Z Lechem Stefanem - wiceprezesem Stowarzyszenia „Pro Cultura Catholica”, działaczem opozycyjnym Solidarności Dolnośląskiej, przewodniczącym byłej Wyborczej Akcji Katolickiej we Wrocławiu - rozmawia Krzysztof Jan Dracz
Krzysztof Jan Dracz: - Okres urlopów nasuwa pytania o refleksje wakacyjno-polityczne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Lech Stefan: - Moje wczasy nie były pozbawione polityki - w jakiejś części dzięki Tobie, ponieważ przyjechałeś do mnie, do Szczawnicy. Było pięknie - i wróciłem do Wrocławia ponownie zakochany w Polsce. Pieniny, Dunajec, Szczawnica, Homole - jak zwykle są urzekające. Można tam spotkać miłych, pracowitych, dobrych, mądrych ludzi. Są życzliwi i pełni humoru. Pan Tadeusz, gospodarz domu, czy pani Kinga, właścicielka mikrobusu, zostaną na długo w pamięci. Spędziłem tam czas nie tylko w gronie najbliższej rodziny, ale też w grupie młodych, wykształconych, inteligentnych ludzi, wysokiej klasy specjalistów, głęboko wierzących, szlachetnych, o wysokim poziomie etyczno-moralnym. Zmartwiło mnie jednak to, że dystansują się od tej dziedziny życia społecznego, jaką jest polityka. Powiedziałem im, że los Polski od nich zależy i byłbym spokojny, gdyby był w rękach takich ludzi jak oni. Odpowiedziano mi, że przecież tworzą dobre rodziny, wychowują dzieci, uczciwie pracują, starają się być dobrymi fachowcami. Istotnie, to co powiedzieli, jest niezwykle ważne. To dużo, to bardzo dużo, ale nie wszystko, a zwłaszcza w takich czasach jak obecnie.
- Dlaczego stronią od życia politycznego?
- To jest niewątpliwie nasza wina, starszego pokolenia, które przyczyniło się do utworzenia niewłaściwego obrazu pojęcia „polityka”. Słowo „polityka” kojarzy się z jakimś nieczystym, nieuczciwym działaniem, z manipulacjami, złodziejstwem, z korupcją, aferami, nawet na skalę międzynarodową. Obraz ten uzupełniają ciągłe swary, kłótnie oraz podziały wśród polityków i członków partii. Widoczne jest postępowanie, którym rządzi egoizm. Nie widać w tym postępowaniu dobra Polski, dobra społeczeństwa. Wszystko to zniechęca młode pokolenie do większego zaangażowania się w politykę.
- Jaka jest przyczyna powstania takiego obrazu pojęcia „polityka”?
Reklama
- Jest wiele przyczyn. Rozbiory Polski i I wojna światowa. Okupacja II wojny światowej i wymordowanie polskiej inteligencji. Zawsze tak jest, że okupant, wkraczając na terytorium jakiegoś kraju, chce zniszczyć tą tkankę opiniotwórczą, kulturową, decydującą o obliczu danego narodu. Przecież intelektualiści i inteligenci, księża, nauczyciele, a nawet mniej wykształceni ludzie, ale uważani za lokalne autorytety na wsiach, wójt czy rozsądny sołtys, z którego opinią liczyli się inni sąsiedzi - byli zagrożeniem dla każdego okupanta. I ta przetrzebiona, ta wyniszczona tkanka opiniotwórcza, ta elita społeczeństwa została dodatkowo pomniejszona przez panujący blisko 50 lat system komunistyczny. Dalsza przyczyna to brak tradycji politycznych w rodzinach polityków - na Zachodzie jest to nie do pomyślenia. A popatrzmy, jakież to np. tradycje mają w swoich rodzinach niektórzy politycy lewicy. Włosy się jeżą na głowie. Przecież to oni właśnie wprowadzili po II wojnie wywodzącą się z Nieludzkiej Ziemi, patologiczną, obcą naszej kulturze i tradycji moralność oraz wynikające z niej wzory życia społecznego i zachowań politycznych. Niektórzy spośród nich do dzisiaj sprawują władzę. Oni się nie zmienili i nie zmienią.
- Jak można zmienić ten stan rzeczy?
- Myślę, że po pierwsze należy zmienić układ sił politycznych w Polsce na prawicowo-chrześcijański - albo lepiej - na patriotyczno-chrześcijański, który oprze funkcjonowanie naszego kraju na zasadach, które leżą u podstaw wielowiekowej tradycji Rzeczypospolitej. Żeby tego dokonać, partie prawicowe i centroprawicowe czy katolickie powinny zjednoczyć się do najbliższych wyborów. Wszyscy uprawnieni do głosowania powinni wziąć udział w tych wyborach. Młodzi ludzie również. Po raz kolejny apeluję do rozumu i serc tzw. naszej strony: Bądźmy razem. Nawet gdyby musiało to wiele kosztować jednego czy drugiego polityka. Miesiąc sierpień w polskiej historii przypomina nam o wielkiej wartości, jaką jest jedność w działaniu. Wystarczy tu przypomnieć wojnę ze Związkiem Sowieckim, Powstanie Warszawskie czy „Solidarność”.
- Ten ostatni apel skierowany był głównie do polityków. A co można powiedzieć młodym wyborcom?
Reklama
- Jest to trudne, bo ich zniechęcenie do polityki jest tak duże, że swoją aktywność ograniczyli do spraw zawodowych, do spraw rodzinnych. Uciekli od polityki. Uważają, że jak się jest w polityce, to się naraża na korupcję, na przekupstwo, na nieuczciwość. A oni nie chcą być tacy. A takie mają wzorce i wydaje im się, że polityka musi być zawsze brudna i nieuczciwa. Patriotyzm - w dobrym tego słowa znaczeniu - chcą wypełniać i realizować przez budowanie dobrej rodziny, podnoszenie własnej kultury, swojej fachowości, umiejętności i pogłębianie zasad etyczno-moralnych. Zapominają jednak, że dzisiejszy świat jest brutalny. Władza z istoty rzeczy bywa narażona na korupcję, na nieuczciwość. Jeśli we władzach państwowych lub samorządowych wyłącznie, czy też prawie wyłącznie, znajdować się będą ludzie podatni na te patologie, a ci uczciwi i dobrzy nie będą wchodzili w struktury władz, to taki stan będzie się pogłębiał. Proces ten trzeba koniecznie zatrzymać! W młodych nadzieja, jak mówił Jan Paweł II. Polsce potrzeba nowych, prawdziwych elit.
- Jak to uczynić?
- Nie należy stać z boku. Powinniśmy zachęcać młodych, by chcieli wejść głębiej w politykę. Wreszcie - musimy, w nowym parlamencie, spowodować zmianę obecnej złej ordynacji wyborczej i zażądać jednomandatowych okręgów wyborczych. Ograniczy to przerost partyjniactwa i ułatwi dopływ, miejmy nadzieję, nowych, lepszych polityków. Za niedługi czas będą kolejne wybory, tym razem do samorządów lokalnych. Młodzi, przejawcie zwiększoną aktywność! Już minął ten czas, że można to odkładać. I musicie to sobie uświadomić, a Wasza mądrość, inteligencja pozwoli to zrozumieć. Tak stać z boku nie można, gdy świat jest pełen zła, przemocy, niesprawiedliwości i patologii. Oczekujemy od Was, Młodzi Przyjaciele, aktywnego wejścia w te problemy.
Żadne społeczeństwo nie może żyć bez elit. A kto te elity ma tworzyć? Ci młodzi, inteligentni, mądrzy ludzie. To od nich musi się zacząć proces odbudowy elit i odbudowy Polski. Ja ufam, że to się zacznie. Apel mój skierowany jest do wszystkich rodzin i wyborców ugrupowań patriotyczno-chrześcijańskich: Pomóżmy młodym zmienić ich stosunek do polityki - w ich rękach leży przyszłość Polski.
Na koniec chciałbym zwrócić się nie tylko do młodych wyborców, ale do wszystkich... Po raz nie wiem już który chcę powiedzieć, że konsolidacja bliskich nam, katolickim wyborcom, ugrupowań politycznych dobrze by służyła interesom chrześcijańskiej Polski. Wolałbym, żeby to nasz przeciwnik polityczny dzielił się na grupy i grupki, partie i partyjki. Nie wykluczam, niestety, że nastąpi połączenie tych przeciwnych nam sił politycznych z użyciem „spoiwa” w postaci obecnego obozu prezydenckiego czy Partii Demokratycznej - dawnej Unii Demokratycznej, później Unii Wolności. Jeśli nie nastąpi to przed wyborami parlamentarnymi, to zapewne przed wyborami prezydenckimi. W tej sytuacji mówię: Nie dzielmy się, bo przegramy.
- Z pewnością ta przestroga była potrzebna. Dziękuję za rozmowę.