrzenie,
że za leki płacić będziemy więcej niż w roku ubiegłym. Śląska Kasa
Chorych przeprowadziła drugą symulację. W jej wyniku okazało się,
że za leki płacimy 14% więcej niż przed zmianami wprowadzonymi przez
Ministerstwo Zdrowia. Informacje te mają przykry wpływ jedynie na
pacjentów. Autorzy reformy czują się dobrze i trzymają fason (Gazeta
Wyborcza, 1-2 czerwca). Zresztą, można ich zrozumieć. Przecież mówili
tylko, że leki będą tańsze, a nie, że
płacić za nie będziemy mniej. Tylko przeciętnemu śmiertelnikowi
może się zdawać, że to jedno i to samo. Dla wyrafinowanej logiki,
której używają politycy, to dwie, i to całkiem różne sprawy.
Niełatwy los polityka
I kto powiedział, że polityka to łatwy kawałek chleba?! Pomijając
to, że jako ludzie na świeczniku politycy narażeni są na krytykę
mediów, to jeszcze w ostatnim czasie niektórym zaczęły się kurczyć
domy. Jak nie urok, to wymiana pieniędzy - mawiali swego czasu gospodarze
na wsi. Żeby nie być gołosłownym: Jeszcze kilka miesięcy temu jeden
z posłów PSL mierzył mieszkanie i wyszło mu 180 m2.
A teraz, panie, klęska. Ostało mu się tylko 150. Innemu
z Samoobrony skurczyło się jeszcze bardziej. W październiku chałupa
miała 220 m2, teraz - ledwie 180 (Rzeczpospolita,
1-2 czerwca). Aż strach pomyśleć, co będzie na koniec kadencji.
Biedakom ostaną się tylko kawalerki. Jeśli się, oczywiście, ostaną.
Przynosi pecha
Historia lubi się powtarzać i się powtarza, tylko niektórzy nijak nie mogą się od niej niczego nauczyć. Taki Pan Prezydent na przykład. Dwa lata temu poleciał dopingować polskich sportowców na olimpiadę i dopóki był w Sydney, polscy faworyci przegrywali aż miło. Medale posypały się dopiero, gdy Aleksander Kwaśniewski wrócił do ojczyzny. Teraz też pojechał na pierwszy mecz do Korei i nasze gwiazdy poległy po słabym boju. Może by wnieść do Sejmu uchwałę wzywającą Pana Prezydenta do trzymania się z daleka od zawodów sportowych, w których rywalizują Polacy? Kolejna olimpiada już za dwa lata.