Cud za wstawiennictwem św. Maksymiliana Kolbego? Prawdopodobnie, choć nie jest to fizyczne uzdrowienie, lecz duchowa konwersja. Serwis „AsiaNews” przedstawia historię ks. Maksymiliana N. Ranatunga, który najpierw chciał być buddyjskim mnichem, a dziś jest pierwszym pochodzącym ze Sri Lanki kapłanem z Zakonu Kamilianów. Dlaczego imię Maksymilian? W tym właśnie jest owa cudowność. Jego nawrócenie z buddyzmu miało miejsce w parafii pw. polskiego franciszkanina, męczennika z Oświęcimia. Św. Maksymilian nadal ewangelizuje na Dalekim Wschodzie.
Ks. Ranatunga od młodości chciał zostać buddyjskim mnichem. Cieszyło to jego matkę, bo - jak mówiła - gwarantuje to rodzinie błogosławieństwo na pięć pokoleń. Po śmierci ojca jego własna rodzina nie mogła utrzymać dzieci, więc trafił pod opiekę katolickiej rodziny. Tam zaglądał do kościoła św. Maksymiliana. Przyznaje, że wielką radość sprawiała mu modlitwa za pośrednictwem Matki Bożej, a w chrześcijaństwie fascynowało przebaczenie i służenie innym na wzór Chrystusa. Po kilku latach poprosił o chrzest. Później we Włoszech spotkał kamilianów, jego uwagę przykuł czerwony krzyż na habitach zakonników, który oznaczał ich całkowite poświęcenie się chorym. Sam nie był dobrego zdrowia. W tym czasie stracił jeszcze oko. Święcenia przyjął w 2004 r. Dziś jest kapelanem jednego z rzymskich szpitali.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu