Reklama

Głód to moje drugie imię

Co dziesiąta dziewczyna w Polsce jest anorektyczką lub bulimiczką - w najlepszym razie kandydatką na jedną lub drugą. Obie przypadłości to choroby, które ciągle są bagatelizowane i traktowane jako fanaberie, dziwactwa rozpieszczonych pannic z dobrych domów. Tak zresztą opisali je po raz pierwszy w połowie XIX wieku Charles Lasègue i William Gull. I choć internet pełen jest stron typu: www.anoreksja.org czy www.glodne.pl - ze wstrząsającymi historiami młodych ludzi, którym choroba niszczy życie, jesteśmy wobec niej niemal bezbronni. Nie ma bowiem pigułki na te schorzenia ani łatwych recept na pozbycie się problemu. Przekonanie, że wystarczy zacząć jeść i po kłopocie, to największy błąd, jaki możemy popełnić. Dlatego lepiej dmuchać na zimne. Cała sztuka polega na tym, by odróżnić, czy nastoletnia córka zrzuca kilka kilogramów, czy popada w poważną chorobę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anka ma 16 lat. To córka przyjaciół, ładna nastolatka ze sportowym zacięciem. Ambitna, wygadana, dowcipna. Taką ją pamiętam sprzed roku. Teraz jej nie poznaję. W szczurzo chudej twarzy wielkie oczy i tylko uśmiech jakby znajomy. Krok niepewny. Gesty spowolnione. Leczy się od dwóch miesięcy. A raczej - jak sama mówi - uczy się znów żyć.
Opowie o sobie, bo to może pomóc innym. Teraz wstydzi się nie tyle choroby, co swojej naiwności. Myślała, że gdy schudnie, ktoś ją pokocha.
Anka: - …w którymś momencie przestałam jeść. Nie wiem dlaczego. Nie uważałam się za tłuściocha. To był raczej rodzaj jadłowstrętu. Jedzenie - mówiąc obrazowo - rosło mi w ustach. Odstawiłam śniadania i kolacje, a rodzicom mówiłam o diecie. Potem zostałam przy jednym posiłku dziennie. Głód zapijałam litrami wody. A potem jakoś wszystko przyspieszyło. Wrzucałam w biegu byle co - tost i jogurt albo płatki kukurydziane i mleko, albo razowiec i jabłko. Jadłam to na okrągło. Dzień w dzień… Oczywiście, skurczył mi się żołądek. Czułam się świetnie! Lekko, zwiewnie, byłam pełna energii. Ludzie wokoło mówili: Wow, rewelacyjnie wyglądasz! Zakochałaś się? Nosiłam rozmiary ubrań jak topowe modelki… Strasznie mi to imponowało.
Mój skurczony żołądek przyjmował coraz mniejsze porcje. Doszłam do takiej „doskonałości” w samodzielnym zagładzaniu się, że dziennie zjadałam jeden mały jogurt. Oczywiście, beztłuszczowy… Uważałam, że jedzenie jest czynnością nieestetyczną. Wstydziłam się jeść przy innych, za to lubiłam patrzeć, jak jedzą inni.
Rodzina? Mama wpadła w panikę. Zaciągnęła mnie do lekarza, ten stwierdził zwykłą niedowagę. Potraktował matkę jak histeryczkę. Powiedział z przekąsem: - Droga pani, nikt sam siebie nie zagłodzi. Ludzie szczupli żyją dłużej… Nie wiem, skąd on wziął te rewelacje, ale byłam mu wdzięczna. Mama na jakiś czas dała spokój.
Mama Ani: - Anoreksja jest rodzajem uzależnienia. A nałogowcy jak nikt potrafią oszukiwać otoczenie, teraz to wiem, ale wcześniej otoczenie mówiło mi: Jesteś nadopiekuńcza. Zostaw małą w spokoju. Dziś wszystkie dziewczyny mają hopla na punkcie diet. Przejdzie jej.
Teraz chciałabym wykrzyczeć matkom nastolatek będących na diecie: Nie macie czasu na snucie domysłów. Jak wam dziecko szybko chudnie, szykujcie się na wojnę!
Specjalista: - Zaburzenia odżywiania występują pod dwiema postaciami: jadłowstrętu psychicznego, zwanego anoreksją, oraz żarłoczności psychicznej, zwanej bulimią. Obydwie są niezwykle groźne. Anorektyk panicznie boi się przytyć. Lęk ten jest wynikiem kompleksów, czasem nieuświadomionych. Zazwyczaj osoby takie mają głęboko skrywane kompleksy dotyczące wyglądu zewnętrznego. Sygnałem alarmowym jest dość raptowny spadek masy ciała - o ponad 15%. Pojawiają się: wspomniany jadłowstręt, szczupłość, ostre rysy twarzy, sucha skóra, osłabienie, odwodnienie, u kobiet zatrzymanie miesiączki, zmiany osobowości, unikanie ludzi. Po kilkumiesięcznym ograniczaniu jedzenia utrata wagi dochodzi do 40%, a w skrajnych przypadkach nawet do 60%. Wtedy nie ma już ratunku.
