"Deklaruję przed wami wszystkimi, że całe moje życie, czy będzie ono długie, czy krótkie, będzie poświęcone służbie wam i służbie naszej wielkiej imperialnej rodzinie, do której wszyscy należymy" - powiedziała 21 kwietnia 1947 roku w przemówieniu radiowym w dniu swoich 21. urodzin księżniczka Elżbieta. Wówczas nikt jeszcze nie przypuszczał, że tak szybko zostanie ona królową Elżbietą II, że jej życie będzie aż tak długie, ani że wspomniane przez nią imperium tak szybko się rozpadnie.
Gdy Elżbieta przychodziła na świat w 1926 roku nic nie wskazywało, że jej ojciec będzie kiedyś królem, a ona - następczynią tronu, a później królową, jednak nieoczekiwanie szybka abdykacja jej wuja Edwarda VII w 1937 roku sprawiła, że musiała się zacząć przyzwyczajać do myśli, że kiedyś obejmie tron.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Swoją publiczną służbę Elżbieta zaczęła jako 14-latka, występując w nadawanej przez BBC audycji radiowej, która miała podtrzymywać na duchu dzieci ewakuowane za granicę z powodu wojny. Pod koniec wojny zaangażowała się też bardziej bezpośrednio w wysiłek wojenny, służąc w kobiecej Pomocniczej Służbie Terytorialnej, gdzie przeszła przeszkolenie jako kierowca ciężarówki i mechanik.
Reklama
Jeszcze przed wojną, mając 13 lat, poznała swojego przyszłego męża, grecko-duńskiego księcia Filipa, który służył w brytyjskiej marynarce wojennej. Korespondowali ze sobą w czasie wojny, a po jej zakończeniu Filip poprosił Jerzego VI o rękę córki. Rodzina Elżbiety początkowo była temu niechętna, ze względu na obce pochodzenie i niewielki majątek Filipa, ale ostatecznie Elżbieta dopięła swego i Jerzy VI wyraził zgodę. Ślub, który odbył się w listopadzie 1947 roku w Opactwie Westminsterskim, śledziło przez radio 200 mln osób na całym świecie. Rok po ślubie urodził się pierwszy syn Elżbiety i Filipa, książę Karol, a w 1950 roku – księżniczka Anna.
Tymczasem Jerzy VI coraz bardziej podupadał na zdrowiu i 6 lutego 1952 roku, gdy Elżbieta i Filip byli w podróży po krajach Wspólnoty Narodów, dotarła do nich wiadomość o jego śmierci. W wieku niespełna 26 lat Elżbieta została królową Wielkiej Brytanii, sześciu innych niepodległych państw Wspólnoty Narodów oraz kilkunastu kolonii i protektoratów na wszystkich kontynentach. Czyli - nawet mimo że brytyjscy monarchowie nie rządzą, lecz panują - wówczas najbardziej wpływową kobietą na świecie.
Elżbieta była przygotowywana do roli królowej, tym niemniej objęcie przez nią tronu nastąpiło wcześniej niż się spodziewano i nieuniknione było to, że początkowo nieco brakowało jej doświadczenia. W pierwszym okresie jej panowania nieoceniona była pomoc ze strony ówczesnego premiera Winstona Churchilla, która z czasem przerodziła się w swego rodzaju przyjaźń. Równie istotna była rola księcia Filipa, który jako członek obalonej greckiej rodziny królewskiej rozumiał, że jeśli monarchia ma przetrwać, musi się dostosowywać do zmieniających się czasów i być bardziej otwarta. To np. Filip przeforsował pomysł transmisji telewizyjnej z koronacji.
Reklama
Świat tymczasem zmieniał się coraz szybciej i coraz szybciej rozpadało się Imperium Brytyjskie. Nie było rolą Elżbiety II, by zatrzymywać procesy, które i tak były nie do zatrzymania, natomiast przyczyniła się ona do tego, że dawne kolonie wciąż chciały utrzymywać związki z Wielką Brytanią w ramach Wspólnoty Narodów, a Australia czy Kanada, gdzie czasami pojawiały się tendencje republikańskie, ostatecznie nie zdecydowały się na zerwanie nieco anachronicznych więzów z dawną metropolią. Najpierw jako młoda, popularna królowa, a później jako szanowana, doświadczona monarchini stała się bezcennym przedłużeniem polityki zagranicznej kolejnych rządów.
Z biegiem czasu zmieniały się też relacje Elżbiety II z premierami - sytuacja, w której to ona uczyła się od znacznie starszego i doświadczonego Churchilla się odwróciła i później to kolejni szefowie rządów podczas cotygodniowych audiencji mogli czerpać z jej doświadczeń. Obecna premier Liz Truss jest 15. osobą pełniącą ten urząd w czasie panowania Elżbiety II - zdjęcia z wtorkowej audiencji na zamku Balmoral, na której królowa powierzyła jej utworzenie rządu, są ostatnimi, jakie zostały opublikowane za życia monarchini.
Coraz bardziej też Elżbieta II stawała się dla Brytyjczyków stałym punktem odniesienia, osobą, która w czasie gdy zmieniały się rządy, granice czy mody, jest stale. Po raz pierwszy można było to zauważyć przy okazji obchodów 25-lecia panowania w 1977 roku. To nie był dobry okres dla Wielkiej Brytanii, która zmagała się wówczas z inflacją, bezrobociem, strajkami, przerwami w dostawach energii i konfliktem w Irlandii Północnej i w tej sytuacji obchody Srebrnego Jubileuszu stały się wydarzeniem podnoszącym na duchu naród.
Reklama
Co nie znaczy, że entuzjazm towarzyszący koronacji czy Srebrnemu Jubileuszowi trwał stale. W czasie 70-letniego panowania Elżbiety II były też gorsze okresy. Takim była końcówka lat 80. i większość 90. Po części przyczyniły się do tego tabloidy, które zaczęły bezceremonialnie wchodzić w życie rodziny królewskiej, po części jej członkowie, którzy sami dostarczali tematów tabloidom. Pomiędzy 1992 a 1996 rokiem rozwiodła się trójka z czworga dzieci Elżbiety II i Filipa, w tym następca tronu książę Karol, którego nieudane małżeństwo z Dianą Spencer było szczególnie intensywnie śledzone.
To księżna Diana mimowolnie - bo pośmiertnie - wywołała największy kryzys w całym panowaniu Elżbiety II. W sierpniu 1997 roku rozwiedziona już księżna zginęła wraz ze swoim ówczesnym partnerem Dodim Fayedem w wypadku samochodowym w Paryżu. Brak publicznej reakcji na tragedię ze strony rodziny królewskiej mocno kontrastował z nieoczekiwanie emocjonalnym, zupełnie nietypowym dla Brytyjczyków, opłakiwaniem Diany i autentycznie wywołał falę gniewu. Jak się uważa, to ówczesny, urzędujący od kilku miesięcy premier Tony Blair miał nakłonić Elżbietę II do powrotu do Londynu i wygłoszenia przemówienia telewizyjnego do narodu, argumentując, że nastroje społeczne są takie, iż stawką jest przyszłość monarchii. Kryzys został uśmierzony, a pięć lat później, gdy Elżbieta II obchodziła Złoty Jubileusz, kraj znów ogarnęła fala monarchistycznego uniesienia.
Reklama
Jakkolwiek to media śledząc na każdym kroku członków rodziny królewskiej - a czasem wręcz wymyślając historie na ich temat - przyczyniły się do tego gorszego okresu, to również dzięki mediom, szczególnie współczesnym, gdy pojawiły się nowe kanały komunikacji, Brytyjczycy mogli dostrzec, że bycie monarchą jest służbą publiczną. A w szczególności to, że Elżbieta II pełniła ją z wyjątkowym zaangażowaniem. Że będąc królową nie zajmuje się jedynie swoimi końmi wyścigowymi czy psami corgi, lecz do niedawna co roku brała udział w setkach podróży, spotkań czy okolicznościowych wydarzeń. I podczas każdego z nich musiała zachowywać się zgodnie z wyznaczoną rolą, czyli godnie i uprzejmie, ale bez wyrażania nadmiernych emocji i własnych opinii.
Do czasu pandemii koronawirusa Elżbieta II, mimo zaawansowanego wieku, w nieznacznym tylko stopniu redukowała swoją publiczną aktywność. Owszem, coraz więcej obowiązków delegowała na księcia Karola, jego syna Williama i pozostałych członków rodziny królewskiej, ale nadal brała udział w ok. 300 oficjalnych wydarzeniach rocznie; np. w 2018 roku, gdy skończyła 92 lata, było ich 282.
To zresztą nadmierne obciążenie obowiązkami stało się jedną z przyczyn jej problemów ze zdrowiem, które pojawiły się jesienią zeszłego roku i przez które od tego czasu coraz rzadziej brała udział w wydarzeniach publicznych. Choć z pewnością do pogorszenia się stanu zdrowia królowej przyczyniły się nowe problemy w rodzinie królewskiej od końca 2019 r. Najpierw okazało się, że jej średni syn, książę Andrzej, jest uwikłany w znajomość z amerykańskim miliarderem i przestępcą seksualnym Jeffreyem Epsteinem, a jedna z jego ofiar złożyła pozew przeciw Andrzejowi o wykorzystanie jej.
Niedługo później wnuk królowej, książę Harry wraz ze swoją amerykańską żoną księżną Meghan zrezygnowali z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej, wyjechali do USA i zaczęli publicznie opowiadać, że Meghan była dyskryminowana i nieakceptowana w rodzinie. Na dodatek w kwietniu 2021 roku - po 73 latach małżeństwa - zmarł książę Filip, o którym sama Elżbieta II mówiła, że jest jej "siłą i ostoją".
Reklama
Tym niemniej 6 lutego tego roku stała się pierwszą osobą w historii brytyjskiego, a wcześniej angielskiego tronu, która mogła obchodzić 70-lecie panowania i jest wysoce mało prawdopodobne, by w wyobrażalnej przyszłości którykolwiek z jej następców mógł się zbliżyć do tego osiągnięcia. Jest ono unikatowe nie tylko w skali kraju, bowiem tylko jeden monarcha w historii świata, biorąc pod uwagę tych, których daty panowania są udokumentowane, rządził dłużej - król Francji Ludwik XIV.
"W naszej historii żaden monarcha nie służył temu krajowi tak długo jak ten, z pierwszym Platynowym Jubileuszem w historii, ale co ważniejsze, żaden monarcha nigdy nie służył mu tak dobrze. (...) Ta niezwykła kobieta, która z woli Boga i zgodnie z prawem prowadziła swój kraj w dobrych i złych czasach. Poświęciła swoje życie narodowi, ukochanej Wspólnocie Narodów i wyobrażeniu o tym, czym może i powinna być monarchia konstytucyjna. (...) Żaden monarcha, dzięki swoim wysiłkom, poświęceniu i osiągnięciom, nie zasługuje lepiej na miano wielkiego. I dla mnie już teraz jest Elżbietą Wielką" - powiedział w Izbie Gmin tuż przed obchodzonym na początku czerwca Platynowym Jubileuszem ówczesny premier Boris Johnson.
Z powodu problemów z poruszaniem się, udział królowej w tych uroczystościach był zresztą bardzo ograniczony i na dobrą sprawę sprowadzał się do dwukrotnego pokazania się wraz z rodziną na balkonie Pałacu Buckingham. Dla większości Brytyjczyków była to ostatnia okazja, by zobaczyć monarchinię, która w ich życiu była obecna od zawsze.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ tebe/