Czerwony Krzyż
Jednak perłę regionu stanowi leżące na południu Suwalszczyzny jezioro Wigry i Wigierski Park Narodowy, którym – będąc w okolicy - trudno się oprzeć. Widok niebieskiej toni jeziora Wigry i ciągnącej się aż po horyzont zieleni drzew, ale także górującego nad okolicą klasztoru zapiera dech w piersiach. Nic dziwnego, że tutejsze krajobrazy zapamięta się na długo. Kiedyś oprowadzał nas po okolicy prof. Gustaw Zemła, wielki rzeźbiarz, który przyjeżdżał tu przez kilkadziesiąt lat. - Po każdym takim spotkaniu tęskniliśmy do Wigierszczyzny, do eremów, w których mieszkaliśmy, do plenerów, i dyskusji – mówił.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wojciech Dudkiewicz
Wigry
Jezioro Wigry słynące z pięknych krajobrazów i dzikiej przyrody, kształtem przypomina literę S, a ze względu na kształt linii brzegowej kiedyś nosiło nazwę Wingry, wywodzącą się od jaćwieskiego słowa „wingris” (kręty, wijący się). Pod tą nazwą wymienia jezioro Jan Długosz.
Reklama
Na Półwyspie Klasztornym położony jest zabytkowy pokamedulski klasztor. Kamedułom półwysep i część puszcz nad Wigrami podarował król Jan Kazimierz. Było to wypełnienie ślubów króla po odpartym potopie szwedzkim. Zakonnicy o surowej regule, prowadzący życie eremitów, mieszkali tu do 1800 r., gdy usunęły ich stąd władze pruskie. Budynek klasztorny był rozbierany, a cegłę sprzedawano do Suwałk, gdzie budowano z nich kamienice. Po ostatniej wojnie klasztor odbudowano, rekonstrukcja trwa do dziś.
Prof. Zemła - jak mówił - Suwalszczyźnie sporo zawdzięcza. Tu ładował akumulatory, tu rozwijał się duchowo. - Gdy czułem, że moje pobyty tam będą się powoli kończyć, razem z malarzem Zdzisławem Jaroszkiem postawiliśmy nad Wigrami kompozycję z krzyży - mówił. Na skarpie w Czerwonym Krzyżu stoi potężny, kilkunastometrowy drewniany krzyż z rzeźbą Chrystusa, którego otaczają kamienie młyńskie i żarna wykonane niegdyś przez miejscowych osadników. Umieszczono je na siedmiu wysokich drewnianych pniach. To symbol ludzkiego znoju i dążenia do doskonałości. Kompozycja wykonał przy pomocy okolicznych mieszkańców.
Cudowna studzienka
Reklama
Z Wigier całkiem blisko do Puszczy Augustowskiej, gdzie nie dojeżdżając do Augustowa, odwiedzamy sanktuarium w Studzienicznej. Nie bez przyczyny bywał tu ks. Karol Wojtyła, a potem pielgrzymował Jan Paweł II. Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej - Matki Kościoła, tworzone przez kościół pw. Matki Bożej Szkaplerznej, cudowną studzienkę oraz kaplicę Najświętszej Maryi Panny z obrazem Maryi słynącym łaskami, i cała okolica, mają wielką moc przyciągania i pątników, i turystów. Początki kultu Maryi związane są z historią klasztoru Kamedułów na Wigrach, którzy od 1715 r. byli właścicielami tych ziem. Według relacji z XIX wieku, powstanie sanktuarium trzeba łączyć z osiedleniem się na wyspie pustelnika i obecnością obrazu Matki Bożej. Najpewniej pierwszym pustelnikiem był jeden z kamedułów. Zbudował na wyspie chatkę i w niej prowadził życie pustelnicze.
Ok. 1770 r. na wyspie osiadł na stałe drugi pustelnik, już znany z imienia i nazwiska - Wincenty Morawski. Po kilku latach pobytu z ofiar składanych przez pielgrzymów brat pustelnik zbudował drewnianą kaplicę. Kapliczka nie była w stanie zaspokoić potrzeb pielgrzymów. Dlatego w 1786 r. powstał nowy, bardziej okazały kościół. Gdy uległ zniszczeniu, w połowie XIX wieku okoliczni mieszkańcy zbudowali kościół, który stoi do dziś.
Obraz Matki Bożej Studzieniczańskiej, stworzony na podobiznę obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, słynący łaskami, znajduje się dziś w murowanej kaplicy, zbudowanej w 1872 r. w stylu neoklasycznym. Obraz wykonany został techniką olejną na płótnie przez nieznanego autora w XVIII wieku. Według legendy, po wyprawie napoleońskiej na Moskwę został ofiarowany przez polskich żołnierzy, którzy czcili go w ołtarzu polowym jako dziękczynne wotum za ocalenie życia i szczęśliwy powrót do Ojczyzny.
Obok kaplicy znajduje się studzienka. Od niej wzięła nazwę miejscowość Studzieniczna, a także pobliskie jezioro. W powszechnym przekonaniu woda z tej studni ma właściwości uzdrawiające. Przy alejce prowadzącej z kościoła do kaplicy na wyspie przetrwał stary dąb, najpewniej pamiętający obu pustelników.
Reklama
Łoś zajęty
Jadąc z Augustowa na południe, trafimy do Biebrzańskiego Parku Narodowy największego w Polsce. Jest aż 25 razy większy od najmniejszych naszych parków. Atrakcją są nie tylko tysiące żyjących tam najróżniejszych ptaków, ale także łosie i jelenie, nietrudne do zauważenia podczas przemykania się przez śródbagienne i ubogie lasy, szuwary, torfowiska i bagna osnute szarą i szaroniebieską mgłą, targane wiatrem.
Wojciech Dudkiewicz
Suchowola
Skręcając na wschód do Suchowoli uważanej za środek Europy. Efektem łączenia liniami skrajnie położonych punktów naszego kontynentu jest głaz ustawiony na rynku, symbolizujący geograficzny środek Europy. Kilka kilometrów od miasta znajduje się wieś Okopy, gdzie urodził się bł. ks. Jerzy Popiełuszko. W Suchowoli znajduje się izba jego pamięci. Wracając do Parku, przejedziemy skrajem Czerwonego Bagna, najdzikszego i najstarszego obszaru BPN. To miejsce praktycznie bezludne. Przez swoją niedostępność jest fantastycznym siedliskiem dla zwierząt. Szczególnie zadomowił się tutaj król Biebrzy. Po II wojnie światowej jedyne w Polsce żyły właśnie na Czerwonym Bagnie. Majestatyczny łoś jest najsympatyczniejszym - zwierzęciem zamieszkującym te rozlewiska. Żyje tu najpewniej co trzeci polski łoś. Powinien być symbolem parku. Niestety, gdy park powstawał, łoś był już zarezerwowany przez Kampinoski PN. W logo Biebrzańskiego Parku Narodowego znalazł się batalion. Tokujące nad Biebrzą bataliony to jednak w większości ptaki przelotne, tylko częściowo „tutejsze”.
Carska Droga
Reklama
Południową część Parku przecina rzadko uczęszczana szosa nazywana Carską Drogą. Przez ok. 30 km nie ma tu żadnej wsi. Jedzie się sympatyczne (wieczorem trzeba uważać na łosie), wzdłuż szosy znajduje się kilka wież widokowych, z których warto skorzystać. Wyjeżdżając z Parku można skręcić na zachód i pojechać do Wizny, czy raczej górującą nad nią Górę Strękową, znaną jako Termopile na Narwią, gdzie we wrześniu 1939 r. garstka polskich żołnierzy pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa stawiała opór wielokrotnie silniejszym Niemcom. Niedaleko stąd także do Jedwabnego, miasta wyklętego. Wrócimy tu kiedyś na dłużej. Na później odłożymy też godne uwagi i pobytu Tykocin i Choroszcz. Droga wiedzie opłotkami coraz piękniejszego Białegostoku do Świętej Wody i Supraśla.
