Reklama

Prosto i jasno

Groźna powtórka z historii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prezydent George W. Bush w drodze do Moskwy na obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, przemawiając w Rydze, powiedział, że koniec wojny oznaczał dla wielu krajów radziecką okupację, niewolę i narzucenie komunizmu. Komisarz Unii Europejskiej Günter Verheugen poszedł jeszcze dalej, mówiąc, że Rosja powinna przeprosić kraje bałtyckie za okupację.
Niestety, podczas moskiewskich uroczystości prezydent Władimir Putin, nie dopuszczając nikogo do głosu, w jedynym wygłoszonym przemówieniu wychwalał Związek Radziecki, a sowiecką okupację państw Europy Środkowej i Wschodniej nazwał pokojową realizacją zapisów konferencji jałtańskiej. Jak bardzo chciał obrazić Polaków, świadczy fakt, że wymieniając wojska uczestniczące w koalicji antyhitlerowskiej podczas II wojny światowej, zaliczył do nich ruch antyfaszystowskiego oporu w Niemczech i Włoszech, a nie wspomniał w ogóle o polskiej armii podziemnej, o żołnierzach I Korpusu walczącego od Lenino do Berlina, o II Korpusie przelewającym krew na frontach zachodnich. Jak poczuli się w tym momencie przedstawiciele Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, czyli dawnego ZBoWiD-u, którzy polecieli z oficjalną delegacją do Moskwy? Dobrze się stało, że nie pojechał nikt ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Federacji Polskich Organizacji Niepodległościowych. Powód: kiedy Moskwa święciła dzień zwycięstwa, 9 maja 1945 r., 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego siedziało w więzieniu na Łubiance, a transporty Polaków walczących z Niemcami szły w głąb Związku Radzieckiego.
Władimir Putin upokorzył również prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, dając mu miejsce dopiero w trzecim rzędzie, daleko od prezydenta USA George’a Busha, kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera, prezydenta Francji Jacques’a Chiraca oraz premiera Włoch Silvio Berlusconiego, którzy siedzieli obok Putina. Ale też nie licząc się z historyczną prawdą, prezydent Putin zmusił zachodnich przywódców do uznania własnej wizji historii, a dokładniej mówiąc - do przyjęcia stalinowskiej interpretacji umowy w Jałcie. Jednym słowem - nie odszedł ani na jotę od tego, co powiedział 22 lutego br. w wywiadzie dla słowackiego radia i telewizji, że Związek Sowiecki podpisał 23 sierpnia 1939 r. pakt Ribbentrop-Mołotow (będący faktycznym rozbiorem Polski), aby „obronić własne interesy i zapewnić bezpieczeństwo swej zachodniej granicy”. Podobnie tuż przed rocznicowymi obchodami, 4 maja, oficjalni przedstawiciele Kremla i rosyjskiego MSZ, uzasadniając legalność wkroczenia w 1939 r. wojsk sowieckich do państw bałtyckich, twierdzili, że dokonało się ono zgodnie z normami prawa międzynarodowego oraz na prośbę rządów tych państw.
W tej sytuacji obecność w Moskwie Aleksandra Kwaśniewskiego razem z reprezentującym polskich kombatantów gen. Wojciechem Jaruzelskim była - co należy jasno stwierdzić - podkreśleniem dalszej zależności Polski od Rosji. A przynajmniej zależności obecnych rządzących od wschodniego sąsiada. O wiele roztropniej uczynił prezydent Litwy Valdas Adamkus, który do Moskwy nie pojechał, bo - jak powiedział - jego odpowiedzialność moralna wobec narodu litewskiego i ofiar imperium sowieckiej Rosji nie pozwala mu stanąć na trybunie honorowej, pod którą odbędzie się defilada z udziałem czerwonych sztandarów stalinowskiego zbrodniczego systemu. Co warto podkreślić, decyzja Adamkusa została zauważona w całym świecie i odpowiednio doceniona we wszystkich najważniejszych mediach świata zachodniego.
Przykro to napisać, ale prezydent Kwaśniewski nie tylko nie poczuł się w Moskwie dotknięty czy pominięty, ale podczas konferencji prasowej po powrocie z obchodów powiedział, iż jest przekonany, że uczestniczył w wydarzeniach, które miały istotny wymiar międzynarodowy i ważny wymiar polityczny. Prezydent ocenił, że spełnił cele, które sobie stawiał przed wizytą w Moskwie. Podkreślił, że oddał hołd wszystkim, którzy uczestniczyli w walce z faszyzmem w czasie II wojny światowej, także radzieckim i rosyjskim weteranom, wśród nich tym, którzy walczyli na terytorium Polski. Według Kwaśniewskiego, także w przemówieniu Putina nie było żadnych prób rewidowania historii, które z polskiego punktu widzenia byłyby niedopuszczalne, nie usłyszał też żadnych stwierdzeń, które można by uznać za kontrowersyjne.
Nieco inaczej skomentował przemówienie Putina szef polskiej dyplomacji Adam Daniel Rotfeld, mówiąc, że pominięcie udziału polskich żołnierzy w koalicji antyhitlerowskiej było błędem.
Nie wdając się w dywagacje, co byłoby lepsze dla Polski: jechać do Moskwy czy nie, chciałbym zwrócić uwagę na inny szczególny fragment w przemówieniu prezydenta Putina, w którym podkreślił historyczne znaczenie pojednania jego kraju z Niemcami, nazywając to „jedną z największych zdobyczy powojennej Europy”. Oczywiście, nie chodzi o faktyczne pojednanie Rosjan i Niemców, ale o polityczne zbliżenie przywódców obydwu krajów. A to dla nas brzmi dość groźnie, ponieważ można w tym dostrzec wolę budowy nowej osi Moskwa - Berlin, osi, która - jak wyraził się prezydent Putin - ma organizować dzisiejszą Europę. Czy za tą nową osią pójdą również nowe tajemne pakty, jak ów złowrogi pakt Ribbentrop-Mołotow? Czy Polska nie powinna starać się zbudować w Europie Środkowej własnej osi, która byłaby przeciwwagą dla zbliżenia rosyjsko-niemieckiego? Jest to szczególnie ważne zadanie, jakie staje przed nami w roku wyborczym, aby przyszły rząd nie był wasalem ani Rosji, ani Niemiec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Ecce Homo” brata Alberta to coś więcej niż obraz

[ TEMATY ]

św. Brat Albert

Graziako

Adam Chmielowski, „Ecce Homo” (fragment obrazu)

Adam Chmielowski, „Ecce Homo” (fragment obrazu)

„Ecce Homo”. To nie jest zwykły obraz, bo też nie malował go zwykły artysta. Medytacja nad „Ecce Homo” nie jest przeżyciem przede wszystkim estetycznym, jakie nam zwykle towarzyszy, kiedy spotykamy się ze sztuką. Ten obraz nie został namalowany po to, żeby cieszyć oczy. Można powiedzieć nawet mocniej – nie został namalowany po to, żeby zdobić kościół.

Kiedy Brat Albert podarował go arcybiskupowi Szeptyckiemu, do Lwowa, arcybiskup nie umieścił go w kaplicy, ale dał do muzeum archidiecezjalnego; a najpierw trzymał u siebie w mieszkaniu. To nie jest obraz, który był namalowany do świątyni. Już samo pytanie, po co – na jaki użytek został on namalowany, jest pytaniem jakoś niewłaściwym.

CZYTAJ DALEJ

Diecezja warszawsko-praska: Pierwsze parafie neoprezbiterów 2024

2024-06-05 13:28

[ TEMATY ]

zmiany księży

zmiany personalne

Karolina Błażejczyk/diecezja.waw.pl

Księża neoprezbiterzy, którzy 1 czerwca przyjęli święcenia kapłańskie, otrzymali nominacje na swoje pierwsze parafie. Dekrety wręczył biskup Romuald Kamiński.

Na mocy decyzji podjętych przez księdza biskupa Romualda Kamińskiego:

CZYTAJ DALEJ

Bp Wojciech Osial: lekcje religii wspierają wychowawczą rolę szkoły

2024-06-17 13:24

[ TEMATY ]

katecheza

bp Wojciech Osial

Episkopat News

Bp dr hab. Wojciech Osial

Bp dr hab. Wojciech Osial

- Nauczanie religii katolickiej i innych wyznań wspiera wychowawczą rolę szkoły. Dzięki obecności tych lekcji jest możliwe integralne wychowanie człowieka w jego sferze intelektualnej, moralnej, duchowej i kulturowej. Ufam, że MEN zauważy te wartości - mówi w wywiadzie dla KAI bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP, omawiając dotychczasowe rozmowy strony kościelnej i rządowej w sprawie organizacji lekcji religii w szkole.

KAI: Strona kościelna od kilku miesięcy rozmawia z rządem w sprawie planowanych przez władze państwowe zmian w organizacji lekcji religii w szkole. Jaki jest efekt tych spotkań?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję