Z kardynałem Zenonem Grocholewskim - prefektem Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego - rozmawia Włodzimierz Rędzioch
Włodzimierz Rędzioch: - Choroba Ojca Świętego i jego pobyt w szpitalu sprawiły, że wielu ludzi - głównie dziennikarzy - zaczęło zadawać sobie pytanie: Jak w tych warunkach działa Kuria Rzymska? Kto dziś rządzi w Watykanie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kard. Zenon Grocholewski: - Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw wyjaśnić, czym jest Kuria Rzymska i jak działa. W skrócie można powiedzieć, że Kuria Rzymska to dykasterie i organy ustanowione w celu wspomagania Papieża w wykonywaniu jego misji Najwyższego Pasterza dla dobra Kościoła powszechnego i Kościołów lokalnych. Kuria Rzymska sprawuje więc na co dzień swoje funkcje „w imieniu i autorytetem” Ojca Świętego (KPK, kan. 360). Co, oczywiście, nie oznacza, że Papież musi osobiście potwierdzać każdą decyzję Kurii. Poszczególne dykasterie podejmują właściwe im działania, przewidziane przepisami prawnymi i zgodnie z wytycznymi Papieża. Jeżeli chodzi o bezpośrednie interwencje Ojca Świętego, konstytucja apostolska Pastor bonus z 1988 r. stwierdza, że powinny mu być przedłożone decyzje wielkiej wagi. Poza tym dykasterie Kurii Rzymskiej nie mogą ustanawiać praw czy tzw. dekretów ogólnych, które mają moc prawa, ani uchylać przepisów prawa powszechnego, chyba że za specjalną zgodą Papieża. Poza tym w Kurii Rzymskiej obowiązuje ogólna zasada, że nie należy czynić nic „ważnego i nadzwyczajnego”, co wcześniej nie zostałoby zakomunikowane Ojcu Świętemu. Dlatego też, gdy jest on nieobecny, dykasterie i organy Kurii wykonują normalną pracę „w imieniu i jego autorytetem” i przygotowują dokumenty, które muszą być potwierdzone przez Ojca Świętego. Jest rzeczą zrozumiałą, że w czasie choroby lub pobytu Papieża w szpitalu niektóre decyzje podejmowane są z pewnym opóźnieniem. Oczywiście, na czas swojej choroby Papież mógłby nadać zwierzchnikowi dykasterii pewne uprawnienia specjalne.
- Czy Ksiądz Kardynał jako prefekt Kongregacji otrzymał takie właśnie uprawienia specjalne?
- Nie, nie otrzymałem żadnych specjalnych uprawnień. W naszej Kongregacji wszystko wykonywane było zgodnie z normalnym prawem i zapewniam Pana, że rytm naszej pracy nie zmniejszył się. W okresie hospitalizacji Papież był jeszcze bardziej obecny w naszych modlitwach i myślach. Jego bezgraniczne oddanie się służbie Kościołowi i dobru ludzkości jest dodatkowym bodźcem do pracy dla każdego z pracowników Kurii.
- Czy prefekci innych Kongregacji otrzymali takie uprawnienia?
- O ile mi wiadomo, żaden z prefektów nie otrzymał specjalnych uprawnień.
- Często ludzie, którzy zadają pytanie: „Kto dziś rządzi w Watykanie?” (niby z troski o Kościół), to ci sami, którzy krytykują hierarchiczną, „antydemokratyczną” strukturę Kościoła i żądają umniejszenia władzy papieży, którzy mieliby być jedynie symbolem jedności wszystkich Kościołów lokalnych…
Reklama
- Papież nie jest tylko symbolem jedności Kościoła, lecz przede wszystkim jej gwarancją! Natomiast oczywiste jest, że Kuria Rzymska służy nie tylko Papieżowi, ale także Kościołom lokalnym. Do mojej Kongregacji przychodzi bardzo wielu biskupów z prośbą o pomoc. Proszą nas, byśmy z perspektywy naszych doświadczeń dotyczących Kościoła powszechnego pomogli im rozwiązać konkretne problemy lokalne.
- W tym okresie podnoszą się także głosy domagające się większej kolegialności w Kościele…
- Dzisiaj w Kościele jest już duża kolegialność działania. Przede wszystkim odbywają się synody biskupów, podczas których przedstawiciele Kościoła z całego świata wypowiadają się na proponowane przez Papieża tematy (również w tym roku, w październiku, odbędzie się taki synod). Z reguły po synodzie Ojciec Święty wydaje dokument (adhortację apostolską), w którym bierze pod uwagę dyskusję synodalną i czyni swoimi główne postulaty wysunięte przez Ojców Synodu.
Natomiast jeśli chodzi o Kongregacje Kurii, ich najwyższym organem władzy jest zwoływana co pewien czas sesja plenarna, w której uczestniczą kardynałowie i biskupi z całego świata, członkowie Kongregacji (np. do Kongregacji, której przewodniczę, należy 28 kardynałów i kilku biskupów ze wszystkich kontynentów). Dwa miesiące przed tego rodzaju sesją Kongregacja wysyła do poszczególnych uczestników bogatą dokumentację poświęconą działalności Kongregacji oraz tematom, które będą rozpatrywane na sesji, by w ten sposób mogli przygotować swe uwagi. Wynika z tego jasno, że nad wszystkimi ważniejszymi problemami Kuria Rzymska dyskutuje z przedstawicielami Kościołów lokalnych. Podobne konsultacje z odpowiednimi instytucjami kościelnymi mają miejsce, gdy dykasteria przygotowuje jakiś dokument.
Reklama
- Ostatnio w prasie pojawiły się głosy na temat „polskiego klanu” w Watykanie, któremu miałby przewodzić abp Dziwisz. W okresie choroby Papieża „klan” ten miałby rządzić Watykanem. Co Ksiądz Kardynał, Polak w Watykanie, odpowie na takie oskarżenia?
- Te stwierdzenia są całkowicie nieuzasadnione i budzą we mnie wielki niesmak. Widziałem kiedyś w telewizji wywiad ze znanym muzykiem, którego zapytano, dlaczego prasa publikuje tyle kłamstw na jego temat. Muzyk odpowiedział: „To bardzo proste: jeżeli ktoś napisze, że pies ugryzł kobietę, to nikogo to nie interesuje. Jeżeli natomiast pojawi się informacja, że kobieta ugryzła psa, to jest sensacja”.
Wydaje mi się, że często artykuły na temat sytuacji w Watykanie odzwierciedlają tego typu logikę. Trzeba pisać coś nadzwyczajnego, coś, co szokuje. Prawda staje się sprawą drugorzędną. Dlatego też zamiast podawać naprawdę ważne informacje, wybierane są niejednokrotnie „sensacyjne” plotki. Nie mogę wykluczyć, że za tego typu działaniami może kryć się pewna doza złośliwości i chęci „uderzenia” w pewne osoby.
Poza tym fakt nagłaśniania plotek związany jest często z niezrozumieniem logiki wiary, która łączy się z wykonywaniem funkcji eklezjalnych, a która jest całkowicie odmienna od logiki politycznej czy logiki menedżerskiej. Jeżeli ktoś nie rozumie logiki wiary, ocenia świat według kryteriów wydajności i sukcesu.
- Wróćmy jednak do sprawy obecności „polskiego klanu” w Watykanie. Jest sprawą niezaprzeczalną, że w czasie pontyfikatu Jana Pawła II liczba Polaków pracujących w Watykanie znacznie się zwiększyła…
Reklama
- Nic nie wiem na temat istnienia „polskiego klanu” w Watykanie. Sama myśl o przynależności do jakiegoś tam klanu budzi we mnie pewną odrazę.
To prawda, że za pontyfikatu Jana Pawła II zwiększyła się liczba Polaków w Kurii Rzymskiej, jest to jednak proces, który zaczął się jeszcze za Pawła VI, kiedy to liczba Polaków zwiększyła się z 2 (ks. Deskur i ks. Filipiak) do 16, jeżeli się nie mylę.
- Kard. Andrzej M. Deskur powiedział mi, że Paweł VI wyznał mu kiedyś, iż Polacy mają jakąś szczególną rolę do odegrania w Kurii i w Kościele…
Reklama
- To prawda, Paweł VI był życzliwy Polakom. Ja również zacząłem pracę w Rzymie za jego pontyfikatu w 1972 r.
Wróćmy jednak do obecnego pontyfikatu. Oczywiste jest, że kard. Wojtyła po wyborze na Stolicę Piotrową zachował przy sobie swego sekretarza - ks. prał. Dziwisza. Osobiście podziwiam abp. Dziwisza za jego całkowite oddanie się służbie Papieżowi i Kościołowi, a jest to służba, która niesie niemało wyrzeczeń. Nie należy się również dziwić, że w Sekretariacie Stanu powstała sekcja polska - Papież pisze w języku polskim i jego teksty trzeba tłumaczyć, a poza tym otrzymuje bardzo wiele listów od rodaków z kraju i z zagranicy. Oczywiste było również, że gdy tylko nadarzyła się okazja, powstało polskie wydanie L’Osservatore Romano, które nareszcie mogło zapewnić Polakom dostęp do dokumentów Magisterium (było to niemożliwe w czasach komunistycznych za pontyfikatów innych papieży). Fakt, że polskie wydanie gazety watykańskiej ma najwyższy nakład wśród wszystkich wydań językowych, najlepiej uzasadnia istnienie polskiej edycji.
Podaje się czasami wygórowaną liczbę Polaków pracujących w Watykanie, gdyż nie bierze się pod uwagę, iż wielu z nich to członkowie papieskich Kongregacji i Rad lub konsultorowie papieskiech Akademii, którzy nie przebywają tu na stałe.
Poza tym większość polskich pracowników Watykanu zajmuje stanowiska drugorzędne i służebne, np. prowadzenie kuchni w koszarach Gwardii Szwajcarskiej. Natomiast nie jest wygórowana liczba Polaków na stanowiskach prestiżowych, o dużym znaczeniu.
Trzeba też wziąć pod uwagę ważny czynnik: w Polsce jest stosunkowo dużo księży (również tych z wysokimi kwalifikacjami akademickimi) i seminarzystów (dziś w polskich wyższych seminariach studiuje ponad 7500 osób, co jest w Europie prawdziwym rekordem). Na wydziałach studiów kościelnych - ograniczam się do argumentu, który jest mi dobrze znany - wykłada i prowadzi badania naukowe prawie 1200 księży z doktoratem, często uzyskanym na uniwersytecie za granicą. Wynika z tego, że biskupowi polskiemu dużo łatwiej jest „odstąpić” dobrze wykształconego księdza do pracy dla Stolicy Apostolskiej niż biskupom z innych krajów, gdzie brakuje kapłanów. Dodam, że powiększyła się też, i to znacznie, liczba polskich profesorów na papieskich Uniwersytetach Rzymu. Nie dlatego, żeby ktoś ich „narzucał”, ale z prostej przyczyny, że dziś wśród kleru polskiego łatwo jest znaleźć odpowiednich kandydatów na te stanowiska. Z tego samego powodu jest również więcej Polaków w kuriach generalnych zgromadzeń zakonnych.
Reasumując, można więc stwierdzić, że rzeczywiście zwiększyła się liczba Polaków w Watykanie, ale gdy chodzi o stanowiska kluczowe oraz członków i konsultorów Kongregacji - nie jest to liczba wygórowana w stosunku do przedstawicieli innych krajów. Przykro mi, że są ludzie, którzy interpretują sprawy Kościoła jedynie w kategoriach władzy, wydajności i grup wpływów czy klanów. Prawdziwym bogactwem i siłą Kościoła jest słowo Boże, wiara, miłość i świadectwo. Kto naprawdę kocha Kościół, powinien poświęcać całą swą energię służbie tym wartościom.
- Na zakończenie rodzi się pytanie: Dlaczego akurat teraz zaczęto mówić o „polskim klanie” w Watykanie? Czy w ten sposób nie próbuje się umniejszać roli Jana Pawła II w trudnym momencie jego pontyfikatu?
- Być może. Nie ulega wątpliwości, że ten Papież, który przez cały swój pontyfikat walczył o godność i prawa każdego człowieka, demokrację, solidarność, postęp moralny ludzkości, poszukiwanie obiektywnej prawdy itp., może przeszkadzać wielu osobom.
- Dziękuję za rozmowę.