„…brzegi rwie”
Położona na obrzeżach Wasilkowa Święta Woda nazwę zawdzięcza słynącemu z cudów źródełku. Według legendy niewidomy człowiek błąkający się po lesie usłyszał głos Matki Bożej która poleciła mu rozgrzebać ziemię i odnalezioną wodą przemyć oczy. Gdy odkopał źródełko i przemył wodą oczy został uzdrowiony. W miejscu odnalezionego źródełka zbudował studzienkę i powiesił przy niej obrazek Matki Boskiej. Na początku XVIII wieku kolejny wypędzony z domu niewidomy starzec Bazyli błąkając się po lesie usłyszał głos, który kazał mu przemyć oczy w pobliskim źródełku. Gdy odzyskał wzrok postanowił zbudować w tym miejscu kapliczkę z wizerunkiem Matki Bożej.
Wojciech Dudkiewicz
Święta Woda
Sanktuarium pw. Matki Boskiej Bożej w Świętej Wodzie składa się z kościoła, groty, cudownego źródełka i kaplic Dróżek Siedmiu Boleści Matki Bożej, rozmieszczonych na Błoniach Jana Pawła II. Szczególne wrażenie robi wzgórze z niezliczoną liczbą krzyży pątniczych. Sanktuarium ma charakter lokalny, jest znane głównie na Podlasiu. Tym większa wdzięczność dla Jana Pawła II, za słowa – „- Święta Woda brzegi rwie” wypowiedziane w lipcu 1998 r.
Klimaty Supraśla
Reklama
Z Białegostoku i Wasilkowa do Supraśla jest rzut beretem. Ci, którzy nigdy nie pokonywali tej odległości nie będą zawiedzeni. Supraśl ma klimat, który zachęca do ponownych i kolejnych odwiedzin. Miasteczko oferuje naprawdę sporo. Jest ślicznie położone w Puszczy Knyszyńskiej, na skraju największego z polskich parków krajobrazowych. Mniej wyrazista niż na Suwalszczyźnie, ale również bardzo ciekawa rzeźba terenu Puszczy Knyszyńskiej zaskakuje rozmaitością form polodowcowych. Wysokości ponad 200 m n.p.m. osiąga na Wzgórzach Świętojańskich. Puszcza Knyszyńska to jeden z pięciu polskich mateczników żyjącego na wolności żubra. Tutejsze stado szacuje się na ponad 20 sztuk.
Niektórych przyciąga prawosławny monastyr (dawniej w rękach grekokatolickich bazylianów) z unikatowym Muzeum Ikon. W zespole monastyru znajduje się chyba jedyna w Polsce gotycko-bizantyjska cerkiew obronna pw. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, powstała na początku XVI w. Gotycki, zachodnioeuropejski charakter mają ostrołukowe okna, sklepienia oraz mury czterech wież nadających budowli cechy obronne. Innych od lat przyciąga nowatorski Teatr Wierszalin, założony w 1991 roku przez Piotra Tomaszczuka. Spektakle pełne muzyki, śpiewu i mitycznych postaci nawiązują do kulturowego dziedzictwa tych ziem.
Wojciech Dudkiewicz
Supraśl. Muzeum Ikon
Odkąd wywóz towarów z Królestwa Polskiego do Rosji obłożono niekorzystnym cłem, w położonym w Cesarstwie Rosyjskim Supraślu zaczęły powstawać fabryki włókiennicze. Supraśl, który na początku XIX w. liczył 100 mieszkańców, w połowie wieku miał już ponad 3 tys. mieszkańców, utrzymujących się głównie z włókiennictwa. Po epoce pozostały domy tkaczy i eklektyczny pałac Buchholtzów z fasadą w stylach włoskiego renesansu i secesyjnym.
Wojciech Dudkiewicz
Wizna
Wojciech Dudkiewicz
Supraśl