Reklama

Pro i contra

Niedziela Ogólnopolska 6/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludobójca nagradzany

Reklama

W Angorze z 5 lutego kolejny raz przypomniano skandaliczną historię z posyłaniem wciąż wysokiej, uprzywilejowanej emerytury do Izraela dla ludobójcy - Salomona Morela. Według autorów sygnowanych literami B. M. i Z. N., „5 tys. złotych brutto emerytury otrzymuje Salomon Morel, b. komendant obozu dla Niemców i żołnierzy AK w Świętochłowicach - powiedział w Sejmie prof. Witold Kulesza z Instytutu Pamięci Narodowej. Oskarżony w Polsce o zbrodnie przeciwko ludzkości ubek ukrywa się w Izraelu. Procedura ekstradycyjna nie przynosi żadnego skutku”.
Salomon Morel jest odpowiedzialny za wymordowanie pod jego nadzorem w ciągu niecałego roku (w 1945 r.) ponad 1680 niewinnych Niemców i Polaków w obozie w Świętochłowicach. Zbrodnie Morela i podległych mu żydowskich ubeków szczegółowo opisał znakomity amerykański dziennikarz żydowskiego pochodzenia John Sack w wydanej wiele lat temu w Katowicach, lecz przemilczanej w większości mediów nader rzetelnej i udokumentowanej książce Oko za oko. Na początku lat 90., gdy Morela chciano pociągnąć do odpowiedzialności za jego zbrodnie, zbrodniarz, widząc zagrożenie, uciekł do Izraela. Strona izraelska odmówiła jego ekstradycji Polsce. Mimo obciążających go zbrodni na Polakach i Niemcach wciąż nieprzerwanie otrzymuje tak wysoką emeryturę przesyłaną z Polski w sytuacji, gdy niektórzy z jego więźniów, którym udało się przeżyć, żyją z głodowych niemal rent. Znajomy prawnik, wypytywany przeze mnie w tej sprawie, odpowiedział, że wysyłka emerytury dla Morela jest rzeczą uzasadnioną. Mamy bowiem „państwo prawa”, a Morel nigdy nie został skazany przez polski sąd. Odpowiedziałem na to, że Morel nigdy nie dał szansy polskim sądom na rozstrzygnięcie jego sprawy, uciekając z Polski (ścigany jest międzynarodowym listem gończym). Wyobraźmy sobie sytuację hipotetyczną, w której w 1945 r. Borman, Himmler, Goebbels czy Goering przeżyliby i schroniliby się w jakimś sfaszyzowanym kraju Ameryki Południowej (np. w Paragwaju). Czy też mogliby otrzymywać uprzywilejowane wysokie emerytury? Przecież to skrajny nonsens. Z kolei z opublikowanego w Naszym Dzienniku 27 stycznia 2004 r. tekstu Hanny Sokolskiej, rzecznika prasowego Kongresu Polonii Kanadyjskiej Okręg Toronto, pt. Niechciana rocznica opisującego przewlekanie przez IPN wyjaśnienia sprawy wymordowania całej polskiej wsi Koniuchy 29 stycznia 1944 r. przez sowieckich partyzantów, głównie żydowskich, uzyskujemy m.in. inną szokującą informację. Okazuje się, że w Polsce dotąd nie odebrano Krzyża Virtuti Militari, jakim nagrodzono kiedyś w PRL-u b. żydowskiego partyzanta Genricha Zimana, który dowodził całą akcją wymordowania polskich mieszkańców Koniuchów. Do opisu całej sprawy powrócę w najbliższym numerze Niedzieli.

Kolejna sprzedaż za bezcen

Reklama

W paru dziennikach powracała ostatnio sprawa sprzedaży Polskich Hut Stali w ręce hinduskiego inwestora LNM Holdings. Nawet w tak mocno popierającej „prywatyzację” (czytaj: wyprzedaż) polskiej gospodarki Gazecie Wyborczej przyznano, iż: „Z finansowego punktu widzenia transakcja jest katastrofą i zapewne pojawią się zarzuty, że rząd dopłacił inwestorowi, by zechciał przejąć niemal za darmo Huty” (wg tekstu W. Gadomskiego: Rząd nie ożywił (się), Gazeta Wyborcza z 14 stycznia). Z kolei Anna Ambroziak zwróciła uwagę w Naszym Dzienniku z 9 stycznia na dziwne kulisy całej sprawy (w tekście pt. W sprawie PHS bez odpowiedzi). Wg red. Ambroziak: „Minister Skarbu Państwa nie był w stanie udzielić wczoraj jednoznacznej odpowiedzi na pytanie opozycyjnych posłów dotyczące ewentualnych korzyści ze sprzedaży Polskich Hut Stali hinduskiemu inwestorowi LNM Holdings. Posłowie zwracali uwagę, iż ograniczenie produkcji stali wpłynie wręcz negatywnie na inne sektory gospodarki.(...) W opinii Gertrudy Szumskiej (KP LPR), huty podzielą los Stoczni Gdańskiej. Posłanka zaznaczyła, że opinii publicznej trzeba przypominać nie tylko o grabieżczej prywatyzacji polskich stalowni, ale także o sprzedaży zagranicznemu kapitałowi kopalni węgla koksującego (polskie koksownie produkują rocznie ok. 14 mln ton koksu) w sytuacji, gdy w krajach UE panuje na ten produkt korzystna koniunktura. Zapotrzebowanie UE na węgiel koksujący to ok. 50 mln ton”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przeciw dyktatowi międzynarodowych organizacji finansowych

Reklama

Słynny amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla - prof. Joseph Stiglitz niejednokrotnie w ostatnich latach ostro krytykował politykę międzynarodowych organizacji finansowych, zwłaszcza Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wobec ubogich krajów Europy i Trzeciego Świata. Prof. Stiglitz znany jest m.in. z bardzo ostrych krytyk balcerowiczowskich „terapii szokowych”, na których zarobili - według niego - głównie cwaniacy kosztem mizerii większości ludności. Rzeczpospolita z 20 stycznia w tekście T. T. S.: Dyktat technokratów informuje o kolejnym ważnym wystąpieniu prof. J. Stiglitza, pisząc m.in.: „- Polityki gospodarczej nie wolno oddawać w ręce technokratów z międzynarodowych instytucji finansowych, ponieważ cierpią na tym najbiedniejsi - powiedział uczestnikom IV Światowego Forum Społecznego znany ekonomista amerykański Joseph Stiglitz. Jego uwagi zabrzmiały tym bardziej sensacyjne, że Stiglitz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 2001 r., do niedawna był wiceprzewodniczącym Banku Światowego. Nadal jest zwolennikiem wolnego rynku i liberalizacji handlu, uważa jednak, że sposób, w jaki wielkie instytucje finansowe, takie jak właśnie Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, zmuszają najuboższe kraje do wprowadzania reform, przynosi fatalne skutki w sferze społecznej. Reformowanie gospodarki nie może się bowiem odbywać kosztem ochrony socjalnej. (...) Na MFW, według Stiglitza, ciąży wiele grzechów, kraje najbiedniejsze też jednak nie są bez winy. Niedobrze, iż swą politykę gospodarczą często kształtują pod dyktat międzynarodowych instytucji finansowych. Powinny przecież kierować się przede wszystkim własnym interesem narodowym.
W Forum Społecznym, dorocznym spotkaniu antyglobalistów, uczestniczy około stu tysięcy osób”.

Hipokryzja „Gazety Wyborczej”

Gazeta Wyborcza z 20 stycznia w tekście pt. Triumf kłamstwa poinformowała o ujawnieniu przez sąd rozkazu b. ministra spraw wewnętrznych w dobie Jaruzelskiego - gen. Kiszczaka - dowodu tuszowania sprawy mordu na Grzegorzu Przemyku przez oficerów PRL-owskiej milicji i SB. Niezwykle oburzający jest ujawniony przez sąd fakt, iż min. Kiszczak przyznał nagrody pieniężne licznym funkcjonariuszom odpowiedzialnym za tuszowanie zbrodni. Przypomnijmy tu więc, że redaktor Gazety Wyborczej Adam Michnik publicznie nazwał Cz. Kiszczaka „człowiekiem honoru”. Dlaczego dziś nie przeprasza czytelników Gazety Wyborczej za swą tak haniebną dezinformację na temat faktycznych zachowań i roli Cz. Kiszczaka?

Chore prawo

Michał Zieliński w tekście Sojusz Lewicy Destrukcyjnej (Wprost z 25 stycznia) pisze m.in., iż: „Sojusz rządzi Polską tak jak ostatni królowie przedrewolucyjnej Francji (...). Afery Lwa Rywina, starachowicka, jednorękich bandytów, przekręty eseldowskich przedstawicieli władzy w Opolu, Wrocławiu, Szczecinie czy Bydgoszczy - wszystkie te sprawy mają wspólny mianownik: działania prokuratorskie zostały podjęte po wielokrotnych publikacjach prasowych. To dobrze, że prokuratorzy czytają gazety. Gorzej, że owe gazety zaczynają ujawniać, iż także prokuratorzy są w konflikcie z prawem (pal licho, jeśli chodzi o występki z czasów stanu wojennego, jak w wypadku prokuratora Napierskiego) albo mają podejrzane kontakty ze światem przestępczym, jak opisana przez Wprost Katarzyna Sawicka.
Równocześnie aparat ścigania potrafi się wykazać niezwykłą sprawnością, zatrzymując szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego, przedsiębiorcę Romana Kluskę, funkcjonariuszy NIK patrzących na ręce Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy ostatnio inspektora Krzysztofa Mikietyńskiego, który rozpracował machlojki polityków SLD w Bydgoszczy. Trudno, by takie funkcjonowanie resortów siłowych nie rodziło przeświadczenia, że są one nie tylko niesprawne, ale także wykorzystywane jako narzędzie ochrony interesów SLD”.
Z kolei Przekrój z 25 stycznia w tekście Jerzego Jachowicza: Wymiar bez sprawiedliwości przypomina, iż trudno się dziwić demoralizacji części środowiska prawniczego, „jeśli zawodowe zasady, takie jak niezależność prokuratorów i sędziów, są łamane na samej górze. Jesienią 1995 r. ówczesny minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny Jerzy Jaskiernia zwolnił zastępcę szefa prokuratury Jerzego Ziętka za to, że ten nie wykonał polecenia przekazanego mu telefonicznie przez jednego z zastępców Jaskierni. Brzmiało ono: należy umorzyć śledztwo przeciwko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu - kandydującemu wówczas na prezydenta. Jeden wątek tego śledztwa dotyczył zatajenia w oświadczeniu majątkowym składanym do Sejmu posiadania przez żonę Jolantę akcji Polisy. Drugi obejmował fałszywe oświadczenie o posiadaniu tytułu magistra. Ponieważ prokurator Ziętek zażądał od swego zwierzchnika z Prokuratury Krajowej polecenia na piśmie, następnego dnia Jaskiernia go zdymisjonował. Na znak protestu odszedł wówczas szef prokuratury warszawskiej Jerzy Łabuda.
Był to sygnał, że w prokuraturze nie ma miejsca dla ludzi przestrzegających elementarnych zasad prawa, jeśli są one w konflikcie z interesami ich przełożonych. Nic dziwnego, że od wielu lat mamy do czynienia z selekcją negatywną do tego zawodu”.

Banialuki o polskiej nietolerancji

Także w Trybunie (nr z 20 stycznia) znajdujemy kolejny wyskok senator Marii Szyszkowskiej z SLD, z werwą godną dużo lepszej sprawy występującej przeciw rzekomemu dyskryminowaniu homoseksualistów w „kraju nietolerancji” (tak nazywa Polskę) i atakującej Kościół katolicki. W wywiadzie udzielonym Beacie Turkowicz z Trybuny pt. Homoseksualista też człowiek Szyszkowska omawia swój projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, uskarżając się: „Gdyby u nas nie obowiązywał tylko jeden słuszny światopogląd zgodny z naukami Kościoła katolickiego, każdy mógłby odważnie głosić własne poglądy (...). Jest oczywiste, że dulszczyzna obyczajowa nie ominęła części parlamentarzystów”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Filoteos zakłada okulary

2025-08-19 11:18

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Był rok 1873, kiedy metropolita Konstantynopola Filoteos Bryennios otoczył się księgami biblioteki Hospicjum św. Krzyża. Pogrążony w lekturze, natrafił na manuskrypt pochodzący z XI stulecia. Hierarcha zanurzył się lekturze… Już w pierwszych zdaniach wyczytał: „Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci – i wielka jest różnica między nimi. Oto droga życia: Przede wszystkim będziesz miłował Boga, który cię stworzył, następnie zaś bliźniego twego jak siebie samego, a czego nie chcesz, by ktoś ci robił, tego wszystkiego i ty także nie rób drugiemu”.

Odkryty przez Filoteosa apokryf, któremu nadano tytuł Nauka Dwunastu Apostołów, jest bardzo wczesny. Badacze datują go na koniec pierwszego stulecia, a jako miejsce jego powstania wskazują Syrię. Przytoczony powyżej fragment mógłby stać się doskonałym komentarzem do słów Jezusa, zanotowanych przez Łukasza w tym samym mniej więcej czasie: „Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa, i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi” (Łk 13,29-30). Jeśli sprawiedliwi przyjdą do królestwa Bożego, to kroczyć tam będą drogą życia – musiał myśleć Filoteos – a na niej drogowskazem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Wskazanie na cztery strony świata dzisiejszemu czytelnikowi Ewangelii wydaje się zupełnie zrozumiałe, jednak pierwszych słuchaczy Nauczyciela z Nazaretu słowa te musiały szokować. Przecież królestwo Boże przeznaczone jest tylko dla wybranych, dla należących do narodu Boga, dla Żydów, którzy odziedziczyli obietnice dane Abrahamowi! Mówiąc o czterech stronach świata, Jezus włącza w zbawcze oddziaływanie Boga także pogan. To właśnie oni, choć przez wyznawców judaizmu uznani byli za ostatnich, staną się pierwszymi!…
CZYTAJ DALEJ

Życie nie kończy się w pudełku. Wieczność zaczyna się od więzi z Jezusem

2025-08-22 09:32

[ TEMATY ]

ks. Marek Studenski

Diecezja Bielsko-Żywiecka

Opowiem historie, które wstrząsają i poruszają: o sędzim, który całe życie walczył o sprawiedliwość, o człowieku, który nie zgodził się podpalić krzyża, i o dzieciach, których niewinność woła do nieba.

To nie jest opowieść o strachu, ale o nadziei: ciasna brama jest zawsze otwarta dla tych, którzy kochają. Bo na końcu nie liczy się, co mamy – ale kogo znamy.
CZYTAJ DALEJ

Szwecja/ W Kirunie przeniesienie zabytkowego kościoła o 5 km zakończyło się sukcesem

2025-08-23 09:11

[ TEMATY ]

Kościół

Screen/x

W Kirunie 113-letni drewniany kościół po przebyciu 5 km na ponad 200 kołach dotarł w środę po południu do nowego centrum miasta. Spektakularna przeprowadzka była konieczna z powodu szkód wyrządzanych przez miejscową kopalnię rudy żelaza.

Szczęśliwy finał przetransportowania ważącej 672 tony świątyni podziwiał król Szwecji Karol XVI Gustaw, a także tłumy mieszkańców oraz turystów. Wydarzenie było transmitowane na żywo przez szwedzką telewizję publiczną SVT.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję