Główny Urząd Statystyczny przedstawił we wtorek kolejne dane Narodowego Spisu Powszechnego 2021. Dotyczyły one m.in. zjawisk demograficznych. Dane wskazują na duże zmiany w strukturze ludności według ekonomicznych grup wieku.
W ostatniej dekadzie, a więc między przeprowadzeniem spisu powszechnego w roku 2011 i 2021, zmniejszył się w Polsce, choć nieznacznie, odsetek ludności w wieku przedprodukcyjnym (0-17 lat) – z 18,7 proc. w 2011 r. do 18,4 proc. w 2021 r., a także w wieku produkcyjnym (18-49/54 lata) – z 64,4 proc. w 2011 r. do 59,3 proc. w 2021 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odnotowano ponadto większy spadek udziału osób w wieku produkcyjnym mobilnym (chodzi o osoby zdolne i gotowe do przekwalifikowania się, zmiany pracy lub stanowiska) w ludności ogółem (o 3,1 pkt. proc.) niż udziału osób w wieku produkcyjnym niemobilnym (o 2,0 pkt. proc.).
Wyraźnie zwiększył się natomiast udział ludności w wieku poprodukcyjnym – z 16,9 proc. do 22,3 proc., czyli o ponad 5 pkt. proc. Oznacza to, że w ciągu dekady przybyło blisko 2 mln osób w grupie wieku 60/65 i więcej, a tym samym już przeszło co piąty mieszkaniec Polski ma ponad 60 lat.
Reklama
Z powyższymi trendami związana jest kwestia dzietności w Polsce, nadal dalekiej jest od bezpiecznego poziomu 2,1, gwarantującego tzw. zastępowalność pokoleń. Co owa niska dzietność w połączeniu z wyraźnym starzeniem się polskiego społeczeństwa oznacza? Czy i jak w możliwie najkrótszej perspektywie można temu zjawisku zaradzić?
Zdaniem prof. dr hab. Marka Kośnego z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, eksperta w zakresie ekonomii społecznej i polityki rodzinnej, kraje na świecie rozwiązują tego typu problemy w dwojaki sposób.
- Pierwszym – i w wielu wypadkach bardzo efektywnym – jest przyciąganie migrantów. W tym kontekście aktualna fala migracji jest dla nas - przy całym dramatyzmie tego zjawiska - szansą. Wymaga jednak konsekwentnej budowy rozwiązań społecznych dla tych, którzy będą chcieli w Polsce zostać. I nie chodzi tu tylko o kwestie formalne, ale także o pełną akceptację nowych członków naszej społeczności, co może nie być krótko- i średniookresowo takie proste z uwagi na różne problemy, w tym na rynku pracy - uważa prof. Kośny.
Drugim sposobem - wskazuje ekspert Związku Dużych Rodzin „3+” - jest wspieranie dzietności. - W tym obszarze na pewno nie ma jednoznacznych i prostych odpowiedzi. Na pewno można się jednak odwołać do problemów zgłaszanych przez potencjalnych rodziców. I tu pojawiają się dwa aspekty: mieszkania i rynek pracy. Przede wszystkim chodzi o większą dostępność mieszkań dla młodych ludzi oraz o taką organizację rynku pracy, aby gwarantować maksymalne bezpieczeństwo młodym rodzicom - tłumaczy prof. Kośny.
Jego zdaniem, odpowiedź na bolączki polskiej dzietności nie jest oczywiście prosta.
Reklama
- W ostatnim czasie przyjęło się uważać nieskuteczność transferów w zwiększaniu dzietności jako pewnik. Tymczasem w początkowym okresie po wprowadzeniu świadczenia 500+ dzietność zdecydowanie wzrosła. A w kolejnych latach – mimo, że zaobserwowano spadek liczby rodzących się dzieci - ich liczba znajdowała się powyżej wcześniejszych prognoz. Wszystko zmieniła natomiast pandemia. A obecne problemy – wojna w Ukrainie, inflacja, niepewność odnośnie do przyszłości - tylko mogą negatywny kierunek zmian pogłębić - stwierdza wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
- Tym, czego zdecydowanie potrzebujemy, jest stabilne, racjonalne i kompleksowe wsparcie rodzin z dziećmi - tłumaczy prof. Kośny. Czyli jakie?
- Stabilne, czyli trwające (w odczuciu obywateli!) dłużej niż bieżąca kadencja rządu. Tu jest dużo do zrobienia. Aż do tej pory długość „życia” kolejnych strategii i planów związanych z demografią ograniczała się maksymalnie do okresu bieżącej kadencji. Potrzebne jest porozumienie w tym zakresie ponad podziałami, czyli wypracowanie rozwiązań akceptowalnych dla różnych partii, np. na wzór Francji, której to się udało - mówi prof. Kośny.
Wsparcie racjonalne, czyli odpowiadające na konkretne, zidentyfikowane potrzeby. Ale też racjonalne z punktu widzenia stosunku korzyści do ponoszonych kosztów. Konieczna jest także ocena skuteczności, efektów wprowadzanych rozwiązań.
Reklama
Wreszcie wsparcie powinno być kompleksowe, czyli - wskazuje ekspert - adresujące do społeczeństwa możliwie szeroki wachlarz potrzeb. - Na pewno praca i mieszkania, ale też kwestia służby zdrowia, jakości edukacji. No i czynnik, o którym się mówi mało, a który może mieć bardzo duże znaczenie – system emerytalny. Państwo dobrobytu oddzieliło zabezpieczenie emerytalne od rodziny. Warto by było – przynajmniej częściowo – ten związek przywrócić. Chodzi o to, żeby poziom życia na emeryturze - a może nawet ogólniej poziom świadczeń - był zależny także od pracy wykonanej w związku z wychowywaniem dzieci - wyjaśnia prof. Marek Kośny.
Jakie skutki (ekonomiczne, kulturowe, społeczne) wywrze na całe polskie społeczeństwo odnotowany przez GUS wzrost osób w wieku poprodukcyjnym?
- Trudno to pokrótce opisać, bo to w gruncie rzeczy zmieni wszystko: poprzez zmianę oczekiwań społecznych w odniesieniu do państwa, przedsiębiorstw, usługodawców - wylicza prof. Marek Kośny. - Potrzeby ludzi silnie zależą od w ich wieku. Natomiast na pewno warto podkreślić problemy z konkurencyjnością gospodarki oraz konieczność zagwarantowania opieki - nie tylko w zakresie ochrony zdrowia - dla coraz większej grupy osób zmagających się z problemami zdrowotnymi i z ograniczoną samodzielnością.