Po 20 latach przerwy Kraków doczekał się znów „świętej wojny”. Chodzi o mecz najstarszych klubów tego miasta: Wisły i Cracovii. W 1908 r. odbył się pierwszy udokumentowany mecz tych klubów.
Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Łącznie z meczem w niedzielę 3 października rozegrano dotąd ogółem 168 pojedynków.
Pojedynki derbowe Krakowa przeszły do historii. Ich początki nie mają wiele wspólnego ze współczesnym obdarzaniem się niecenzuralnymi epitetami. Obydwa kluby narodziły się na Błoniach. Wygrana w meczu
oznaczała panowanie w Krakowie do następnego pojedynku. Stąd m.in. znane hasło Cracovia Pany!. Na meczach panowała dżentelmeńska atmosfera, ale „zdrada barw” była wówczas nie do pomyślenia.
Dopiero w okresie międzywojennym Jan Reyman przeszedł z Cracovii do Wisły, czego wielu kibiców długo nie mogło mu wybaczyć. Dziś w zespole z ulicy Kałuży gra kilku byłych piłkarzy Wisły i nikogo to specjalnie
nie dziwi. Takie czasy.
Określenie „święta wojna” wzięło się z powiedzenia obrońcy „pasów” (Cracovia) Ludwika Gintela, który miał przed jednym z meczów w latach 20. powiezieć: „No to chodźcie,
Panowie, na tą świętą wojnę!”.
Bywało różnie. Raz trwała supremacja „Białej Gwiazdy”, a raz Cracovii. Kilka meczów przeszło jednak do historii i wspomina się je po dziś dzień. Najbardziej dramatycznym pojedynkiem był
mecz z 1925 r. Grano towarzysko w państwowe święto - 3 Maja. Dochód z pojedynku miał zasilić konto biednego wówczas PZPN. Cracovia zaczyna ostro i zdobywa pierwszą bramkę. Chwilę później pada
jednak wyrównanie po strzale eksasiaka Reymana. Ostatnie 15 minut pierwszej połowy jest katastrofalne dla wiślaków, którzy gubią się i tracą aż 4 bramki. Jest więc 5:1 dla Cracovii. W czasie przerwy kibice
„pasów” świętują już zwycięstwo; Po przerwie Wisła budzi się i... Reyman strzela swą drugą bramkę dla tego zespołu. 17 minut później celnie uderza Balcer, a 5 minut po nim jeszcze raz Reyman.
Jest 4:5, a Cracovia coraz bardziej opada z sił. Tuż przed końcowym gwizdkiem raz jeszcze Reyman trafia celnie i mecz kończy się remisem 5:5.
Kibice zapamiętali też mecz z 1933 r. W 83. minucie meczu przy stanie 4:1 dla Cracovii kapitan Wisły Reyman interweniuje u sędziego w sprawie bramki. Po ostrej wymianie zdań sędzia wyrzuca Reymana
z boiska. Reyman, który poza boiskiem był pułkownikiem Wojska Polskiego, miał sędziemu Rosenfeldowi powiedzieć: „Nikt w tym kraju, a zwłaszcza byle sędzina, nie będzie ubliżał oficerowi!”.
Jego koledzy na znak solidarności także opuszczają murawę i mecz kończy się walkowerem 3:0 dla Cracovii. Wisła zapłaciła wówczas 100 zł kary. Występek Reymana był jednak przyczyną wydania rozkazu przez
gen. Bernarda Monda, który zabronił od tej pory gry wojskowym w klubach cywilnych. Był to ostatni mecz w karierze płk. Reymana.
Derbowa tradycja trwała nawet w czasie niemieckiej okupacji. Pomimo grozy wojny mecze nadal budziły wielkie emocje. W październiku 1943 r. doszło do meczu na stadionie Garbarni o mistrzostwo
Krakowa. Długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Pod koniec meczu arbiter podyktował jednak rzut karny dla Cracovii. Sędzią był dawny zawodnik tego klubu, Mitusiński, co rozsierdziło kibiców Wisły. Na
boisku doszło do bijatyki z udziałem kibiców, a walki przeniosły się na całą dzielnicę. Legenda mówi, że od interwencji Niemców i nieprzyjemnych konsekwencji uratował kibiców tego klubu austriacki komendant
dzielnicy, niegdyś piłkarz Vienny, który dowiedziawszy się powodu awantur, miał powiedzieć „Kibice na całym świecie są tacy sami” i machnął na nich ręką.
Gorąco bywało też po wojnie. W 1948 r. krakowskie kluby dominowały w I lidze. Rozgrywki zakończyły się jednakową liczbą punktów Wisły i Cracovii. Regulamin nakazywał rozegrać mecz na neutralnym
stadionie. Wybór padł znów na boisko Garbarni. Zaczęło się od 1:0 dla Wisły już w pierwszej minucie. Cracovia wyrównała tuż przed przerwą. Kiedy spodziewano się gwizdka sędziego, „pasy” zdobyły
jeszcze jednego gola. Po przerwie wiślacy rzucają się do ataku. Wyrównanie wydaje się kwestią czasu. Ale ten płynie nieubłaganie, a wynik nie zmienia się. Wisła naciska tak mocno, że dziesięciu piłkarzy
tego klubu praktycznie znajduje się na polu karnym przeciwnika. Daje to szansę Różankowskiemu, który nieoczekiwanie pędzi do przodu i zdobywa trzecią bramkę dla „pasów”. W ten sposób derby
rozstrzygnęły o tytule mistrza kraju.
Po raz ostatni Wisła z Cracovią zagrała w 1984 r. Drużyny po remisie 0:0 podzieliły się punktami, ale Cracovia spadła wówczas do II ligi. Później bywało jeszcze gorzej.
Derby Krakowa powróciły po 20 latach przerwy. Mecz rozegrany 3 października 2004 r. zakończył się takim samym wynikiem, jak przed laty. Tym razem 0:0 było jednak sukcesem Cracovii, która grała
na stadionie Wisły przeciw faworyzowanemu przeciwnikowi. Przed meczem odbyła się sympatyczna impreza wręczenia pamiątkowych medali dawnym piłkarzom Pogoni Lwów, który - gdyby nie zawirowania historii
- byłby dziś także jednym z najstarszych polskich klubów. Sam mecz, jak zwykle, był bardzo zacięty i nie obyło się bez kartek, w tym i czerwonych. Znajdująca się w małym kryzysie Wisła nie dała
rady biało-czerwonej Cracovii, która uświetniła w ten sposób swój powrót do ekstraklasy. „Święta wojna” pisze swoją dalszą historię...
Pomóż w rozwoju naszego portalu