Anka: - Gdy już wszystkie ubrania leciały ze mnie, organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa. To naturalne. Wejście na drugie piętro kończyło się niemal omdleniem. Nie mogłam przebiegnąć nawet paru metrów czy przyspieszyć kroku. Kołysało mną, robiło mi się ciemno przed oczami. Nieustannie drżały mi mięśnie. Chodziłam grubo ubrana nie tylko, by ukryć chudość - czułam nieustanny chłód. To kolejny ważny objaw: jest ci zimno.
Matka: - W anoreksji istnieje coś takiego jak spirala głodu, czyli metodyczne zmniejszanie sobie racji żywnościowych. Anka miała wtedy egzaminy w szkole. Uprosiła nas, żeby mogła jeść u siebie. Potem jakoś tak znikała w porze obiadokolacji… Kiedyś zobaczyłam ją przez uchylone drzwi łazienki i oniemiałam. Znać było u niej każdą kosteczkę. No, moja panno, pomyślałam przerażona, już ja cię podtuczę! Mąż wziął córkę na poważną rozmowę. Córeńka tatusia zupełnie go skołowała. Wmówiła mu, że odżywia się po prostu zdrowo, a chudość to efekt stresu.
Anka: - Bycie chudą to rodzaj uzależnienia, jak picie alkoholu czy ćpanie. Dobrze, gdyby rodzice to zrozumieli. Nieustannie myślałam o tym, co jem, jak jem, jak dużo jem. Liczenie kalorii. Wkułam na pamięć listę chyba z 500 produktów. Obsesyjne myślenie o jedzeniu. Sny o jedzeniu... Euforia, gdy schudłam parę deka. Doły psychiczne, gdy waga poszła w górę. Gdzieś z tyłu głowy pojawiała się myśl, że wariuję, bo w lustrze ciągle widziałam „za dużo w biodrach”.
Matka: - Uwielbia gotować, uwierzysz? Przez całą chorobę nieustannie wypróbowywała jakieś przepisy. Obiady z przystawkami. Desery, rewelacyjne kompozycje, a jakie lepiła pierogi... Zresztą to doskonała wymówka, by nie siadać potem do stołu. - Przy kucharzeniu najadłam się po uszy - kłamała. Wydoskonaliła system oszukiwania, by unikać posiłków.
Specjalista: - Bulimicy kochają jeść i równocześnie nienawidzą jedzenia. To odróżnia ich od anorektyków. Ktoś powiedział, że najlepszą metodą walki z pokusą jest ulec jej. I oni ulegają. Wrzucają w siebie zachłannie, co wpadnie w ręce. Potrafią bigos popijać gorącym kakao, zagryźć to korniszonem, a na koniec wypić zimne mleko. Potem delikwent na długo zamyka się w łazience. Ma przymus, by wyrzucić z siebie te góry jedzenia. Wyrzuty sumienia: jem, a przecież mam być szczupły i piękny…
Anka: - Sądziłam, że dam sobie radę. W którymś momencie zaczęłam „jeść przez rozum”, żeby się nie wykończyć. Przy wzroście 168 cm ważyłam 48 kg. I stało się coś, co przytrafia się wielu anorektyczkom - wpadłam w bulimię. Nie jadłam normalnie. Wrzucałam w siebie jak opętana tony fastfoodowego jedzenia - hamburgery, chipsy, jakieś batony... a potem garście tabletek przeczyszczających, by ten śmietnik z siebie wyrzucić. Wyobrażam sobie, jak musiał wyglądać mój przewód pokarmowy. A wiesz, co kwas żołądkowy robi ze szkliwem zębów? Koszmar. Do bólu całego ciała doszedł jeszcze ten - puchły mi stawy, łamały się paznokcie.
Gdy wróciłam z wakacji, było już naprawdę źle. Mama otworzyła mi drzwi. Widziałam, jak jej twarz kamienieje. Rozryczałam się. Tata bez słowa wziął mnie na ręce. Jak w dzieciństwie: - Damy sobie z tym radę, dzieciaku.
Dziewczyny, uwierzcie, nie poradzicie sobie w tej chorobie same!
Matka: - Bez trudu znaleźliśmy pomoc. Wystarczy mądry lekarz pierwszego kontaktu lub - jak w naszym przypadku - internet. Nie miałam pojęcia, że ta choroba jest aż tak groźna. Czułam się winna, że coś przeoczyłam, ale wiesz, jak to jest z dzisiejszymi nastolatkami… Najtrudniejsza jest sama terapia. Po trzykroć trzeba uzbroić się w cierpliwość. Efekty nie przyjdą szybko. Trzeba kochać i nie poganiać. I wiesz, ta choroba lubi remisje...
Specjalista: - Jak pomóc? Przede wszystkim nie wmuszać w chorego jedzenia. Nie karmić jak gęś, nie terroryzować, że jak nie zjesz, nie wyjdziesz z domu. Efektem takich „ratunkowych” działań jest tylko pogorszenie sytuacji. Pamiętajmy, że bulimia i anoreksja to choroby. A choroba wymaga lekarza. Nic na własną rękę. Część lekarzy zaleca zmianę otoczenia, wyjazd do ośrodka zajmującego się leczeniem jadłowstrętu. Większość specjalistów optuje za psychoterapią z udziałem rodziny jako metodą najbardziej efektywną. Anoreksja czy bulimia, ich zdaniem, mają przyczyny właśnie w jakichś nieciekawych rodzinnych zaszłościach.

Jak odróżnić anoreksję od odchudzania się?

Jeśli myśl o odchudzaniu towarzyszy ci nieustannie;

gdy maniakalnie obliczasz zjedzone kalorie, a potem wymierzasz sobie karę „za obżarstwo”;

gdy pojawiają się wymioty lub zjadasz coraz więcej środków przeczyszczających;

gdy waga wskazuje, że chudniesz, a ty uważasz, że nadal jesteś gruba;

gdy lekceważysz uwagi osób życzliwych, że zbyt wiele schudłaś.

Jak pomóc?

Nie karmić na siłę;

nie zamęczać pytaniami o przyczynę chudnięcia - anoreksja to choroba, chory nie głodzi się na złość, to efekt pewnych przyczyn psychicznych;

szukać pomocy specjalisty - interwencja psychologa jest niezbędna.

Telefon zaufania dla osób uzależnionych od jedzenia - anoreksja, bulimia, nadwaga:

tel. (0-22) 628-96-27 czynny we wtorki w godz. 20.00-21.30.

Więcej informacji o chorobie, sposobach leczenia oraz adresy lekarzy - na stronach: www.anoreksja.org forum.glodne.pl www.biomedical.pl/zdrowie

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Niedziela łódzka 1/2004

W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św. Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył. Opisana ona została w krótkich słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św. Wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: «Czy Ojciec święty nie czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?» - odpowiedział: «Nic, nic». Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru, polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji”. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997, s. 36). Tekst zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła, która brzmi: „Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwościom Złego Ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy. A Ty, wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen”. Gdy go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy: jeden łagodny, drugi szorstki i twardy. I usłyszał taką oto rozmowę: Szorstki głos Szatana: „Mogę zniszczyć Twój Kościół!” Łagodny głos: „Możesz? Uczyń więc to”. Szatan: „Do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy”. Pan: „Ile czasu? Ile władzy?” Szatan: „Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą”. Pan: „Masz czas, będziesz miał władzę. Rób z tym, co zechcesz”. (Cytat za Szatan w życiu Ojca Pio, Tarsicio z Cevinara, Łódź 2003, s. 8). Kościół jest świadomy, że walka duchowa dobra ze złem toczy się nieprzerwanie od chwili upadku pierwszego człowieka, choć przybiera różne formy na przestrzeni wieków. Dziś także chrześcijanin nie jest wolny od ataków Złego, który chce go oderwać od Chrystusa i zwieść ku potępieniu. Święty Ignacy z Loyoli wyróżnia dwa obozy: jeden „Pod sztandarami Chrystusa”, drugi „Pod sztandarami Szatana”. Każdy człowiek, musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Wielu jednak poddając się wpływom agnostycyzmu czy obojętności religijnej, odsuwa od siebie ową decyzję, sądząc, że w życiu i po śmierci „jakoś to będzie”. Ewangelia nie dopuszcza postawy „rozdwojonego serca”. Można służyć albo Bogu albo Szatanowi. Czy jednak ludzie uznają fakt istnienia osobowego zła - Szatana? Kongregacja Nauki i Wiary wydała dokument opublikowany w L’Osservatore Romano (26 czerwca1975 r.) - Wiara chrześcijańska i demonologia, w którym min. stwierdza, że określenia „Szatana i Diabła” nie są „tylko personifikacjami mitycznymi i funkcyjnymi, których znaczenie ograniczałoby się jedynie do podkreślenia w dramatyczny sposób wpływu zła i grzechu na ludzkość. (…)”. Tego rodzaju poglądy, rozpowszechniane przez niektóre czasopisma i inne ośrodki propagandy mającej na celu kreowanie stylu życia tak, jakby Boga nie było i Szatan nic nie mógł zmącić i zniszczyć, muszą wywoływać zamęt w sercach i umysłach ludzkich. Jezus mówił o istnieniu upadłego anioła, nazywanego przeciwnikiem ludzi (por. 1P 5, 8), zabójcą od początku (por. Ap 12, 9. 17). Jest kłamcą i ojcem kłamstwa (por. J 8, 44); przybiera postać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14). Jest także nazywany „władcą tego świata”, który pozostaje we władaniu Złego (por. 1 J 5, 19). Nienawidzi on światła Prawdy Ewangelii, Chrystusowego Kościoła, wierzących, zdążających ku świętości i wszystkiego, co wiąże się z Chrystusem i Jego Kościołem. Jego działanie jest podstępne i zakryte. Metody, jakimi się posługuje, to: kłamstwo, manipulacje, pokusy do grzechu, nieposłuszeństwo nauczaniu Chrystusowego Kościoła w sprawach wiary i moralności; różnego rodzaju zniewolenia przez nałogi, złe przywiązania i grzeszne nawyki. Działa także przez uprawianie i korzystanie z okultyzmu, wróżbiarstwa, magii. Najbardziej zaś spektakularną formą jego wpływu na człowieka jest opętanie (zupełne bądź częściowe), które paraliżuje wolę człowieka, mąci umysł i sumienie, i wydaje człowieka na łup najniższych skłonności deprawujących osobę ludzką. Jak walczyć z Szatanem? Jezus spotykał na swej drodze Szatana i inne jego złe duchy; rozgramiał je, gdyż był od nich potężniejszy. On Złemu nakazywał: „Iść precz”. Należy więc przylgnąć do Chrystusa całym sobą. Nie tylko przez racjonalne uznanie Jego istnienia i Bożej mocy, ale przez życie płynące z wiary, przez „chodzenie z Chrystusem” każdego dnia. Konieczne jest więc wzywanie Jezusa w chwilach dręczących pokus do złego. Znak krzyża i modlitwa przywołują moc Bożą w sytuacji, gdy człowiek jest w potrzebie czy trudnościach. Inne środki w duchowej walce ze złem, można sklasyfikować jako praktykę aktywnego życia chrześcijańskiego. Są nimi: Eucharystia i sakramenty, codzienna modlitwa oraz medytacyjne obcowanie ze Słowem Bożym, pogłębianie swojej wiary tak, aby była rozumiana, a także poznawanie prawd chrześcijańskich. Nie można pominąć służby bliźniemu - słowem, czynem i modlitwą. Skoro w Kościele idziemy ku zbawieniu, konieczne jest także uczestnictwo we wspólnocie chrześcijańskiej, gdyż - jak przypomina nam Jezus - gdzie dwaj albo trzej zebrani są w Imię Jego, tam On jest między nimi. W obliczu współczesnych zagrożeń dla wiary, moralności i duchowości chrześcijanina, gdy neguje się głos Kościoła w tych kwestiach, gdy ludzkość przygląda się rosnącej fali przemocy, terroryzmu, niesprawiedliwości społecznej, czyż chrześcijanie nie powinni na nowo z wiarą sięgnąć do „duchowego skarbca” Kościoła i mocą Chrystusa poskramiać wysiłki Złego? Szatan nadal walczy z Chrystusowym Kościołem. W tej walce potrzeba nam Chrystusowej mocy. Ona do nas przychodzi, wystarczy otworzyć się na nią w wierze.
CZYTAJ DALEJ

Kolejny czarny dym nad Watykanem!

2025-05-08 11:52

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

W drugim i trzecim głosowaniu na konklawe w czwartek kardynałowie nie wybrali papieża. Z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej uniósł się przed południem czarny dym.

W konklawe uczestniczy 133 kardynałów z całego świata, wśród nich czterech Polaków: kardynałowie Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.
CZYTAJ DALEJ

Prevost: „Biskup to pasterz bliski ludowi, a nie menedżer”

2025-05-08 20:49

[ TEMATY ]

wywiad

Papież Leon XIV

Prevost

Vatican News

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Przedstawiamy rozmowę Andrei Torniellego z Robertem Francisem Prevostem jako prefektem Dykasterii ds. Biskupów, przeprowadzoną w 2023 roku. „Często koncentrowaliśmy się na nauczaniu doktryny, ale grozi nam zapomnienie, że naszym pierwszym zadaniem jest przekazywanie piękna i radości płynącej z poznania Jezusa” – mówił. O nadużyciach dodawał: „Musimy być przejrzyści i towarzyszyć ofiarom”.

Robert Francis Prevost, urodzony w Chicago (USA), wcześniej misjonarz, a następnie biskup w Chiclayo (Peru), to augustianin, którego papież Franciszek wybrał na następcę kardynała Marca Ouelleta. W tym wywiadzie dla Mediów Watykańskich sprzed dwóch lat kreślił portret biskupa na czasy, w których żyjemy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję